Выбрать главу

Megan pokiwała głową. Nareszcie zaczynała rozumieć, co wydarzyło się parę lat temu.

– Czerwony kolor był wtedy modny – stwierdziła. – Musiałam wyglądać bardzo podobnie, kiedy zobaczyłeś mnie po raz pierwszy.

Daniel dopiero teraz przypomniał sobie o jej istnieniu. Zachowywał się podczas tego „przesłuchania” jak automat i nie zwracał uwagi na nic poza własnymi wspomnieniami. Jednak to, co powiedziała Megan, poruszyło go do głębi. Dziewczyna odkryła coś, z czym nie mógł sobie od dawna poradzić. Znalazła jednak dla niego trochę litości i nie drążyła dalej tego tematu.

– To było przed świętami – powiedziała. – Zaraz po świętach poszedłeś do pracy?

– Nie mogłem wysiedzieć w pustym domu – powiedział. – Gdybym nie wrócił do pracy, pewnie bym zwariował.

– Opowiedz mi o tej pracy – poprosiła. – Czym się zajmowałeś?

Daniel ukrył twarz w dłoniach. Wiedział już, do czego Megan zmierza.

– Nie pamiętam.

– A czy pamiętasz cokolwiek z tego okresu? Pokręcił głową. – Nie, nic.

– Może powinieneś był wziąć choćby krótki urlop – powiedziała ostrożnie.

– Tak mówił Canvey, mój kumpel. Zresztą parę innych osób podzielało jego zdanie. Ale widzisz… – głos mu się nieco załamał – potrzebowałem pracy. Nigdy nie sądziłem, że… że… – Nie mógł dokończyć zdania.

– To wtedy… – szukała odpowiedniego zwrotu – to wtedy mnie poznałeś.

Wiedziała, że musi być ostrożna. Jednak Daniel znalazł w sobie tyle odwagi, żeby postawić sprawę jasno.

– Właśnie wtedy zająłem się sprawą Graingera. Wszystko wydawało się tak proste. – Megan wstrzymała oddech.

– Nie wiedziałem, że się oszukuję. Że popełniam błędy. Z góry uznałem cię za winną i pewnie podświadomie ukryłem ten dokument.

Zacisnął szczęki. Megan czuła, że Keller chce się rozpłakać i nie może. Był przecież mężczyzną. Jeżeli nawet płakał po śmierci żony, to w ukryciu, tak, żeby nikt tego nie widział.

– Sam nie wiem, jak to się stało, Megan – ciągnął.

– Naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Wiem, że to podpisałem, ale nic nie pamiętam, nic nie pamiętam – powtórzył i ukrył twarz w dłoniach.

Megan usiadła na poręczy fotela i pogładziła go delikatnie po włosach. Daniel przytulił się do niej umie jak dziecko. Szukał pocieszenia. Szukał kogoś, kto mógłby go zrozumieć.

Dziwnym zbiegiem okoliczności stała się pocieszycielką swego kata.

Jednak Megan potrząsnęła głową, chcąc usunąć z pamięci słowo „kat”. Daniel był nieszczęśliwym, zagubionym człowiekiem. Wcale nie chciał jej skrzywdzić. Przez trzy lata skupiała się tylko na własnym cierpieniu. Najwyższy czas zrozumieć, że inni też mogą cierpieć i…: popełniać błędy.

– Już dobrze, Danielu – powiedziała. – Uspokój się. Ale on jej nie słyszał.

– Wybacz mi, Megan. Wybacz, jeśli potrafisz. Poczuła coś mokrego na rękach i spojrzała na niego ze zdziwieniem.

– Jasne, że ci wybaczam. Wszystko będzie dobrze. Spojrzał na nią, chcąc sprawdzić, czy nie jest to okrutny żart. Ale nie, oczy Megan pełne były czułości. Dopiero teraz przypomniał sobie o swoich łzach i ze wstydem odwrócił twarz.

Zaczęła głaskać go po głowie.

– Posłuchaj, to wszystko jest już za nami – powiedziała. – Musimy zapomnieć o przeszłości.

Zaczęła pieścić go delikatnie, a następnie całować. Najpierw szyję, potem kłującą brodę i policzki.

– Nie zasługuję na to – szepnął.

W odpowiedzi zaczęła go całować jeszcze namiętniej. Po chwili, zgodnie ż jej życzeniem, zapomnieli zupełnie o swoich troskach. Tulili się do siebie jak dwójka rozbitków na wzburzonym morzu życia. Nie wiedzieli nawet, kiedy niewinne pieszczoty zyskały nagle nowy, erotyczny wymiar. Oboje zdziwili się, ponieważ nie byli na to przygotowani. Ich dłonie spotkały się i splotły nieśmiało. Daniel nie wiedział, czy może sobie pozwolić na więcej.

Po chwili Megan odsunęła się i wstała. Jednak wciąż trzymała go za rękę.

– Chodź ze mną – powiedziała.

Zabrała go do pokoju, który służył jej wcześniej jako sypialnia. Zaczęła się rozbierać, ale nie szybko, jak poprzednio, ale wolno, jakby powtarzała codzienny rytuał. Daniel patrzył na nią w napięciu.

– Teraz ty – szepnęła, wślizgując się pod kołdrę.

Keller również zaczął się rozbierać. Rozumiał, że jest to ceremonia pojednania. Może nawet czegoś więcej. Mimo to w tym momencie myślał tylko o Megan, o jej drobnym ciele czekającym na niego pod kołdrą. W końcu zrzucił ostatnią część garderoby i położył się obok. Natychmiast poczuł jej ciało. Było ciepłe i miękkie. Daniel pogrążył się w nim i zapomniał o całym świecie.

Kochali się spokojnie, chcąc nacieszyć się sobą. Ta noc przypominała noc inicjacyjną. W czasie poprzedniego zbliżenia nie mieli czasu na to, żeby się poznawać. Pożądanie niczym trąba powietrzna wciągnęło ich w swój wir. Teraz mogli smakować siebie. Ich ciała były niczym wspaniałe skarbce, a oni w zauroczeniu odkrywali ich bogactwo. Nie wiedzieli, ile razy udało im się osiągnąć szczyt miłosnej ekstazy, i nie było to ważne. Najważniejsze było to, że w końcu zrozumieli, iż są dla siebie stworzeni. Czy ktoś mógł przypuszczać, że tak się stanie? Na pewno nie Megan, zwłaszcza gdy w sądzie wypowiadała groźbę pod adresem cynicznego, jak jej się wówczas wydawało, inspektora.

Zasnęła dopiero koło trzeciej. Nie zasłonili okna, więc światło księżyca, które wpadało do pokoju,, kładło się na jej twarzy. Daniel nie mógł zasnąć. Sam nie wiedział, skąd bierze tyle siły. Być może wydarzenia minionego dnia stanowiły dla niego dostateczną podnietę, A teraz jeszcze… Megan! Nie rozumiał do końca tego, co się między nimi zdarzyło. Co więcej, nie był pewny, jak to się skończy.

Wszystko będzie zależało od dziewczyny. Wiedział jednak, że to, co się stało, oznaczało więcej niż zwykłe pogodzenie.

Dotknął wargami nosa Megan. Zamamrotała coś przez sen. Postanowił jej nie przeszkadzać. Położył się obok i patrzył w sufit. A potem zasnął.

Obudził się i stwierdził, że słońce stoi już wysoko. Spojrzał w bok. Megan odkryła się i leżała tyłem do okna. Być może dlatego nie obudziła się jeszcze do tej pory. Trącił ją delikatnie.

Dziewczyna nawet nie drgnęła.

Patrzył z prawdziwą przyjemnością na jej nagie ciało. W ubraniu wydawała się chuda, ale teraz widział, jak proporcjonalnie jest zbudowana. Przesunął się trochę, żeby tylko być bliżej niej.

Megan poczuła delikatne łaskotanie w okolicach szyi. Nie otworzyła jednak oczu. Było to przyjemne wrażenie i chciała, by trwało jak najdłużej. Następnie poczuła język na szyi i przeszył ją delikatny dreszcz. Przypomniała sobie, co wydarzyło się wczoraj.

– Och, Danielu – szepnęła.

Przytulił się do niej, jakby tylko czekał na pozwolenie. Jego dłoń wysunęła się do przodu, i dotknął piersi Megan. Całował też jej szyję i kark. Jednak to jej nie wystarczało. Pragnęła jak najszybciej poczuć go w sobie. Zaczęła ruszać biodrami. Nie można było mieć wątpliwości, o co jej chodzi. Daniel z trudem tłumił niecierpliwość. Czuł zachęcającą wilgoć, ale chciał odwlec moment połączenia. Wiedział, że dziewczyna dopiero się obudziła. Pragnął, żeby kochała się z nim w pełni świadomie.

– Chcę ciebie – jęknęła.

Nie namyślał się długo. Wszedł w nią i ścisnął mocno dłońmi kształtne pośladki. Oboje krzyknęli. Ich rozkosz była pełna. Złączone ciała za nic nie chciały się dać rozdzielić. Sami nie wiedzieli, jak długo to trwało. W tej pogoni za szczęściem ona odnalazła w nim namiętnego kochanka, a on Tygrysicę, o której myślał.

W końcu pogrążyli się w cudownej ekstazie. Przez parę chwil w ogóle nie wiedzieli, co się z nimi dzieje. Znaleźli się gdzieś w przestrzeni międzygwiezdnej. Chwytali gwiazdy i ścigali planety.