Выбрать главу

Edwina sprawdziła pokój siostry, swój, wreszcie wolno poszła na górę, rozmyślając o słowach Liz: "Czas najwyższy, żebyś się na to zdobyła i opróżniła ich pokoje. Ja już dawno pochowałam rzeczy Ruperta". Cóż, Edwina zdawała sobie sprawę, że dla niej nie będzie to takie proste. Teraz jednak miała na głowie co innego – chciała wreszcie wyciągnąć Alexis z kryjówki i pomóc jej rozwiązać problemy, które dręczyły małą.

– Lexie?

Odsłoniła story, zaszeleściła spódnicami matki i poczuła, że w pokoju czuć stęchlizną. Przez prawie półtora roku nikt tu nie mieszkał i pokoje rzadko wietrzono. Zajrzała nawet pod łóżko, lecz Alexis nigdzie nie było.

Zeszła na dół i poprosiła George'a, by pomógł jej w poszukiwaniu. Gdy po godzinie nie znaleźli nawet śladu Alexis, Edwinę ogarnął strach.

– Stało się dzisiaj coś w szkole? – zapytała młodsze dzieci, ale Fannie i George o niczym nie wiedzieli, Teddy zaś spędził popołudnie w redakcji razem z nią. Sekretarki nad wyraz chętnie zajmowały się małym, gdy jego siostra była zajęta. W wieku trzech i pół roku chłopczyk potrafił oczarować kobiety. – Jak sądzisz, gdzie ona może być? – naradzała się z George'em Edwina.

Nic szczególnego nie wydarzyło się tego dnia i nikt nie miał pojęcia, gdzie Alexis mogła się podziać. Dawno minęła pora kolacji, a Edwina i George kontynuowali poszukiwania w ogrodzie, aż wreszcie doszli do wniosku, że małej nie ma ani tam, ani w domu. Wtedy Edwina poszła do kuchni, gdzie był zainstalowany telefon, i po chwili wahania zdecydowała się wezwać na pomoc Bena. Zupełnie nie wiedziała, co ma dalej robić, a on przyrzekł jej kiedyś, że zawsze może na niego liczyć. Dziesięć minut później Ben zadzwonił do drzwi frontowych.

– Jak myślisz, dlaczego się schowała? – zapytał.

Edwinie przez moment zdawało się, że ujrzała ojca, nie miała jednak czasu zastanawiać się nad tym. Odgarnęła z czoła niesforne kosmyki włosów. Jej wysoko upięta fryzura zupełnie się zburzyła w czasie poszukiwań w ogrodzie.

– Nie wiem, Ben. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Dzieci mówią, że w szkole nie zaszło nic, co mogłoby mieć związek z jej zniknięciem, a pani Barnes była przekonana, że Alexis całe popołudnie przesiedziała w ogrodzie. Niestety, myliła się. W każdym razie nie było jej tam, jak wróciłam do domu. Szukaliśmy jej wszędzie, w domu i na dworze, i nigdzie jej nie ma. Sama nie wiem, dokąd mogła pójść.

Alexis miała w szkole niewielu przyjaciół, zresztą nie lubiła bywać w ich domach. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jest najbardziej wrażliwym dzieckiem w rodzinie Winfieldów i że nie przyszła do siebie po utracie matki. Bywało, że gdzieś znikała lub całymi dniami nie odzywała się do nikogo. Taka już była i taką musieli ją zaakceptować. Ale jeżeli uciekła, to Bóg jeden wie dokąd, dlaczego i co z nią będzie, kiedy dotrze tam, gdzie sobie umyśliła. Była ślicznym dzieckiem, toteż należało się spodziewać, że gdyby się dostała w niewłaściwe ręce, wszystko mogłoby się wydarzyć.

– Zawiadomiłaś policję? – Ben usiłował zachować spokój, lecz był nie mniej zatroskany niż ona. Sprawiło mu przyjemność, że Edwina w potrzebie pomyślała o nim.

– Jeszcze nie. Najpierw zadzwoniłam do ciebie.

– I nie wiesz, dokąd mogła pójść?

Edwina znów pokręciła przecząco głową. Po chwili Ben poszedł do kuchni, by zatelefonować na policję. Pani Barnes, która położyła już Fannie i Teddy'ego do łóżek, z oburzeniem zauważyła, że to bardzo, ale to bardzo niegrzecznie uciekać z domu, a zapłakana Fannie dopytywała się, czy Alexis się odnajdzie.

Ben zawiadomił policję, a George tymczasem próbował dodać Edwinie otuchy. Po półgodzinie Edwina wyjaśniła przybyłemu sierżantowi, co się stało, oznajmiając, że nie wie, dokąd udała się jej siostra. Policjant wszedł do środka, popatrzył na Bena i George'a i zapytał o rodziców dziewczynki. Edwina wyjaśniła, że jest jej opiekunką. Sierżant obiecał przetrząsnąć sąsiednie posesje i za godzinę zdać jej sprawę z wyników poszukiwań.

– Czy my też mamy iść? – spytała zatroskana Edwina, spoglądając na Bena.

– Nie, proszę pani. Znajdziemy ją. Pani z mężem niech poczeka lepiej tutaj – uśmiechnął się do nich pocieszająco.

George krzywo spojrzał na Bena. Lubił go jako przyjaciela, lecz nie spodobało mu się, że ktoś uważa go za męża Edwiny. Podobnie jak Filip był zaborczy, gdy chodziło o starszą siostrę.

– Dlaczego mu nie powiedziałaś? – warknął, kiedy policjant odszedł.

– O czym? – Edwina myślała teraz tylko o Alexis.

– Że Ben nie jest twoim mężem.

– Och, na Boga! Przestań myśleć o głupstwach i skup się na odnalezieniu siostry!… – z irytacją odparła Edwina. Ben także usłyszał słowa George'a.

Przez półtora roku Edwina matkowała rodzeństwu, toteż dzieci uważały ją za swoją własność. Nie było to dobre dla nikogo, Ben wszakże wiedział, że nie powinien się wtrącać. Edwina chciała się opiekować rodziną po swojemu, a on, niestety, nie miał prawa do tego się mieszać.

Jeszcze raz wyliczyli wszystkie możliwe miejsca, do których Alexis mogła się udać, po czym Ben zaproponował, że zawiezie ich samochodem do domów, w których mieszkają dzieci zaprzyjaźnione z małą. Edwina zerwała się pełna nadziei, przykazując George'owi zostać i czekać na wiadomość od policjanta.

Niestety, wizyta w trzech domach niczego nie dała. Dziecka tam nie było, co więcej, Alexis od tygodni nie odwiedzała koleżanek. Dopiero teraz Edwina w pełni zdała sobie sprawę, jak bardzo dziewczynkę przygnębił wyjazd Filipa. Zastanawiała się, czy aby ten trop nie jest właściwy.

– Chyba nie przyszło jej do głowy, żeby pociągiem wybrać się do brata? Jak sądzisz, Ben?

Ta myśl uporczywie wracała jej do głowy, Ben jednak uważał, że to nieprawdopodobne.

– Ona się boi własnego cienia, nie mogła odejść daleko od domu – mówił, gdy szli po schodach.

Edwina jednak podzieliła się swymi przypuszczeniami z George'em, który zmrużył oczy i zamyślił się.

– W zeszłym tygodniu zapytała mnie, jak daleko jest stąd do Bostonu – wyznał wreszcie z nieszczęśliwą miną – ale nie zwróciłem na to uwagi. O Boże, Weenie! A jeżeli ona wsiadła do pociągu? Przecież nie wie nawet, w którą stronę jechać!

Pomyśleli, że mogło jej się coś stać. Mogła się potknąć na torach, mogła upaść, skaleczyć się przy wchodzeniu do wagonu, mogła nawet pojechać pierwszym lepszym pociągiem towarowym!… Możliwości było tak wiele, a jedna straszniejsza od drugiej, że Edwina wpadła w panikę. Dochodziła już dziesiąta, a tu nadal o Alexis nie było nic wiadomo, toteż rosły w nich obawy, że małej przytrafiło się coś złego.

– Jeśli chcecie, zabiorę was na stację, ale jestem pewien, że czegoś takiego by nie zrobiła – rzekł Ben spokojnie. Usiłował podnieść obydwoje na duchu, ale George przerwał mu gniewnie, wciąż urażony, że policjant mógł wziąć Bena za męża Edwiny.

– A skądże masz taką pewność?

Z bliskiego przyjaciela rodziny Ben niespodziewanie stał się dla George'a konkurentem. Chłopiec już wcześniej dostrzegł zagrożenie, zauważywszy zazdrość, jaką okazywał Filip jeszcze przed wyjazdem na studia, ale wtedy nie sądził, że będzie musiał rywalizować z Benem. Edwina zazwyczaj trzymała braci krótko, teraz jednak, niespokojna o młodszą siostrę, nie miała czasu zwracać uwagi na humory George'a.

– Jedźmy – rzuciła. Zabrała z holu szal i znalazła się przy drzwiach akurat w chwili, gdy wrócił policjant. Niestety, nie miał wieści o Alexis.