Выбрать главу

Zmienił jej jeszcze pościel i upewnił się, że śpi, zanim zszedł na dół. Nie czuł zmęczenia. Chciał jak najszybciej przystąpić do sprawdzania materiałów. Martwiło go, że niewiele pamięta z tej sprawy. Próbował wrócić myślami do wydarzeń sprzed trzech lat, ale natychmiast przed jego oczami pojawił się obraz szczupłej kobiety, usiłującej zasłonić własnym ciałem jasnowłosego chłopca. Wielki samochód, który się do nich zbliżał, należał do Cartera Denroya, faceta tak zamroczonego alkoholem, że nie mógł sobie potem niczego przypomnieć.

Daniel z trudem przełknął ślinę i ponownie próbował skoncentrować się na sprawie Graingera. Jednak i tym razem mu się nie udało. Zobaczył, jak Denroy opuszcza gmach sądu. Towarzyszyła mu kobieta, piękna i wysoka, z zimnymi błyskami w oczach. Daniel pamiętał ją z sali, gdzie wyglądała na znudzoną. Znał takie eleganckie damy.

– Widzisz, mówiłam ci, że wszystko pójdzie dobrze – usłyszał słowa skierowane do Denroya. – Musisz tylko zapłacić grzywnę.

Daniel zastąpił im drogę.

Kobieta zmierzyła go niechętnym wzrokiem, ale Denroy wyraźnie się zaniepokoił. Wyraz zadowolenia zniknął z jego twarzy. Może się zaczął bać? Może dlatego powiedział coś tak potwornie głupiego:

– Nic się nie stało, prawda? To był tylko wypadek. Daniel nie ruszył się z miejsca. Denroy spojrzał ukradkiem na kobietę, a ona tylko wydęła z pogardą usta. To wystarczyło.

– Niech pan nas przepuści. – Denroy wypiął pierś do przodu. – Chcemy przejść.

Daniel patrzył za oddalającą się parą. Teraz już wiedział wszystko. To właśnie z powodu tej kobiety Denroy zdecydował się na jazdę po pijanemu. Pewnie przechwalał się, że dla niego to fraszka.

Dlaczego jednak wciąż pamiętał Denroya, a obraz tamtej kobiety zamazał się w jego pamięci? No, tak. Ostatecznie to on spowodował wypadek. Mógł jej nie odwozić i nie robić z siebie idioty.

Inne wspomnienie. Canvey, który wypycha go do wyjścia, a potem ciągnie do najbliższego baru. Namawia Daniela, żeby wziął urlop.

– Odpocznij trochę – mówi. – Najlepiej wyjedź gdzieś, żeby zapomnieć.

Daniel kręci głową.

– Poradzę sobie.

– Zastanów się. To bardzo nudna i skomplikowana sprawa – przekonuje go przyjaciel.

– Poradzę sobie – powtarza Daniel.

Zawsze uważał siebie za twardziela. Ostatecznie sam wybrał pracę w policji i poświęcił jej naprawdę wiele. Pracował po godzinach, w trudnych warunkach. Jeżeli musiał strzelać, to nie wahał się ani sekundy. Zawsze pamiętał najdrobniejsze szczegóły. Teraz też musi sobie przypomnieć.

– Henry Grainger – wymówił imię i nazwisko zamordowanego. – Co wiem o Henrym Graingerze?

Okazało się, że niewiele. Jedynie to, że był właścicielem sporej kamienicy i że ktoś uderzył go w głowę tępym narzędziem. Raz? Nie, kilka razy. Daniel przypomniał sobie zakrwawione ciało. Ten facet nie był przecież ułomkiem.

Wszystkie ślady prowadziły do jego lokatorki, Megan Anderson. Ktoś słyszał, że kłóciła się z gospodarzem tego wieczora, kiedy zginął. Znaleziono go dopiero następnego dnia. W tym czasie pani Anderson pracowała jako hostessa. Daniel czekał na nią w jej mieszkaniu. Kiedy weszła, w drogim ubraniu, z mocnym makijażem, odniósł wrażenie, że już gdzieś ją widział. Nawet teraz w jego wspomnieniach miała twarz towarzyszki Denroya. Próbował się skoncentrować, ale czuł się coraz bardziej zmęczony. W końcu włożył kasetę do odtwarzacza.

Przez moment miał wrażenie, że pewna siebie, arogancka kobieta na ekranie i przerażone dziecko, które śpi na górze, to dwie zupełnie różne osoby. Megan była wyraźnie zirytowana, jakby ktoś domagał się od niej czegoś zupełnie bezsensownego.

– Nikogo nie zabiłam – mówiła. – To bzdura. Usłyszał własny głos dobiegający zza kamery:

– Wróćmy do kłótni z Graingerem – proponował. – O co wam poszło?

– To nie była kłótnia – odpowiedziała kobieta. – Po prostu usiłował się do mnie dobierać, więc go odepchnęłam.

– Sąsiedzi twierdzą, że coś pani krzyczała.

– Możliwe. Byłam zła na niego. Grainger zachowywał się jak szczur. Mały, obrzydliwy szczur.

– Więc uważa pani, że był szczurem?

To była pułapka. Jednak kobieta nie zwróciła na to. uwagi.

– Tak. Albo wstrętnym robakiem. Jak pan woli. Patrzył na tę scenę innymi oczami niż trzy lata temu.

Czy tak zachowuje się ktoś, kto chce ukryć zbrodnię? Kobieta najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa.

– W każdym razie czymś, co należy zniszczyć? – Trudno mu było uwierzyć, że ten szorstki, wyprany z wszelkich uczuć głos należy do niego.

– Tak, ale ja go nie zabiłam. Po prostu wyszłam z domu. Usłyszał szelest papierów.

– Podobno była pani w Wimbledon Common. Moi ludzie szukają kogoś, kto mógł panią widzieć. Do tej pory nie mamy żadnych świadków.

Daniel poczuł zimny pot na plecach. Jednak był świadek. Musiał już wtedy o tym wiedzieć, chyba że… Zaczął nerwowo przeglądać notatki. W końcu odnalazł wśród kserokopii raport policjanta, który przesłuchiwał świadka. Spojrzał na notatkę sporządzoną jego własną ręką. Zapisał, że otrzymał dokument dwudziestego trzeciego lutego. Następnie wyjął kasetę, ale okazało się, że w pośpiechu zapomniał o opisie. To nic, data powinna znajdować się na samym początku filmu. Z bijącym sercem włączył przewijanie. Potem, czując, że wszystko w nim zamarło, wcisnął guzik z napisem „play”.

Usłyszał własny, nieco chropawy głos:

– Przesłuchanie pani Megan Anderson. Dwudziesty pierwszy lutego, godzina piętnasta. Pokój numer dziesięć. Przesłuchujący – inspektor Keller.

Odetchnął z ulgą. Więc jednak nie kłamał. Dokument z informacją o świadku dotarł do niego dwa dni później. To, że musi się uciekać do tego rodzaju dowodów, żeby dowieść własnej uczciwości, wydało mu się upokarzające. Nie miał innego wyjścia. Jego pamięć przypominała sito.

Przewinął kasetę do momentu, w którym się zatrzymał.

– Jak do tej pory, nie mamy żadnych świadków. Szkoda, że pani nikogo nie pamięta.

– Nie przyglądałam się ludziom – powiedziała Megan. – Byłam zła na Graingera. Już wcześniej zalecał się do mnie, ale nigdy w ten sposób.

Uderzył go ton, jakim to mówiła. Była zmęczona i zirytowana, ale nie przestraszona. Jakby wiedziała, że wszystko się za chwilę wyjaśni i będzie mogła pójść do domu. Daniel zwykle zwracał uwagę na takie rzeczy. Co prawda, wiele osób potrafiło się maskować, ale nikt nie robił tego w sposób doskonały.

Nagle usłyszał jakiś hałas. Coś działo się za kamerą. Wkrótce zrozumiał, że po prostu odsunął krzesło, żeby podejść do podejrzanej. Po chwili zobaczył siebie. Zbliżył się do Megan, żeby zrobić na niej większe wrażenie. Jednak kobieta nie dała się zastraszyć.

– Proszę opowiedzieć to raz jeszcze, pani Anderson. Megan przesunęła dłońmi po zmęczonej twarzy.

– Jeszcze raz? – spytała z niedowierzaniem.

– Chcę sprawdzić, czy nie zapomniała pani jakichś szczegółów.

ROZDZIAŁ TRZECI

Przez trzy dni Megan czuła się tak źle, że w ogóle nie opuszczała łóżka. Jednak kiedy obudziła się czwartego dnia rano, odkryła, że gorączka już ustąpiła. Powoli zaczęła wstawać. Wciąż była bardzo słaba, ale po raz pierwszy od dawna czuła głód.

Włożyła ciepłe skarpetki i szlafrok, które Keller zostawił przy jej łóżku, i, czepiając się ścian i sprzętów, wyszła na korytarz.