Wszyscy obecni milczeli. Shane stanął obok Claire, była też świadoma, że Michael i Eve stają tuż za nią. Ale Amelie patrzyła tylko na nią.
– Co ty poświęcisz, Claire? – spytała. – Żeby zwyciężyć?
– To nie jest gra – powiedziała Claire.
– Prawda. To wojna. Wszyscy musimy walczyć o życie.
Claire wzięła swoich przyjaciół za ręce.
– Więc powiedz nam, co robić.
Amelie przez chwilę milczała, a potem wstała. Claire pomyślała, że tylko ci, którzy ją znali, naprawdę dobrze znali, wiedzieli, ile ją to musiało kosztować.
– Musimy rozdzielić nasze siły – powiedziała. – Nie wolno nam stracić Domów Założycielki, krwiobusu, uniwersytetu i Common Grounds. Utrzymamy je. Tym, którzy opowiedzieli się za Bishopem, przyznano prawo wolności polowania. Ci z nas, którzy mają dość siły, odmówią im tego prawa. Ci, którzy mogą stać się ofiarami, zostaną wyposażeni w broń dla własnej ochrony. To nie jest kwestia wolnego wyboru! Wszyscy ludzie dostaną broń i nauczą się, jak atakować wampira.
– Od tego nie ma odwrotu – powiedział Oliver. Głos miał obojętny, ale wyraz twarzy nie. – Dajesz im zbyt wiele.
– Daję im równość – powiedziała Amelie. – Akurat teraz chciałbyś się ze mną na ten temat spierać?
Oliver przez jedną pełną napięcia chwilę milczał, a potem pokręcił głową.
– Więc idźcie – powiedziała Amelie. – Oliverze, Eve, wy pójdziecie do Common Grounds i utrzymacie kawiarnię. Samie, wybierz obrońców dla każdego Domu Założycielki. Przynajmniej dwa wampiry i dwoje ludzi na dom. Michaelu, Richardzie – wy pójdziecie na uniwersytet. Skontaktuję się z rektorem, otrzymacie wszelką konieczną pomoc.
Przeniosła spojrzenie na Claire.
Ty zostaniesz ze mną – powiedziała. – Pójdziemy po Myrnina.
– Tam jest Bishop – przypomniała jej Claire.
– Jestem tego jak najbardziej świadoma. Zadbamy o środki ostrożności.
Shane odchrząknął.
– Nigdzie nie pójdziecie beze mnie.
– Obawiam się, że jednak tak – powiedziała Amelie. – Shanie Collins, dla ciebie mam zadanie specjalne.
– Chyba mi się nie spodoba, prawda?
Uśmiechnęła się.
– Tak mi się wydawało – dokończył Shane pod nosem.
– Obejmiesz krwiobus – powiedziała Amelie. – l jeszcze jedna sprawa.
– Jakby krwiobus nie wystarczył?
Amelie sięgnęła do kieszeni wyszywanych kryształkami szat i wyjęła małą, oprawną w skórę książeczkę.
Wyglądała naprawdę bardzo znajomo. To była ta książka, przez którą już wcześniej miewali kłopoty – książka, której pragnął Bishop.
– Zaopiekujesz się nią. – Podała mu książkę.
Wziął ją, a wtedy do Claire dotarło, co właśnie zrobiła Amelie.
Wystawiała Shane'a jako przynętę.
Rachel Caine