Выбрать главу

— Obawiam się, że nie posiadam żadnej z cnót mojej matki, pani Moreto.

— A za to wszystkie przywary ojca?

— Mój zacny ojciec Leef nie miał żadnych przywar — odpowiedział Alessan, a jego oczy rozbłysły wesoło, co przekonało Moretę, że ma on przynajmniej odrobinę tego poczucia humoru, co jego rodzic.

— Wyścigi jeszcze się nie zaczęły? Alessan bacznie spojrzał na nią.

— Nie, jeszcze nie. Czekaliśmy na spóźnionych przybyszów.

— W pobliżu boksów zebrał się spory tłum. Ile ma być gonitw? zapytała Moreta i pomyślała: „Czyżby nie pochwalał wyścigów?”

— Zaplanowano dziesięć gonitw, ale zgłoszeń było mniej, niż się spodziewałem. Czy lubisz wyścigi, pani Moreto?

— Pochodzę z Keroony, gdzie hoduje się biegusy, Lordzie Alessanie, i nigdy nie straciłam zainteresowania dla tego rodzaju sportu.

— A wiec wiesz, na co stawiać?

— Lordzie Alessanie — powiedziała lekkim tonem — Nigdy na nic nie stawiam. Wystarcza mi radość z obserwacji dobrze prowadzonej gonitwy. — W jego zachowaniu wciąż znać było niepewność, więc zmieniła temat. — Mam wrażenie, że minęłyśmy się z gośćmi ze wschodu.

— Bendeńska Władczyni i Przywódca Weyru dopiero co nas opuścili. — Oczy Alessana zalśniły dumą, że podejmował takich dostojnych gości.

— Miałam nadzieję, że z nimi porozmawiam. — Żal Morety był szczery, ale odczuwała również ulgę. Przywódcom Bendenu podobnie jak jej samej nie podobało się zafascynowanie Orlith Tuzuthem, spiżowym smokiem Bendenu. Takie miedzy weyrowe zainteresowania popierano u młodych królowych, ale nie u seniorek. — Czy przyleciał także Lord Warowni Benden?

— Tak. — W głosie Alessana wyczuwało się radość. — Odbyliśmy z Lordem Shadderem króciutką, ale bardzo sympatyczną rozmowę. Nieczęsto zdarza się, żeby wschód i zachód mogły się spotkać. Czy znasz Lorda Shaddera?

— Poznałam go, kiedy byłam w Weyrze Ista. — Moreta odpowiedziała Alessanowi z uśmiechem, bo Shadder z Bendenu był niewątpliwie najbardziej popularnym Lordem Warowni na Pernie. Jego serdeczność i troska zawsze robiły takie wrażenie, jak gdyby płynęły prosto z serca. Westchnęła. — Naprawdę żałuję, że nie mogłam przylecieć wcześniej. Kto jeszcze jest tutaj?

Twarz Alessana na moment spochmurniała.

— W tej chwili — powiedział żywo — gospodarze i Mistrzowie Cechów z Ruathy, Fortu, Gromu, Nabolu, Tilleku i Dalekich Rubieży. Przebyli kawał drogi, ale wszyscy wydają się zadowoleni, że utrzymała się ciepła pogoda. — Rzucił okiem na zatłoczone kramy, podziwiając, jak kwitnie handel — Lord Warowni Tillek może przybędzie później z Przywódcą Weyru Dalekich Rubieży. Lord Tolocamp nadjechał godzinę temu i przebiera się.

Współczując Alessanowi, Moreta uśmiechnęła się do niego. Lord Tolocamp był energicznym, porywczym mężczyzną, który mówił to, co myśli, i wyrażał swoją opinię na każdy temat, jak gdyby był ekspertem od wszystkiego. Ponieważ nie miał za grosz poczucia humoru, rozmowa z nim często stawała się niezręczna i nudna. Moreta wołała unikać jego towarzystwa, kiedy tylko było to możliwe. Ponieważ jednak była teraz najstarszą rangą Władczynią Weyru, mniej miała wymówek, żeby tak postępować.

— A ile jego pań przybyło razem z nim?

— Pięć — odpowiedział Alessan obojętnym głosem. — Moja matka, pani Oma, zawsze cieszy się z odwiedzin pani Pendry.

Moreta z trudem powstrzymując śmiech odwróciła twarz. Cały Pern wiedział, że Pani Pendra zamierza wydać jedną ze swoich licznych córek, siostrzenic czy kuzynek za Alessana. Młoda żona Alessana, Suriana, tragicznie zmarła poprzedniego Obrotu po upadku. Lord Leef nie nalegał wtedy na swojego syna, żeby zawarł następne małżeństwo, z którego to faktu wielu łudzi wyciągało wniosek, ze nie Alessan zostanie jego następcą. Ponieważ dziewczęta Fortu były równie zaradne jak brzydkie, Moreta uważała, że nie mają szans, ale Alessan będzie się musiał wkrótce ożenić, jeżeli to jego ród ma objąć spuściznę.

— Czy byłoby to po myśli Władczyni Weyr Fort, gdyby Lord Ruathy pojął za żonę pannę z Warowni Fort? — Głos Alessana był zimny i twardy.

— Niewątpliwie stać cię na coś lepszego — odparła Moreta i roześmiała się. — Przepraszam. Nie jest to temat do żartów, ale nie masz pojęcia jak brzmiał twój głos.

— A jak brzmiał? — Oczy Alessana błysnęły.

— Jak głos człowieka, którego siłą pchają w kierunku, w którym nie życzy sobie podróżować. To twoje pierwsze Zgromadzenie. Ty też powinieneś się dobrze bawić.

— Czy pomożesz mi? — zapytał z figlarnym wyrazem twarzy.

— Jak?

— Jesteś moją Władczynią Weyru. — Twarz jego spoważniała. Ponieważ Sh’gall ci nie towarzyszy, ja muszę być twoim partnerem.

— Sumienie nie pozwala mi zajmować ci tyle czasu. — Mówiąc to, Moreta zdała sobie sprawę, że chętnie by to właśnie zrobiła.

— A może jednak trochę zajmiesz? — Jego głos nie pasował do błyszczących oczu i szerokiego uśmiechu. — Wiem, co do mnie należy, ale…

— Będą tu dziewczęta z całego…

— Tak, przeprowadzono dla mnie Poszukiwania.

— A czegóż innego spodziewałeś się, Lordzie Alessanie, kiedy jesteś taką dobrą partią?

— Suriana polubiła mnie takiego, jakim byłem — powiedział Alessan niewesołym głosem. — Kiedy aranżowano tamten związek, nie miałem żadnych wielkich nadziei na przyszłość.

A więc to dlatego pozwolono mu odprawić żałobę i odroczyć drugie małżeństwo. Moreta nie przypuszczała, że starego Lorda Leefa stać było aż na tyle współczucia.

— Miałeś więcej szczęścia niż inni ludzie — powiedziała, czując dziwną zazdrość. Kiedy już Naznaczyła królową, jej osobisty wybór przestał już się liczyć. Kiedy Naznaczyła Orlith, ich miłość wynagradzała jej wiele; w porównaniu z tym bladła miłość do drugiego człowieka.

— Byłem boleśnie świadom mojego szczęścia. — To spokojne zdanie Alessana nie tylko kryło w sobie poczucie straty, ale i świadomość, że musi wywiązać się z obowiązków wobec swojego nowego stanowiska. Moreta nie rozumiała, czemu Sh’gall poczuł do tego człowieka antypatię.

Szli pomiędzy uczestnikami Zgromadzenia, mijali kramy. Moreta głęboko wdychała aromat pachnącego przyprawami gulaszu i słodkich ciastek z owocami, woń dobrze wyprawionych skór, gryzący zapach z budki szklarzy, mieszaninę zapachów perfum i ziół, ludzkiego i zwierzęcego potu. Napawała się miłą atmosferą, która przenikała tu wszystko.

— Przyjmuję twoje towarzystwo w granicach zasad przyzwoitości. Pod warunkiem, że lubisz wyścigi i tańce.

— W tej kolejności?

— Ponieważ najpierw są wyścigi.

— Doceniam twoją uprzejmość, o Władczyni Weyru! — powiedział z pewną kpiną.

— Czy przybyli już harfiarze?

— Wczoraj… — Alessan skrzywił się.

— Tylko by jedli, prawda?

— I gadali. Jednakże plac do tańców będzie pełny aż do świtu, po tym, jak zaszczyciła go twoja królowa. Sam nasz jowialny Mistrz Harfiarz obiecał, że swoją obecnością uczci nasze Zgromadzenie.

Moreta zmarszczyła brwi na ten następny podtekst w wypowiedzi Alessana. Czyżby nie lubił Tirone’a? Mistrz Harfiarz był zwalistym, serdecznym mężczyzną o mocnym basowym głosie, dominującym nad tymi, z którymi śpiewał. Uwielbiał ballady i wzruszające sagi, w których najlepiej mógł się popisać swoimi zdolnościami, ale była to jego jedyna próżność i Moreta nigdy nie uważała jej za przywarę. Sama dopiero od niedawna była Władczynią Weyru, nie widywała go tak często w roli Mistrza Harfiarza Pernu jak Alessan. Nie chciała zrazić do siebie Tirone’a.