Выбрать главу

– To chyba musi być jakaś wyjątkowo ciekawa plotka!

Siostry umilkły i rzuciły jej zmieszane spojrzenia.

– Plotka? – spytała Apollina zmartwionym głosem.

– Tylko się z wami przekomarzałam.

– Tylko się przekomarzała… – powtórzyła Desma z wyraźną ulgą w głosie.

– Coś się stało? – spytała Maddie, bo wyglądało na to, że obie kobiety są czymś zaniepokojone.

Apollina, starsza z sióstr, podeszła do niej bliżej.

– Oczywiście, że nie. Wyglądasz wspaniale, Maddie.

– To fantastyczna suknia. – Maddie obróciła się przed dużym lustrem, chcąc się obejrzeć pod każdym możliwym kątem. Koronkowy gorset i wąskie rękawy były dopasowane i wyglądały niezwykle stylowo. Pod biustem koronka przechodziła w doskonałej jakości jedwab, który, opadając luźno do ziemi, znakomicie ukrywał jej brzuch. We włosy cierpliwie wpleciono jej perły i po raz pierwszy w życiu czuła się piękna. Na szyi miała wspaniały diament w kształcie serca. Był to prezent od Giannisa, który przyniesiono jej, kiedy tego ranka jadła śniadanie.

– To nie sukienka. To ty wspaniałe wyglądasz – poprawiła ją Desma. – Kiedy cię zobaczą, każdy od razu zrozumie, dlaczego Giannis się w tobie zakochał.

W oczach Maddie pojawił się cień. Podeszła do okna i zauważyła, że ogromny statek w końcu zaczął kierować się w stronę lądu, po ponad dobie spędzonej na otwartym morzu. Apollina i Desmapo prostu starają się być miłe, pomyślała. Siostry prawdopodobnie nie mają pojęcia, że przez ostatnie trzy tygodnie prawie nie widywała Giannisa. Spał obok niej tę jedną noc w Harriston Hall, ale nie dotknął jej, i wyjechał, zanim się obudziła. Właściwie to nie kochali się od czasu, kiedy byli w Maroku. Ostatnio widziała go tylko dwa razy i to zawsze w towarzystwie innych ludzi. Trzymał ją wtedy za rękę, niezręcznie, jakby nie wiedział, co z nią ma zrobić, i trzy razy przy różnych okazjach pocałował ją w czoło i w policzek, jakby była jakąś staruszką albo małym dzieckiem. Najwyraźniej jej seksapil znikał, w miarę jak powiększał się jej brzuch.

– To Libos. – Apollina dołączyła do niej przy oknie. – Czy może być doskonalsze miejsce na ślub niż prywatna wyspa?

Desma odebrała dzwoniący telefon i podała go Maddie.

– Co myślisz o swoim przyszłym domu? – usłyszała w słuchawce głos Giannisa.

Gęsta zieleń spływała w dół aż do białej plaży, otoczonej turkusową wodą. Wysadzane wysokimi cyprysami wzgórza otaczały malownicze miasteczko z białymi domami i portem.

– Jest piękne… Wiem, że to banał, ale wygląda niczym z pocztówki.

– Wyjdź na pokład, będziesz miała stamtąd lepszy widok.

Nie słuchając lamentów swoich druhen, Maddie wyszła z kajuty na taras. Wiatr rozwiewał jej miedziane loki, ale uśmiechała się, kiedy Giannis kierował jej uwagę ku różnym elementom krajobrazu i wyjaśniał, że jego willi nie widać od strony morza.

– Gdzie jesteś? – spytała.

– W porcie. Piję ostatniego drinka jako wolny mężczyzna. Widzimy się za dziesięć minut, pedhi mou.

Znajomy ton jego głosu rozwiał wszystkie jej lęki dotyczące przyszłości. Libos I wpłynął do portu i zacumował, a załoga ustawiła się w rzędzie, życząc jej wszystkiego najlepszego, kiedy schodziła po trapie w dół. Była oczarowana czekającym na nią wspaniałym powozem, zaprzężonym w dwa białe konie.

Kościół miał wysoką, piękną wieżę i dominował nad pięknym placem, który wydawał się za duży, jak na tak małe miasteczko.

Giannis podszedł do powozu, żeby pomóc jej wysiąść. W eleganckim garniturze, z czarnymi włosami błyszczącymi w słońcu, wyglądał wspaniale. Uśmiechnął się do niej, a kiedy tylko stanęła na pierwszym stopniu powozu, od razu poczuła jego intensywny wzrok na sobie.

– Wyglądasz niesamowicie.

– Co myślisz o sukni?

Giannis chwycił ją na ręce. W jego wzroku widać było męską aprobatę.

– Bardzo, bardzo seksowna – mruknął jej do ucha.

– Ale przecież nic w niej nie widać – szepnęła.

– Mam fotograficzną pamięć – odparł zmysłowo, opuszczając ją na ziemię.

Maddie stała nieruchomo, czekając, aż druhny poprawią jej welon i podepną kosmyki włosów, które wysunęły się z misternie zrobionej fryzury.

Nagle zaczęła się zastanawiać, czym się tak naprawdę martwiła i czemu była taka spięta. Przecież właśnie wychodzi za mężczyznę, którego kocha!

Kościół pełen był ludzi. Kiedy weszli do środka, słychać było wyraźne westchnienie. Jej wzrok padł na kolorowe freski, porozstawiane wszędzie bukiety kwiatów i poważnego księdza. W powietrzu czuć było zapach kadzidła.

Rozpoczęła się ceremonia. Uroczysty rytuał wciągnął Maddie od samego początku, a kiedy goście zaczęli obrzucać nowożeńców płatkami kwiatów, czuła, że serce ma przepełnione szczęściem.

Potem powóz przewiózł ich przez miasto i w górę drogi wijącej się między wzgórzami. Willa Petrakosów była o wiele starsza, niż Maddie się spodziewała. Giannis wyjaśnił jej, że związki rodziny z Libos sięgają w przeszłość ponad wiek. On sam kupił wyspę niedawno i objął ją ochroną. Chciał, żeby pozostała w niezmienionym stanie.

Z willi, otoczonej wspaniałymi ogrodami, rozciągał się zapierający dech w piersiach widok na morze. Giannis przeniósł swoją żonę przez próg. Maddie śmiała się, kiedy przyjechali pierwsi goście.

Z Giannisem u boku Maddie zaczęła poznawać jego krewnych i przyjaciół. Szybko straciła rachubę twarzy i nazwisk. Liczba gości była przytłaczająca. Wielu mówiło po angielsku, ale Maddie postanowiła jak najszybciej nauczyć się greckiego. W czasie długiego posiłku starała się nie zwracać uwagi na to, że wszyscy się w nią wpatrują.

– Dlaczego tylu ludzi na mnie patrzy? – zapytała w końcu Apollonię.

Po kilku kieliszkach szampana młoda brunetka była bardzo rozbawiona.

– A ile powodów potrzebujesz? Dzisiaj stałaś się bardzo wpływową kobietą. Poza tym sprzątnęłaś Giannisa sprzed nosa Kriście w ostatniej chwili. Rodzina jest bardzo ciebie ciekawa i pewnie chcą wiedzieć, ile z tego, co przeczytali o tobie w gazecie, jest prawdą!

– Jakiej gazecie? – zapytała Maddie zaskoczona. Apollonia zakryła usta dłonią.

– Giannis zakazał nam o tym mówić. Proszę, nie zdradź mu, że ja ci to powiedziałam!

Z tą prośbą młoda dziewczyna uciekła. Giannis zabrał Maddie na parkiet. Próbowała powstrzymać swoją ciekawość, ale nie była w stanie.

– Co napisali o mnie w gazecie? – zapytała w końcu. – To jakiś angielski tytuł?

Giannis skrzywił się z niesmakiem.

– Tak. Moi prawnicy się tym zajmują…

– Ale co napisali?

– Nic ważnego.

– Nalegam…

– Naleganie donikąd cię nie zaprowadzi, pedhi mou – przerwał jej Giannis. – Jesteś teraz jedną z Petrakosów. Interesowanie się tym, co wypisują gazety, powinno być poniżej twojej godności.

– Nie mów do mnie, jakbym była dzieckiem – sprzeciwiła się Maddie.

Giannis zacisnął szczęki.

– Więc zachowuj się jak dorosła. To jest nasze wesele, a ty pokazujesz wszystkim, że się sprzeczamy.

– Zapewne Krista zachowałaby się znacznie lepiej – odgryzła się Maddie.

– Jej zachowanie przy innych było zawsze nienaganne.

Maddie, która już zaczynała się źle czuć po tym komentarzu, została dodatkowo ukarana jego odpowiedzią, potwierdzającą jej najgorsze obawy. Była zazdrosna, a on się jej wstydził.