– Jack – zagaiła ostrożnie, gdy znajdowali się w swojej małżeńskiej sypialni.
– Mmm? – mruknął niedbale, wkładając ciemnoszarą kamizelkę, starannie dobraną do spodni. Miał doskonale skrojone ubrania, które podkreślały atletyczną budowę ciała, nie ograniczając jednocześnie ruchów. Wziął przygotowany przez pokojowca jedwabny halsztuk i przyjrzał mu się krytycznie.
Amanda pokazała mu czasopismo.
– Widziałeś tę notatkę w kolumnie towarzyskiej „London Report"?
Jack odłożył halsztuk i sięgnął po pismo. Przebiegł wzrokiem zadrukowaną stronę.
– Wiesz, że nie czytuję plotek.
Amanda splotła ramiona na piersiach.
– Ale tu jest coś o tobie i o mnie.
Uśmiechnął się leniwie, nadal wpatrując się w stronę czasopisma.
– Nie czytam plotek, zwłaszcza jeśli dotyczą mnie. Denerwują mnie jak diabli, jeśli są nieprawdziwe, a jeśli prawdziwe, to jeszcze bardziej.
– W takim razie może mnie oświecisz, do której kategorii zaliczysz tę plotkę. Jest prawdziwa czy nie?
Słysząc w głosie żony rosnące napięcie, Jack zerknął na nią i rzucił gazetę na stół.
– Powiedz mi sama, co tam jest napisane – powiedział wesoło, ale gdy zobaczył, jak jest zdenerwowana, natychmiast spoważniał. – Rozluźnij się – poprosił łagodnie i pogładził ją po ramionach. – Cokolwiek jest tam napisane, na pewno nie ma dla nas większego znaczenia.
Amanda nadał stała sztywna i spięta.
– W tej obrzydliwej notatce autor omawia związki starszych kobiet z młodszymi mężczyznami. Pokpiwa, że taki mężczyzna jak ty postępuje bardzo mądrze, biorąc sobie starszą kobietę, bo może do woli wykorzystywać jej wdzięczność i entuzjazm. Czytając to, można by pomyśleć, że jestem jakąś oszalałą z pożądania starą jedzą, której udało się zawlec do łóżka młodszego kochanka. Powiedz mi natychmiast, czy w tym jest choć ziarno prawdy?!
Bardzo chciała usłyszeć błyskawiczną, przeczącą odpowiedź.
Jack natomiast spojrzał na nią powściągliwie i Amanda ze ściśniętym sercem zdała sobie sprawę, że mąż nie zamierza wyśmiać przedstawionej w gazecie teorii.
– Data moich urodzin nie jest całkowicie pewna – powiedział ostrożnie. – Urodziłem się jako nieślubne dziecko i matka nie zarejestrowała mnie w księgach parafialnych. Spekulowanie na temat dzielącej nas różnicy wieku jest całkowicie bezpodstawne.
Amanda gwałtownie uniosła głowę i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, powiedziałeś, że masz trzydzieści jeden lat. Mówiłeś prawdę?
Jack z westchnieniem potarł dłonią kark. Najwyraźniej zastanawiał się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Ale ona po prostu chciała, żeby powiedział jej prawdę! Chciała się upewnić, czy nie skłamał w tak podstawowej sprawie jak własny wiek. W końcu chyba doszedł do wniosku, że nie wykręci się kłamstwem.
– Nie mówiłem prawdy – przyznał niechętnie. – Ale przypomnij sobie, jak bardzo wtedy przeżywałaś swoje trzydzieste urodziny. Wiedziałem, że jeśli ci powiem, że jestem rok czy dwa od ciebie młodszy, natychmiast wyprosisz mnie za drzwi.
– Rok czy dwa? – powtórzyła podejrzliwie. – Tylko tyle?
Był wyraźnie zdetonowany.
– No, dobrze. Pięć lat.
Amandzie aż dech zaparło z wrażenia.
– Masz zaledwie dwadzieścia pięć lat? – wyszeptała zduszonym głosem.
– A co to za różnica? – zapytał rzeczowo, ale to tylko jeszcze bardziej ją rozjuszyło.
– Ogromna! – krzyknęła. – A poza tym okłamałeś mnie!
– Nie chciałem, żebyś myślała o mnie jak o młodszym mężczyźnie.
– Ale ty jesteś młodszym mężczyzną! – Spojrzała na niego gniewnie. – Pięć lat… Boże! Nie mogę uwierzyć, że wyszłam za mąż za… po prostu za chłopca!
To określenie zaskoczyło go i ubodło. Twarz nagle mu stężała.
– Przestań – nakazał cicho. Cofnęła się przed nim, ale unieruchomił ją mocnym uściskiem. – Nie jestem chłopcem. Wypełniam swoje obowiązki, a wiesz, że mam ich mnóstwo. Nie kłamię, nie uprawiam hazardu, nie oszukuję. Jestem lojalny wobec przyjaciół i bliskich. Czy trzeba spełniać jeszcze jakieś wymagania, żeby zostać mężczyzną?
– Może przydałoby się trochę uczciwości? – spytała uszczypliwie.
– Niepotrzebnie skłamałem – przyznał. – Przysięgam, że już nigdy tego nie zrobię. Proszę, wybacz mi.
– Tego się nie da tak łatwo rozwiązać. – W bezsilnym gniewie otarła oczy, do których napłynęły łzy. – Ja nie chcę być żoną młodszego.
– Cóż, jesteś nią – odrzekł beznamiętnie. – A twój młodszy mężczyzna nie zamierza z ciebie rezygnować.
– Mogłabym się postarać o unieważnienie małżeństwa!
Jack parsknął śmiechem, co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
– Jeśli to zrobisz, Brzoskwinko, będę zmuszony ogłosić, ile razy i w jaki sposób skonsumowaliśmy nasze małżeństwo. Po czymś takim żaden sędzia w Anglii nie uzna tego związku za nieważny.
– Nie ośmieliłbyś się!
Przyciągnął ją do siebie z uśmiechem.
– Nie – szepnął. – Bo ty mnie nie opuścisz. Wybaczysz mi i zapomnimy o całej sprawie.
Amanda nie chciała dać za wygraną, choć jej złość powoli słabła.
– Wcale nie chcę ci wybaczyć. – Jej głos brzmiał trochę niewyraźnie, ponieważ przytuliła twarz do ramienia męża. Nie szarpała się już, tylko z rezygnacją pociągała nosem.
Długo trzymał ją w objęciach, szepcząc słowa przeprosin. W końcu rozluźniła się i doszła do wniosku, że w tej sprawie nic już nie poradzi. Była związana z młodszym mężczyzną wobec prawa i pod każdym innym względem.
Nagle wyczuła, że jej bliskość podnieciła Jacka.
– Jeśli myślisz, że po tym wszystkim pójdę z tobą do łóżka, to chyba oszalałeś – stwierdziła kąśliwie.
Ocierał się o nią całym ciałem.
– Tak, oszalałem. Na twoim punkcie. Uwielbiam cię i stale cię pożądam. Kocham twoje docinki, wielkie szare oczy i pulchne ciało. A teraz chodźmy do łóżka, to ci pokażę, na co stać młodszego mężczyznę.
Nie spodziewała się, że usłyszy z jego ust słowo „kocham". Wciągnęła głęboko powietrze, czując, że Jack zaczyna zsuwać z jej ramion cienki szlafroczek.
– Później – szepnęła, ale to go nie zraziło.
– Musi być teraz – upierał się, trochę rozbawiony. – Przecież nie mogę cały dzień chodzić w takim stanie. – Gdy do niej przywarł, wyczuła jego pobudzoną męskość.
– Zdaje się, że to u ciebie stan stały – odcięła zaczepnie.
– Tak, i tylko ty potrafisz dać mi chwilowo ulgę – szepnął.
Wreszcie udało mu się uporać ze wstążkami szlafroka i cienki muślin opadł na ziemię.
– Spóźnisz się do pracy – ostrzegła Amanda.
– Ale za to pomogę ci w twojej pracy. Dostarczę ci materiału do następnej książki.
Roześmiała się rozbawiona.
– Nigdy nie opisałabym takiej wulgarnej sceny w żadnej swojej powieści.
– Grzechy pani D. - z zastanowieniem powiedział Jack. niosąc ją do łóżka. – To byłaby niezła konkurencja dla dziełka Gemmy Bradshaw.