Выбрать главу

ROZMNAŻANIE

O pewnych rzeczach Yilanè nigdy nie mówią; jest to słuszne i właściwe w dobrze zorganizowanym społeczeństwie. Póki jako młode przebywamy w morzu, życie jest bezustanną przyjemnością. Trwa to nadal, gdy jesteśmy fargi; ich prostych myśli nie obarczają sprawy zbyt trudne do zrozumienia.

Jako Yilanè nie tylko możemy rozważać wiele tematów, ale i musimy, jeśli chcemy zrozumieć świat, w którym żyjemy. Cykl życiowy Yilanè jest doskonały w swej symetrii. Prześledźmy go, zaczynając od początku życia, kiedy to młode opuszczają ochronę ojca i wkraczają do morza.

Stanowi to początek świadomego życia. Wszystkie wcześniejsze działania były odruchami wrodzonymi — oddychanie, pływanie, łączenie się w grupy. Dopiero teraz rozwija się inteligencja. Rozpoczyna się porozumiewanie, obserwowanie i wnioskowanie. Członkinie młodych efenburu uczą się, przyglądając starszym.

Takie są początki mowy. Wśród badających język panują dwa poglądy na temat jego pochodzenia. Pomijając uzasadnienie i przedstawiając w sposób popularny, można je określić jako teorię płyń-płyń i teorię świszcz-świszcz. Teoria płyń-płyń zakłada, że nasze pierwsze próby porozumiewania się zrodziło naśladowanie innych stworzeń morskich, czyli że ruch dłoni i ręki, naśladujący ruch płynącej wody, miałby oznaczać pojęcie „ryba”. Zwolenniczki teorii świszcz-świszcz twierdzą, że pierwsze były dźwięki, naśladowanie odgłosów wydawanych przez ryby. Nie możemy i może nigdy nie będziemy mogły rozstrzygnąć, która z tych teorii jest słuszna. Obserwujemy jednak wciąż, jak młodzież zaczyna się porozumiewać na pełnym morzu.

Elementy języka są takie same jak używane później, ale o dużym stopniu uproszczenia. Podstawowe ruchy kończyn, wskazania barwne dłoni, proste połączenia dźwiękowe. Wystarcza to, by łączyć ze sobą członków każdego efenburu, by tworzyć silne więzi, które trwać będą całe życie, by uczyć się znaczenia wzajemnej pomocy i współdziałania.

Dopiero po wynurzeniu się z morza fargi odkrywają, iż świat nie zawsze bywa przychylny. Możemy przypuszczać, iż w odległych czasach młodości naszej rasy współzawodnictwo nie było tak zacięte jak dziś. Poszczególne osobniki zostały do niego wciągnięte dopiero wtedy, gdy w rozwiniętym społeczeństwie pierwszorzędnego znaczenia nabrało porozumiewanie się.

Jest prawem natury, iż słabsi padają na drodze postępu. Szybka ryba zjada powolną, ta się nie rozmnaża. Szybsze ryby żyją dłużej i przekazują geny prędkiego pływania większej liczbie następczyń. Podobnie jest u Yilanè: wiele fargi nie opanuje nigdy języka w stopniu pozwalającym na włączenie się w orbitę szczęśliwego oddziaływania miasta. Są karmione, bo żadna Yilanè nie odmawia innym pożywienia. Czują się jednak zagrożone, nie chciane, niepewne, widząc jak inne z ich efenburu, którym powiodło się opanowanie języka, włączają się w pracowite życie miasta. Zniechęcone, same łowią ryby w morzu, odpływają coraz dalej, aż przepadają. Możemy im współczuć, ale nie pomóc. To, iż słabi odpadają, jest prawem natury.

Na samoodrzucenie decydują się tylko samice. Wszystkie samce są poszukiwane i hołubione od pierwszej chwili po wynurzeniu się z oceanu. Przeklęta byłaby kultura, która by pozwoliła zginąć tym prostym, słodkim, bezmyślnym istotom! Jeszcze mokre od morskiej wody prowadzi się do hanalè, gdzie wiodą wygodne, spokojne życie. Karmione i chronione, żyją sobie szczęśliwie, czekając na dzień, w którym będą mogły wypełniać swój najważniejszy obowiązek przedłużenia życia.

OSTRZEŻENIE. Poniższe ustępy mogą okazać się dla niektórych zbyt drastyczne. Osoby bardziej wrażliwe mogą nie mieć ochoty na poznanie pewnych szczegółów. Dlatego autorki tej pracy proponują przeczytanie jedynie następnego akapitu, a potem przejście do rozdziału zatytułowanego „Nauka”.

W trakcie rozmnażania zachodzi proces, podczas którego mała cząstka tkanki samca, zwana nasieniem, łączy się z małą cząstką tkanki samicy, zwaną jajeczkiem. Jajeczko przekształca się w jajo, noszone przez samca w specjalnej torbie. Podczas noszenia jaja, trzymanego w cieple i wygodzie, samce stają się bardzo otyłe, szczęśliwe i śpiące. Pewnego dnia z jaja wylęgają się śliczne młode, które udają się do morza, i wszystko zaczyna się od początku.

Połączenie nasienia z jajeczkiem zachodzi podczas procesu noszącego techniczną nazwę stosunku płciowego. Poniżej następuje opis, którego szczegóły mogą być uznane za odpychające.

Samiec, stymulowany przez samicę, doprowadzony jest do stanu podniecenia. Gdy go osiągnie, jeden lub oba narządy rozrodcze samca ulegają przekrwieniu i wyłaniają się z woreczka penisowego u podstawy ogona. Wówczas samica natychmiast dosiada samca i przyjmuje penis do swojej pochwy. W tym momencie wzajemna stymulacja, której nie ma potrzeby bliżej opisywać, wywołuje u samca wydzielenie znacznej ilości spermy. Zawarte w niej plemniki znajdują jajeczko i łączą się z nim wewnątrz ciała samicy, tworząc zapłodnione jaja.

Wraz z nasieniem wydzielana jest również prostaglandyna, wywołująca w ciele samicy reakcję, która polega między innymi na usztywnieniu kończyn, co wydłuża połączenie płciowe na dużą część dnia. (Stosunek bez wydzielenia hormonu nosi techniczną nazwę zboczenia i nie będzie tu omawiany.) W tym czasie zapłodnione jajo szybko się rozwija i rośnie, aż zostaje wydalone do sakwy samca.

Rola samicy na tym się kończy, wypełniła już swą życiową powinność, odpowiedzialność za przedłużenie rodu Yilanè przechodzi teraz na samca. Zapłodnione jaja zawierają geny samca i samicy. Po zagnieżdżeniu się osiadają w łożyskach i rosną w miarę pobierania pożywienia. W tym czasie ciało samca ulega znacznym zmianom. Czuje konieczność powrotu do ciepłego morza i następuje to w ciągu dwóch dni, ponieważ dla dojrzewania jaj wymagana jest stała temperatura. Na plaży i w morzu samiec staje się coraz bardziej otępiały i powolny, śpi przez większość czasu. Pozostaje w tym stanie aż do wylęgu, kiedy młode rodzą się i wchodzą do morza.

Należy wspomnieć, choć nie ma to znaczenia dla przedłużania naszego gatunku, iż część samców umiera co roku na plażach, bo ich ciała nie chcą powrócić do poprzedniego stanu. Dotyczy to wyłącznie samców, dlatego nie ma żadnego znaczenia.

W ten sposób zaczyna się nowy cykl życiowy Yilanè.

NAUKA

Wiele jest nauk, każda tworzy wyspecjalizowany system badawczy, zbyt rozbudowany, by zagłębić się weń w tej krótkiej historii. Zainteresowane mogą zaznajomić się ze specjalistycznymi dziełami poświęconymi chirurgii chromosomowej, chemii, geologii, fizyce, astronomii i tak dalej. Zajmiemy się tu jedynie inżynierią genetyczną i matematyką.

Podobnie jak wszystko inne w dziejach Yilanè, prawdziwa historia rozwoju naszej wiedzy biologicznej niknie w odległych czasach. Możemy wysunąć jedynie pewne przypuszczenia, wyjaśniające fakty znane nam obecnie. Przy dostatecznej cierpliwości i mając dużo czasu, można rozwiązać każdy problem biologiczny. Przypuszczamy, iż początkowo jedyną stosowaną techniką było prymitywne rozmnażanie. Z upływem czasu i rosnącym coraz bardziej zainteresowaniem istotą rozrodu rozpoczęto badania struktury genowej. Pierwszy prawdziwy przełom nastąpił, gdy badaczkom udało się wykrystalizować genom, co spowodowało zatrzymanie ewolucji. Dopiero kiedy zdołałyśmy powstrzymać ewolucję, zaczęłyśmy ją rozumieć.