Выбрать главу

Sam zrozumiał, że trzeba działać szybko. Wczoraj Pat powiedziała mu, że Toby stał się wrogi wobec niej, że czuje się zagrożona w jego obecności. Przed chwilą Abby oświadczyła, że Pat chce ją zniszczyć. Czy Toby w to wierzył? Sam chwycił Abigail za ramiona.

– Czy Toby mógł sądzić, że Pat stanowi dla ciebie jakieś zagrożenie?

– Sam, przestań! Daj mi spokój! Tak samo jak ja zdenerwował się zamieszaniem, które wywołała, ale wszystko dobrze się skończyło. Uważa, że w ostatecznym rozrachunku wyświadczyła mi przysługę.

– Czy jesteś pewna?

– Sam, Toby po raz pierwszy ujrzał Pat Traymore w zeszłym tygodniu. Źle rozumujesz.

Po raz pierwszy ujrzał ją w zeszłym tygodniu? To nieprawda. Toby musiał widywać Pat, kiedy była dzieckiem. Czy mógł ją rozpoznać? Abigail była kochanką Deana Adamsa. Czy Pat o tym wiedziała? Wybacz mi, Pat, pomyślał. Muszę jej o tym powiedzieć.

– Abigail, Pat Traymore to córka Deana Adamsa, Kerry.

– Pat Traymore to Kerry? – Abigail otworzyła oczy z przerażenia. Po chwili uspokoiła się jednak. – Nie wiesz, co mówisz. Kerry Adams nie żyje.

– Powtarzam ci, że Pat Traymore to Kerry Adams. Dowiedziałem się, że spotykałaś się z jej ojcem i że mogłaś wywołać tamtą kłótnię. Pat powoli zaczyna sobie przypominać wydarzenia owego fatalnego wieczoru. Czy Toby próbowałby osłonić ciebie lub siebie przed czymś, co mogłaby sobie przypomnieć?

– Nie – odrzekła słabym głosem Abigail. – Nieważne, czy mnie widziała. Nic nie stało się z mojej winy.

– A Toby? Czy on tam wchodził?

– Pat go nie widziała. Kiedy wrócił z moją torebką, powiedział mi, że jest nieprzytomna.

Podejrzenia, które im się nasunęły, przeraziły oboje. Sam skierował się do wyjścia, a przerażona Abigail pobiegła za nim.

Oglądał materiał filmowy, na którym Glorię wyprowadzano z sądu po ogłoszeniu wyroku skazującego. Ręce miała w kajdankach. Na jedynym zbliżeniu widać było jej przerażoną twarz z szeroko otwartymi oczami. Jakiś niezrozumiały ból w jej spojrzeniu sprawił, że Arthur o mało nie zaczął płakać. Ukrył twarz w dłoniach, kiedy Luther Pelham opowiadał o załamaniu nerwowym Glorii, o zwolnieniu warunkowym i leczeniu psychiatrycznym, o jej zniknięciu dziewięć lat temu. Nie chciał wierzyć słowom, które następnie wypowiedział Pelham:

– Eleanor Brown czuła narastający strach, że zostanie rozpoznana. Dlatego wczoraj zgłosiła się na policję. Przebywa teraz w areszcie, skąd zostanie odesłana do więzienia federalnego, żeby odbyć resztę kary.

Gloria zgłosiła się na policję. Nie dotrzymała danego mu słowa.

Nie, to nieprawda. Została zmuszona do złamania obietnicy – zmuszona z powodu pewności, że będzie pokazana w tym programie. Arthur wiedział, że już nigdy jej nie zobaczy.

Głosy, wściekłe i mściwe, zaczęły przemawiać do niego. Słuchał ich uważnie z zaciśniętymi pięściami. Gdy umilkły, zdjął słuchawki. Nie troszcząc się o ułożenie półek w taki sposób, by kryjówka nie była widoczna, wyskoczył z szafy i zszedł po schodach.

Pat siedziała spokojnie i oglądała program. Na ekranie zaczynała właśnie czytać list: „Billy, kochanie”.

– Billy – wyszeptała. – Billy.

Wyraźnie dostrzegła przerażenie na twarzy Abigail i odruchowo zaciśnięte dłonie, zanim pani senator zdołała zapanować nad swoim zachowaniem. Już kiedyś widziała ten bolesny wyraz twarzy u Abigail.

– Billy, kochanie. Billy, kochanie…

– Nie wolno ci mówić na mnie „Renée”…

– Ale tata mówi na ciebie „Renée”…

Przypomniała sobie, jak Abigail rzuciła się na nią, gdy skończyli nagrywać. „Skąd to masz? Kogo chcesz ze mnie zrobić?” – i głos Toby'ego: „Wszystko w porządku, Abby. Dobrze, że ludzie dowiedzą się o twoim ostatnim liście do męża”.

Do swojego męża. To właśnie próbował jej powiedzieć.

Przypomniała sobie zdjęcie Abigail i swojego ojca, na którym oboje leżą na plaży i dotykają się rękoma.

To Abigail zadzwoniła tamtej nocy do drzwi i wpadła na mojego ojca. Twarz miała wykrzywioną wściekłością i żalem.

Nie wolno ci mówić na mnie „Renée” ani na tatę „Billy”…

Dean Wilson Adams. To ojciec – nie Willard Jennings – był Billym!

List! Znalazła go na podłodze w gabinecie, gdy próbowała ukryć papiery ojca przed Tobym. Ten list musiał wypaść z pamiątek Deana, a nie Abigail.

Abigail była tu owej nocy. Ona i Dean Adams – Billy Adams – byli kochankami. Czy wywołała tę ostatnią kłótnię?

Mała dziewczynka leżała skulona na łóżku. Zakrywała rękami uszy, żeby nie słyszeć wściekłych głosów.

Strzał.

– Tatusiu! Tatusiu! Kolejny strzał.

A potem zbiegłam po schodach. Potknęłam się o ciało mamy. Był tam ktoś jeszcze. Abigail? O Boże, czy ona była wtedy w pokoju?

Ktoś otworzył drzwi prowadzące na taras.

Pat usłyszała dzwonek telefonu. W tej samej chwili zgasło górne światło. Podskoczyła i odwróciła się gwałtownie. W blasku migoczących lampek choinkowych ujrzała jakąś zjawę zmierzającą w jej kierunku. Wyglądała jak wysoki, chudy mnich z nieprzytomną, gładką twarzą i siwiejącymi włosami, które opadały na błyszczące niebieskie oczy.

Toby jechał do Georgetown, starając się nie przekraczać dozwolonej prędkości. Tego wieczoru nie mógł złapać mandatu. Zanim wyszedł, sprawdził, czy program już się rozpoczął. Wiedział, że Abby będzie się wpatrywała w ekran przez najbliższe pół godziny. Jeśli zadzwoni do niego po programie, będzie mógł powiedzieć, że wyszedł sprawdzić samochód.

Od początku wydawało mu się, że dostrzega coś dziwnie znajomego w Pat Traymore. Wiele lat temu nie uronił ani jednej łzy, kiedy przeczytał, że Kerry Adams „zmarła na skutek odniesionych obrażeń”. Nie można było brać poważnie tego, co zapamiętała jako trzy – czy czteroletnie dziecko, ale mimo to nie chciał ryzykować jakichkolwiek kłopotów.

Abby miała rację. Pat Traymore chciała ich zniszczyć. Nie ujdzie jej to na sucho!

Dojechał do Main Street w Georgetown. Przemknął Trzydziestą Pierwszą, minął North Street i skręcił w prawo. Wiedział, gdzie zaparkować. Już to kiedyś robił.

Prawa strona posesji przylegała do ciągu domów. Toby zostawił samochód na następnym rogu, cofnął się trochę, minął zamkniętą bramę i zręcznie przeskoczył przez ogrodzenie. Bezszelestnie podszedł do tarasu i wtopił się w mrok.

Myślał ciągle o tamtym feralnym wieczorze, gdy wyciągnął stąd Abby i zakrył jej usta dłonią, żeby nie krzyczała, a potem położywszy ją na tylnym siedzeniu samochodu, usłyszał jej stłumiony szloch: „tam jest moja torebka” – i wrócił do tego domu.

Ukryty za drzewami, przywarł do ściany i przysunął się prawie do samych drzwi. Odwrócił głowę i ostrożnie zajrzał do środka.

Ujrzał widok mrożący krew w żyłach. Pat Traymore leżała na kanapie ze związanymi rękami i nogami. Usta miała zakneblowane. Jakiś ksiądz czy zakonnik klęczał przy niej, odwrócony plecami do tarasu, i zapalał świece na srebrnym świeczniku. Co on, u diabła, robi? Mężczyzna odwrócił się i Toby lepiej mu się przyjrzał. To nie był prawdziwy zakonnik. Nie miał na sobie habitu, tylko coś w rodzaju długiej szaty. Wyraz jego twarzy przypominał Toby'emu sąsiada, który wiele lat temu dostał ataku szału.

Mężczyzna krzyczał na Pat. Toby z trudem rozróżniał słowa. – Nie zważałaś na moje ostrzeżenia! Miałaś możność wyboru! Ostrzeżenia. Podejrzewali, że Pat wymyśliła tę historyjkę o telefonach włamaniu. Ale jeśli nie… Toby widział, jak mężczyzna przeniósł świecznik i postawił go pod najniższą gałązką choinki.