Zjawiłam się w barze dwadzieścia minut spóźniona, za co w normalnych okolicznościach nieźle oberwałabym od Cass. Bardzo mi ulżyło, kiedy zobaczyłam, że nie jest na mnie zła. Prawdziwą niespodziankę zgotował mi jednak Sid. Uśmiechał się i tokował z werwą, jakby nic innego w życiu nie robił.
Cass wyglądała dziś wyjątkowo świetnie. Miała na sobie czarną sukienkę bez rękawów i srebrzysty sweter zarzucony na jedno ramię – duża awangarda, jak na nią. Tylko irytująco grzeczna fryzura psuła efekt. Miałam ochotę potargać jej włosy, ale po chwili przyszło mi do głowy, że ten image bibliotekarki, która zerwała się ze smyczy, jest całkiem sexy.
– Wcale się nie znamy! – odkrzyknął Sid. – Dopiero co się spotkaliśmy. – Oboje popatrzyli na siebie, marszcząc brwi.
– Ale to jest właśnie Cass. Moja przyjaciółka. To ją chciałam ci przedstawić. A to Sid – rzuciłam szybko w stronę Cass. – Sid, który, mam nadzieję, będzie niedługo twoim szefem.
Cass zerkała na mnie podejrzliwie, więc z miejsca przeszłam do rzeczy:
– Sid szuka kogoś z twoim doświadczeniem, dlatego go dziś zaprosiłam.
Uśmiechnęłam się do nich promiennie, a oni znowu popatrzyli po sobie, onieśmieleni. Sid poszedł po coś do picia, a ja przeprosiłam Cass.
– Pomyślałam, że jeśli ci powiem, to nie będziesz chciała przyjść.
– Wydaje się miły – odparła z błyskiem w oku.
– Bo jest miły. I myślę, że będzie świetnym szefem. Bardzo chciałam porozmawiać z nią o moich kłopotach, ale to nie był ani czas, ani miejsce. Dlatego już po pierwszym łyku wina, które przyniósł nam Sid, zaczęłam główkować, jak by tu się urwać.
– Pewnie nie będziesz zainteresowana – powiedziałam do Cass, przekrzykując hałas. – Ale pomyślałam sobie, że zawsze warto spróbować.
– Może byśmy się przenieśli w jakieś spokojniejsze miejsce!! – ryknął Sid, patrząc na Cass.
– Dobry pomysł! – odkrzyknęła, po czym oboje spojrzeli na mnie.
Wzruszyłam ramionami.
– Najpierw muszę iść do toalety. – Opróżniłam kieliszek do dna. – Spotkamy się na zewnątrz.
Przepchałam się przez pulsujący tłum i dotarłam do łazienki. Pogodziłam się już z myślą, że ten wieczór spędzę z Cass i Sidem, ale to nie oznaczało bynajmniej, że sprawia mi to przyjemność.
W toalecie było pięć czy sześć kobiet w różnych stadiach ablucji. Właśnie myłam ręce, gdy zauważyłam, że obok mnie stoi Aisling Carter. Zauważyła mnie mniej więcej w tym samym momencie. Spojrzałyśmy na siebie w lustrze nad umywalkami. Aisling odezwała się pierwsza:
– To naprawdę ty.
Była równie zakłopotana, jak ja. I równie zdeterminowana, by tego nie okazać.
– Co słychać? – zapytałam, zakręcając kran. Człowiek musi zachowywać się godnie.
– Wszystko świetnie – odparła radośnie, choć z Aisling nigdy nie wiadomo. – Jestem tu ze Steve’em i innymi znajomymi.
Miała na sobie coś czerwonego i puszystego, co wcale nie przypominało sukienki, raczej rozciągniętą opaskę na włosy. Ale nie była to jedyna czerwona plama w damskiej toalecie. Niestety, drugą czerwoną plamą była moja twarz. Tak. Odrzuciłam z trudem zachowywaną godność, kiedy cała uraza, jaką do niej czułam, zmieniła się w złość.
– A co z Danem? – zapytałam. Nie byłam w stanie się powstrzymać. – On z tobą zerwał, czy to ty miałaś ochotę na zmianę?
Wszyscy w toalecie zamarli i wbili we mnie wzrok. Przyznaję, trochę uniosłam głos.
Aisling też się we mnie wpatrywała. Wyglądała na zaskoczoną.
– Dan nie mógł ze mną zerwać, bo nigdy nie byliśmy razem – odpowiedziała, nieświadoma zaciekawionych spojrzeń dookoła.
Traciłam grunt pod nogami. Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Z kranu Aisling nadal leciała woda. Nie znoszę marnotrawstwa. Miałam ochotę wyciągnąć rękę i zakręcić kurek.
– Nie wiem, kto ci naopowiadał takich bzdur – dodała. – Nie kłamię. – Przekręciła kran. – Przyznaję, że miałam na niego chrapkę, ale on od początku postawił sprawę jasno. Nie jestem w jego typie.
Zlustrowała mnie od stóp do głów, jakby chciała sprawdzić, jak wygląda osoba w typie Dana, i podeszła do suszarki. Gapie zaczęli się rozchodzić. Napięcie zelżało, nie było na co patrzeć. Miałam już prawie suche ręce, resztę wilgoci wytarłam w sukienkę.
– Powiedziano mi, że to było coś poważnego – oznajmiłam, nadal skonsternowana. – I że nagłe się skończyło.
– Jakieś bzdury. – Wzruszyła ramionami, jakby nie było o czym mówić.
Skrzywiła się do swojego odbicia w lustrze i pomacała pasmo sztucznych włosów, które wyglądało, jakby miało zaraz odpaść. Nagle odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy.
– Gdzie byłaś wczoraj wieczorem? – zapytała obcesowo.
– Wczoraj? – powtórzyłam. – A czemu?
– Ktoś się włamał do Dana i zniszczył część jego płyt. Libby uważa, że to mogłaś być ty.
– Ja? – Byłam w szoku. – Do licha, po co miałabym coś takiego robić?
Wzruszyła ramionami.
– Żeby się zemścić. Nawet pasuje, skoro myślałaś, że Dan jest ze mną.
Miałam mętlik w głowie. Niewiarygodne, o co ona mnie oskarża.
– Wczoraj wieczorem byłam u mamy. Pojechałam tam zaraz po pracy. – Przypomniałam sobie o spotkaniu z Nicolą w pociągu i poczułam ulgę. – Mogę to udowodnić.
Aisling wzruszyła kościstymi ramionami.
– I tak nie myślałam, że to ty. To nie w twoim stylu.
– Ale Libby uważa, że to ja?
– Tak mówi.
Nie mieściło mi się to w głowie. A potem przypomniałam sobie co – według Nicoli – Libby o mnie wygadywała. I pytanie Sida, czy mój informator jest wiarygodny. Poczułam się jak ostatnia idiotka.
Aisling znowu przyglądała mi się w lustrze. Nakładała czerwoną szminkę pod kolor sukienki.
– Czy to Libby nakłamała ci o mnie i o Danie? – zapytała.
Potwierdziłam.
– Tak myślałam. – Zadumała się na moment. – Pewnie chodziło jej o to, żebyście z Danem do siebie nie wrócili. Skoro wierzyłaś, że z nim chodzę, to prawdopodobieństwo, że do niego zadzwonisz, było znikome.
Uśmiechnęła się do mnie z drwiną. Dobrze wiedziała, że trafiła w samo sedno.
– Cóż, nie ukrywałaś swojej słabości do Dana, gdy jeszcze z nim byłam – stwierdziłam.
– Więc założyłaś z góry, że jestem winna? Z mojej strony nic ci nie groziło. No, dobrze, przyznaję, może i trochę przeciągnęłam strunę, ale wtedy już i tak nie było między wami dobrze. Wiecznie byłaś poza domem. Moim zdaniem, Dan zasługiwał na więcej uwagi.
Miałam ochotę o tym podyskutować, tylko po co? Poza tym w tym momencie bardziej interesowała mnie Libby.
– Jednego nadal nie rozumiem: dlaczego ona nie chciała, byśmy do siebie wrócili?
Aisling zacisnęła wargi i wrzuciła szminkę do torebki.
– Bo go chciała dla siebie. Serce mi zamarło.
– Chcesz powiedzieć, że Dan i Libby są razem?
– Nie. Postanowili zostać przyjaciółmi. A przynajmniej Dan tak postanowił. Wystarczyła mu jedna wspólna noc.
Osłupiałam.
– Spał z Libby? Kiedy?
– W zeszłą sobotę.
A w poniedziałek Libby przyszła się ze mną zobaczyć. Była podekscytowana. Potem zrobiła się jakaś dziwna i szybko się zmyła.
Aisling odwróciła się od lustra i spojrzała na mnie.
– Ale między nami mówiąc, do niczego nie doszło. Podejrzewam, że to tylko pobożne życzenia Libby.
To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Kłamstwa Libby, płyty Dana…
– A Dan? Czy on też myśli, że to ja się do niego włamałam?