Udał, że szuka czegoś w swoich notatkach. Megan zamilkła, czując pewnie, że dalsza dyskusja na ten temat nie doprowadzi do niczego dobrego.
– Niech mi pani opowie, jak wyglądał przebieg kłótni z Graingerem.
Megan drgnęła, zaskoczona nieprzyjemnie tonem jego głosu. Już nie prosił, ale żądał.
– Powiedziałam mu „nie”, ale jakoś nie potrafił zrozumieć tego słowa. Usiłował się do mnie dobierać, więc zaczęłam krzyczeć. Zdaje się, że wszyscy to słyszeli.
– Pamięta pani swoje okrzyki?
– Nie.
– Naprawdę? – zapytał jadowitym tonem. – Nie pamięta pani nawet, co krzyczała?
Megan zagryzła wargi. W ciszy, która nastąpiła, słychać było tykanie wielkiego ściennego zegara.
– Dobrze, krzyknęłam, że takie ścierwo nie powinno żyć. Ale ja go nie zabiłam – dodała od razu.
– Co pani zrobiła, kiedy Grainger wyszedł?
– Wybiegłam z domu. Chciałam uciec jak najdalej. Godzinami włóczyłam się po ulicach. W końcu dotarłam do Wimbledon Common, gdzie ktoś mnie widział.
Keller zignorował jej ostatnią uwagę.
– Dlaczego nie wzięła pani taksówki?
– Nie mogłam… Nie mogę sobie na nią pozwolić.
– A ten naszyjnik? – Wskazał jej nagą szyję, ale dziewczyna bez trudu przypomniała sobie kolię.
– Imitacja – powiedziała.
Daniel zdziwił się. Wówczas nie przyszło mu do głowy, że Megan może nosić sztuczną biżuterię. Po prostu założył, że ma do czynienia z osobą bogatą. Zawsze mu się wydawało, że modelki zarabiają masę pieniędzy.
– Wróćmy do Graingera – zaproponował. – Eksperci stwierdzili, że zmarł o trzeciej nad ranem. Gdzie pani wtedy była?
– Właśnie koło Wimbledon Common – niemal krzyknęła. – Wróciłam z pracy tuż przed północą, wybiegłam z domu kilkanaście minut później, tak że do Wimbledonu mogłam dotrzeć pieszo dopiero po drugiej. Nie udałoby mi się wrócić tak szybko.
– Chyba że wzięła pani taksówkę – mruknął.
– Więc ma pan zeznania taksówkarza? – zapytała z szyderczym uśmiechem.
Keller zmieszał się trochę, ale postanowił kontynuować śledztwo. Zostało jeszcze wiele rzeczy do wyjaśnienia. Przecież dopiero zaczęli przesłuchanie. Starał się nie patrzeć na Megan i cały czas grzebał w notatkach.
– Co pani zrobiła później?
– Wróciłam do domu. Posprzątałam pokój po sprzeczce z Graingerem. Musiałam zetrzeć krew z kominka, ponieważ pchnęłam go, kiedy się do mnie dobierał, i rozciął sobie wargę.
Daniel uniósł gwałtownie rękę, chcąc dać znak, żeby zamilkła.
– Dlaczego nie powiedziała pani tego za, pierwszym razem?!
– Owszem, powiedziałam.
– Ale dopiero parę dni później, kiedy kazałem dokładnie zbadać pani pokój. Właśnie wtedy znaleziono ślady krwi Graingera na pani sukience.
– Co oczywiście dowodzi, że go zamordowałam. Daniel zmarszczył czoło, usiłując przypomnieć sobie szczegóły rozmów sprzed trzech lat. Również tych nieoficjalnych, których nie zarejestrowano na kasetach wideo.
– To nie dowodzi niczego – stwierdził. – Wolałbym jednak, żeby pani wcześniej o tym wspomniała.
– Byłam zaszczuta – powiedziała, spuściwszy głowę. – Czułam się niepewnie. Zwłaszcza po tym, jak mnie pan potraktował przy pierwszym przesłuchaniu.
– Nie wyglądała pani wcale na zaszczutą – zaoponował.
– Ma pan tendencję do wyciągania pochopnych wniosków. Jestem modelką. Moja praca polega na stwarzaniu pozorów.
Daniel nie wyglądał na przekonanego. Przez chwilę przeglądał notatki, a następnie spojrzał na Megan.
– Nie zaprzeczy pani jednak, że znaleziono krew Graingera w pani pokoju – powiedział oskarżycielskim tonem.
– Tak, ale również na dole. Co prawda, sam pan powiedział, że był chory, a ja na pewno jestem silniejsza niż na to wyglądam, ale po co, do diabła, miałabym go ciągnąć na dół?
– Żeby zamaskować ślady.
Dziewczyna opadła z jękiem na fotel. Mimo makijażu na jej twarzy pojawiły się już ślady zmęczenia.
– Byłam potworną idiotką – powiedziała, podnosząc się z miejsca. – Od razu dałam się sprowokować. Rzuciłam się na pana z pięściami i zdobył pan dowód.
Keller nie spodziewał się tego ataku, ale udało mu się uniknąć pierwszych ciosów. Po tych przyszły następne. Nie mógł się już przed nimi opędzać i złapał dziewczynę za ręce. Ich ciała zetknęły się na chwilę. Daniel odsunął się trochę, ale Megan wciąż znajdowała się tuż przy nim.
Nawet nie krzyknęła. W jej oczach pojawił się dziwny wyraz, którego Daniel nie był w stanie zidentyfikować. Nie mógł stwierdzić, że był to triumf. Megan wiedziała, że wciągnęła go w swoją intrygę. Bicie serca Daniela, które słyszała nawet z tej odległości, a także jego krótki, niespokojny oddech, powiedziały jej wszystko.
– Zapomniałam, co było dalej – szepnęła. – Co się wtedy stało?
– Odepchnąłem panią.
Nabrał powietrza w płuca i pchnął ją na fotel. Megan była rozczarowana, ale tylko trochę. Wiedziała, że Keller nie będzie łatwym przeciwnikiem. Teraz musiała się tylko pogodzić z faktami.
– I zapytał mnie pan, czy tak to wyglądało z Graingerem – powiedziała, rozmasowując nadgarstki.
Daniel przymknął oczy. Powoli dochodził do siebie. Wiedział jednak, że nie powinien nawet patrzeć w stronę tej dziewczyny.
– Graingera zamordowano popielniczką – powiedział. – To była pani popielniczka. Nie znaleziono na niej innych odcisków palców.
Megan wzruszyła ramionami.
– Nie wypierałam się tego. Grainger miał zwyczaj brać moje rzeczy, żebym musiała zejść do niego na dół. Potem proponował mi drinka, a później zaczynał namawiać, żebym została. Obrzydliwość!
– To był najsłabszy punkt pani obrony – powiedział Daniel. – Na narzędziu zbrodni znajdowały się pani odciski palców.
– I co z tego? Przecież mówiłam, że to była moja popielniczka.
– I pani odciski palców – dodał.
– Ależ morderca mógł użyć rękawiczek – zaczęła się bronić. – Przecież nie miałam żadnych powodów, żeby zabić Graingera.
– Nienawidziła go pani. Przecież wciąż się do pani •zalecał.
– Gdybym zabijała wszystkich mężczyzn, którzy się do mnie zalecali, musiałabym brodzić w morzu krwi – stwierdziła szyderczo. – Nawet nie licząc tych, którzy nie pchali się z rękami. Umiem radzić sobie w podobnych sytuacjach.
Keller bez najmniejszego powodu zaczął grzebać w swoim notesie. Czuł się urażony, ale nie chciał się do tego przyznać. Nawet przed sobą. Czyżby on również był jednym z wielu, którzy zalecali się do Megan?
Dziewczyna chyba wyczuła jego nastrój, ponieważ natychmiast złagodziła ton.
– Niech pan posłucha, jestem taka jak inne kobiety… – zaczęła.
– Nie! – przerwał jej gwałtownie. – Jest pani Tygrysicą! Megan roześmiała się szczerze i serdecznie. Przynajmniej tak mu się zdawało.
– I uwierzył pan w te bzdury? – spytała, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.
– Ale przecież w gazetach… – tłumaczył się nieskładnie. – I pani zachowanie… To wszystko…
Śmiech zamarł na wargach Megan. Zaczęła uważnie przyglądać się Kellerowi. Nareszcie zaczynała rozumieć motywy jego postępowania.
– Nienawidził pan Tygrysicy – powiedziała. – I dlatego wsadził ją pan do więzienia.