Выбрать главу

– Wcale nie wiesz lepiej. – Kate poczuła niebezpieczny przypływ złości. – Gdybym była mężczyzną, przylałabym ci…

– Nie pozwól, aby płeć cię powstrzymała. Nie leń się – przynaglał ją. – Zrób to.

– Nie zrobię ci tej przyjemności i nie poniżę się – syczała ze złością.

– Panie doktorze…

Obydwoje poderwali się na głos z korytarza.

– Słucham, siostro? – odezwał się spokojnie Richard.

– Łóżko dla doktor Harris już jest gotowe. – Pielęgniarka nerwowo przeniosła wzrok na Richarda. – Jeśli oczywiście zechce z niego skorzystać.

– Zechce. – Richard wyprostował się, chwycił z tyłu za uchwyt wózka i powoli pchał go przed sobą. – Łóżko czeka, moja mała. Jeszcze tylko środek przeciwbólowy i coś na sen.

– Myślałam, że mam uważać na Sophie – warknęła Kate.

– Zapewniałaś mnie, że będzie spała całą noc – odparł. – Jeśli ja jestem szalony, to ty musisz być lekarzem i trzeba ci ufać.

Rozdział 8

Środki przeciwbólowe i zmęczenie poprzedniego dnia sprawiły, że przespała całe piętnaście godzin. Obudziły ją promienie słońca wpadające do małego szpitalnego pokoju, odbijające się od metalowego łóżka i świeżo pomalowanych ścian.

Zegarek przy łóżku wskazywał dziewiątą. Uniosła się na poduszkach i delikatnie poruszyła stopą. Kostka nadal bolała.

Wyciągnęła się w półśnie, zadowolona, że nie musi się śpieszyć. Była niedziela, znajdowała się, w szpitalu, za wszystko odpowiadał Richard. Świat mógł się dziś bez niej obejść.

Po kilku minutach drzwi uchyliły się i zajrzała Alma. Rozpromieniła się widząc, że Kate już nie śpi.

– Doktor Blair powiedział, że wolno panią zbudzić jedynie w przypadku trzęsienia ziemi – oznajmiła z uśmiechem, a zza jej pleców wyłoniła się twarz młodej pielęgniarki. – Doktor Harris powinna dostać śniadanie – zwróciła się do niej. – Potem pomożemy jej się umyć.

– Mogę wziąć prysznic – zaoponowała i poprawiła się na poduszkach.

– Wiem, ale doktor Blair zalecił pani dwudziestoczterogodzinny odpoczynek w łóżku. – Alma wygładziła biały fartuch i zbliżyła się do łóżka. – Mówiąc szczerze, chciałabym też, aby personel miał trochę praktyki – uśmiechnęła się lekko. – Wszyscy trochę wyszliśmy z wprawy.

– Nie było tego widać podczas operacji – sprzeciwiła się Kate.

– No, tak… – Alma machnęła lekceważąco ręką.

– To się ma już we krwi.

– Gdzie jest moje ubranie? – rozejrzała się wokoło.

– Zabrał je doktor Blair – wyjaśniła Alma niepewnym tonem. – Powiedział, że będzie pani potrzebne coś czystego, kiedy będzie pani wychodziła do domu.

– Przecież dopiero wczoraj je włożyłam – zauważyła Kate, pełna złych przeczuć. – Wcale nie było brudne. Kiedy doktor Blair zamierza wrócić?

– Dziś już był, rano – odpowiedziała Alma. – Może zajrzy jeszcze wieczorem.

– Potrzebujemy go – wycedziła Kate przez zaciśnięte zęby. – Jest potrzebny teraz. Chcę natychmiast iść do domu.

– Doktor Blair zalecił pani całodzienne leżenie – przypomniała Alma – i powiedziałybyśmy z panią nie dyskutowały. – Położyła rękę na jej ramieniu. – Uczciwie mówiąc, kochana, od dawna pracuje pani zbyt ciężko. Dlaczego nie pozwoli pani swemu organizmowi na zasłużony odpoczynek?

– Ponieważ jest to polecenie doktora Blaira – wyrzuciła z siebie Kate – a już za wiele tych poleceń.

– Odrzuciła przykrycie i przyjrzała się swojej szpitalnej koszuli. – Proszę skontaktować się z Petem, żeby po mnie przyjechał. I czy może mi pani znaleźć coś do ubrania?

– To jest wbrew poleceniom – wykręcała się Alma, bezradnie chowając ręce za siebie. – Poza tym nie mam nic takiego, a ta koszula wygląda raczej nieskromnie.

Kate zaklęła pod nosem i opadła powoli na poduszki. •

– Chyba nie mam wielkiego wyboru – powiedziała z goryczą. – Ten człowiek jest autokratą… – zabrakło jej słów.

– Oczywiście, kochana – spokojnie przyznała Alma.

– A teraz, co pani podać na śniadanie?

Dzień intensywnego wypoczynku okazał się Kate bardziej potrzebny, niż chciałaby przyznać. Zażyła silne środki przeciwbólowe i spędziła prawie cały czas w półśnie, przez nikogo nie niepokojona. Zaletą małego, wiejskiego szpitala jest to, że może przystosować się do swoich pacjentów, pomyślała sennie. Nie było konieczności budzenia jej o szóstej rano, mycia i podawania śniadania o siódmej. Jeśli spała, nikt jej nie budził.

Okna małego szpitalnego pokoju wychodziły na północ, a słabe zimowe słońce uspokajało ją i ogrzewało. Przefiltrowane przez gałęzie potężnych drzew słoneczne światło tańczyło na kołdrze. Było jej ciepło, nic ją nie bolało, mogła się nareszcie wyspać.

Gdy ocknęła się pod wieczór, znalazła na stoliku koło łóżka plik magazynów.

– Skoczyłam podczas lunchu do domu, żeby je dla pani przynieść – oznajmiła uśmiechnięta Alma. – Tutaj nie było zbyt wiele do czytania.

– Jak się czuje Sophie? – spytała Kate.

– Świetnie. – Alma rozpromieniła się. – Ciągle miała niski poziom hemoglobiny we krwi, więc doktor Blair zdecydował się zrobić transfuzję. Musiał wezwać odpowiedniego krwiodawcę, bo sami nie mamy jeszcze zapasów. Na szczęście Sophie ma grupę zero Rh plus, a z tak popularną grupą nie było żadnych problemów.

Zjadła coś, a potem grała z mamą w Monopol. Tylko trochę narzekała, że swędzi ją głowa. Jeśli to wszystko, co jej dolega, to nie ma się o co martwić.

– Miała szczęście – powiedziała powoli Kate.

– Miała – potwierdziła Alma. – Mieć dwoje kompetentnych lekarzy pod ręką… Ludzie o niczym innym nie mówią. – Uśmiechnęła się. – Chyba nie ma takiej osoby, która potrafiłaby czegokolwiek odmówić doktorowi…

– Mam nadzieję, że inspektorzy wydadzą pozytywną opinię – przerwała Kate z niepokojem. – Byłoby okropne, gdyby teraz się nie udało.

– Jeśli komisja nie da jutro licencji, to zostanie wytarzana w smole i pierzu przed opuszczeniem miasta. Zresztą nie ma podstaw do odmowy. – Wskazała ręką okno, przez które widać było w gęstniejącym mroku ogród i farmera wywożącego śmiecie. – Ludzie dają z siebie wszystko. Doktor Blair nie musiał wcale prosić, a każdy, kto nie jest kaleką, pojawił się dziś w ogrodzie. Z dżungli zmienił się w najbardziej wypielęgnowany przyszpitalny ogród, jaki widziałam w życiu.

Kate uśmiechnęła się, ale wciąż dręczyły ją wątpliwości. Richard Blair wzbudził tak wiele oczekiwań. Nie potrafiła poskromić swych obaw: co będzie, jeśli zabraknie mu pieniędzy?

– Widzę, że doktor Harris traci nadzieję – odezwał się głęboki głos i przełożona odwróciła się. Spojrzała na Richarda Blaira, który stał w drzwiach w roboczym ubraniu, z koszulą rozpiętą pod szyją. Wyraźnie brał udział w pracach porządkowych.

– Och, pan doktor… – Alma spłoniła się jak uczennica, a Kate z niedowierzaniem pokręciła głową. Ten człowiek naprawdę miał całe miasto u swoich stóp. – Nie słyszałam, kiedy pan przyszedł. Czy w recepcji była jakaś siostra? Dlaczego nie towarzyszy panu w obchodzie? – Przełożona wyraźnie nie mogła zgodzić się na to, aby lekarz sam szukał swoich pacjentów.

– Myślę, że obchód oddziału, na którym znajduje się dwóch pacjentów, mogę zrobić sam. – Richard uśmiechnął się. – A poza tym, w tej chwili nie jestem w pracy. – Spojrzał ponuro na swoje poplamione ubranie. – Przyszedłem z wizytą towarzyską.

Podszedł do łóżka i spojrzał w dół, uśmiechając się coraz szerzej. Serce Kate zabiło jak szalone. Nie jestem lepsza od przełożonej, pomyślała wściekła i spojrzała na niego.