Przez dzień czy dwa lokalne gazety nagabywały Filipa, pragnąc przeprowadzić z nim wywiad jako z jednym z rozbitków, wreszcie jednak dały mu spokój, co przyjął z ulgą. Ci, co ocaleli z "Titanica", zbyt wiele utracili i zbyt wiele ich kosztowało pogodzenie się z losem, aby wracać do przeżytej tragedii. Filip napisał Edwinie, że spotkał Jacka Thayera, ale pominęła to milczeniem, on więc także o tym więcej nie mówił. Wiedział, że przypominanie tamtych tragicznych chwil jest dla niej rozdrapywaniem ledwie zabliźnionej rany. Nieczęsto wspominała owe wydarzenia i prawie nigdy Charlesa. Stratę narzeczonego przeżywała w skrytości ducha i wciąż na nowo. Filip podejrzewał, że tak już będzie zawsze. Jego siostra nie potrafiła wyrzucić z pamięci tamtej nocy, która bezpowrotnie zabrała jej młodość.
Prawdziwy cios spadł na nich w maju. Filip szedł właśnie przez miasteczko studenckie, gdy usłyszał wiadomość, która nim wstrząsnęła. Aż przeszedł go dreszcz, gdy mimo woli wróciło doń wspomnienie tamtej lodowatej nocy sprzed trzech lat.
Otóż Niemcy storpedowali statek pasażerski "Lusitania", który bez powodu został zaatakowany i w ciągu osiemnastu minut poszedł na dno wraz z tysiącem dwustu pasażerami. Opinię publiczną na całym świecie bardzo poruszyła ta zbrodnia. Filip doskonale potrafił sobie wyobrazić agonię tonącego statku. Przez cały ranek myślał o zbrodniczym ataku i o tym, jak bardzo dotknie ta wiadomość jego starszą siostrę. Czuł, że Edwina mocno to przeżyje.
Nie omylił się. Usłyszawszy o nieszczęściu, zamknęła oczy i śmiertelnie pobladła, po czym aby się uspokoić, piechotą poszła z redakcji do domu na California Street. Ben chciał ją podwieźć, lecz odmówiła, potrząsając w milczeniu głową. Nie powiedziała ani słowa, jakby go nie widziała.
Szła powoli, rozmyślając, podobnie jak Filip, o okropnej nocy sprzed trzech lat, która zmieniła całe ich życie. Sądziła, że wspomnienia te przybladły, jednakże tragiczny los "Lusitanii" przywołał je ze wzmożoną siłą. I znów powróciły obsesyjne myśli o rodzicach i Charlesie. Zdawało jej się, że dostrzega ich twarze poprzez mgłę łez, gdy odmawiała modlitwę za pasażerów "Lusitanii", Znowu słyszała orkiestrę na "Titanicu" grającą żałobny hymn tuż przed zatonięciem statku; poczuła na twarzy mroźne podmuchy wiatru; usłyszała okropny trzask rozpadającego się kolosa… Wróciło bolesne poczucie utraty tych, których kochała.
– Edwino? – Alexis wystraszyła się wyrazu twarzy siostry wchodzącej frontowymi drzwiami, jej lunatycznych ruchów, gdy podnosiła woalkę i zdejmowała kapelusz. – Czy coś się stało? – spytała.
Miała teraz dziewięć lat, o wiele za mało, by przypominać jej rodzinną tragedię. Edwina delikatnie musnęła twarz dziecka i pokręciła głową. Zdradzały ją tylko oczy.
– Nic się nie stało, kochanie – powiedziała.
Dziewczynka wyszła bawić się na dwór, a Edwina długą chwilę patrzyła za nią.
Gdy zadzwonił Filip, Edwina była już spokojna.
– To paskudna wojna, prawda, Weenie? – powiedział.
– Jak mogli coś takiego zrobić?… Statek pasażerski… – Sama myśl o zatonięciu "Lusitanii" przyprawiała ją o dreszcz i wzmagała dawny ból.
– Nie myśl o tym – uspokajał ją Filip.
Ale jak można było nie myśleć? Wspomnienia natrętnie cisnęły się do głowy, słyszała skrzyp opuszczanych łodzi ratunkowych, jęki ludzi tonących w lodowatej wodzie… Bardzo chciała o tym zapomnieć, ale niestety, zaczynała się obawiać, że nigdy jej się to nie uda. Co noc bowiem leżała w łóżku rozmyślając o rodzicach, Charlesie i nie ziszczonych marzeniach o życiu u jego boku.
Rozdział osiemnasty
Po zatonięciu "Lusitanii" Włochy zerwały sojusz z Niemcami i wypowiedziały wojnę Austrii We wrześniu tego roku wojska rosyjskie, straciwszy w walkach tysiące żołnierzy, wycofały się z Polski, Litwy i Kurlandii. Wojna nieprzerwanie zbierała okrutne żniwo a Ameryka wciąż przyglądała się temu z boku.
W roku 1916 Niemcy i Francuzi stracili prawie siedemset tysięcy ludzi pod samym tylko Verdun, ponad milion padło nad Sommą. Niemieckie U-booty kontynuowały bezwzględną wojnę zaczepną topiąc statki handlowe i pasażerskie na równi z wojennymi,co wzmagało oburzenie światowej opinii publicznej. Nawet Portugalia przystąpiła do wojny. Nieprzerwanie trwały naloty niemieckich samolotów na Londyn. W listopadzie Wilson został ponownie wybrany na prezydenta USA, głównie po to, by trzymać kraj z dala od wojny. Oczy świata zwrócone były jednak na Europę, gdzie bez przerwy trwała rzeź, jakiej historia dotąd nie znała.
Ostatniego dnia stycznia 1917 roku Berlin zawiadomił Waszyngton o rozpoczęciu nieograniczonej wojny prowadzonej przez łodzie podwodne, które miały zatapiać każdy statek wiozący dostawy broni dla wroga. Kilka dni później prezydent Wilson musiał zająć zdecydowane stanowisko. Wprawdzie dotąd twierdził, że Stany Zjednoczone są "narodem zbyt dumnym, aby walczyć" teraz jednak ogłosił, że chce bronić amerykańskiej wolności i demokracji.
Do Edwiny wciąż dochodziły, aczkolwiek bardzo nieregularnie listy od ciotki Liz. Docierały one z Europy różnymi okrężnymi drogami. Wynikało z nich, że ciotce wiedzie się nie najgorzej pomimo okropnej pogody oraz niedostatku paliwa i żywności. Błagała Edwinę żeby dbała o siebie, i skarżyła się, iż tęskni za nimi. Miała nadzieję,że po wojnie przyjadą ją odwiedzić, ale na myśl o podróży Edwinie ciarki chodziły po grzbiecie, bo teraz mocno przeżywała nawet przeprawę promem do Oakland.
Często bywała w wydawnictwie, gdzie z zainteresowaniem przysłuchiwała się mężczyznom dyskutującym o wojnie. Jej stosunki z Benem wróciły do normy, tak że znów byli najlepszymi przyjaciółmi. Ben w końcu pogodził się z tym, że Edwina nie zamierza wychodzić za mąż i że odpowiada jej poświęcenie życia młodszemu rodzeństwu. Potrzebowała przyjaźni Bena, jego męskiego spojrzenia na sprawy polityki i wojny, na problemy wydawnictwa. Potrafili omawiać te kwestie bez końca.
Edwinę cieszył rychły powrót Filipa, który kończył ostatni rok studiów w Harvardzie, czuła bowiem, że najwyższa pora, aby wydawnictwem zajął się ktoś z rodziny. Wywiązało się ostre współzawodnictwo na rynku prasy, a na czele innych gazet stali właściciele znający się na rzeczy. Najbardziej znane było wydawnictwo Youngów, potentatów prasowych w San Francisco. Gazeta Winfieldów, niegdyś świetnie prosperująca dzięki wieloletnim staraniom Berta, wyraźnie podupadła. Nadszedł więc czas, aby Filip przejął prowadzenie interesów. Edwina zdawała sobie sprawę, że zanim brat pozna wystarczająco tajniki firmy, minie rok lub dwa, ale miała nadzieję, że uda mu się doprowadzić wydawnictwo do stanu, w jakim było niegdyś. Ostatnio zyski z gazety zmalały, choć ciągle mieli dość pieniędzy, by wieść dostatnie życie. Edwina rada była niezmiernie, że Filip wraca. Jesienią z kolei George miał podjąć studia w Harvardzie.
Niestety, 6 kwietnia Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny. Edwina wróciła do domu z zebrania w redakcji w poważnym nastroju. Niepokoiła się o swoich chłopców, aczkolwiek doszli z Benem do wniosku, że w żaden sposób zdarzenie to nie wpłynie na życie Filipa i George'a, studentów bowiem nie powoływano do wojska, George zaś był za młody. Rozmowa z Benem dodała jej otuchy w obliczu tych wszystkich okropności, o których czytała w gazecie, pozwoliła na chwilę zapomnieć o setkach tysięcy młodych istnień złożonych w ofierze na ołtarzu wojny.