Выбрать главу

– Oczywiście, że było kompromitujące – powiedział szyderczo Thornhill. – A Agencja zapewniła poradę z powodu lojalności. Ona nie zapomina o swoich ludziach. Oznacza to jednak, że niestety muszę zniknąć. Prawnicy myślą, że możemy zakwestionować taśmę wideo, ale wszyscy się chyba zgadzamy, iż pomimo pewnych usterek prawnych materiał zawarty na taśmie jest zbyt szczegółowy, bym mógł nadal zajmować swoje stanowisko.

Przez chwilę Thornhill wyglądał na zasmuconego. To koniec jego kariery, i to nie taki, jaki sobie zaplanował. Po chwili jednak rysy jego twarzy znowu zrobiły się twarde, szybko wracała mu też determinacja. Rozejrzał się po pokoju z wyrazem triumfu.

– Będę jednak dowodził z oddali. Wygramy tę wojnę. Wiem już, że Buchanan skrył się pod ziemię. Ale Adams nie. Wybierzmy drogę najmniejszego oporu, najpierw Adams, potem Buchanan. Potrzebuję kogoś w biurze szeryfów federalnych, a mamy tam naszych ludzi. Znajdziemy starego Danny’ego i go zniszczymy. Następnie chcę się upewnić, że nie ma już Faith Lockhart. – Spojrzał na Winslowa. – Phil, czy moje dokumenty na podróż są gotowe?

– Szczerze mówiąc, nie, Bob – odpowiedział wolno Winslow.

– Ta operacja zbyt wiele nas kosztowała – wtrącił się Royce, wpatrując się w Thornhilla. – Trzech pracowników nie żyje. Ty jesteś oskarżony. Agencja przewrócona do góry nogami. Wszędzie FBI, całkowita, kompletna katastrofa. Sprawa Aldricha Amesa to przy tym szturchaniec.

Thornhill zauważył, że wszyscy obecni w pokoju, włącznie z Winslowem, patrzą na niego nieprzyjaźnie.

– Przetrwamy to, nie może być inaczej – rzucił zachęcająco.

– Jestem pewien, że my to przetrwamy – dosadnie powiedział Royce.

Royce zaczynał niepokoić Thornhilla. Miał coraz sztywniejszy kark, który trzeba będzie szybko złamać. Na razie jednak Thornhill postanowił go zignorować.

– To cholerne FBI – pożalił się. – Podsłuch w moim domu. Czy konstytucja się do nich nie stosuje?

– Dzięki Bogu, że nie wymieniłeś mojego nazwiska w tej nieszczęsnej rozmowie – powiedział Winslow.

Thornhill ponownie na niego spojrzał, uderzony dziwnym tonem w głosie przyjaciela.

– Wracając do moich dokumentów… Muszę się przygotować do jak najszybszego opuszczenia kraju.

– To nie będzie konieczne, Bob – przerwał mu Royce. – Mówiąc szczerze, pomimo twoich stałych protestów, dopóki wszystkiego nie spieprzyłeś, mieliśmy całkiem dobre robocze kontakty z FBI. Dzisiaj najważniejsza jest współpraca. Wojna podjazdowa powoduje, że wszyscy przegrywają. Zrobiłeś z nas dinozaury, a teraz wciągasz nas wszystkich w bagno.

Thornhill spojrzał na niego wściekle, po czym zwrócił się do Winslowa:

– Phil, szkoda mi na to czasu. Załatw to z nim.

Winslow nerwowo chrząknął.

– Obawiam się, Bob, że on ma rację.

Thornhill zamarł na moment, po czym rozejrzał się po pokoju i znowu skupił się na Winslowie.

– Phil, chcę dostać dokumenty i kryjówkę, i to natychmiast.

Winslow spojrzał na Royce’a i lekko skinął głową. Aaron Royce podniósł się z krzesła. Nie uśmiechał się, nie dawał po sobie poznać triumfu. Tak był wyszkolony.

– Bob, nastąpiła zmiana planu – oświadczył. – Nie potrzebujemy już twojej pomocy

– O czym ty, do cholery, mówisz? – Twarz Thornhilla zaczerwieniła się z gniewu. – Ja kieruję tą operacją. I chcę, żeby Adams i Buchanan zostali zabici. Natychmiast!

– Nie będzie już zabijania – powiedział z przekonaniem Winslow. – Niewinnych ludzi – szybko dodał. Wstał. – Przykro mi, Bob. Naprawdę.

Thornhill patrzył na niego i prawda zaczynała do niego docierać. Phil Winslow był jego szkolnym kolegą w Yale, jego towarzyszem z braterstwa. Obaj byli członkami Skuli amp; Bones. Winslow był jego najlepszym człowiekiem. Byli przyjaciółmi do grobowej deski. Do grobowej deski?

– Phil? – niespokojnie powiedział Thornhill.

Winslow podszedł do innych mężczyzn, którzy także wstali. Wszyscy ruszyli w kierunku windy.

– Phil? – powtórzył Thornhill, nagle czując suchość w ustach.

Kiedy cała grupa doszła do windy, Winslow odwrócił się.

– Nie mogliśmy pozwolić, by ta sprawa dalej się rozwijała. Nie możemy dopuścić do procesu. A nie możemy też pozwolić ci się wymknąć, bo nigdy nie przestaną cię szukać. Musimy zamknąć tę sprawę, Bob.

– Możemy więc sfingować moją śmierć. – Thornhill na wpół wstał z krzesła. – Moje samobójstwo.

– Przykro mi, Bob. Musimy zamknąć tę sprawę całkowicie i uczciwie.

– Phil! – krzyknął Thornhill. – Proszę!

Kiedy wszyscy byli w windzie, Winslow ostatni raz spojrzał na przyjaciela.

– Bob, czasem poświęcenia są niezbędne. Wiesz o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Dla dobra kraju.

Drzwi windy zamknęły się.

ROZDZIAŁ 58

Lee szedł szpitalnym korytarzem, delikatnie trzymając w rękach kosz kwiatów. Kiedy Faith odzyskała nieco sił, została przeniesiona do szpitala pod Richmond w Wirginii. Umieszczono ją tam pod fałszywym nazwiskiem, a przed jej pokojem cały czas czuwał uzbrojony strażnik. Uznano, że szpital leży wystarczająco daleko od Waszyngtonu, by zapewnić całkowitą tajność jej miejsca pobytu, a jednocześnie na tyle blisko, że Brooke Reynolds mogła starannie pilnować Faith.

Dopiero teraz pozwolono Lee zobaczyć Faith, pomimo jego ciągłych rozpaczliwych błagań. W każdym razie żyła i, jak mu powiedziano, z każdym dniem czuła się lepiej.

Bardzo był więc zaskoczony, gdy zbliżył się do jej pokoju i nie zastał strażnika. Zapukał do drzwi, poczekał i popchnął je do środka. Pokój był pusty, łóżko zasłane. Przez kilka sekund chodził po pokoju, po czym wybiegł na korytarz, gdzie niemal zderzył się z pielęgniarką. Chwycił ją za ramię.

– Pacjentka z 212? Gdzie ona jest? – zapytał.

Pielęgniarka spojrzała na pusty pokój i znowu na Lee ze smutnym wyrazem twarzy.

– Jest pan z rodziny?

– Tak – skłamał.

Spojrzała na kwiaty i wyglądała jeszcze bardziej nieszczęśliwie.

– Nikt pana nie powiadomił?

– Powiadomił? O czym?

– Odeszła zeszłej nocy.

– Odeszła. – powtórzył bezmyślnie Lee i pobladł. – Ale niebezpieczeństwo przecież minęło. Miała z tego wyjść. O czym pani, do diabła, mówi, co to znaczy: odeszła?

– Proszę pana, tu są inni pacjenci. – Chwyciła go za rękę i odciągnęła od pokoju. – Nie znam szczegółów, nie miałam wtedy dyżuru. Mogę zaprowadzić pana do kogoś, kto odpowie na pańskie pytania.

– Słuchaj, ona nie mogła umrzeć, jasne? – Lee uwolnił ramię z jej ręki. – To była tylko taka historyjka, żeby była bezpieczna.

– Co takiego? – Kobieta wyglądała na zaskoczoną.

– Przejmuję to – odezwał się kobiecy głos.

Lee i pielęgniarka odwrócili się i zobaczyli Brooke Reynolds. Pokazała pielęgniarce odznakę.

– Przejmuję to – powtórzyła.

Pielęgniarka skinęła głową i szybko się oddaliła.

– Co się tu, do diabła, dzieje? – spytał Lee.

– Chodźmy do jakiegoś spokojnego miejsca, tam pogadamy.

– Gdzie jest Faith?

– Lee, nie tutaj! Cholera, chcesz wszystko zniszczyć? – Pociągnęła go za rękę, ale nie dawał się prowadzić, a Brooke wiedziała, że mu nie poradzi.

– A czemu niby miałbym z tobą pójść?

– Bo ja ci powiem prawdę.

Wsiedli do samochodu Reynolds i wyjechali z parkingu.

– Wiedziałam, że masz dzisiaj przyjść, miałam zamiar być w szpitalu przed tobą i czekać. Nie udało się. Przepraszam, że musiałeś o tym usłyszeć od pielęgniarki, nie chciałam tego. – Reynolds spojrzała na kwiaty, które wciąż mocno ściskał, i ujęło ją to za serce. W tej chwili nie była agentem FBI, tylko kobietą siedzącą obok kogoś, czyje serce było rozdarte. A to, co miała mu powiedzieć, mogło tylko pogorszyć jego sytuację.