Выбрать главу

– Dobrze – zgodziła się cierpko. – Przyjmuję twoją ee… wielkoduszną propozycję pomocy.

– Bardzo rozsądnie – skomentował krótko.

Po dziesięciu minutach znajdowała się już na tylnym siedzeniu mercedesa. Mimo zastrzyku przeciwbólowego czuła tępy ból.

– Będzie ci wygodniej z uniesioną nogą – poradził.

– Nie mogę uwierzyć, że mi się to przytrafiło – wymruczała przez zaciśnięte zęby. – Z całej tej złej passy, którą ostatnio…

– Nie przesadzaj – złajał ją. – Nie było wcale tak źle. Nowy szpital… wspólnik z nadzwyczajnymi kwalifikacjami…

– I skromny – dorzuciła ze złością. – Zapomniałeś dodać.

– I skromny – potwierdził z uśmiechem. Ostrożnie prowadził samochód po polnej drodze, unikając wybojów, aby nie sprawić bólu siedzącej z tyłu dziewczynie. – Zwykle wpisuję to do mojej ankiety personalnej.

Kate zacisnęła wargi i nie odzywała się. Ku jej zdziwieniu Richard milczał także, jakby domyślał się, że jest ona u kresu wytrzymałości. Jej świat rozpadł się na kawałki i to za sprawą tego mężczyzny… Skoncentruj się na bólu, przykazała sobie surowo. Przynajmniej to jest realne.

A Richard Blair – nie? Spojrzała na jego szerokie plecy przed sobą. Na pewno był realny. Ale był też szalony. Wariat! Impulsywny głupiec, który zniknie, jak tylko skończą się mu pieniądze, i zapewne zostawi za sobą długi.

– Nie zrobię tego – powiedział gładko.

– Czego?

– Nie odejdę.

– Nic takiego nie mówiłam. – Kate wstrzymała oddech.

– Nie musiałaś – odparł, patrząc na drogę. – Słyszę to za każdym razem, gdy otwierasz usta. Widzę to, gdy na mnie patrzysz. Nie ufasz mi.

– Dlaczego miałabym ci ufać? – spytała bez zastanowienia i zagryzła wargę. Nie chciała być tak bezpośrednia.

– Ponieważ mnie kochasz.

Westchnęła głęboko, ale nie odpowiedziała. Nie była w stanie.

– Mam rację, prawda, pani doktor? – spytał pogodnie na kolejnym zakręcie.

– Nie.

– Hmm. – Zerknął do tyłu i posłał jej uśmiech. – Przysiągłbym, że się mnie obawiasz, a nie potrafię wyobrazić sobie bardziej logicznej przyczyny twoich obaw.

– Nie… nie boję się ciebie. – Z wysiłkiem odezwała się lodowatym tonem: – I nie kocham cię, doktorze Blair, bez względu na to, jak wysokie masz o sobie mniemanie. Nawet cię nie lubię. Uosabiasz wszystko to, czego nie znoszę i za trzy tygodnie odejdę stąd nie oglądając się za siebie.

– Raczej pokuśtykasz, jeśli kostka jest złamana – powiedział miękko.

Ścisnęła dłonie tak mocno, że paznokcie aż wbiły się w ciało. Chciała czymś rzucić. Miała pod plecami poduszkę, ale rzucenie jej w kierowcę podczas jazdy, choć była w furii, uznała za idiotyczny pomysł.

– Możesz rzucić, jak tylko staniemy – podsunął gładko Richard. – Jeśli to tylko poduszka, nie będę nawet schylał głowy.

– Ty… – Zabrakło jej słów. Była wściekła. Tak wściekła, że zapomniała o bólu nogi. Leżała bez ruchu, z zaciśniętymi ustami, aż dojechali do szpitala.

Richard oglądał zdjęcie pod światło. Prześwietlenie nie wykazało pęknięcia kości.

– Miałaś szczęście – skomentował. – Tym niemniej, przez parę tygodni będziesz chodzić o kulach.

– W takim razie, jak najszybciej znajdź innego lekarza – zasugerowała cierpkim tonem. – Inwalida będzie ci mało przydatny.

Przyjrzał się jej przeciągle.

– Nic mi się nie stanie, jeśli przejmę na siebie większość obowiązków – powiedział z niezmąconym spokojem. – Będę cię potrzebował w poniedziałek, podczas otwarcia szpitala, a poza tym możesz siedzieć za biurkiem, udzielać porad i wypisywać recepty, podczas gdy ja będę biegał na wizyty domowe.

– A kiedy już wyzdrowieję, wyjadę – zauważyła. – To chyba nie w porządku.

– Zostaw mi osądzanie, co jest, a co nie jest w porządku. Ja tu jestem szefem. – Przez chwilę stał w milczeniu. – Muszę zbadać Sophie, może trzeba będzie usunąć resztki martwej tkanki. Czy możesz, siedząc na krześle, towarzyszyć mi na sali operacyjnej? – zapytał.

– Mogę potrzebować anestezjologa.

Kate spojrzała na niego zaskoczona. Zaczęła podejrzewać, że zbyt ostro go osądzała. Inny lekarz na jego miejscu odłożyłby badanie na rano. Niebezpieczeństwo, że pozostała jakieś martwa tkanka, którą należy usunąć, było znikome.

– Dam sobie radę. – Skinęła głową.

– W takim razie poszukam fotela na kółkach – oznajmił. – Trudno jest zajmować się pacjentem, kiedy samemu leży się na wznak.

Na szczęście okazało się, że zabieg nie jest potrzebny. Dziewczynka była oszołomiona, ale przytomna. Wpatrywała się w Richarda z lękiem i nadzieją w wielkich oczach.

– Trochę mnie boli – poskarżyła się sennie, kiedy Richard zaczął bandażować jej głowę.

– Jeszcze przez jakiś czas będzie bolało – odrzekł.

– Masz porządne rozcięcie. Pięćdziesiąt siedem szwów!

– Pięćdziesiąt siedem… – Pomimo wszystko Sophie wydawała się zadowolona. – Kiedy Mike’owi pękła w ręku butelka, miał tylko dwadzieścia pięć. A to było ogromne rozcięcie.

– Będzie musiał się postarać o coś lepszego, żeby cię pokonać – zapewnił ją Richard.

– Pięćdziesiąt siedem… – Sophie powoli zapadała w sen, gdy Richard kończył badanie. – I mamusia powiedziała, że jestem pierwszą osobą od wieków, która trafiła do szpitala. I jestem tu jedyną pacjentką… – zauważyła z głęboką satysfakcją i zamknęła oczy.

Richard dokończył opatrunek i dał znać nocnej pielęgniarce, aby odwiozła Sophie do jej pokoju.

– To zaczyna przypominać prawdziwy szpital – orzekła Kate, gdy zostali sami.

– A co sobie myślisz, kobieto? – odezwał się z pretensją w głosie. – To jest prawdziwy szpital. Jest w nim pięć pielęgniarek, dwoje lekarzy i dwie pacjentki. Nawet jeśli ktoś z nas odgrywa podwójną rolę.

– Co masz na myśli? – zapytała podejrzliwie Kate.

Richard podwiózł ją do umywalki, żeby mogła się umyć.

– Mam na myśli to, doktor Harris, że jesteś jednocześnie lekarzem i pacjentem. Nie puszczę cię dzisiaj do domu z tą kostką.

– Nie wygłupiaj się – powiedziała bezceremonialnie.

– Oczywiście, że pójdę do domu.

– A jak już będziesz w domu, przygotujesz sobie obiad z trzech dań? – zapytał Richard z przekąsem. Umył ręce, oparł się o umywalkę i spojrzał na dziewczynę siedzącą na wózku. Założył ręce i czekał. – I może jeszcze wybierzesz się na spacer? Nie bądź głupia, Kate. Dzisiaj tu ci będzie najlepiej i dobrze o tym wiesz. A poza tym – nie pozwolił sobie przerwać – zeszłej nocy prawie nie spałem i muszę odpocząć. Jeśli zostaniesz, będziesz mogła w razie czego zająć się Sophie.

– Sophie będzie spała całą noc – odrzekła Kate.

– Nie można być tego pewnym – oświadczył Richard.

– A poza tym jestem teraz twoim szefem: ma być tak jak powiedziałem, jeśli chcesz tu pracować przez najbliższe trzy tygodnie. – Przyjrzał się jej uważnie.

– Bez względu na to, jak bardzo się złościsz, zależy ci chyba na tym.

– Potrzebne mi są pieniądze – przyznała Kate.

– W przeciwnym razie uciekałabym stąd, aż by się kurzyło.

– Teraz jednak musisz być lekarzem. – Oczy Richarda zatrzymały się na jej twarzy. – Całe szczęście, że jesteś taka śliczna.

– Zamknij się – burknęła. Oparła ręce na kołach i chciała powoli ruszyć, wózek jednak szarpnął gwałtownie i musiała uchwycić się krawędzi zlewu. Spróbowała jeszcze raz, ale Richard stanął przed nią.

– Nerwy? – spytał łagodnie. – Tylko dlatego, że wiem lepiej?