Выбрать главу

W Izraelu trzeba ich było używać także w dzień.

Zapiął pas i zaczął rozmyślać o tym, co zrobi z Iloną.

sklep z wyposażeniem wnętrz, w którym urządził po trochu — wyłącznie w stylu art deco — swoje mieszkanie, wybierając projekty paryskiego dekoratora Claude’a Dalie.

Lecz tym razem nie mógł się spóźnić.

Portier przywitał go porozumiewawczym spojrzeniem, życząc miłego pobytu.

To on trzy miesiące wcześniej w zamian za dwieście dolarów, dostarczył Palestyńczykowi Ilonę.

Marwan Rażub nie miał żadnych złudzeń: rosyjska prostytutka na pewno była pod kontrolą Szin Bet. Lecz on ani trochę się tym nie przejmował.

Gdy tylko znalazł się w hotelowym pokoju, rozebrał się i wskoczył pod prysznic.

Potem umyty, skropiony wodą toaletową, przejrzał się w lustrze.

Uważał, że jest raczej atrakcyjny seksualnie, ze swoimi szerokimi ramionami, z klatką piersiową porośniętą czarnymi włosami i z wielkim członkiem, zwisającym między potężnymi udami.

Włożył jedwabne kalesony w paski, koszulę i spodnie.

Całkiem gotowy rzucił się do barku i wyjął z niego dwie miniaturowe butelki Defendera Very Special Reserve, które natychmiast opróżnił.

W barkach hotelowych w Gazie można było znaleźć tylko wodę mineralną i sodową.

Potem zarezerwował stolik w Keren, eleganckiej restauracji, położonej w południowej części miasta i patrzył właśnie na morze, kiedy ktoś zadzwonił.

Ulica Ben Jehuda była zatarasowana przez roboty drogowe i tylko jednym pasem można było dojechać do ulicy Dizengofljj Pól Elizejskich Tel Awiwu.

Major Rażub klął, tkwiąc w gigantycznym korku.

Wpół do siódmej!

Stracił po drodze pół godziny, dwa razy zatrzymywany przez policję, którą zainteresowała jego palestyńska rejestracja.

Wreszcie skręcił w Hayarkon Street, którą oddzielał od cel jego podróży tylko długi rząd wielkich hoteli i luksusowych rezydencji.

Tu też jechało się źle.

Odetchnął dopiero wówczas gdy wjechał z impetem na podziemny parking Sheratona którego dozorca rzucił mu niechętne spojrzenie.

Z torbą podróżną i saszetką na dokumenty w ręku, Marwal Rażub wpadł do recepcji, oszołomiony nagle światłem i gwarem.

Kiedy indziej wybrałby się jak zwykle na spacer po galeri handlowej, która kryła skarby nieznane w Gazie.

Tutaj Marwan Rażub natychmiast podszedł do drzwi, otworzył je i zastygł w bezruchu, wstrzymując oddech.

Ilona była jeszcze bardziej podniecająca, niż ją zapamiętał.

Czarna, obcisła sukienka uwydatniała jej duże piersi, długie blond włosy opadały kaskadą na plecy.

Ze swoimi dużymi, jaskrawoczerwonymi ustami i szaroniebieskimi oczami o wzgardliwym wyrazie, jednocześnie zimna i zmysłowa, wyglądała jak księżniczka, gotova dać się pokryć swojemu stajennemu.

Palestyńczyk spojrzał na nią łakomie.

Jej niewyobrażalnie długie i zgrabne nogi, które wydawały się teraz jeszcze dłuższe, opięte czarnymi pończochami, fascynowały go.

Ten typ kobiety nie był znany w Gazie.

Ilona rzuciła torbę na fotel i spytała śpiewnym głosem.

— Nie dasz mi nic do picia? Nie ma tu szampana?

— Tak, oczywiście — rzekł Marwan, wracając z obłoków na ziemię, i Ruszył w stronę barku, pieszcząc po drodze na powitanie tyłek młodej prostytutki.

Czuł, jak krew gotuje mu się w żyłach. Nagle wyprawa do restauracji wydała mu się zbędną formalnością.

Gdy schowany przed jej wzrokiem, otwierał butelkę Tatingera Comtes de Champagne Blanc de Blancs rocznik 1991 dyskretnie poruszył biodrami, by umieścić na właściwym miejscu swój członek, który zaczynał żyć własnym życiem.

Ilona usiadła na niewielkiej kanapie, zakładając bardzo wysoko nogę na nogę i odsłaniając w trzech czwartych swoje krągłe uda.

Palestyńczyk usiadł obok niej i podał jej kieliszek szampana, który nie smakował mu po Defenderze.

— Jaka ty jesteś piękna!

— westchnął, wpatrując się w nią.

Jego członek, ściśnięty w ciasnych kalesonach, zaczął sprawiać mu ból.

Ilona, rozkoszując się bąbelkami, spytała obojętnie:

— Jak się żyje w Gazie?

— Źle — westchnął Palestyńczyk, kładąc rękę na jej udzie obciągniętym czarnym materiałem.

To zwyczajne dotknięcie sprawiło, że jego członek wydłużył się o wiele centymetrów.

Przypominał teraz imbryk, gotowy w każdej chwili eksplodować.

— To smutne — mruknęła z udawanym współczuciem Ilona, którą los Gazy obchodził nie bardziej niż zeszłoroczny śnieg.

Była dziwką w Tel Awiwie po to, żeby w przyszłości móc opłacić kosztowne studia w Gemmology Institute w Carsberg w Kalifornii. Potem mogłaby pracować w salonie jubilerskim i znaleźć męża.

Palestyńczyk z zamglonym wzrokiem gładził jej udo, coraz wyżej podciągając sukienkę.

Koniuszki jego palców natrafiły na górną krawędź pończoch i na gołą skórę.

Sapnął jak foka, oddalony o kilka milimetrów od szczęścia.

Ilona od wróciła głowę i popatrzyła twardym spojrzeniem na niedyskretne wypukłości Palestyńczyka.

— Taaak, można by pomyśleć, że nie pieprzyłeś się od dawna — zauważyła.

— Od ostatniego spotkania z tobą — potwierdził Marwan.

Chwytając jej pierś. Ilona miała piersi ciężkie i jędrne.

Nosiła zawsze stanik dziwki, który uwypuklał jej sutki.

Ta mała zawodowa sztuczka zawsze działała. Dotknięcie tych piersi dobiło mężczyznę.

Drugą rękę wsunął między uda prostytutki, dotykając jedwabnych majteczek.

Palestyńczyk zawył jak wilk, to było dla niego zbyt wiele.

— Gdzie dziś jemy kolację? — zapytała Ilona, niezbyt przejęta tą manifestacją jego uczuć.

— W Kem — powiedział stłumionym głosem, — lecz nie od razu.

Usychał z chęci pieprzenia się z nią.

Jego palce krzątały się wokół majteczek, jeszcze niewidocznych pod zadartą do góry sukienką z cienkiej wełny.

Klient był jej panem, więc jego życzenie stawało się rozkazem.

Ilona zdjęła niechętnie zapinaną na suwak sukienkę, a potem wprawnym ruchem pielęgniarki wyłuskała członka Palestyńczyka z jedwabnej bielizny i objęła go palcami.

Marwan odpłynął. Osunął się trochę i zamknął z rozkoszy oczy.

zapominając tarmosić pierś Rosjanki.

— Possij mnie! — poprosił zamierającym głosem.

Z obojętnością entomologa Ilona oglądała wzniesionego członka, tak czerwonego, że mógłby służyć za znak ostrzegawczy.

Stan, w jakim się znajdował, pozwoliłby jej wyciągnąć od mężczyzny kilka dolarów więcej.

Potem wdzięcznym ruchem odrzuciła na plecy swoje długie włosy, by dodać sobie odwagi wysączyła ostatnie krople Tattingera, po czym opadła na bestię i zaczęła swoją posługę.

Pogrążony w rozkoszy, z zamkniętymi oczami, Palestyńczyk zapomniał o całym świecie, pieszczony, lizany i wysysany przez wprawne usta cali girl. Była to przy jemność nieznana w Gazie.

Po lekkiej wibracji języka Ilony poznał, że ta podstępna dziwka chce, by eksplodował w jej ustach, bo wtedy szybciej będzie mogła pójść na kolację. Największym wysiłkiem woli chwycił blond włosy Ilony i oderwał jej głowę od swoich lędźwi.

— Chodź, będę cię rżnął — zamruczał.

Posłuszna jego zachciankom kobieta zanurzyła rękę w swojej torebce i wyjęła z niej prezerwatywę, którą wciągnęła na potężną męskość Marwana ze zręcznością łowcy grzechotników.

— Gdzie? — spytała po prostu.

Palestyńczyk wstał już i szybko pozbył się ubrania.