– Tato, chciałabym, żebyś wziął kilka dni wolnego i odpoczął. Sądzę, że jesteś przepracowany.
– Czuję się świetnie, Glorio. Co mówiłem przez sen?
– Powtarzałeś ciągle, żeby pani Gillespie zamknęła oczy. Co ci się śniło? Gloria patrzyła na niego niemal z przerażeniem. Co wiedziała, czego się domyśliła? Kiedy wyszła, Arthur utkwił wzrok w filiżance, zmartwiony i nagle zmęczony. Był niespokojny i postanowił pójść na spacer. Nic nie pomogło. Szybko wrócił do domu.
Kiedy doszedł do rogu swojej ulicy, zauważył jakieś zamieszanie. Przed jego domem stał wóz policyjny. Instynktownie wskoczył w bramę opuszczonego budynku obok i stamtąd obserwował, co się dzieje. O kogo im chodziło? O Glorię? O niego?
Trzeba było ją ostrzec. Powinien jej powiedzieć, żeby gdzieś się spotkali i uciekli. Miał trzysta dolarów w gotówce i sześćset dwadzieścia dwa dolary na koncie w Baltimore pod innym nazwiskiem. Mogli żyć za to, dopóki nie znajdzie nowej pracy. Łatwo było o pracę w klinice, bo wszędzie brakowało personelu pomocniczego.
Prześlizgnął się pod murem, przeciął przylegające podwórko, pobiegł szybko do rogu i zadzwonił do biura Glorii.
Była pod innym numerem.
– Niech pani ją znajdzie – rzucił ze złością do telefonistki. – To ważne. Proszę jej powiedzieć, że dzwoni ojciec w ważnej sprawie.
Kiedy Gloria podeszła do telefonu, była chyba zniecierpliwiona.
– Co się dzieje, tato?
Opisał jej sytuację. Myślał, że będzie krzyczeć albo się zdenerwuje, ale Gloria milczała.
– Glorio?
– Słucham, tato? – mówiła spokojnie, jakby bez życia.
– Wyjdź natychmiast. Nic nie mów, zachowuj się tak, jakbyś szła do toalety. Spotkamy się na stacji Central przy wyjściu 12 G. Odjedziemy, zanim zdążą wszcząć pościg. Podejmiemy pieniądze z banku w Baltimore i pojedziemy na południe.
– Nie, tato. – Głos Glorii brzmiał teraz mocno i zdecydowanie. – Nie chcę już dłużej się ukrywać. Dziękuję, tato. Nie musisz już uciekać z mojego powodu. Idę na policję.
– Nie, Glorio. Zaczekaj. Może wszystko będzie dobrze. Obiecaj mi. Jeszcze tego nie rób.
Samochód policyjny jechał wolno ulicą. Arthur nie mógł stracić ani chwili. Gloria szepnęła:
– Obiecuję.
Natychmiast odłożył słuchawkę i skrył się w bramie domu. Kiedy radiowóz odjechał, Arthur wcisnął ręce w kieszenie i pewnym, szybkim krokiem poszedł do stacji metra.
Gdy o dziesiątej trzydzieści Abigail wsiadała do samochodu, wyglądała na skonaną. Toby odezwał się, ale coś kazało mu natychmiast zamilknąć. Niech Abby sama zadecyduje, czy pragnie się wygadać.
– Toby, nie chce mi się jeszcze wracać do domu – odezwała się nagle. – Zawieź mnie do Watergate. Jest późno, ale zjem tam śniadanie.
– Oczywiście, pani senator.
Jego głos zabrzmiał ciepło, jakby to życzenie nie było czymś niezwykłym. Wiedział, dlaczego Abby wybrała to miejsce. Sam Kingsley mieszkał w tym samym budynku, w którym była restauracja. Abigail zadzwoni pewnie do niego na górę i jeśli zastanie kongresmana, zaprosi go na kawę.
Świetnie, ale ostatniego wieczoru Kingsley i Pat Traymore nie prowadzili w pokoju zwykłej rozmowy. Między nimi coś się działo. Toby nie chciał, żeby ktoś znowu zranił Abigail. Zastanawiał się, czy powinien jej o tym powiedzieć.
Zerknął przez ramię i zauważył, że poprawiała makijaż w lusterku.
– Wyglądasz cudownie – zapewnił ją.
Portier z Watergate otworzył drzwi samochodu. Toby zauważył jego szeroki uśmiech i pełen szacunku ukłon. Do diabła, na stu senatorów w Waszyngtonie tylko jeden mógł zostać wiceprezydentem. Chcę, żebyś to ty nim była, Abby, pomyślał. Nic ci w tym nie przeszkodzi, dopóki będę mieć na to jakiś wpływ.
Podjechał do miejsca, gdzie były zaparkowane inne samochody i wysiadł, żeby się przywitać. Dzisiaj wszyscy mówili o Abigail. Usłyszał, jak kierowca jakiegoś ministra powiedział:
– Wybór senator Jennings jest już właściwie przesądzony.
Abby, już prawie tam jesteś! Udało się, ucieszył się w duchu Toby.
Nie było jej ponad godzinę, miał więc dużo czasu na przeczytanie gazety. Wreszcie doszedł do kroniki towarzyskiej. Czasami wybierał kilka smacznych kąsków, żeby opowiedzieć o nich Abby. Zazwyczaj była zbyt zajęta, żeby czytać plotki.
Każdy w Waszyngtonie czytał felietony Giny Butterfield. Dzisiaj jej rubryka została opatrzona nagłówkiem, który rozciągał się na dwóch środkowych kolumnach. Toby przeczytał go, a potem jeszcze raz, nie dowierzając temu, co widzi. Nagłówek głosił: „Pogróżki w domu zmarłych Adamsów; senator Abigail Jennings zamieszana w aferę”. Pierwsze zdania artykułu wydrukowano bardzo dużą czcionką:
Pat Traymore – młoda dziennikarka telewizyjna, która robi błyskotliwą karierę i została zaangażowana przez Potomac Cable do realizacji programu o Abigail Jennings – była nękana listami, włamaniem i telefonami z pogróżkami, nakazującymi jej zaprzestać pracy nad programem.
Kiedy urocza Pat była na ekskluzywnej kolacji wigilijnej u ambasadora Cardella, mówiono o tym, że w domu, który wynajmuje dziennikarka, dwadzieścia pięć lat temu rozegrała się słynna tragedia Adamsów. Pat twierdzi, że nie przeszkadza jej owa ponura historia, ale inni goście, długoletni mieszkańcy tej ulicy, nie byli w stanie w to uwierzyć…
Resztę rubryki wypełniały szczegóły śmierci Adamsów. W gazecie było wiele zdjęć Deana i Renée. Zobaczył wyraźną fotografię przedstawiającą worki, do których włożono ciała; zdjęcie ich malutkiej córeczki w zakrwawionych bandażach. „Sześć miesięcy później Kerry Adams przegrała swą mężną walkę o życie” – głosił podpis pod zdjęciem.
W artykule wspomniano o reakcji matki Renée, kiedy w wyniku śledztwa ustalono, że zostało popełnione morderstwo i samobójstwo:
Arystokratyczna Patricia Remington Schuyler uparcie twierdziła, że kongresman Adams miał chwiejny charakter i że jego żona chciała się z nim rozwieść. Ale wielu ludzi pamiętających tamte czasy uważa, że Dean Adams mógł zostać silnie uderzony i że to Renée trzymała tamtej nocy broń. „Była zaślepiona zazdrością – powiedział mi jeden z przyjaciół – a on był zagubiony”. Czyjej zazdrość sięgnęła szczytu tamtego wieczoru? Kto pociągnął wtedy za spust i doprowadził do tragedii? Po dwudziestu czterech latach Waszyngton wciąż jeszcze snuje domysły.
Zdjęcie Abigail w koronie Miss Apple Junction zdecydowanie się wyróżniało. Znajdował się pod nim następujący tekst:
Większość programów o znanych osobistościach zawiera zwykle krzykliwy, oszukańczy materiał, przedstawiający prezentowaną osobę w korzystnym świetle. Ale zapowiadany program o senator Abigail Jennings wygra prawdopodobnie w cotygodniowym konkursie Nielsena. Poza tym pani senator zostanie, być może, pierwszą kobietą wiceprezydentem. Czekają ją duże pieniądze. Każdy ma nadzieję, że zobaczymy w filmie więcej zdjęć dystyngowanej pani senator senior z Wirginii w brylantowej koronie, którą dostała jako królowa piękności. A mówiąc poważnie, nikt nie potrafi odgadnąć, kto tak bardzo nienawidzi Abigail Jennings, żeby grozić dziennikarce, która chce zrealizować o niej program.
W połowie jednej ze stron znajdował się duży napis: „W sferach rządowych”, a obok mnóstwo fotografii, w większości z prywatnych zbiorów. W tekście pisano:
Dziwnym zbiegiem okoliczności senator Jennings bywała niegdyś częstym gościem w domu Adamsów. Ona i jej mąż, kongresman Willard Jennings, byli bardzo zaprzyjaźnieni z Deanem i Renée Adamsami i rodziną Kennedych. Trzy niezwykle udane, młode małżeństwa nie mogły przypuszczać, że ponure przeznaczenie zawisło nad tym domem i życiem każdego z nich.