Выбрать главу

Ubrała się jak zwykle w dżinsy i obszerny sweter, i ruszyła samochodem w stronę miasteczka.

Mijając dom Richarda zwolniła. Pewno jest w szpitalu, pomyślała. Jednak z komina wydobywał się dym. Dostrzegła też jakiś ruch w oknie. Czyżby był w domu?

Zastanowiła się przez chwilę. Pewno jego mercedes nadal stoi przed pubem. Może trzeba go podwieźć?

Po chwili stała już przed drzwiami. Ledwo uniosła rękę, aby zapukać, a już drzwi otworzyły się na oścież. Stanęła w nich ładna, nie umalowana dziewczyna w domowym stroju. Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę do Kate.

– Proszę nic nie mówić – powiedziała ciepło. – Sama zgadnę. Pani doktor Harris?

– T-tak… – wyjąkała Kate. Musiała wyglądać na kompletnie zaskoczoną, bo dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

– Dam głowę, że jesteś prawie tak zdziwiona jak Richard. – Chwyciła dłoń Kate i potrząsnęła nią. – Jestem Christy Blair.

– Christy Blair?

– Wejdź. – Gestem zaprosiła ją do domu. Na środku holu piętrzyła się cała góra bagaży. Zauważyła, jak Kate im się przygląda, i uśmiechnęła się szeroko. – Nie wybieram się z jedną walizką, kiedy zamierzam gdzieś zostać na stałe. – Skrzywiła się, owijając się ciaśniej podomką. – Richard powinien mnie ostrzec, że jest tu aż tak zimno. W Australii spodziewałam się innej pogody.

– Nie w zimie – odruchowo wyjaśniła Kate. Spojrzała na ręce Christy. Na lewej dłoni dostrzegła złotą obrączkę. – Czy pani… zamierza zamieszkać z Richardem?

– Oczywiście. – Ton wskazywał na to, że Kate powinna była się tego spodziewać. – Nie przyjechałam wcześniej, bo czekałam, aż Richard coś znajdzie. No i musiałam coś zrobić z naszym domem w Anglii, pełnym mebli i innych rzeczy. Ale kiedy zadzwoniłam do niego w zeszłym tygodniu, powiedział, że potrzebuje mnie już teraz. – Wymownie rozłożyła ręce. – Która dziewczyna potrafiłaby mu odmówić? Zostawiłam wszystko w rękach agenta i przyjechałam.

– Dzisiaj?

– Dzisiaj – przytaknęła. – Mój samolot przyleciał w środku nocy. Potem złapałam pociąg i w końcu taksówkę. – Uśmiechnęła się. – Chciałam zrobić Richardowi niespodziankę. Tak bardzo mi go brakowało…

– Wyobrażam sobie – mruknęła słabym głosem Kate. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Gardło miała suche jak pieprz, a do oczu napływały jej łzy. – Witamy w Australii – wydusiła wreszcie. – Przepraszam, że nie mogę zostać, ale muszę jechać do szpitala.

– Richard już tam jest – uprzedziła ją z uśmiechem Christy. – Cieszę się, że cię poznałam. Richard tyle mi o tobie opowiadał.

Kate nie pozostało nic innego, jak odjechać. Z trudem dotarła do samochodu. Christy żegnała ją machając ręką z werandy. Żebym się tylko nie rozpłakała, powtarzała sobie. Ona jest taka miła. Nie musi wiedzieć, jakiego drania poślubiła.

Poślubiła… Słowo to obijało się jej w głowie, sprawiając nieznośny ból. Znów przypomniała się jej niewierność Douga. Widziała dziewczynę raz, na lotnisku: urocza, roześmiana, z zachwytem wpatrująca się w jej męża.

Tak jak ja w męża Christy, pomyślała z goryczą.

Jakimś cudem zdołała wrócić do domu. Zaparkowała, oparła głowę na kierownicy i wybuchnęła płaczem.

Wreszcie uspokoiła się. Ból ustąpił miejsca najpierw chłodnej pustce, a później gniewowi. Jak on mógł coś takiego zrobić? Co chciał w ten sposób osiągnąć?

Jedną wspólną noc przed przyjazdem Christy? A może sądził, że będzie to trwało dalej? Powiedział nawet, że chce ją poślubić. Dobry dowcip. A ona złapała się na ten haczyk.

Jak on mógł tak bezczelnie kłamać?

To proste, odpowiedziała sobie, tacy mężczyźni uwielbiają ryzyko. Równie łatwo jak własnym, ryzykują życiem innych ludzi.

W tej chwili pragnęła tylko opuścić dolinę. Spakować swoje rzeczy i wyjechać. Zatrzymywała ją jedynie myśl o szpitalu. Szpital był potrzebny tutejszym ludziom i nie chciała być osobą, która zniszczy ich marzenie.

Zostanę do końca miesiąca, postanowiła, nawet gdyby miało mnie to zabić.

W końcu odnalazła w sobie dość siły, aby pojechać do szpitala. Mercedes Richarda stał przed jego domem na podjeździe, nie zwolniła jednak.

Szpital podziałał na Kate uspokajająco. Medycyna zawsze była balsamem dla jej duszy. Tu była potrzebna i mogła działać, zapominając o osobistych sprawach. Obejrzała nogi Berta i zmieniła mu opatrunek. Słuchając jego nie kończących się narzekań na krewnych, prawie zapomniała o Richardzie.

Prawie, ale nie całkiem. Tępy, dokuczliwy ból tkwił w niej cały czas.

Kiedy wychodziła już ze szpitala, jego samochód zatrzymał się przed wejściem. Spodziewała się, że doktor po prostu zignoruje ją, ale on ruszył w jej stronę uśmiechając się i machając ręką. W dżinsach, rozpiętej pod szyją koszuli, z rozwianymi włosami wyglądał na farmera. Patrzył na nią z miłością. Na ten widok zaparło jej dech w piersiach. Tak bardzo go kochała… Jak mogła być laka głupia.

– Kate! – zawołał.

– Słucham? – odparła lodowatym tonem.

Zatrzymał się i spojrzał na nią zaskoczony.

– Kate, kochanie, co się stało? – spytał ciepłym tonem.

– Nie mów tak do mnie! – wybuchnęła. – Byłam na tyle głupia, żeby uwierzyć, że cię kocham, lecz nie jestem aż tak głupia, aby nadal kontynuować ten związek.

Richard mocno chwycił ja za ramiona.

– O co chodzi, Kate? Co się dzieje?

Odepchnęła jego ręce.

– Za kogo ty mnie masz? Za dziwkę bez zasad?

– krzyczała bez opamiętania. – Spotkałam dziś Christy. Jeśli myślisz, że zamierzam z tobą romansować pod bokiem twojej żony… – głos jej się załamał.

– Żony? – Richard patrzył na nią, jakby postradała zmysły.

– Zony! – Kate z wściekłością otarła łzy. – Od początku wiedziałam, że jesteś taki sam jak Doug. Jeśli myślisz, że będę spokojnie przyglądała się, jak oszukujesz swoją żonę… Jeśli myślisz…

– Nie jestem żonaty. – Głos Richarda podziałał na nią jak kubeł zimnej wody. Przestała histeryzować. Spojrzała i w jego oczach dostrzegła chłód i złość.

– Ale… przecież Christy…

– Christy jest moją siostrą. Dziś rano przyleciała z Anglii.

– Ale… – Kate z trudem łykała łzy. – Ona jest mężatką…

– Nie bardziej niż ja jestem żonaty. – Głos Richarda był pełen pogardy. – Myślałem, że zaufała mi pani. Byłem głupcem.

– Richardzie… – Kate była przerażona. A jeśli to, co mówi, jest prawdą? Co ona najlepszego narobiła…

– Richardzie…

– Panie doktorze! – Z budynku wyjrzała pielęgniarka. Spojrzała na nich i zawahała się, jakby czując, że dzieje się tutaj coś złego. Richard odwrócił się do niej.

– Słucham, siostro?

– Dzwoni mama Sophie. Chciałaby z panem porozmawiać. Czy mam jej powiedzieć, żeby zadzwoniła później?

– Już idę. – Nie patrząc na Kate, wszedł do szpitala. Kate stała jak rażona gromem. Na przemian robiła się biała i purpurowa. To, co zobaczyła na twarzy Richarda, powiedziało jej jaśniej niż jakiekolwiek słowa, że zabiła ich miłość. Prosił ją o zaufanie, a ona odpowiedziała mu najgorszym oskarżeniem. Zamknęła oczy i modliła się, aby ziemia ją pochłonęła. Nie nastąpiło to jednak i kiedy znowu je otworzyła, nadal stała na parkingu przed szpitalem. Sama.

– I tak już zostanie do końca życia – wyszeptała. – Ty głupia kretynko.

Rozdział 13

Cudem udało się jej przetrwać kilka kolejnych dni. Pomimo bólu i rozpaczy pracowała ciężko, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie wyjedzie stąd na zawsze.