Выбрать главу

– To ty jesteś wtyczką? – zapytała Reynolds. – Nie Ken?

– Ken nie był wtyczką – odparł Connie.

– A pieniądze w sejfie?

– Pochodziły z handlu monetami i kartami. Wszystko w gotówce, mówiąc szczerze, parę razy byłem z nim na aukcjach. Wiedziałem. Oszukiwał urząd podatkowy, kogo więc to obchodziło? Większa korzyść dla niego. Tak czy owak, większość z tego szło na fundusz szkolny jego dzieci.

– Ale przekonałeś mnie, że to on był wtyczką.

– No tak, nie chciałem, żebyś pomyślała, że to ja. To na pewno nie byłoby dla mnie dobre.

Jeden z mężczyzn wbiegł na górę i zniknął w sypialni. Po chwili pojawił się z aktówką Buchanana. Odprowadził Faith i Buchanana w dół po schodach. Otwarł aktówkę i wyjął kasetę. Odtworzył kawałek, aby się upewnić, że to jest to, czego szukał. Następnie rozerwał kasetę i wrzucał pasma taśmy do gazowego kominka, po czym włączył go za pomocą pilota. Wszyscy w ciszy przyglądali się, jak taśma szybko zamienia się w bezkształtną masę.

Brooke, widząc, co się dzieje z taśmą, nie mogła powstrzymać myśli, że widzi tam następne kilka minut swego życia. Ostatnie kilka minut życia. Spojrzała na mężczyzn, następnie na Conniego.

– Czyli po prostu śledzili nas całą drogę? Nikogo nie widziałam – powiedziała gorzko.

– W moim samochodzie był nadajnik. – Connie potrząsnął głową. – Słuchali, poczekali, aż znajdziemy właściwy dom, po czym ruszyli za nami.

– Dlaczego, Connie? Dlaczego zostałeś zdrajcą?

– Dwadzieścia pięć lat życia zostawiłem w Biurze. – Ton Conniego był refleksyjny. – Dwadzieścia pięć cholernie dobrych lat, a wciąż jestem na starcie, jestem agentem w terenie. Pracuję ponad dziesięć lat dłużej od ciebie, a ty jesteś moim szefem. Bo nie chciałem grać w polityczne gry wtedy, na południowej granicy. Bo nie chciałem kłamać i przejść nad tym do porządku. Dlatego zniszczyli mi karierę. – Pokiwał głową i patrzył w podłogę. Kiedy znów na nią spojrzał, jego wzrok wyrażał przeprosiny. – Zrozum, Brooke, nie mam nic przeciw tobie. Nic. Jesteś cholernie dobrym agentem. Nie chciałem, żeby to się w ten sposób skończyło. Mieliśmy zostać na zewnątrz i pozwolić, aby ci goście zrobili swoje. Kiedy dostałbym sygnał, weszlibyśmy i znaleźli ciała. Twoje nazwisko zostałoby oczyszczone i wszystko skończyłoby się dobrze. Wyjazd Adamsa pokrzyżował moje plany. – Connie nieprzyjaźnie spojrzał na mężczyznę w czerni, który odezwał się do niego po nazwisku. – Ale gdyby ten facet się nie odezwał, to może udałoby mi się wymyślić, jak cię z tego wyciągnąć.

– Przepraszam. – Mężczyzna wzruszył ramionami. – Nie wiedziałem, że to dla ciebie ważne. Ale lepiej już sobie idź. Zaczyna się rozjaśniać. Daj nam pół godziny, potem możesz wezwać gliny. Wymyśl sobie historyjkę, jaką chcesz.

Reynolds nie spuszczała wzroku z Conniego.

– Connie, ja ci wymyślę historyjkę. Mniej więcej tak to idzie: znaleźliśmy ten dom. Ja wchodzę z przodu, a ty kryjesz tył. Nie wychodzę. Słyszysz strzały, wchodzisz. Znajdujesz nas wszystkich nieżywych. – Głos Brooke załamał się, gdy pomyślała o dzieciach, o tym, że nigdy ich już nie zobaczy. – Widzisz kogoś uciekającego, wypróżniasz magazynek. Ale chybiasz, zaczynasz pościg, niemal cię zabijają, ale szczęśliwie udaje ci się przetrwać. Wzywasz gliny. Przyjeżdżają. Dzwonisz do Kwatery Głównej i wszystko mówisz. Przysyłają ludzi. Trochę obrywasz za to, że przyjechałeś tu ze mną, ale przecież po prostu byłeś ze swoim szefem. Lojalność. Kto cię oskarży? Przeprowadzą śledztwo i nie dostaną satysfakcjonujących odpowiedzi. Może pomyślą, że to jednak ja byłam wtyczką i przyjechałam po wypłatę.

Możesz im powiedzieć, że to był mój pomysł, żeby tu przyjechać, że od razu dokładnie wiedziałam, gdzie jechać. Weszłam do domu i mnie zdmuchnęli. Przy okazji i ty, biedny, niewinny prostaczek, niemal straciłeś życie. Sprawa zamknięta. Jak to brzmi, agencie Constantinople? – Niemal wypluła ostatnie zdania.

– Dla mnie bomba – uśmiechnął się jeden z ludzi Thornhilla, patrząc na Conniego.

– Przepraszam, Brooke. – Connie nie odrywał wzroku od Reynolds. – Naprawdę mi przykro.

– Powiedz to Anne Newman. – Oczy Brooke napełniły się i łzami i głos jej się załamał. – Powiedz to moim dzieciom., sukinsynu!

Connie wlepił oczy w podłogę, minął ją i zaczął schodzić po schodach.

– Dalej, załatwiamy ich po kolei – zniecierpliwił się pierwszy mężczyzna. Spojrzał na Buchanana. – Ty pierwszy.

– Domyślam się, że było to specjalne życzenie waszego szefa – rzekł Buchanan.

– Kto to jest? Chcę znać jego nazwisko! – domagała się Brooke.

– Jakie to ma znaczenie? – prychnął drugi mężczyzna. – Nie masz szans, żeby to komukolwiek zeznać…

W tym momencie pocisk trafił go w tył głowy.

Pierwszy mężczyzna okręcił się i starał się wycelować broń, ale było zbyt późno: dostał strzał prosto w twarz. Padł martwy obok swego partnera.

Connie wrócił schodami w górę, a z lufy jego pistoletu wciąż unosiła się smużka dymu. Spojrzał na dwóch martwych mężczyzn.

– To za Kena Newmana, dupki. – Spojrzał na Reynolds. – Nie wiedziałem, że chcą zabić Kena, Brooke. Przysięgam na Biblię. Jednak, kiedy to już się stało, mogłem tylko czekać na swoją szansę i obserwować, co się dzieje.

– I pozwalać mi ścigać chimery? Patrzeć, jak mnie zawieszają? Jak moja kariera jest rujnowana?

– Niewiele mogłem w tej sprawie zrobić. Jak powiedziałem, miałem zamiar cię z tego wyciągnąć i sprawić, żebyś wróciła na swoje stanowisko. Ty miałaś być bohaterem, a Ken mógł zostać złym sprzedawczykiem. W końcu już nie żył, jakie to miałoby znaczenie?

– To miałoby znaczenie dla jego rodziny, Connie.

– Słuchaj – twarz Conniego wykrzywił grymas gniewu – nie muszę stać tutaj i tłumaczyć się przed tobą ani przed nikim innym. Nie jestem dumny z tego, co zrobiłem, ale miałem powody, by to zrobić. Nie musisz się z nimi zgadzać i wcale cię o to nie proszę, ale, paniusiu, nie będziesz tłumaczyła mi czegoś, czego nie rozumiesz. Chcesz mówić o bólu i goryczy? Mam nad tobą jakieś piętnaście lat przewagi w tym względzie.

Reynolds zamrugała i cofnęła się o krok, obserwując pistolet.

– W porządku, Connie, właśnie ocaliłeś nam życie. To się będzie bardzo liczyło.

– Tak myślisz, prawda?

Wyjęła telefon komórkowy.

– Zadzwonię do Masseya i ściągnę tu zespół.

– Odłóż telefon, Brooke.

– Connie…

– Odłóż ten cholerny telefon! Już!

Reynolds puściła telefon na podłogę.

– Connie, to już koniec.

– Wiesz, że nigdy nie ma końca. Sprawy, które wydarzyły się przed laty, zawsze wrócą, żeby ugryźć cię w dupę. Ktoś odgrzebie fakty, znajdzie cię i nagle twoje życie jest skończone.

– To dlatego jesteś w to zamieszany? Ktoś cię szantażował?

– Jakie to ma, do cholery, znaczenie? – Wolno rozejrzał się wokół.

– Dla mnie to ma znaczenie – upierała się Brooke.

– Kiedy moja żona zachorowała na raka – zaczął z głębokim westchnieniem Connie – nasze ubezpieczenie nie pokryło kosztów wszystkich specjalistycznych zabiegów. Lekarze uważali, że te zabiegi mogą dać jej szansę, dać parę miesięcy życia. Zastawiłem dom. Wyczyściłem nasze rachunki w bankach. Wciąż było za mało. Co miałem zrobić? Pozwolić jej umrzeć? – Gniewnie potrząsnął głową. – Okazało się, że z magazynu dowodów Biura zniknęła jakaś koka, jakieś inne rzeczy. Później dowiedzieli się o tym jacyś ludzie i nagle okazało się, że mam nowego pracodawcę. – Przerwał i na chwilę spuścił oczy. – A najbardziej cholerne jest w tym wszystkim to, że June i tak zmarła.