Выбрать главу

Boli mnie głowa. Podobno winna jest klimatyzacja. Zatyka się milionami zarazków. Czytałam o piciu wody mineralnej, minimum trzy litry dziennie. Dzięki niej modelki mają dziecięco delikatną skórę. Modelki mają dużo wolnego czasu i z podium mogą pobiec prosto do toalety. Chodzą przecież na pokazach szybkim krokiem spieszącego się do kibla. Ja nie mogę biegać co kwadrans na siku. Nie mogę też dowadniać się w weekendy – pracujemy teraz w soboty i niedziele do południa.

Na dworze mróz, w domu kaloryfery. Kupiłam nawilżacz. Nie pasuje do parkietu i japońskiego łóżka (szafy są schowane w ścianę): no problem, nikogo do siebie nie zapraszam.

*

W życiu bywa na przekór. Nikogo nie zapraszam, więc wpakował się nocą, bez uprzedzenia, reżyser. Ledwo co zdążyłam zmyć maseczkę quick-lifting. Nie zdjął butów, usiadł na podłodze w przedpokoju. Od razu wyczuł mój brak entuzjazmu.

– Po pierwsze, nie wiem, czy zdobędę forsę na film. Po drugie, czy przejdziesz przez zdjęcia próbne – powiedział na dzień dobry. Dla niego, skoro nie jestem z Warszawy, jestem ze wsi. Wygarnęłam mu, co myślę o wulgarnym scenariuszu. Śmiał się. Zdjął ze ściany przy drzwiach reprodukcję „Damy z łasiczką" (obrazek właściciela).

– A to lubisz? – nabijał się ze mnie.

– To dzieło sztuki.

– Zamaluj łasiczce pysk, a zobaczysz, że ta bladawica trzyma w rękach członek. Pieści go palcami, nie widzisz tego? Seks jest zwierzęcy.

Nie chciałam zostawać z nim w domu. Poszliśmy do „Między Nami". On jest pojebus, mimo to go lubię. Może ma rację, i film będzie hitem. A może jest homoseksualistą, w ogóle mnie nie podrywał. Patrzył i gadał bzdury.

*

Z jednym lepiej (film), z drugim gorzej. Dermatolog stwierdziła: „Cera tłusta, wręcz łojotokowa. Stres, zła przemiana materii."

Podejrzewałam się o mieszaną, ale aż łojotokowa? Co prawda ostatnio nie pomagało oczyszczanie u kosmetyczki. Tydzień po zabiegu miałam znowu zaskórniki na nosie. Ich wyciskanie było wyciąganiem robaków spod skóry. Żółte, śliskie glizdy, wijące się mi na paznokciu.

Nie widziałam równie zadbanej lekarki. Wyglądała na wyleczoną ze wszelkich chorób, w tym również zmarszczek. Kazała kupić nowe kosmetyki, przemywać twarz rano i wieczorem ciepłą wodą ze specjalnym mydłem. Dotychczas myłam się tylko tonikiem i mleczkiem, według porad z mego pisma. Zapakowałam stare kremy, maseczki, mleczka (do cery suchej i wrażliwej), będzie tego z kilogram. Oddam je Elce. Powinna dbać o siebie w ciąży.

*

Elka ucieszyła się z prezentu, chociaż bardziej ją teraz interesuje krem na rozstępy. Wklepuje mazidło w brzuch rano i wieczorem. Nie zamierza się prześwietlić, żeby poznać płeć dziecka. Cokolwiek się urodzi, będzie kochane.

– Labrador też? – zapytałam złośliwie.

– Co labrador?

– No, jak ci się urodzi labrador zamiast dziecka, bo nie robiłaś badań prenatalnych.

Prawie się obraziła. Kobiety w ciąży zyskują na wadze, tracąc na rozumie. We wszystkich pismach radzą badać się wtedy co miesiąc.

W salonie Diora nie chcieli podać, z czego jest zrobiona maseczka do tłustej cery. „Tajemnica receptury" – powiedziała wyfiokowana sprzedawczyni. Przecież mogę być uczulona na jakiś składnik. Wydać 200 złotych na alergię? Czytam zawsze uważnie skład. Byłam dobra z chemii. Bez problemu rozumiem: gliceryniany sodu, acidy, propyle. Najgorsze są różne NK-5, K-8… pseudonimy agentów urody? Nazwy tajnych broni, zwalczających starość?

*

Łatwo im żartować. Nigdy nie mieli okresu. Nie zwijali się w mękach, nie mdleli z bólu. Podśmiewują się, układając hasła o podpaskach. Przypinają do tablicy ogłoszeń głupawe teksty: „Prędzej zaschnie ci w strupa, niż przemoknie w nich dupa."

Na początku pracy imponowali mi. W porównaniu z reżyserem są chłystkami. (Nie chcę pisać jego nazwiska, jest osobą publiczną.) On dostrzegł we mnie talent poetycki. Lubi słuchać, gdy opowiadam. – Masz takie zaskakujące porównania. Powinnaś się rozwijać, studiować.

Dużo przeżył, doświadczył. W tym świecie ma 32 lata. W swoim, w którym naprawdę żyje – świecie sztuki, jest dużo starszy. Widzi inaczej, ciekawiej. Na przykład historia z Elą. By-lam w panice. On natomiast zachwycił się jej wyobraźnią. Siedział u mnie, kiedy zadzwoniła (mąż Ełki pracuje z nim przy reklamach, jest oświetleniowcem). Chcieli ją zabrać do szpitala. Dostała psychozy przedporodowej.

– Wiesz, czemu nie zrobiłam badań prenatalnych? – szlochała. – Bo nie potrzebuję, nie potrzebuję.

– Eluniu, uspokój się. Jest ze mną twój kuzyn. Chcesz, żebyśmy przyjechali?

– Przestałam smarować się kremem na rozstępy – płakała. – Przetarł mi skórę i widziałam na brzuchu zielone oczy. Ważniejszy jest kolor oczu od tego, jakiej jest płci.

Gryzą mnie wyrzuty sumienia, czy to nie przez moje żarty Ela świruje. Żal mi jej. Zawsze była wrażliwa. Niedługo urodzi i wyzdrowieje. Opowiadała, że gdy przychodzę w odwiedziny, jest wesoło jak dawniej, kiedy chodziłyśmy razem do szkoły, dziecko porusza się i kopie z radości.

*

Wszyscy spięci i się awanturują. Szefowa wzywa dyrektorów po kolei do gabinetu i straszy terminami. Z nerwów schudła więcej niż na obozie kondycyjnym w Kalifornii. Po powrocie nadal była gruba. Pasek, zamiast podkreślać talię, wpijał się niby uszczelka, żeby biust nie przelał się w fałdy brzucha.

Długo tu nie popracuję. Jestem znakomicie wykwalifikowana. Znajoma zwalnia miejsce w moim ulubionym piśmie. Zdała do szkoły dla stewardes i mnie poleciła. Niewiele większa pensja, ale bez nerwówki, pretensji. Byłam u niej w redakcji – już w windzie pachnie perfumami. Personelowi dają kosmetyki na spróbowanie i stylistki radzą, w co się ubrać. Jedyny minus – pracując tam, nie będę mogła zgłosić mojego pamiętnika na konkurs. Pierwsza nagroda: tydzień w Paryżu, zakupy, fryzjer – za darmo. A może zagram w filmie?

*

Znowu sama wieczorem w domu. Nikt nie dzwoni. I dobrze. Wymoczyłam obolałe stopy. Pierwszy dzień w nowych, zamszowych pantoflach na szpilce. Grafik z copywriterem stanęli przy recepcji i niby od niechcenia żartowali: „Po co kobiecie inteligencja? Żeby odróżnić modne buty od najmodniejszych."

Chciałabym zobaczyć kosmetyk z napisem: „Nie testowane na zwierzętach. Testowane na mężczyznach."

*

Ela urodziła chłopca. Śliczny. Bałam się zajrzeć mu w oczy – na szczęście chabrowe. Ona roześmiana, żadnej psychozy, normalna Elka. W szpitalu spotkałam reżysera. Balował z jej mężem. Był całkiem pijany, mówił o sobie „wujek". Zaprowadził mnie na korytarz pod okno i posadził na ławce. Uniósł mi twarz za brodę (gdybyśmy stali, patrzyłabym na kurdupla z góry). – Jesteś piękna, piękna i za młoda – chuchał mi wódą prosto w nos – twoja buzia jest za taflą czasu. Widać dopiero jej zarys. Kiedyś wy-rysuje ci się na niej charakter, teraz jest obła. Niefilmowa.

Miałam rację – szajbus. Elka świrowała nie bez powodu, takie rzeczy są rodzinne. „Niefilmowa" – akurat. Dowiedziałam się później od Ełki o jego nowej dziewczynie. Piosenkarka rockowa z nosem do brody i oczami narkomanki. Naćpana czarownica z dobrze narysowaną twarzą, przerysowana karykatura.

*

Dostałam podwyżkę. Firma wygrała przetarg na jogurt. Robi się cieplej, zmienię fryzurę i zaryzykuję depilację nóg woskiem – boli, za to nie odrasta przez trzy miesiące. Z nikim ostatnio nie sypiam, noszę grube rajtuzy, więc włoski sobie rosły. Wiosna! Nogi na wolność! W najnowszym numerze radzą zadbać o siebie już na początku marca. Zrobię według pisma.