Выбрать главу

– Kto was tu przywiózł? – zapytał Filip. Baczył, aby George nie upuścił pudła z książkami, prowadził Alexis za rękę i równocześnie patrzył, co robią Fannie i Teddy. Cóż, jak zwykle przy dzieciach niezbędne są umiejętności żonglerskie, pomyślała Edwina, z uśmiechem przyglądając się wysiłkom brata.

– Ja – odparła z dumą.

Filip roześmiał się niedowierzająco.

– Nie żartuj!

– Mówię poważnie. A co? Myślisz, że nie umiem prowadzić?

Uśmiechała się do brata radośnie, stojąc obok packarda, którego kupiła sobie w prezencie na dwudzieste trzecie urodziny.

– Naprawdę, Edwino?

– Oczywiście. Pakuj bagaże do kufra i wsiadaj wreszcie. Zawiozę cię do domu, paniczu Filipie.

Upchnęli większość walizek do bagażnika, resztę umocowali na dachu pięknej granatowej limuzyny. Kiedy jechali do domu, Filip nie krył zdziwienia, że siostra z taką swobodą prowadzi samochód. Dzieci przekomarzały się, a rozgorączkowany George sam nie wiedział, o co by jeszcze zapytać brata. Tyle rzeczy działo się równocześnie, że gdy dojechali na miejsce, Filip zażartował, iż z wrażenia rozbolała go głowa.

– Widzę, że nic się nie zmieniło – zauważył, po czym bacznie popatrzył na siostrę. Wyglądała dobrze, była jakby ładniejsza, niż ją zapamiętał. Aż dziw, że ta urocza młoda kobieta, która tak wspaniale zajmowała się rodziną, była ich siostrą, a nie matką, i mimo to wybrała samotne życie, całkowicie poświęcając się rodzeństwu. – Czy wszystko tutaj gra? – zapytał ją cicho, gdy wchodzili do domu.

– Tak, Filipie. – Przystanęła, by zajrzeć mu w oczy. Bardzo wyrósł, odkąd wyjechał z domu, i teraz spoglądał na nią z góry. Zdawało jej się nawet, że jest nieco wyższy niż był ojciec.

– Podoba ci się na tym uniwersytecie? To znaczy…

Bez namysłu skinął głową.

– To strasznie daleko od domu, ale uczę się cudownych rzeczy i poznaję ciekawych ludzi. Chciałbym tylko mieć trochę bliżej do was.

– To już nie potrwa długo – pocieszyła brata Edwina. – Jeszcze trzy lata i wrócisz, żeby poprowadzić wydawnictwo.

– Nie mogę się doczekać! – roześmiał się radośnie.

– Ja też nie. Zaczynam mieć dość spotkań w sprawach gazety.

Nawet załatwianie interesów wspólnie z Benem bywało ostatnio męczące. Po ponownym odrzuceniu jego oświadczyn tamtej nocy, gdy Alexis o mało nie zginęła pod pociągiem, był ogromnie rozczarowany. Pozostali co prawda przyjaciółmi, tyle że w czasie spotkań zachowywali większy dystans.

– Kiedy jedziemy nad Tahoe, Weenie? – zapytał Filip. Rozglądał się po domu, jakby nie widział go od wielu lat. Rozkoszował się domową atmosferą, dotykał sprzętów i znajomych drobiazgów. Edwina nie sądziła, że chłopiec tak mocno odczuwa brak starych kątów.

– Chyba za kilka tygodni – odparła. – Myślę, że jak zwykle w lipcu. Jak planowałam wyjazd, nie wiedziałam, co zamierzasz robić w sierpniu.

We wrześniu Filip znów miał wyjechać do Harvardu, mieli jednak przed sobą dwa i pół miesiąca radości.

Przez pierwszy tydzień spełniali każdą zachciankę Filipa: chodzili na obiady do jego ulubionych restauracji, odwiedzali jego najlepszych przyjaciół. Z początkiem lipca Edwina zauważyła, że w życiu Filipa pojawiła się pewna młoda dama. Była ładną, jasną, bardzo delikatną dziewczyną i gdy przychodziła do nich na obiad, wydawało się, że chłonie każde słowo Filipa. Miała zaledwie osiemnaście lat. W jej obecności Edwina czuła się jak leciwa jejmość, dziewczyna bowiem odnosiła się do niej z takim szacunkiem, jakby była poważną matroną, znacznie od niej starszą. Pewnego dnia napomknęła o tym Filipowi, który się roześmiał i wyjaśnił, że jego sympatia chce zrobić na niej dobre wrażenie. Panna nazywała się Becky Hancock i tak się złożyło, że jej rodzice posiadali dom nad Tahoe, niedaleko obozowiska Winfieldów.

W lipcu często się spotykali, ponieważ Becky kilkakrotnie zaprosiła Filipa, Edwinę i George'a na tenisa. Edwina grała całkiem nieźle, toteż gdy Filip z Becky zeszli z kortu, z satysfakcją rozegrała z George'em kilka gemów.

– Nieźle jak na taką staruszkę – drażnił się z nią George po kolejnej porażce. W odpowiedzi rzuciła w niego piłką.

– Poczekaj, już ja ci pozwolę prowadzić mój samochód! – odgrażała się.

– No dobrze, przepraszam – zmitygował się George.

Ostatnio z samochodu często korzystał Filip, gdy woził Becky, ale jak tylko auto było wolne, Edwina uczyła George'a prowadzić. Choć miał dopiero czternaście lat, szło mu to nad wyraz dobrze, przy czym w takie dni był mniej skłonny do psot. Edwina zauważyła ponadto, że zaczyna zwracać większą uwagę na osoby płci odmiennej.

– Filip jest głupi, że ugrzązł przy tej dziewczynie – powiedział pewnego razu. Jechali sami, za kierownicą siedział George. Filip został w obozie z młodszym rodzeństwem.

– Dlaczego tak uważasz? – spytała Edwina. Ona z pewnością ujęłaby to inaczej, czuła jednak, że brat ma rację, i ciekawa była, jak uzasadni swoją opinię.

– Bo on jej się podoba z niewłaściwych przyczyn.

Interesująca uwaga, przyznała Edwina w duchu, na głos zaś zapytała:

– To znaczy?

George przez chwilę nie odpowiadał, koncentrując się na prowadzeniu. Po mistrzowsku wziął zakręt, aż Edwina go pochwaliła.

– Dzięki, siostrzyczko – rzekł, po czym wrócił do tematu. – Czasami myślę, że on jej się podoba z powodu gazety naszego tatusia – wyrzucił z siebie.

Ojciec Becky był właścicielem restauracji i dwóch hoteli, a więc człowiekiem zamożnym, lecz gazeta Winfieldów przynosiła większy dochód, ponadto była bardziej prestiżowym przedsięwzięciem. Pewnego dnia Filip będzie osobą liczącą się w mieście, jak nasz ojciec, pomyślała Edwina. Becky, nie pozbawiona sprytu, rozglądała się za odpowiednim kandydatem na męża, ale Filip był za młody, by myśleć o małżeństwie, i Edwina miała nadzieję, że jeszcze długo nie przyjdzie mu to do głowy.

– Może masz rację – przyznała, – Ale trzeba wziąć pod uwagę, że twój brat jest wyjątkowo przystojnym chłopcem – rzekła z uśmiechem.

George lekceważąco wzruszył ramionami, a gdy dojeżdżali do domu, obrzucił ją uważnym spojrzeniem.

– Czy potępiłabyś mnie, Edwino, gdybym, jak dorosnę, nie miał ochoty pracować w gazecie?

Słowa brata zaskoczyły ją, mimo to pokręciła głową.

– Nie, na pewno bym cię nie potępiła. A dlaczego nie chciałbyś tam pracować?

– Nie wiem… Po prostu myślę, że to by mnie nudziło. To praca w sam raz dla Filipa, nie dla mnie-mówił tak poważnie, że Edwina się uśmiechnęła. Był bardzo młody i jeszcze niedawno zachowywał się naprawdę niesfornie. Ostatnio jakby spoważniał, a teraz, proszę, zdecydował, że nie odpowiada mu kariera w wydawnictwie!

– Co cię w takim razie interesuje?

– Bo ja wiem?… – zawahał się, lecz po chwili zaczął wyjawiać siostrze swe marzenia. – Jak urosnę, chciałbym robić filmy.

Edwina spojrzała nań zdumiona, dostrzegła jednak powagę na jego twarzy i zrozumiała, że chłopiec nie żartuje. Pomysł był tak niezwykły, że wybuchnęła śmiechem, George zaś, jakby bojąc się, że siostra go wykpi, jął tłumaczyć, jakie to ekscytujące zajęcie, i nawet opowiedział jej film z Mary Pickford, który ostatnio oglądał.

– A kiedy go widziałeś? – spytała z udaną surowością. Nie przypominała sobie, żeby ostatnio pozwalała mu chodzić do kina.

George wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

– W zeszłym tygodniu, jak byłem na wagarach.

Edwina próbowała zrobić oburzoną minę, w końcu jednak obydwoje zaczęli się śmiać.