Выбрать главу

Pat starannie dobierała słowa:

– Myślę, że te pogróżki są tylko słowami. Nie sądzę, żeby ktoś chciał mnie naprawdę skrzywdzić; usiłował mnie tylko zastraszyć. Uważam, że ktoś obawia się tego programu i myśli, że beze mnie jego realizacja nie dojdzie do skutku. – Przerwała na moment, po czym dodała z rozmysłem: – Ten człowiek mógł nie wiedzieć, że jestem tylko pionkiem w kampanii Abigail Jennings.

– Czy sugerujesz, że…?

– Nie, nie sugeruję, lecz przyznaję, że dałam się nabrać. Zostałam zaangażowana z marszu, kazano mi wykonać trzymiesięczną pracę w tydzień, ty i pani senator karmiliście mnie kolejnymi dawkami wyselekcjonowanych materiałów. Jeśli ten program zostanie dobrze przyjęty, to głównie z powodu wątków, których z początku nie chcieliście zaakceptować. Z trudem udało mi się je przeforsować. Ponieważ nieświadomie przyczyniłam się do publikacji artykułów przedstawiających w niekorzystnym świetle panią senator, chcę, aby ten program okazał się jak najlepszy. Ale ostrzegam, kiedy już skończę pracę, zamierzam wyjaśnić kilka kwestii.

– Takich jak…?

– Takich jak sprawa Eleanor Brown, dziewczyny, którą oskarżono o zdefraudowanie funduszu wyborczego. Dzisiaj się z nią widziałam. Właśnie chciała oddać się w ręce policji. I przysięga, że nie wzięła tych pieniędzy.

– Eleanor Brown oddająca się w ręce policji? – przerwał jej Luther. – Możemy to wykorzystać. Ponieważ uciekła ze zwolnienia warunkowego, nie wypuszczą jej za poręczeniem.

– Kongresman Kingsley stara się o poręczenie.

– To błąd. Uważam, że dopóki prezydent nie ogłosi swojej decyzji, będę mogła coś zyskać. Kogo potem będzie to obchodziło? Miała uczciwy proces. Powiemy o tej sprawie tak, jak o niej pisaliśmy; dodamy tylko, że dzięki naszemu programowi winna zgłosiła się na policję. To pokrzyżuje jej plany, jeśli zamierza narobić nam kłopotów.

Pat poczuła, że w jakimś stopniu zdradziła zaufanie Eleanor.

– Moim zdaniem ta dziewczyna jest niewinna, a jeśli to prawda, będę walczyła o nowy proces dla niej.

– Ona jest winna – uciął Luther. – W przeciwnym razie nie uciekałaby. Pewnie wydała te siedemdziesiąt tysięcy dolarów, a nie chce już dłużej się ukrywać. Nie zapominaj o tym, że ława przysięgłych skazała ją jednogłośnie. Mam nadzieję, że nadal wierzysz w nasze sądownictwo. Czy masz coś jeszcze? Jakąś sprawę, która mogłaby zaszkodzić pani senator?

Powiedziała mu o Catherine Graney.

– A więc chce zaskarżyć telewizję? – Luther wyglądał, jakby sprawiło mu to wielką przyjemność. – Martwisz się tym?

– Jeśli ona zacznie plotkować o małżeństwie Jenningsów, a szczególne o tym, że matka Willarda nie zostawiła w spadku ani grosza swojej synowej…

– Abigail będzie miała pełne poparcie każdej Amerykanki, która musi znosić zgryźliwą teściową. Jeśli chodzi o małżeństwo Jenningsów, mamy zeznanie żony Graneya przeciwko zeznaniom pani senator i Toby'ego. Nie zapominaj, że on był obecny przy ich ostatniej rozmowie. A co z listem, który Abigail napisała do swojego męża? Jest datowany kilka dni przed jego śmiercią.

– To tylko nasze przypuszczenie. Ktoś inny mógłby zwrócić uwagę na to, że nie wpisała roku.

– Może wpisać teraz, jeśli to konieczne. Coś jeszcze?

– O ile wiem, są to jedyne sprawy, które mogą zaszkodzić pani senator. Jestem gotowa dać na to słowo honoru.

– W porządku. – Luther wydawał się uspokojony. – Dziś wieczorem jadę z ekipą do domu pani senator, żeby nakręcić scenę, podczas której Abigail kończy dzień pracy.

– Czy chcesz, żebym przyszła na to nagranie?

– Chcę, żebyś trzymała się od Abigail Jennings najdalej, jak możesz, dopóki ona się nie uspokoi. Pat, czy uważnie przeczytałaś swoją umowę pracę?

– Chyba tak.

– Więc zdajesz sobie sprawę, że mamy prawo cię zwolnić, wypłacając odszkodowanie. Szczerze mówiąc, nie wierzę w te banialuki, że ktoś nie chce dopuścić do zrobienia naszego programu. Podziwiam cię jednak za to, że stałaś się powszechnie znana w Waszyngtonie i wykorzystałaś do tego kobietę, która całe swoje życie poświęciła dla społeczeństwa.

– A czy ty czytałeś moją umowę? – zapytała Pat.

– Napisałem ją.

– Wiesz więc, że pozwoliłeś mi sprawować twórczą kontrolę nad przedsięwzięciami, które mam realizować. Sądzisz, że w tym tygodniu dotrzymałeś warunków umowy?

Otworzyła drzwi gabinetu; była pewna, że wszyscy wokół ich słuchają. Ostatnie słowa Luthera rozbrzmiewały w całym biurze:

– W przyszłym tygodniu porozmawiamy jeszcze o warunkach twojej umowy!

Był to jeden z nielicznych wypadków w życiu Pat, kiedy wychodząc, trzasnęła drzwiami.

Kwadrans później podawała swoje nazwisko portierowi w budynku, w którym mieszkał Sam.

Kiedy wjechała windą na górę, czekał już na korytarzu.

– Pat, wyglądasz na bardzo zmęczoną – powiedział.

– Jestem zmęczona.

Znużona, spojrzała na niego. Ubrany był w ten sam szary sweter co poprzedniego wieczoru. Zauważyła po raz wtóry, że kolor swetra podkreśla błękit oczu Sama. Wziął ją pod ramię i poszli długim korytarzem.

Pat była zaskoczona wystrojem wnętrza. Na środku pokoju stał szary składany stolik. Na ścianach wisiało dużo dobrych rycin i kilka świetnych obrazów. Całą podłogę zajmował dywan o kolorystyce szaro-czarno-białej.

Spodziewała się po Samie bardziej tradycyjnego gustu – kanapy, klubowych foteli, pamiątek rodzinnych. Wschodni dywan, nawet podniszczony, dużo lepiej by tu wyglądał. Sam zapytał, jak jej się podoba apartament, i Pat powiedziała mu o swoich wrażeniach.

Zmrużył oczy.

– Ty z pewnością wiesz, jak rozpocząć nowe życie, prawda? Oczywiście, masz rację. Chciałem wyrzucić wszystko, zacząć od początku i naturalnie się przeliczyłem. To mieszkanie rzeczywiście wygląda jak hol w motelu.

– Więc dlaczego tu mieszkasz? Przecież masz inne możliwości, prawda?

– Och, to mieszkanie jest bardzo dobre – odrzekł swobodnie Sam. – Tylko meble mnie denerwują. Pożegnałem się ze starymi, ale nie wiedziałem dokładnie, jak mają wyglądać nowe.

Wypowiedziane półżartem zdanie zabrzmiało nagle bardzo poważnie.

– Czy masz przypadkiem trochę whisky dla zmęczonej kobiety? – zapytała Pat.

– Jasne, że mam. – Podszedł do barku i wyrecytował: – Dużo wody sodowej, kostkę lodu, może plasterek cytryny, ale nie szkodzi, jeśli nie ma. – Uśmiechnął się do niej.

– Mam nadzieję, że nie mówię tak znękanym głosem – zauważyła Pat.

– Nieznękanym, tylko słabym.

Sam przygotował drinki i postawił je na stoliku.

– Usiądź i nie bądź taka zgnębiona. Jak poszły nagrania?

– Za tydzień prawdopodobnie zostanę bez pracy. Luther naprawdę sądzi, że traktuję to wszystko jako śmiałą reklamę, i podziwia mój tupet.

– Abigail może uważać tak samo. Pat uniosła brwi.

– Jestem pewna, że pierwszy byś o tym wiedział. Nie spodziewałam się, że tak szybko się spotkamy po ostatniej nocy. Przypuszczałam raczej, że nastąpi co najmniej trzymiesięczny okres oziębienia stosunków między nami. Jednak potrzebuję teraz pomocy, a z pewnością nie chcę rozmawiać na ten temat z Lutherem Pelhamem. Więc, niestety, padło na ciebie.

– Nie to pragnąłem usłyszeć, ale chętnie ci pomogę.

Sam był dzisiaj inny, Pat to czuła. Zupełnie jakby przestał się wahać i zmierzał do jakiegoś celu.

– Sam, podczas tego włamania wydarzyło się coś jeszcze. Najspokojniej, jak tylko potrafiła, opowiedziała mu o lalce.

– A ostatnio ta lalka zniknęła – zakończyła.

– Czy chcesz powiedzieć, że ktoś znowu był u ciebie w domu, a ty tego nie zauważyłaś?