Выбрать главу

Emma trzymała się Alonza, który nie był już tym samym nieustraszonym facetem co dawniej, i Emma czuła się zdradzona. Tommy siedział całkiem sam i było mu z tym dobrze. Nic nie rozumiał, ale wydawał się zadowolony z tego, że hrabia go odciągnął od Flavii. Chociaż dziękować temu ponuremu człowiekowi nie chciał.

Jordi i Unni stali przytuleni do siebie, skamienieli ze zgrozy. Miguel trzymał Sissi w ramionach i nie przejmował się wcale tym, że inni patrzą. Juana przyglądała im się zranionym wzrokiem i szukała bliskości Mortena, ale to nie to samo, bo Morten był przerażony równie mocno jak ona. Antonio stał pośrodku i marzył, by znaleźć się jak najdalej stąd. Tęsknił za Veslą i swoim małym synkiem, którego jeszcze nie widział.

Teraz wszyscy zdali sobie sprawę, że ta ostatnia przygoda może okazać się dużo bardziej niebezpieczna, niż przypuszczali. Drążek stanowił pułapkę dla każdego, kto nie zna kodu. Flavia go znała, a mimo to wpadła prosto w matnię.

Antonio zmiął papier, który trzymał w dłoni.

5

Długo panowała kompletna cisza. Obezwładniający szok nie chciał ich opuścić.

Przekleństwo rycerzy zaczynało żądać chyba zbyt wielu ofiar. Dwa trupy – Roger i Flavia – oraz długi szereg nieszczęść. Największe dotknęło chyba Leona. Jeśli nie liczyć tego, co spotkało Jordiego. Ale w ogóle każdy dostał swoje, w ten czy inny sposób. A wciąż nie rozwiązali zagadki.

Unni rozpaczliwie się bała o Jordiego. Czy on również miałby zginąć? Jeśli tak, to jej tragedia byłaby totalna.

Dlaczego dzwon nie bije?

Czy Thore Andersen również…?

W tej samej chwili Thore Andersen, człapiąc, schodził po schodach.

– Nie wejdę na dach – oznajmił cierpko. – Dach jest kompletnie zniszczony. Nie wdrapię się tam jeszcze raz, chciałem tylko to powiedzieć. Natomiast potwór najwyraźniej zrezygnował. Już go nie słychać.

Ukazanie się Thorego pobudziło wszystkich do działania.

Antonio powiedział dyskretnie do hrabiego, któremu udało się wstać:

– Bardzo mi przykro w powodu pańskiej straty. Może powinniśmy zrezygnować z dalszych poszukiwań?

Hrabia z irytacją potrząsnął głową.

– Oficer nie znosi ludzi o miękkich sercach. Moja siostra też takich nie znosiła. Właśnie powinniśmy podążać dalej, jesteśmy to winni jej pamięci. Jeśli jednak dzwon się nie odezwie, to nie ruszymy z miejsca.

– Nie, moim zdaniem ruszymy – zaprotestowała Unni. – W każdym razie tutaj.

– Rozumiem. Wy mówicie o gryfach – przyznał hrabia. – Czy mogę je dostać?

To nie było pytanie, tylko rozkaz.

– Gdzie są jakieś gryfy? – spytała Emma.

– Nie no, wy tam jesteście kompletnie niezorientowani – prychnął jego wysokość. – Wy naprawdę nie macie tu nic do roboty. No, dawać mi te gryfy!

– Nie – odparł Jordi spokojnie. – Nie chcemy już więcej trupów.

Thore Andersen rozejrzał się.

– A gdzie hrabina?

Hrabia wyjaśnił krótko, co się stało. Przez twarz Thorego przepłynęły wszystkie odmiany strachu i przerażenia, jakie był w stanie odczuwać, po czym nieszczęśnik oznajmił, że odmawia dłuższego pozostawania w tym miejscu. Wraca do domu i ma gdzieś to wszystko razem z…

Hrabia przywołał go do porządku jednym jedynym słowem:

– Policja!

Thóre zamilkł, opuścił ramiona, pochylił głowę.

Emma spytała, gdzie jest Kenny. Thore odpowiedział z niechęcią, że leży i jęczy za drzwiami. Emma kopnęła go w goleń i hrabia musiał ich rozdzielać.

Tymczasem Antonio i Jordi zbliżyli się do drzwi, żeby je dokładnie obejrzeć. Zachowywali jednak pełną respektu odległość.

Antonio rozłożył papier Flavii. Zwrócił się do hrabiego:

– To prawda, drążek nie powinien znajdować się tutaj, on jest w wewnętrznym pomieszczeniu. Ale i trzecie uderzenie dzwonu też nie odnosi się do tego miejsca. Flavia była zbyt podniecona i nie zrozumiała opisu. Drążek jest pułapką, to prawda.

Szczupła twarz hrabiego stężała z oburzenia:

– Jakim sposobem weszliście w posiadanie instrukcji?

– Sama wpadła mi w ręce, gdy pańska siostra spadała w otchłań.

– Proszę mi ją dać!

Antonio cofnął rękę sprzed łapczywych palców hrabiego.

– Nie. Teraz będziemy współpracować. Szkic, który, jak się domyślam, sporządziliście według starych planów, wygląda bardzo interesująco. Jestem pewien, że w dole znajduje się jakieś większe pomieszczenie. Jak to było, Unni? Ty miałaś jakiś pomysł w związku z gryfami.

– Nie, tylko w związku z gryfem Sissi. Spójrzcie, co jest napisane nad drzwiami! Progreso. Postęp. Gryf Kantabrii jest kluczem do tego miejsca. Ale jak go użyć?

Trio Emma & Co. nie pojmowało niczego. Hrabia jednak, choć z oporami, godził się na współpracę, ale wyraźnie dystansował się od grupy, a już zwłaszcza od Miguela.

Trzeba było trochę czasu, w końcu jednak zdawało im się, na odległość, że potrafią dostrzec jakieś zagłębienie w drzwiach, i że mogłoby ono odpowiadać rozmiarami gryfowi. Ale czas zatarł tak wiele i wciąż jeszcze żadne z nich nie odważyło się podejść całkiem blisko.

Sissi powiedziała z większą odwagą, niż w głębi duszy odczuwała:

– To jest gryf Kantabrii. Dlatego ja powinnam pójść. Miguel zaprotestował. Sissi nie zrezygnowała, ale trzymała go za rękę, kiedy ostrożnie zrobiła pierwszy krok.

Nic się nie stało.

– Ja nawet nie tknę drążka – zapewniła.

– No właśnie, mam nadzieję, że zachowasz się rozsądnie – mruknął Antonio.

Trzymali ją mocno, kiedy z drżeniem zbliżała się do drzwi.

Unni stała nieco z tyłu i czuła, jak bardzo nienawidzi tego miejsca, które mogło jej zabrać życiowego przewodnika. Z ciemnych ścian płynęła do niej zimna wilgoć i napełniała lepką, dławiącą depresją. Stała i obserwowała dzielne próby Sissi, co zresztą bardzo jej imponowało, ale teraz cała ta skomplikowana intryga, którą stworzyła gromadka rycerzy, była jej jak najbardziej obojętna. Ponad wszystko pragnęła zabrać Jordiego i uciec z tej zapomnianej doliny poza horyzontem i poza wszelką rzeczywistością, uciec z tego kościoła, który od co najmniej tysiąca lat nie miał nic wspólnego z religią, a teraz zdawał się oddany w pacht najgorszego rodzaju pogaństwu. Krypta, wszyscy ci ludzie, którzy nie powinni mieć tu nic do roboty – hrabia, Thore Andersen, Emma, Alonzo i Tommy. Dlaczego oni tutaj są? Z jakiego powodu?

W porządku, grupa otrzymała z powrotem parę rzeczy będących dziedzictwem Mortena, część papierów jego dziadka Jonasa Hansena, ów arkusz, który według hrabiego zawierał streszczenie wszystkiego, co znajdowało się w tych papierach i w liście Santiago. Ale Unni nie miała pojęcia, czy to prawda. Jeśli nawet wszystko teraz do nich wróciło, to i tak ona nie chce z tego korzystać. Ona pragnęła być teraz z Jordim w Norwegii, zabrać go stąd i wyjechać z tej zapomnianej wsi, takiej dla niego niebezpiecznej. Pragnęła trzymać go tak mocno, żeby nikt go jej nie odebrał. Była taka zrozpaczona, taka zmęczona i smutna, w każdej chwili mogła się rozpłakać.

I nie zastanawiała się, że za większą część jej złego nastroju i przygnębienia odpowiada całkiem po postu głód.

Jordi widział zmartwioną twarz ukochanej i posyłał jej nieustannie spojrzenia dodające odwagi. Unni przyjmowała je z wdzięcznością i na moment się rozjaśniała, ale nie bardzo. I nie na długo.

Czyżbym zdecydowała się na depresję? zastanawiała się samokrytycznie. To nie wypada. Wielkim wysiłkiem woli zebrała się jakoś w sobie i próbowała odzyskać ducha przygody.

Szło jej to jednak opornie.