Выбрать главу

– Zdumiewasz mnie, Weenie – rzekł George na koniec.

Później, gdy odprowadzał ją do hotelu, pomyślał, że jest wspaniałą kobietą i szczęściarzem byłby mężczyzna, który pojąłby ją za żonę. Czasami miewał poczucie winy, że nie wyszła za mąż. Czuł, że on i dzieci zabrali jej zbyt wiele. Chciał właśnie powiedzieć coś na ten temat, gdy obydwoje jednocześnie stanęli jak wryci. Przez hol, ubrana w szarą satynową suknię Edwiny, z włosami upiętymi wysoko przytrzymywanymi nie wiadomo gdzie zdobytą opaską, w której tkwiło śnieżnobiałe pióro, kroczyła Alexis. Szła uwieszona u ramienia bardzo przystojnego mężczyzny, którego Edwina nie znała, George natomiast rozpoznał go od razu.

– O Boże – szepnęła zaskoczona Edwina. Gdy wychodziła na przyjęcie, Alexis była już w łóżku. – Kto to jest?

Mężczyzna, o którego zapytała, wyglądał na pięćdziesiątkę i choć niewątpliwie był przystojny, miał co najmniej trzy razy więcej lat niż jej siostra. Sprawiał wrażenie podchmielonego, a jego pełne zachwytu spojrzenie dobitnie wskazywało, że jest pod urokiem Alexis.

– To Malcolm Stone, najgorszy łajdak, jakiego znam – syknął George przez zaciśnięte zęby. – Ugania się za młodymi dziewczętami, ale przysięgam, zanim dobierze się do Alexis, zabiję drania. – Słowa, których użył, zupełnie doń nie pasowały, nigdy też doń nie stracił panowania w obecności siostry. Edwina aż oniemiała. George istotnie wyglądał, jakby zamierzał pozbawić życia amanta idącego obok Alexis. – To wschodząca gwiazda i ma nieźle przewrócone w głowie. Grał dopiero w kilku filmach, a już nie wiadomo co sobie wyobraża. Jak nie pracuje, zajmuje się uwodzeniem przeważnie cudzych żon. A młode panienki to jego specjalność – wyjaśnił.

Sposób, w jaki ten człowiek spoglądał na Alexis, świadczył, że George się nie myli. Stone kilka tygodni wcześniej próbował uwieść Helen, czym bardzo zdenerwował George'a. Stary lowelas chciał zbliżyć się do dziewczyny z tych samych powodów, dla których George postanowił z nią zerwać. Była piękna i bogata i przez nią Stone szukał dojścia do Sama Horowitza.

Twarz George'a, gdy ruszył przez hol, przypominała zaciętą nieruchomą maskę.

– Stone! – jego głos zabrzmiał jak chlaśnięcie biczem.

Zapatrzona w siebie para przystanęła, Alexis odwróciła się z przerażoną miną. Zamierzała ich przechytrzyć i znaleźć się w łóżku, zanim oni wrócą, ale tak świetnie bawiła się w Hollywood Hotel, że straciła poczucie czasu. Spotkała Malcolma dwa razy w hotelowym holu, a kiedy natknęli się na siebie po raz trzeci, sami się sobie przedstawili. Stone natychmiast zapytał, czy jest krewną George'a Winfielda z Horowitz Pictures, a gdy przytaknęła, zaprosił ją na lunch.

– Czego chcesz od mojej siostry? – ostro zapytał George.

– Ależ niczego, drogi chłopcze, tylko miłego towarzystwa pięknej panny. Zachowywałem się jak dżentelmen, prawda, kochanie?

Mówił ze sztucznym angielskim akcentem. Edwina patrząc na Alexis zorientowała się, że jej siostra całkiem straciła głowę. Jak na nieśmiałe dziecko miała dziwną słabość do starszych panów.

– Potańczyliśmy sobie w Hollywood Hotel, prawda, kochanie? – Malcolm uśmiechnął się do Alexis, lecz tylko ona nie zauważyła, że w uśmiechu tym nie ma łagodności.

– A wiesz, że ta osóbka nie ma jeszcze siedemnastu lat? – dyszał wściekłością George.

Edwina poczuła przypływ podobnych uczuć. Alexis postąpiła wyjątkowo nieładnie. Żeby wymykać się po kryjomu, korzystając z nieobecności starszego rodzeństwa!

– To tak się sprawy mają… – Stone uśmiechnął się do dziewczyny. – Zdaje się, że nastąpiło pewne nieporozumienie. – Delikatnie wyjął jej dłoń spod swego ramienia i podał George'owi. – Powiedziało się nam, że zbliżają się nasze dwudzieste urodziny.

Alexis spąsowiała, Malcolm Stone nie wyglądał jednak na zbytnio przejętego. Dla niego nieprzyjemny był tylko sposób, w jaki George wypomniał mu wiek siostry. Stone był pewien, że dziewczyna jest młodsza, niż się przyznawała, ale była takim uroczym dzieckiem, że fakt, iż go z nią widziano, na pewno mu nie zaszkodzi.

– Wybacz, George. – Podstarzały amant wyglądał bardziej na rozbawionego niż skruszonego. -Nie rób jej zbytnich wymówek. Jest taką czarującą istotą!…

– Trzymaj się od niej z daleka – przestrzegł George.

– Oczywiście, jak sobie życzysz. – Stone skłonił się nisko i oddalił szybkim krokiem.

George przez chwilę wpatrywał się gniewnie w młodszą siostrę, potem ujął ją za ramię i we trójkę pośpieszyli w stronę domku Winfieldów. Tam na widok groźnych min starszego rodzeństwa Alexis wybuchnęła płaczem.

– Na Boga! jak mogłaś wyjść z tym człowiekiem? – George był wściekły na siostrę, co nieczęsto mu się zdarzało. Zazwyczaj wstawiał się za młodszym rodzeństwem, gdy uważał, że Edwina jest dla nich za surowa. Ale tym razem było inaczej. Tym razem chętnie sprawiłby Alexis lanie, tyle że była na to za duża. Zresztą Edwina nigdy by do tego nie dopuściła. Miał ochotę udusić Alexis za okazaną lekkomyślność. Jak mogła dać się oczarować człowiekowi pokroju Malcolma Stone'a! – Wiesz, kto to jest? – krzyczał. -To nadęty oszust! Usiłuje zrobić za wszelką cenę karierę w Hollywood i wykorzysta każdego, byle osiągnąć swój cel!

George świetnie znał świat, w którym się obracał. Miasto było pełne łajdaków takich jak Malcolm Stone – na każdy tuzin mężczyzn przypadało ich co najmniej dziesięciu.

Alexis ze szlochem wyrwała ramię z uchwytu brata.

– On wcale nie jest taki, jak mówisz! Jest miły i dobry i uważa, że powinniśmy razem występować w filmach. Ty nigdy mi nie zaproponowałeś, żebym zagrała – rzuciła oskarżycielskim tonem.

George dobrze wiedział, że o Malcomie można było wiele powiedzieć, ale z pewnością nie to, że jest "miły i dobry". Był żmiją z gatunku najbardziej jadowitych.

– Owszem, nigdy ci nie zaproponowałem roli i nigdy tego nie zrobię! Myślisz, że mógłbym spokojnie patrzeć, jak obracasz się wśród ludzi jemu podobnych? Nie bądź śmieszna! Ależ z ciebie dzieciak! To nie jest miejsce dla osoby w twoim wieku! Ani Hollywood, ani film!

– Jeszcze nigdy nie byłeś dla mnie taki niemiły! – żaliła się spłakana.

George niemal siłą wciągnął ją do saloniku, gdzie upadła na fotel płacząc coraz żałośniej.

– Czy mogę przerwać tę rozmowę i zapytać, dlaczego nie zapytałaś mnie, czy możesz wyjść z tym panem, i dlaczego nam go nie przedstawiłaś? – spokojnie wtrąciła Edwina, którą najbardziej bolało, że siostra wymknęła się po kryjomu. Robiła to od dziecka i przed jedenastu laty na "Titanicu" omal nie przypłaciła tego życiem.

– Bo… bo… – Alexis płakała coraz gwałtowniej, mnąc chusteczkę i rosząc łzami sukienkę, którą "pożyczyła" od Edwiny. – Bo wiedziałam, że się nie zgodzisz – wydusiła wreszcie.

– Nie mylisz się, Alexis. Czy mogę się dowiedzieć, ile ten dżentelmen ma lat? – Edwina najwyraźniej nie pochwalała eskapady siostry.

– Trzydzieści pięć – z godnością odparła Alexis.

– A jakże! – zadrwił George. – Pięćdziesiąt jak nic! Boże, gdzieś ty się chowała!

Edwina pomyślała, że brat jest niesprawiedliwy dla Alexis. Mieszkała dotąd w sennym mieście, gdzie nie spotykało się szaleństwa i nieprawości, których pełen był ten południowy zakątek Kalifornii. Trudno zatem było od niej wymagać, że od pierwszego wejrzenia rozpozna ludzi podłych i rozpustnych.

– Zdajesz sobie sprawę, jaką krzywdę mógłby ci wyrządzić ktoś taki jak on? – zapytał George. Zapłakana Alexis przecząco pokręciła głową, a George rozdrażniony powiedział do Edwiny: – Wytłumacz to naszej siostrze. – Po czym zwrócił się do Alexis: – Będziesz miała dużo szczęścia, jeżeli nie odeślę cię do domu jeszcze przed urodzinami.