Выбрать главу

CZĘŚĆ I

DZIEDZICZKA BRAE

ROZDZIAŁ 1

Szkocja, rok 1650

późne lato i jesień

Siedziała przy kominku, osaczona wspomnieniami, grzejąc się w cieple wczesnopopołudniowego ognia i wspominając sprzeczkę, którą pamiętała aż za dobrze.

– Straciłeś rozum, starcze? – zapytywała gniewnie mężczyznę, który był jej mężem od trzydziestu pięciu lat. Jasmine Leslie, księżna Glenkirk, nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio coś aż tak ją rozgniewało. Jej turkusowoniebieskie oczy płonęły oburzeniem, gdy wpatrywała się w Jamesa Leslie.

– Co, u licha, łączy nas z królewskimi Stuartami? Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbyś choć rozważać przedsięwzięcie, które, jak twierdzisz, planujesz.

– Miody król potrzebuje pomocy wszystkich lojalnych Szkotów – odparł z uporem książę, wiedziała jednak, że nie mówi tego z absolutnym przekonaniem.

– Nawet go nie znamy – zauważyła Jasmine, próbując odzyskać panowanie nad emocjami. Pociągnąwszy męża na stojącą obok kominka sofę, usiadła obok i z czułością zmierzwiła mu białe jak śnieg włosy.

– Bądź rozsądny, Jemmie. Minęło ponad trzydzieści lat, odkąd mieliśmy do czynienia z królewskimi Stuartami i ich dworem. Władał nami wtedy król Jakub i w królestwie panował pokój. Potem Jakub umarł, a jego nieszczęsny następca, Karol Stuart, zaczął popełniać jeden błąd po drugim. Pogrążył Anglię, a wraz z nią i Szkocję, w niepotrzebnej wojnie. Ile niewinnych istnień poświęcono w imię walki o religię? Gdyby sprawa została przynajmniej rozwiązana, może ich ofiara na coś by się przydała. Ale nie, anglikanie nadal domagają się, by wszystko było tak, jak chcą oni. Podobnie prezbiterianie i niech nas Bóg broni, by znalazło się wśród nich jeszcze więcej fanatyków! Nikt nie może wygrać w tej walce! Czy nie lepiej przestrzegać kardynalnej zasady Lesliech z Glenkirk i się nie angażować? Najważniejsze, by klan przetrwał. Jesteś odpowiedzialny za swoich ludzi, ich dobro i życie.

– Ale parlament w Edynburgu uznał Karola II za króla Szkocji! – zauważył książę.

– Ha! – prychnęła z pogardą Jasmine. – Posłuchaj, Jemmie Leslie. Znaliśmy króla Jakuba dobrze, oboje. Ty wręcz od urodzenia. Słusznie nazywano go najsprytniejszym głupcem w całym chrześcijańskim świecie, był bowiem podstępnym, przebiegłym człowiekiem, który wiedział, jak wygrywać przeciwko sobie otaczające go frakcje, i tylko dzięki temu przetrwał. Jego syna, króla Karola, nie widzieliśmy od czasu, kiedy był niedoświadczonym młodzikiem, zapamiętałam go jednak jako chłopaczka, stojącego w cieniu starszego brata Henry'ego. Tamten Karol był uparty, nieskory do ustępstw, przekonany o własnej ważności i o tym, że tylko on ma rację. W rezultacie sprowadził na kraj wojnę domową.

– Kowenanterzy też nie byli skłonni do ustępstw – przypomniał żonie James Leslie. – Stwarzali tyle samo problemów, co król.

– Zgoda – odparła Jasmine – lecz to król powinien był przekonać ich i wskazać drogę do kompromisu. Nie zrobił tego, a boskie prawo królewskich Stuartów znów zatriumfowało nad zdrowym rozsądkiem i powszechnym dobrem.

– Ale ten król to inny Karol Stuart – zauważył książę.

– Tak, ale to pierworodny syn tamtego Karola, zrodzony z francuskiej księżniczki. Wiem, że po śmierci księcia Buckingham zmarły król i jego żona bardzo zbliżyli się do siebie. Ich wzajemne oddanie stanowiło dobry przykład dla poddanych, pamiętaj jednak, że królowa nie słynęła z inteligencji, nie była też ani trochę przebiegła. Ten drugi Karol to owoc ich miłości, wątpię jednak, by miał dość charakteru.

– Dlaczego? – zapytał książę.

– Podpisał Kowenant, a dobrze wiemy, iż nie zamierza przestrzegać ustaleń tego haniebnego dokumentu – odparła Jasmine wprost. – Potrzebuje bezpiecznego miejsca, skąd mógłby odzyskać Anglię, i sądzi, że znajdzie je w Szkocji. Lecz tak się nie stanie. Teraz ani nigdy!

– Jednak Anglicy przygotowują się, by najechać świętą ziemię szkocką – odparł książę. – Wszyscy lojalni Szkoci zostali wezwani, by pomóc królowi i ojczyźnie. Do diaska, Jasmine! Zostałem wezwany przez dalekich kuzynów, bym wystawił oddział kawalerii i piechoty. Jak mogę im odmówić? Sprowadziłoby to niesławę na Lesliech z Glenkirk, a na to nie mogę się zgodzić.

– Twoi dalecy kuzyni? Czyżby chodziło o Alexandra Leslie, lorda Leven i jego brata, Davida? Tych samych, którzy przekazali Karola I Anglikom, gdy przed kilkoma laty próbował schronić się w ojczystej Szkocji? Zachowali się haniebnie, i dobrze o tym wiesz! Jak możesz dawać posłuch tym ludziom? Poza tym godność lorda Glenkirk jest o wiele starsza, niż tytuł lorda Leven. Jeśli potrzebujesz wymówki, posłuż się wiekiem. W końcu masz już siedemdziesiąt dwa lata.

– Alexander Leslie jest młodszy ode mnie zaledwie o dwa. Poza tym to nie on poprowadzi armię kowenanterów, lecz jego brat, generał porucznik, a on nie jest wiele młodszy.

– Straciłeś rozum! – wykrzyknęła oskarżycielsko. – Myślisz, że nie słyszałam pogłosek, jakoby rządzący krajem fanatycy, którzy nazywają się partią Kościoła prezbiteriańskiego, oczyszczali armię z tych, których uważają za bezbożnych? Wtrącają się do spraw wojska i osłabiają naszą obronę, a wszystko to ponoć w imieniu Boga. Gdyby mieli choć trochę rozsądku, postawiliby tych rzekomo bezbożnych w pierwszym szeregu i pozbyli się ich na zawsze, ale nie! Będą mieli pobożną armię, by walczyła w ich imieniu. Co za nonsens! Nie możesz, nie wolno ci się do tego mieszać, Jemmie! Jesteś siwowłosym starcem i, do licha, nie życzę sobie cię stracić!

– Sądzisz, że wiek uczynił mnie niedołężnym, madame? - zapytał gniewnie jej mąż. – Nie myślałaś tak zeszłej nocy, w łóżku!

Księżna spłonęła rumieńcem, nie zamierzała jednak rezygnować.

– Nie mieliśmy do czynienia z królewskimi Stuartami od lat. Nie jesteśmy im nic winni. Ta głupota z religią jest śmieszna. Bigoteria tylko zwiększa nietolerancję, mój panie, i dobrze o tym wiesz.

– Król to jednak król, a ten poprosił nas o pomoc – odparł James Leslie. – Twój ojciec, Wielki Mogoł, nie tolerowałby u żadnego ze swych poddanych braku szacunku i lojalności.

– Mój ojciec – odparła spokojnie – wiedział dość, by nie narażać siebie ani rodziny. Czy mam ci przypomnieć, że twoja pierwsza żona, dwóch synów i nienarodzone dziecko zginęli podczas najazdu kowenanterów na klasztor, w którym się schronili? Obrońcy wiary gwałcili, torturowali, a w końcu zabili niewinne kobiety i dzieci, a potem wszystko spalili. A teraz, po latach, chcesz rozwinąć sztandar Glenkirk i za nich walczyć?

– Nie za nich, lecz za Karola Stuarta. Król jest moim krewnym – odparł książę, nie dając się przekonać. – A co z synem, którego urodziłaś Stuartowi? Czy odwróci się od swego kuzyna? Nie sądzę, madame. Musimy skupić się wokół króla, by ci, którzy próbują wprowadzić tę tak zwaną republikę zrozumieli, że tego nie chcemy. Należy zmusić prymitywnych republikanów, by nauczyli się, jak ustępować lepszym od siebie, droga Jasmine. Poza tym, zgodziliśmy się zaakceptować tu, w Glenkirk, ugodę pomiędzy anglikanami i prezbiterianami, i to z pobudek wyłącznie praktycznych. Pozwól, bym pokazał rządowi, że Leslie z Glenkirk pozostają lojalni. Zostawią nas wtedy w spokoju. Zresztą, zapewne i tak uznają mnie za bezbożnego i odeślą czym prędzej do domu – zakończył, parskając śmiechem.