Выбрать главу

W rzęsiście oświetlonej, nadzwyczaj wytwornej sali restauracyjnej, zdobionej rzeźbioną boazerią, lśniącymi okuciami z mosiądzu i kryształowymi żyrandolami, trzystu pasażerów pierwszej klasy przypominało postacie z bajki. Edwina rozglądała się wokół, z uśmiechem zerkając na przyszłego męża, i myślała, że jeszcze nigdy nie przeżyła równie pięknych chwil.

Po kolacji długo siedzieli w przyległym saloniku, słuchając utworów granych przez orkiestrę, aż wreszcie Kate ziewnęła i zmęczona po długim, pełnym wrażeń dniu zadeklarowała chęć powrotu do kabiny. Edwina i Charles postanowili zostać jeszcze trochę.

W południe następnego dnia po raz ostatni przed podróżą przez Atlantyk statek zacumował w Queenstown, by zabrać pasażerów trzeciej klasy. Winfieldowie z pokładu spacerowego przyglądali się wsiadającym, gdy naraz Oona krzyknęła, mocno przytrzymując się poręczy:

– O Boże, proszę pani! Moja kuzynka!

– Jesteś pewna? Z tej odległości… – z powątpiewaniem rzekła Kate, świadoma, że Oona, dziewczyna uczuciowa i nie pozbawiona wyobraźni, łatwo mogła ulec złudzeniu. – Niemożliwe, żebyś ją rozpoznała.

– Poznałabym ją wszędzie – zarzekała się Oona. – Jest starsza ode mnie o dwa lata, a zawsze byłyśmy jak siostry. To ta z rudymi włosami! Jest z nią córeczka, widzę je obie… Proszę pani, mogę przysiąc!… Odkąd pamiętam, zawsze mówiła o wyjeździe do Ameryki! Proszę pani!… – w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. – Jak ją odnajdę w takim mrowiu?

– No cóż, poprosimy intendenta, żeby sprawdził listę pasażerów trzeciej klasy, i jeżeli to rzeczywiście twoja kuzynka, na pewno ją znajdziemy. Jak się nazywa?

– Alice O'Dare, a jej córeczka to Mary. Będzie teraz miała pięć lat.

Ta ostatnia informacja zastanowiła Kate. Skoro ta dziewczyna jest dwa lata starsza od Oony, to ma dwadzieścia lat i… pięcioletnią córkę. Kate ciekawiło, czy Alice jest mężatką, lecz nie chciała pytaniem urazić Oony zakładając, zresztą słusznie, że Mary wychowuje się bez ojca.

– Czy będę mogła bawić się z tą dziewczynką? – zapytała cichutko Alexis. Czuła się już o wiele lepiej. Po nocy spędzonej w przytulnym łóżeczku "Titanic" nie wydawał jej się tak przerażający, stewardzi byli dla niej nadzwyczaj mili, tak że z wolna zaczynało jej się na statku podobać.

– Zobaczymy, córeczko -odparła Kate. – Najpierw musimy się upewnić, że to na pewno ona.

Oona przez cały dzień chodziła podekscytowana, a gdy istotnie znalazła nazwisko kuzynki na liście pasażerów, zaśmiała się uszczęśliwiona. Alice O'Dare – widniało czarno na białym. Poszła podzielić się swą radością z Edwiną, która przebierała się akurat do kolacji.

– Panno Edwino, miałam rację!… To naprawdę moja kuzynka. Ja to czułam. Nie widziałam jej cztery lata, ale ona nic a nic się nie zmieniła.

– Skąd wiesz? – uśmiechnęła się Edwina.

– Jak położyłam dzieci spać, została z nimi stewardesa, a ja poszłam do trzeciej klasy, żeby poszukać Alice. Intendent znalazł ją na liście pasażerów, więc musiałam się z nią zobaczyć… Pani Winfield wiedziała o tym – dodała usprawiedliwiająco. – Powiedziałam jej i pozwoliła mi pójść.

– Ależ, Oono, nie tłumacz się przede mną. – Czasami Edwina, nie będąca już dzieckiem i jeszcze nie pani domu, nie bardzo wiedziała, jak się zachować wobec służby. Bywało, że zarówno Oona, jak i młodsze rodzeństwo uważali, że o wszystkim donosi matce. – Kuzynka pewnie bardzo się ucieszyła na twój widok. – Popatrzyła z sympatią na dziewczynę, czując się o wiele od niej starsza i dojrzalsza.

Oona odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się zadowolona.

– Wciąż jest śliczna, a Mary to słodka dziewuszka. Miała ledwie rok, jak ją widziałam ostatni raz. Wygląda zupełnie jak Alice w dzieciństwie. A włosy to ma czerwone jak ogień! – roześmiała się wesoło.

Edwina odpowiedziała jej uśmiechem. Chowała właśnie brylantowe kolczyki matki do szkatułki.

– Wybiera się do Nowego Jorku? – zapytała.

Irlandka skinęła głową, wciąż radośnie uśmiechnięta.

– Tak. Ma tam ciotkę i kuzynów. Ale namawiam ją, żeby przyjechała do Kalifornii. Obiecała, że się postara. Zrobię co tylko się da, żeby jej pomóc.

Edwina spojrzała życzliwie na Oonę, uszczęśliwioną ze spotkania kuzynki na statku. Nie byłaby jednak sobą, gdyby natychmiast nie pomyślała o czymś, co z pewnością przyszłoby do głowy jej matce.

– Czy po powrocie umyłaś dokładnie ręce? – zapytała.

– Oczywiście – odparła Irlandka, odrobinę urażona pytaniem, choć rozumiała troskę chlebodawców. Dla nich trzecia klasa była jak zaraza, była miejscem, którego nikt z nich nigdy nie oglądał, o którym nawet nie chcieli słyszeć. Na "Titanicu" wszakże również tam warunki były lepsze, niż się Oona spodziewała. Oczywiście nie dało się trzeciej klasy porównać z luksusem kabiny, w której ona podróżowała, lecz wszędzie było czysto i przyzwoicie. A najważniejsze, że razem z Alice dopłyną do Ameryki. -Ależ mamy szczęście, prawda, panno Edwino? Żeby płynąć tym samym statkiem… Nie do wiary, nigdy nie myślałam, że tak nam się złoży…

Zadowolona i uśmiechnięta wróciła do kabiny dzieci, a Edwina przyłączyła się do rodziców i Charlesa czekających na nią w salonie. Tego wieczoru mieli zjeść kolację w eleganckiej restauracji "A la Carte". Edwina, spoglądając z miłością na narzeczonego, pomyślała, że ona i jej rodzina są wybrańcami losu wiodącymi wspaniałe życie w otoczeniu ukochanych osób, zwiedzającymi przepiękne miejsca, nie wspominając już o podróży luksusowym statkiem, którym właśnie wracali do domu. Stojąc obok Charlesa w jasnobłękitnej satynowej sukni, z włosami upiętymi nad czołem i z zaręczynowym pierścionkiem błyszczącym na palcu, zrozumiała, że nigdy dotąd nie była tak szczęśliwa, a kiedy wsparta na jego ramieniu szła lekkim krokiem do holu, przysłuchując się pogodnym przekomarzaniom rodziców poczuła, że ten wieczór będzie szczególny – będzie preludium do wymarzonej przyszłości.

Rozdział trzeci

Na "Titanicu" czas upływał przyjemnie na rozrywkach, których statek dostarczał bez liku. Zamknięty świat, który oddano podróżnym na czas przeprawy przez ocean, był nierealnie beztroski i radosny. Oprócz rozkoszy podniebienia pasażerom oferowano grę w squasha, kąpiel w basenach, a nawet turecką łaźnię.

Filip i Charles spędzili już kilka miłych godzin na boisku do squasha, z rana zdążyli popedałować na rowerach gimnastycznych i dosiąść mechanicznych koni, natomiast Edwina wypróbowała elektrycznego wielbłąda. George spędzał czas w windach, zawierając coraz to nowe znajomości. Cała rodzina spotykała się dopiero na lunchu. Później Oona układała Teddy'ego, Alexis i Fannie do poobiedniej drzemki, a Kate i Bertram spacerowali po pokładzie, mogąc wreszcie spokojnie porozmawiać, na co od lat nie mieli czasu.

Kolację pasażerowie spożywali w ogólnej jadalni lub w wytwornej restauracji "A la Carte". Tam też drugiego dnia podróży kapitan Smith przedstawił Winfieldów państwu Astor. Na podstawie paru uwag rzuconych przez panią Astor, dużo młodszą od męża, Kate zorientowała się, że niebawem przyjdzie na świat ich dziecko. Astorowie sprawiali wrażenie bardzo zakochanej pary. Gdziekolwiek ich spotykała, rozmawiali ze sobą czule lub trzymali się za ręce. Raz natknęła się na nich w pobliżu ich apartamentu, gdy całowali się namiętnie.