– A ty? – spojrzał na nią z czułością.
– Ja jestem z życia zadowolona… Teraz Alexis powinna znaleźć swoje miejsce.
George spoglądając na siostrę wolno skinął głową.
Przed samą kolacją wezwali do siebie Alexis. Właśnie wróciła z zakupów w mieście, gdzie wybrała się ze szkolną przyjaciółką. Ani Alexis, ani jej młodsza siostra nie były zbyt pilnymi uczennicami. Za "mądrych" zawsze uchodzili w rodzinie Edwina, Filip i Teddy, co już przed laty zauważył ojciec, aczkolwiek George'owi także się powiodło. Inteligentny i bezkonfliktowy, szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku i nigdy nie żałował, że rzucił naukę w Harvardzie.
– Co się stało? – spytała nerwowo Alexis, spoglądając na rodzeństwo z niepokojem. Gdy stanęła przed nimi, George pomyślał, że jest wyjątkowo piękna. Nie mógł się doczekać, kiedy ją ujrzy na planie swojego filmu, bo teraz uważał już bez zastrzeżeń, że będzie wspaniała w odtwarzanej roli.
– Nic – łagodnie uśmiechnęła się Edwina. – George chce ci powiedzieć coś, co na pewno cię ucieszy.
Słowa siostry nieco uspokoiły Alexis, którą wystraszyło uroczyste wezwanie do salonu przed oblicze starszego rodzeństwa.
– Pewnie się żenisz? – zapytała, a George skinął z zadowoleniem głową i uśmiechnął się do niej szeroko.
– Owszem, ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Ślub będzie dopiero we wrześniu. Teraz chodzi o ciebie… – wyjaśnił i na chwilę Alexis znów się zaniepokoiła. Pomyślała, że chcą ją pewnie posłać do jakiejś szkoły, aby się dalej kształciła, co nie budziło jej entuzjazmu. – Co byś powiedziała o przyjeździe do Los Angeles… – zaczął George i w oczach jego siostry błysnął promyk nadziei – i zagraniu w filmie?
Alexis oniemiała. Długo bez słowa patrzyła na brata, potem zeskoczyła z kanapy i chwyciła go za ramiona.
– Mówisz poważnie?… Naprawdę?… – zwróciła się do Edwiny. – Naprawdę mogę?… Pozwolisz mi?
Edwinę i George'a rozbawiła żywiołowa reakcja Alexis, która omal nie udusiła ich z radości.
– No dobra, wystarczy… – George uwolnił się z objęć siostry i pogroził jej palcem. – Ale muszę cię o czymś uprzedzić. Zawdzięczasz to Edwinie, bo ona się za tobą wstawiła. Ja bym ci chyba nie pozwolił przyjechać do Hollywood po występie, jaki dałaś ostatnio… Na wspomnienie upokorzenia, jakiego doznała za sprawą Malcolma Stone'a, Alexis zmieszana spuściła wzrok. Ilekroć wspomniała tamto zdarzenie, nawet gdy była sama, czerwieniła się ze wstydu, choć za nic nie przyznałaby się do tego Edwinie. – Jeżeli raz jeszcze zrobisz nam coś takiego – mówił dalej George – to zamknę cię na cztery spusty i wyrzucę klucz. Dlatego radzę, żebyś zachowywała się jak należy.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i znowu omal nie udusiła z radości brata zadowolonego, że tak uszczęśliwił młodszą siostrę.
– Obiecuję, George… – zawołała. – Obiecuję, że będę grzeczna. A czy potem zamieszkamy na stałe w Hollywood?
Coś takiego tylko jej mogło przyjść do głowy.
– Hm, sądzę, że Edwina będzie chciała wrócić tutaj, bo przecież Fannie i Teddy muszą chodzić do szkoły – odparł George.
– Przecież tam też są szkoły – rzekła zdziwiona, że starsze rodzeństwo nie wpadło na tak oczywiste rozwiązanie. Edwina i George nie zamierzali jednak kłopotać się teraz dość odległą przecież przyszłością. Ku zgrozie George'a, Alexis przyszedł do głowy jeszcze jeden pomysł. – A może bym zamieszkała z tobą i z Helen? – podsunęła.
Na te słowa George aż jęknął, Edwina zaś roześmiała się na widok jego miny.
– Pewnie już na Boże Narodzenie byłbym albo rozwiedziony, albo w więzieniu. Dobrze wiem, ile kłopotów ma z tobą Edwina. O, nie, nie możesz zamieszkać z nami.
Alexis posmutniała na chwilę, szybko jej wszakże pojaśniała buzia.
– Jak zostanę gwiazdą, to może będę miała własny dom? – rozmarzyła się. – Jak Pola Negri… I tłumy pokojówek, i lokaja… i własny samochód, taki jak twój… i dwa irlandzkie charty… – mówiła, rojąc o przyszłości.
Kiedy powoli, jakby pogrążona we śnie, wyszła z pokoju, George uśmiechnął się niepewnie i spojrzał zatroskany na Edwinę.
– Możemy pożałować naszej decyzji. Powiedziałem Samowi, że go zaskarżę, jeżeli ten film zrujnuje mojej siostrze życie.
– I co ci powiedział? – zainteresowała się Edwina. Nie znała dobrze Sama, ale z tego, co George opowiadał o wspólniku, wywnioskowała, że to człowiek ze wszech miar odpowiedzialny.
– Oświadczył, że wychował swoje dziecko, wypełniając obowiązek wobec Boga i ojczyzny, a teraz zarówno jego córką, jak i moją siostrą muszę się zająć ja.
– Wydaje mi się całkiem rozsądnym człowiekiem – skomentowała Edwina podnosząc się z krzesła, by przygotować się do kolacji.
– Jak przyjedziecie do Los Angeles, ma zamiar wszystkich nas zabrać na kolację, żeby uczcić zaręczyny córki.
– To mi się podoba – powiedziała Edwina ujmując brata pod ramię i całując w policzek.
Dzieci ogromnie się ucieszyły, gdy przy kolacji George im wyjawił, że żeni się z Helen. Zapowiedź wyjazdu do Los Angeles przyjęły z entuzjazmem, a wiadomość, że Alexis wystąpi w filmie, poruszyła je do głębi. Edwina bała się, czy Fannie nie będzie zazdrosna, ale jej obawy się rozwiały, gdy zobaczyła, jak rozpromienia się twarzyczka najmłodszej siostry. Mała uściskała Alexis, po czym jęła się dopytywać, czy będzie mogła przychodzić na próby. Po chwili jednak z niepokojem zwróciła się do Edwiny:
– Ale wrócimy tutaj, prawda? Wrócimy do domu?
Najwyraźniej przemówiły przez nią domatorskie skłonności. Nigdzie nie czuła się lepiej niż w domu, a zwykłe codzienne zajęcia sprawiały jej największą przyjemność.
– Oczywiście, kochanie – odparła Edwina mówiąc sobie w duchu, że spokojna egzystencja w domu rodzinnym jest pomysłem na życie znacznie lepszym od nieco awanturniczych planów Alexis, która marzyła o przeniesieniu się do Hollywood i posiadaniu irlandzkich chartów.
– To dobrze – skwitowała Fannie ze szczęśliwym wyrazem twarzy i usadowiła się wygodnie na krześle.
Edwina po raz kolejny zdumiała się, że dzieci tych samych rodziców tak dalece się różnią.
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Przyjechali do Los Angeles dwa tygodnie po wizycie George'a w San Francisco i tym razem zatrzymali się u niego. Nie chciał, by Alexis znów wdała się w jakąś niepożądaną przygodę, a uważał, że Edwinie łatwiej będzie kontrolować sytuację, gdy zamieszkają w jego dużym, komfortowym domu. Dla wygody wynajął dla niej samochód.
Teddy natychmiast po przyjeździe zainteresował się wierzchowcami George'a. Następnego popołudnia, gdy Edwina obserwowała wyczyny jeździeckie młodszego brata, pod dom zajechała limuzyna – długi czarny rolls – i zatrzymała się tuż obok niej. W pierwszej chwili nie poznała osoby siedzącej w samochodzie. Przypuszczała, że to pewnie któryś z przyjaciół George'a, ale gdy szofer w liberii otworzył drzwiczki samochodu i z szacunkiem odsunął się na bok, ujrzała wyłaniającego się z limuzyny potężnie zbudowanego mężczyznę: wysokiego, o szerokich ramionach i gęstej siwej czuprynie.
Widok Edwiny, stojącej w blasku jaskrawego letniego słońca, zaskoczył przybysza, który najwyraźniej jej nie poznał. Patrzył na krótko ostrzyżoną szczupłą, wysoką kobietę w eleganckiej granatowej sukience. Czując na sobie uważny wzrok mężczyzny, Edwina odruchowo wyrzuciła papierosa, którego właśnie paliła. Nagle uśmiechnęła się, poznając, kim jest niespodziewany gość, i wyciągnęła do niego dłoń.