– James, a co będzie, jeśli się myliłam? Jeśli się okaże, że byłam nadal pod wpływem środków odurzających i widziałam rzeczy, których naprawdę nie było? Jeśli to nie mój ojciec wybiegał przez drzwi balkonowe, ale ktoś inny? A może nie widziałam nikogo? A jeśli go zastrzeliłam, a cała ta reszta była… tylko grą mojej wyobraźni?
– Nie – powiedział i pocałował ją. – W żaden sposób. Jednej rzeczy jestem pewien w tej sprawie – jest szalona. Ale ty nie jesteś szalona. Mogę się założyć, że nie cierpisz nawet na zespół napięcia przedmiesiączkowego.
Uderzyła go w napięte ramię i zachichotała.
– Wspaniały odgłos. Zapomnij o całym tym szaleństwie, Sally. Widziałaś swojego ojca. Nie mam nawet cienia wątpliwości, podobnie jak Brammer, Dillon czy jak nie będzie jej miała pani Lilly, kiedy jej wszystko opowiemy. Twój ojciec musiał się zatrzymać, zobaczył, że wyrzucasz jego cenny pistolet i wrócił, żeby go zabrać. Przekonujące, nie sądzisz? Jeśli nie wrócił po broń, to gdzie jest teraz pistolet? Gotów jestem się założyć o meksykański obiad w stołówce, że ma tego RothSteyra.
Pochyliła się i pocałowała go w usta.
– Boże, mam nadzieję. Byłeś taki pewny, że sobie przypomnę.
– Nie modliłem się nigdy o nic bardziej od czasu, gdy miałem siedemnaście lat i bałem się, że Melinda Herndon jest w ciąży.
– Tak się cieszę, że go nie zastrzeliłam, chociaż miałabym na to ogromną ochotę. Ciekawa jestem, gdzie jest teraz.
– Znajdziemy go. Jego paszport zniknął. Agenci z Noelle przeszukali jego sejf w domu i skrytki bankowe. Możliwe, że uciekł na Kajmany albo do Szwajcarii, bo znaleźli rachunki bankowe z obu tych miejsc. Dopadniemy go. I to niedługo.
Leżała cicho, zupełnie bez ruchu u jego boku. Taki przyjemny był dotyk jej ciała. Nadal był podniecony, ale Sally musiała być wyczerpana. Miała dość przeżyć. Westchnął. Poprzestał na lekkim cmoknięciu jej w usta.
– Będziesz mogła już zasnąć?
– Mam przeczucie, James – powiedziała powoli. Czuł na szyi jej gorący oddech. – To dziwne i nie potrafię tego wyjaśnić, ale wydaje mi się, że ojciec nigdzie nie wyjechał. To znaczy, że opuścił kraj. Jest gdzieś tutaj. Nie umiem sobie tylko wyobrazić gdzie. Nic nie wiem, żebyśmy mieli jakiś domek wakacyjny nad morzem czy w górach.
– To ciekawe. Jutro spytamy Noelle. Ale pamiętaj, Sally, że to ja uchodzę za człowieka obdarzonego słynną intuicją, niezwykłym instynktem. Próbujesz mnie prześcignąć?
Quinlan przesunął się. Nadal miał na sobie koszulę i spodnie. Żałował, że nie jest nagi. Sally była w jednej ze swoich nowych koszul nocnych, bawełnianej szmatce, która spowijała ją od brody po kostki. Żałował, że ona też nie jest naga. Westchnął i pocałował ją w prawe ucho.
Marzył, by cała nagromadzona adrenalina uszła z jego ciała. Był podniecony i pełen żądzy. Żeby się oderwać od lubieżnych myśli, rzeki: – Zapomniałem ci powiedzieć. Miałem telefon od Davida Mountebanka. Przypominasz sobie szeryfa, prawda?
– Bardzo miły człowiek. Zajął się tobą. – Poczuł, jak jej palce delikatnie dotykają miejsca po szwach na głowie. – Zostało ledwie wyczuwalne zgrubienie.
– Tak. Ale wracając do szeryfa, oba morderstwa nadal pozostają dla niego zagadką. Doktor Spiver istotnie został zamordowany, nie ma żadnych wątpliwości. Mountebank chce oficjalnej pomocy FBL Przekonał już wszystkich, że tamci starsi państwo, Harve i Mar-ge Jensenowie, zostali zabici gdzieś w tamtych okolicach, a zniknięcia pozostałych osób też się wiążą z morderstwami w Cove. Sprawą zajmą się agenci z Portland oraz ja, z biura w Waszyngtonie. Rozpełzną się po całym przeklętym mieście.
Całowała jego szyję, jej palce leciutko targały włosy na jego piersi. Wolno mówił dalej.
– Jadę tam, Sally. Tak, Brammer o tym wie. Uważa, że to dobry pomysł. Chce, żebym porozmawiał z Amabel. Wszyscy chcemy wiedzieć, jaki jest jej udział w całej tej historii. Uwierz mi bowiem, że jakiś musi być. Chyba powinnaś rozważyć możliwość wybrania się tam ze mną.
On sam przeanalizował już ogrom niebezpieczeństwa, na jakie narażona będzie w małym miasteczku na wybrzeżu Oregonu i tego, które groziłoby jej ze strony ojca, gdyby została tutaj sama, bez niego. Nie, chciał ją mieć przy sobie. Tylko w ten sposób będzie mógł ją ochraniać. W Cove będzie się kręciło tylu agentów, że nikt nie będzie miał szansy zrobić jej krzywdy.
– W jaki sposób mogłaby być zamieszana w tę sprawę, James? Kocha mnie przecież. Przygarnęła mnie Amabel.
– Nie próbuj mnie zmylić. Musi być jakoś zamieszana. Kiedy powiedziała mnie i Davidowi, że uciekłaś, bo się przestraszyłaś, byłem absolutnie pewien, że jest w to wszystko zamieszana. Pytanie tylko jak bardzo.
– Odzyskałam teraz moją mamę. Chciałabym też odzyskać moją ciocię Amabel. Modlę się, żeby nie była wplątana w tę historię.
– Nie tylko odzyskałaś mamę, dostałaś także mnie i nigdy mnie nie stracisz, przysięgam. I będziesz jeszcze miała caią moją rodzinę. Są okropni i kochani zarazem, czasem zalezą za skórę, ale w sumie są wspaniali. A jeśli okaże się, że Amabel była zaangażowana w całą tę sprawę, damy sobie z tym wspólnie radę, ty i ja.
Poczuł, że jej dłoń ześliznęła się w dół, palce wsunęły się pod koszulę i zaczęły go pieścić. O mało nie spadł z łóżka. Nie, jest wyczerpana, nie może jej na to pozwolić, nie tej nocy. Powziął postanowienie. W żaden sposób nie będzie jej zachęcał. Pokręcił głową i zapytał:
– Sally, jesteś pewna?
– O tak – odpowiedziała i pocałowała go w tors. – Zdejmę ci koszulę, James.
Roześmiał się. Śmiał się ciągle, gdy jej usta wędrowały po jego brzuchu, a potem niżej, aż zamknęły się wokół niego. Jęknął i zadrżał z wrażenia. Wydawało mu się, że nigdy nie przestanie jęczeć, pragnąć, dopóki nie znajdzie się głęboko w niej. Tego właśnie pragnął najbardziej na świecie, być głęboko w niej i czuć jej pełne przyzwolenie, usłyszeć, jak wykrzykuje swoją miłość do niego na cały świat.
A kiedy był już głęboko w niej, wiedział, że jest tak jak trzeba, może nawet jeszcze lepiej. Była esencją jego życia, jego przyszłością. Była najwspanialszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu.
Wyszeptała tuż przy jego piersi:
– Kocham cię, James. – Drżał cały, unosił się ponad nią jak szaleniec, ale ona była równie szalona, co przyprawiało go o jeszcze większą gwałtowność.
Zanim jego ciało poddało się orgazmowi, zdołał jeszcze pomyśleć, że mężczyzna ma taką samą potrzebę przynależności jak kobieta. Mężczyzna musi czuć, że jest pożądany i kochany, tak samo jak kobieta.
Kiedy ugryzła go w szyję, a potem krzyknęła, wiedział, że wszystko będzie wspaniale.
– Ja też cię kocham – powiedział, gorącym oddechem parząc jej otwarte usta.
Życie, pomyślał na chwilę przed zapadnięciem w głęboki sen, jest niezwykle. Pojechał do Cove, żeby znaleźć wariatkę, która mogła być morderczynią swojego ojca. Zamiast tego znalazł Sally.
Naprawdę życie jest piękne.
ROZDZIAŁ 26
Dzień był ciepły, powietrze przesycone słoną mgiełką znad oceanu, słońce świeciło wysoko. Cove nigdy nie wyglądało piękniej, pomyślał Quinlan, pomagając Sally wysiąść z wypożyczonego samochodu.
– Jak pocztówkowe zdjęcie – powiedziała, rozglądając się dookoła. – Czterej staruszkowie grają w karty, siedząc wokół beczki. Popatrz, przed Sklepem z Najwspanialszymi Lodami Świata stoi co najmniej sześć samochodów. Z Safewaya wychodzi Mar-tha, niosąc dwie torby zakupów. Jest też wielebny Vorhees, spacerujący ze spuszczoną głową, jakby za chwilę miał wyznać swoje najcięższe grzechy. Czy w takim miejscu mogło się stać coś niedobrego? Wygląda tak idealnie. Taki spokój, nikt nie gania wymachując siekierą, nikt nie wrzeszczy, nie ma dzieci, paskudzących budynki swoimi graffiti.