– Czy ma pan jakiś dowód na to, że ożenił się z moją siostrą? – zapytała uprzejmie. – Chyba pan nie sądzi, że uwierzę w to, nie widząc świadectwa ślubu. A przy okazji… – odwróciła się do siostry i z ulgą ujrzała, że Alexis się ubiera. Wkładała na siebie jakieś obrzydlistwo z czerwonego atłasu, na którego widok Edwinę aż przeszedł dreszcz wstrętu. Tyle dobrze, że w ogóle w coś się przyodziewała! – A przy okazji, Alexis, jak ci się udało dostać do Anglii i Francji bez paszportu? Może wyrobiłaś go sobie w Nowym Jorku? – Edwina mówiła tonem wymagającym natychmiastowej odpowiedzi.
– Malcolm mówił zawsze, że zgubiłam paszport. Na statkach tak chorowałam, że nie chcieli mnie męczyć.
– Chorowałaś na statku? – zapytała Edwina ze współczuciem. Wyobraziła sobie, jak straszna musiała być ta podróż dla Alexis, i zdziwiła się, że siostra w ogóle się na nią zdecydowała.
– Na "Bremenie" przez całą podróż trzymali mnie na środkach uspokajających – odparła niewinnie, wkładając buty.
– Na środkach uspokajających? – Edwina uniosła brwi i popatrzyła na Malcolma. – I jak zamierza pan zawieźć ją do Stanów, panie Stone?… Środki uspokajające, porwanie, gwałt… A wszystko na siedemnastoletniej dziewczynie… na nieletniej!… To zabrzmi w sądzie nad wyraz interesująco.
– Czyżby? – Stone powoli otrząsał się z oszołomienia. – Naprawdę uważa pani, że wasz brat i jego luksusowa hollywoodzka żona będą chcieli, żeby wiadomość o przygodzie jego siostry stała się publiczną tajemnicą? Co będzie z jej reputacją?… O, nie, panno Winfield, ani on nie pójdzie do sądu, ani pani, ani sama Alexis. Wasz brat, a mój szwagier da mi pracę, ot co! A jeśli nie, to może po prostu jakąś okrągłą sumkę – powiedział i roześmiał się szyderczo.
Edwina z przerażeniem spojrzała na siostrę. Alexis płakała, ze wstydem słuchając słów człowieka, z którym nieopatrznie uciekła. Przez cały czas podejrzewała, że Malcolm jej nie kocha, teraz zaś, usłyszawszy, co powiedział, nie mogła dłużej udawać.
– Alexis, wyszłaś za niego? – Edwina spojrzała jej prosto w oczy. – Powiedz, jak było. Muszę to wiedzieć! Znasz już prawdę o panu Stonie, więc mów otwarcie – nalegała.
Ku uldze Edwiny i Patricka zapłakana Alexis pokręciła głową. Malcolm zaklął, wściekły, że zwlekał ze ślubem. Ale skąd mógł wiedzieć, że przyjadą po nią aż do Anglii!
– Najpierw powiedział, że wzięliśmy ślub, tylko byłam zbyt pijana, żeby to zapamiętać, a potem przyznał, że jeszcze nie. Mieliśmy pobrać się w Paryżu, ale on był bez przerwy pijany. – Alexis płakała, Edwina zaś śmiała się radośnie, spoglądając triumfująco na Patricka.
– Nie możecie jej zabrać – nie dawał za wygraną Stone. – Według prawa zwyczajowego Alexis jest moją żoną. Nie pozwolę, żebyście mi ją zabrali!… – I po chwili dodał z nadzieją, widząc, że rozwiewają się jego nadzieje na beztroskie życie: – Niewykluczone, że jest w ciąży.
– Nie jestem – natychmiast oświadczyła Alexis ku uldze Edwiny. Przynajmniej tego mogła być pewna! Podeszła do siostry i ze smutkiem spojrzała na Malcolma. – Nigdy mnie nie kochałeś prawda? Nigdy nie byłam twoją małą dziewczynką…
– Ależ tak. – Był zmieszany, słuchając wyrzutów w obecności Edwiny i Patricka. Z uczuciem popatrzył na Alexis. – Wiesz, jeszcze moglibyśmy się pobrać, nie musisz z nimi iść. Chyba że chcesz.
Edwina wszakże wzięła sprawy w swoje ręce.
– Jeżeli będę musiała, zabiorę ją siłą – powiedziała zdecydowanie.
– Tego nie może pani zrobić. – Oburzony Malcolm postąpił krok do przodu. – A to kto? – zapytał, jakby dopiero teraz ujrzał Patricka.
Edwina chciała mu odpowiedzieć, ale przyjaciel ją uprzedził. Popatrzywszy groźnie na Malcolma oświadczył:
– Jestem sędzią. Jeżeli będzie pan dalej przetrzymywał to dziecko, aresztujemy pana i postaramy się o deportację.
Na te słowa Stone wyraźnie stracił pewność siebie. W milczeniu patrzył, jak Patrick otwiera drzwi, a Edwina wyprowadza Alexis, która obejrzała się, zanim wyszła bez słowa. Po chwili byli na dole. Koszmar się skończył.
Edwina dziękowała Bogu, że Alexis nie wzięła z Malcolmem ślubu. Teraz chciała jak najszybciej odwieźć ją do San Francisco, by nikt się nie połapał, co się wydarzyło. A z karierą filmową, postanowiła, Alexis może się na zawsze pożegnać! Edwina przyrzekła sobie, że odtąd jej siostra będzie siedzieć w domu z Fannie, ucząc się pieczenia chleba i ciastek. Najsmutniejsze było jednak to, że choć tyle miłości okazywała jej przez wszystkie te lata, Alexis to nie wystarczało i sprzedała się pierwszemu mężczyźnie, w którym dostrzegła namiastkę ojca.
Tego wieczoru, gdy Alexis spała już w hotelowym łóżku, Edwina długo rozmawiała z Patrickiem o nieszczęśliwym dzieciństwie siostry pozbawionej ojcowskiego uczucia i o tym, jak później wręcz obsesyjnie poszukiwała go u innych mężczyzn. Wcześniej Alexis histerycznie przepraszała Edwinę, błagając ją o wybaczenie. Ale ona wybaczyła siostrze już dawno, kiedy ujrzała ją w pokoju podrzędnego hoteliku ze Stone'em. Teraz utuliła Alexis w ramionach, obydwie sobie popłakały i w końcu dziewczyna usnęła, a Edwina mogła przejść do saloniku, by nareszcie spokojnie porozmawiać z Patrickiem.
– Jak ona się czuje? – zapytał zaniepokojony. Mieli za sobą wyczerpujący wieczór, choć poszło im łatwiej, niż się spodziewali. Alexis była cała i zdrowa, ze Stone'em zaś uporali się zadziwiająco gładko.
– Dzięki Bogu zasnęła – odparła Edwina opadając na krzesło. – Co za dzień! – westchnęła.
Patrick podał jej kieliszek szampana.
– Co za typ! Myślisz, że będzie was jeszcze nachodził? – zapytał.
Edwina też się nad tym zastanawiała, na razie jednak musiała się zdać na bieg wydarzeń. W najgorszym razie postanowiła powiedzieć o wszystkim George'owi i prosić o dopilnowanie, aby Stone znalazł się w Hollywood na czarnej liście.
– Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Dotąd nie przejawiał zbytniej bojowości. Na szczęście był też za leniwy, żeby się z nią ożenić
– odrzekła. – Gdyby do tego doszło, moglibyśmy unieważnić ślub, ale nie obeszłoby się bez rozgłosu i na pewno sprawa trafiłaby do gazet.
– A co zrobisz teraz? – chciał wiedzieć Patrick.
– Przy odrobinie szczęścia przemycimy ją do kraju i nikt się o niczym nie dowie. Sądzisz, że mogłabym w Londynie wyrobić dla niej paszport?
– Jutro zapytam w ambasadzie.
Znał dobrze konsula amerykańskiego, liczył zatem, że uda mu się załatwić dla Alexis dokumenty i uniknąć kłopotliwych pytań. Ostatecznie tak jak przedtem Malcolm Stone, Alexis mogła mówić, że zgubiła dokumenty podróżując z siostrą.
– Czy mógłbyś coś jeszcze dla mnie zrobić? – Edwina chciała poprosić Patricka o te przysługę, odkąd się dowiedziała, że Charles był jego kuzynem. – Pozdrów ode mnie lady Fitzgerald. Jest już damą w podeszłym wieku. Gdyby chciała, mogłabym się z nią spotkać.
Patrick chwilę milczał, wreszcie skinął głową.
– Muszę się z nią pożegnać – dodała cicho Edwina. – Dotąd nie miałam okazji – wyjaśniła, nie dodając, że pragnie zarazem przy pomocy Patricka pożegnać na zawsze cień Charlesa, który przez te lata nie odstępował jej na krok.
– Zadzwonię do niej jutro – obiecał Patrick. Ociągał się z odejściem, wreszcie jednak pocałował ją na pożegnanie. – Zobaczymy się rano.
– Kocham cię – szepnęła, a on przytulił ją mocno.
– Ja też cię kocham.
Niestety, oboje wiedzieli, że zbliża się chwila rozstania. Chcąc utrzymać w tajemnicy eskapadę siostry, Edwina musiała wracać natychmiast. Wciąż jednak nie mogła pogodzić się z myślą o nieuchronnie nadchodzącej rozłące.