Выбрать главу

Poszła do swojego pokoju, szybko się rozebrała i wskoczyła do łóżka. To śmieszne, ale ciągle była roztrzęsiona. Pomyśl o Samie, mówiła sobie, o życiu, które zamierzacie spędzić razem.

Tuż przed zaśnięciem doznała dziwnego wrażenia, że nie jest sama. To nie miało sensu, ale była zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć.

Z westchnieniem ulgi Catherine Graney odwróciła na drzwiach sklepu wywieszkę z napisem „otwarte” na „zamknięte”. Jak na dzień poświąteczny sklep prosperował nadspodziewanie dobrze. Jakiś klient z Teksasu kupił parę kandelabrów z Rudolfstadt, intarsjowany stolik do gry i cenny dywan. Była to najbardziej imponująca transakcja.

Catherine zgasiła światła w sklepie i poszła na górę do mieszkania; obok niej dreptał Sligo. Rano ułożyła kłody w kominku. Teraz podłożyła zapaloną zapałkę pod drewnem na rozpałkę. Sligo ulokował się na ulubionym miejscu.

Poszła do kuchni i zaczęła sobie przygotowywać obiad. W zeszłym tygodniu, kiedy był George, przyrządzała obfite posiłki. Ale teraz miała ochotę tylko na kotlet i surówkę.

George zadzwonił do niej poprzedniego dnia, żeby złożyć życzenia świąteczne i przekazać nowiny. Dostał awans na majora.

– Dwadzieścia siedem lat i już zbierasz laury! – wykrzyknęła Catherine. – Na Boga, ależ twój ojciec byłby dumny!

Położyła kotlet na ruszcie. Miała jeszcze jeden powód, dla którego nie mogła pozwolić Abigail Jennings na oczernianie dobrego imienia męża. Zastanawiała się, co Abigail pomyślała po otrzymaniu listu od niej. Długo nad nim pracowała i wysłała go w Wigilię.

Nalegam, aby skorzystała Pani z szansy i publicznie oświadczyła w zbliżającym się programie, że nic nie wskazuje na błąd pilota w fatalnym wypadku, którego ofiarą był Pani mąż. Nie wystarczy, że nie będzie Pani oczerniać dłużej George'a Graneya: musi Pani odwołać to, co mówiła wcześniej na jego temat. Jeśli Pani tego nie zrobi, oskarżę Panią o zniesławienie i wyjawię Pani prawdziwe stosunki z Willardem Jenningsem.

O jedenastej obejrzała dziennik. O wpół do dwunastej Sligo wsunął nos w jej dłoń.

– Już dobrze – zamruczała – dobrze. Przynieś smycz.

Wieczór był ciemny. Wcześniej pojawiło się trochę gwiazd, lecz teraz całe niebo było zachmurzone. Wiał chłodny wiatr; Catherine postawiła kołnierz płaszcza.

– To będzie krótki spacer – odezwała się do ulubieńca.

Przez pobliski zagajnik biegła ścieżka. Zazwyczaj chodziła nią razem z psem i wracała obok budynku. Sligo pociągnął za smycz i zaczął biec do ulubionych krzaków i drzew. Nagle zatrzymał się i z jego gardła wydobyło się przeciągłe warknięcie.

– Daj spokój – powiedziała niecierpliwie Catherine. Potrzeba tylko, żeby pogonił za skunksem!

Sligo wyrwał się do przodu. Oszołomiona Catherine patrzyła, jak jakaś ręka wysunęła się nagle i chwyciła starego psa za skórę na karku. Usłyszała ściskający serce, rozdzierający skowyt; bezwładne ciało Sliga upadło na udeptany śnieg.

Chciała krzyknąć, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Ręka, która pochwyciła za szyję Sliga, znalazła się koło jej głowy. Na chwilę przed śmiercią Catherine Graney uświadomiła sobie, co się wydarzyło tamtego odległego dnia.

Rozdział 37

Dwudziestego siódmego grudnia Sam wstał o siódmej, przeczytał protokół ze śledztwa prowadzonego w sprawie katastrofy, która spowodowała śmierć Willarda Jenningsa, podkreślił jedno zdanie i zadzwonił do Jacka Carlsona.

– Jak ci idzie z tym raportem o Tobym Gorgone?

– Skończę go przed jedenastą.

– Czy jesteś wolny w czasie lunchu? Chcę ci coś pokazać. Chodziło o następujące zdanie z protokołu: „Kierowca kongresmana Jenningsa, Toby Gorgone, wniósł jego bagaż do samolotu”. Przed rozpoczęciem dyskusji nad tym zdaniem Sam chciał najpierw przeczytać raport o Tobym.

Umówili się w restauracji Gangplank na dwunastą.

Potem Sam zadzwonił do Franka Crowleya, adwokata, który miał bronić Eleanor, i jego także zaprosił na lunch.

– Czy mażesz przynieść ze sobą protokół z procesu Eleanor Brown?

– Sprawdzę, czy go mam, Sam.

Kawa już się zaparzyła. Sam napełnił filiżankę i włączył radio w kuchni. Skończyła się już większość dzienników o dziewiątej. Zapowiadano przejaśnienia w ciągu dnia. Miało być około pięciu stopni mrozu. Powtórzono skrót wiadomości, z którego Sam dowiedział się, że znaleziono ciało właścicielki znanego salonu z antykami – pani Catherine Graney z Richmond. Leżała w zagajniku obok domu. Jej pies miał skręcony kark. Według policji zwierzak zginął w obronie swojej pani.

Catherine Graney nie żyje! Właśnie w chwili, kiedy miała rozpętać burzę wokół Abigail!

– Nie wierzę w zbieg okoliczności – powiedział na głos Sam. – Po prostu nie wierzę.

Przez resztę ranka męczył się domysłami. Kilka razy sięgał po telefon, żeby zadzwonić do Białego Domu. Za każdym razem cofał rękę.

Sam nie miał żadnych dowodów na to, że Toby Gorgone był kimś innym, niż się wydawało – oddanym szoferem-rycerzem Abigail. Nawet gdyby Toby popełnił tę zbrodnię, nie było żadnych dowodów, że jego pracodawczyni cokolwiek o tym wiedziała.

Tego wieczoru prezydent ogłosi nominację Abigail, Sam był o tym przekonany. Ale przesłuchania zatwierdzające odbędą się za kilka tygodni, jest więc czas na przeprowadzenie porządnego śledztwa. I tym razem na pewno bez uniewinnienia, pomyślał ponuro Sam.

Przeczuwał, że Toby maczał ręce w sprawie pogróżek, którymi nękano Pat. Gdyby miał coś do ukrycia, nie chciałby, żeby grzebała się w przeszłości.

Jeśli to on groził Pat…

Sam zacisnął pięści. Już nie myślał o sobie jako o przyszłym dziadku.

Abigail nerwowo zaciskała dłonie.

– Trzeba było wyjechać wcześniej – narzekała. – Teraz jest okropny tłok. Jedź szybciej.

– Bez obaw, moja pani senator – uspokajał Toby. – Nie mogą zacząć nagrania bez ciebie. Jak spałaś?

– Ciągle się budziłam. Miałam w głowie tylko jedną myśclass="underline" będę wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Włącz radio, dowiemy się, co o mnie mówią.

Właśnie zaczynał się dziennik CBS o ósmej trzydzieści.

– Krążą plotki, że prezydent zwołał konferencję prasową na ten wieczór, żeby ogłosić, iż wybrał senator Abigail Jennings lub senator Claire Lawrence na urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy kobieta zostanie tak wyróżniona.

W dalszych wiadomościach usłyszeli:

– Dowiedzieliśmy się, że jakimś tragicznym zbiegiem okoliczności Catherine Graney z Richmondu, właścicielka salonu z antykami, zamordowana podczas spaceru z psem, była wdową po pilocie, który wraz z kongresmanem Willardem Jenningsem zginął dwadzieścia siedem lat temu w katastrofie lotniczej. Abigail Jennings rozpoczęła karierę polityczną od dokończenia kadencji swego męża.

– Toby!

Zerknął w lusterko. Abby była przerażona.

– Toby, to okropne!

– Tak, paskudna sprawa. – Patrzył, jak jej twarz staje się coraz bardziej zacięta.

– Nigdy nie zapomnę, że matka Willarda podeszła do tamtej kobiety i usiadła razem z nią, gdy samolot się spóźniał. Nawet nie pomyślała o tym, żeby zapytać, jak ja się czuję.

– No cóż, teraz są już razem. Patrz, jak szybko jedziemy. Będziemy w studiu na czas.

Kiedy wjechali na teren stacji telewizyjnej, Abigail zapytała cicho:

– Toby, co robiłeś poprzedniego wieczoru, grałeś w pokera czy miałeś randkę?

– Spotkałem się z jedną lalunią ze Steakburgera i spędziliśmy razem wieczór. Dlaczego pytasz? Sprawdzasz mnie? Czy chcesz z nią porozmawiać? – zapytał Toby oburzonym tonem.