Выбрать главу

Było tam już niewiele osób. Dziewczyny siedziały stłoczone w kącie, a z salonu dochodziły dźwięki irlandzkiego folka. Już miałam tam zajrzeć, gdy nad głowami dziewczyn zobaczyłam Dana. Znałam to jego spojrzenie. Niegdyś często je widywałam. Kiedy na przyjęciach, na których bywaliśmy razem, młode kobiety dowiadywały się, co robi Dan, nie dawały mu żyć i zarzucały głupimi pytaniami o swoich idoli.

A ponieważ stare nawyki naprawdę trudno wyplenić, odruchowo rzuciłam mu się na ratunek.

– Matki was szukają – skłamałam.

Cała szóstka już zaczynała się ze mną spierać, ale postanowiłam stanąć na wysokości zadania. – Poza tym chciałabym zamienić słowo z Danem, więc bądźcie grzeczne i zostawcie nas samych.

Zamruczały coś pod nosem, ale byłam nieugięta. W ciągu minuty jadalnia opustoszała. Zostaliśmy sami. Przez kilka sekund staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie.

A potem on wziął mnie w ramiona.

I pocałował tak, że kolana się pode mną ugięły.

Po czym, jakby nie wydarzyło się nic niezwykłego, puścił mnie, uśmiechnął się uprzejmie i zaproponował, byśmy dołączyli do reszty gości.

Rozdział 23

Odczekał pełne dwa dni, czyli czterdzieści osiem godzin, nim do mnie zadzwonił. Tamten wieczór zdążyłam odegrać w głowie setki, a może tysiące razy. Cała sprawa wyglądała zupełnie jak sen – zawsze się tak mówi o niezwykłych wydarzeniach. W tym konkretnym przypadku był to bardzo dziwny sen.

Po zwalającym z nóg pocałunku poszliśmy do salonu, gdzie Jennifer Perrez zrzuciła już z nóg martensy i tańczyła irlandzkie ludowe tańce. Co samo w sobie było już dość surrealistyczne, a na tym wcale nie koniec. Przez następne dwie godziny, po przesunięciu mebli pod ściany, każdy z nas – czy się to komu podobało, czy nie – też musiał zacząć tańczyć. Po uprzednim przećwiczeniu całych układów. Szczęśliwie dla Jennifer było nas dokładnie dwie grupy po osiem osób. To było szaleństwo. Większość z nas próbowała na początku stawiać opór, ale w sumie świetnie się bawiliśmy.

Dan był oczywiście rozrywany. Nie miałam okazji zamienić z nim słowa. Lecz przez cały czas był niedaleko i zerkał na mnie, gdy się mijaliśmy. To był dziwny wieczór. Pamiętam każdą jego minutę.

Potem on poszedł do swojego domu, a ja do swojego. I nic się nie działo. Powoli zaczynałam wierzyć, że incydent w jadalni wydarzył się tylko w mojej wyobraźni. Czekałam na telefon. I jak to często bywa, Dan zadzwonił, kiedy już całkiem straciłam nadzieję.

Było dziesięć po dziewiątej wieczorem, w poniedziałek. Właśnie dotarłam do domu rodziców.

Zaczął bez wstępów.

– Sprawdzałaś ostatnio swoją skrzynkę na hot-mailu, Saro Daly?

Poczułam, że na wspomnienie tego żenującego oszustwa rumienię się po uszy.

– Nie – odpowiedziałam, przełykając gulę w gardle.

– No, to sprawdź – oznajmił i odłożył słuchawkę.

Z łomoczącym sercem poszłam prosto do komputera i otworzyłam skrzynkę Sary – czego nie robiłam od jakiegoś czasu. Było tam kilka e-maili, ale zaczęłam od ostatniego, z dzisiejszą datą.

Droga Saro,

Pewnie nie czytałaś poprzednich listów, ale to już nieistotne.

Chciałem ci tylko powiedzieć, że znajomość z Tobą bardzo nam - mnie i Jo - pomogła. Za co ci dziękuję.

A teraz może powiedz jej, żeby ruszyła tyłek i otworzyła drzwi, co? Bo zaraz zamarznę na śmierć…

Dan

Postąpiłam zgodnie z instrukcją. Otworzyłam drzwi, a w progu stał on.

I zrobił to znowu. Przestąpił próg, przyciągnął mnie do siebie i całował tak długo, aż nogi się pode mną ugięły.

Epilog

Po Bożym Narodzeniu wprowadziłam się do mieszkania po Libby. Zaczęłam od tego, że poprosiłam matkę Sida o fengshuowanie go, żeby się pozbyć wszelkich złych wibracji po poprzedniej lokatorce. Oboje z Danem uzgodniliśmy, że nie powinnam tak od razu wprowadzać się z powrotem do niego. Jak na razie ten układ sprawdza się doskonale. On może sobie puszczać, co chce, a ja chodzę do klubów, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota. Choć ochota przychodzi coraz rzadziej. Wszystkie noce spędzamy razem.

Dowiedziałam się też, że Marco i Nicola zaczęli ze sobą chodzić – przelotnie. Któregoś dnia zadzwoniła do mnie do pracy, żeby mi to powiedzieć. Chyba myślała, że mnie zdenerwuje. Najwyraźniej nie miała pojęcia, że wróciłam do Dana, a ja nie miałam zamiaru jej oświecać. W każdym razie nie w tym momencie.

Romans trwał tylko do czasu wyjazdu Marca do Hiszpanii – gdzie podczas świąt Bożego Narodzenia uwiódł żonę ojca, którą potem przywiózł ze sobą do Leeds. Oczywiście nie wpłynęło to dobrze na jego stosunki z ojcem, które z tą chwilą definitywnie zostały zerwane.

Nicola nie była uszczęśliwiona.

Tego wszystkiego dowiedziałam się od Giovanny – która nie protestowała specjalnie, gdy Marco nawiązał kontakt z ojcem, ale gdy już było po wszystkim, przyznała się, że wcale jej to nie cieszyło. Nie aprobowała zachowania syna, ale i tak wolała miss piękności przywiezioną z Hiszpanii od Nicoli.

Po swoich ekscesach Marco nie mógł protestować, kiedy Giovanna wprowadziła się do mojego taty. Postanowili pomieszkać tam krótko, zanim znajdą coś większego.

Giovanna nadał sama przygotowuje większość dań w swoim bistrze, ale jeśli nie rozpadnie się związek Marca z miss piękności – której chyba bardzo przypadła do gustu praca w kuchni – Giovanna być może zdradzi jej swoje słynne przepisy.

Szczęście Sida i Cass trwa dalej – choć Sida trzeba naprawdę dobrze znać, by to dostrzec. Zawsze miałam Cass za osobę dość przewidywalną, nigdy jednak nie przypuszczałam, że po półrocznej znajomości wyjdzie za kogoś pięć lat od siebie młodszego. Ślub zaplanowano na koniec maja. Ja, wraz z szóstką sióstr Foster i Perrez, zgodziłam się włożyć bladoróżową bezę i odegrać rolę druhny. W końcu jestem jej to winna.

Rozumiem, że Steve też będzie zaproszony, a jeśli do tego czasu będzie się spotykać z Aisling, to ona również. Mam taką nadzieję. Zaprzyjaźniłyśmy się. Nie jestem jednak pewna, czy Steve’owi uda się tak długo utrzymać jej zainteresowanie.

Natomiast jednej osoby na pewno tam nie będzie – mojej matki.

Matt miał szczęście – nasza strategia się sprawdziła. Mama szybko znudziła się eksperymentami seksualnymi, kiedy zorientowała się, że nie przynoszą zamierzonych efektów. W tej chwili podróżowała autobusami po Stanach. W ostatnim e-mailu pisała, że zastanawia się nad przeprowadzką do Australii z jakimiś ludźmi, których poznała w drodze. Zgodziła się sprzedać dom na Piper Hill. Rozwód z tatą był w toku.

Powiedziałam ostatnio Danowi, że wbrew pozorom mamy za co dziękować Libby. A propos – doszły mnie wieści, że nowy facet wyrzucił ją ze swojego mieszkania, a ona zemściła się, niszcząc mu samochód.

Dana trochę zaskoczył mój komentarz, ale ja dobrze wiedziałam, o czym mówię. Nawet jeśli on zapomniał, to ja pamiętałam, że kiedyś powiedział, iż jeśli nie będę uważać, to zmienię się we własną matkę. Wtedy bardzo mnie to ubodło, ale tak to już jest z prawdą. Prawda wściekle boli. Rzeczywiście, miałam takie skłonności. Prawdopodobnie nigdy bym sobie tego nie uświadomiła, gdybyśmy – ja i Dan – zbyt szybko do siebie wrócili. I gdyby Libby nie nakłamała o Aisling.

To najważniejsza, choć nie jedyna lekcja, jaką wyniosłam z tego wszystkiego.

Jeśli uda mi się być z Danem na stałe, to super. A jeśli nie, nasz związek skończy się wtedy, kiedy jego czas minie. Na pewno nie dlatego, że zmieniłam się we własną matkę.