Выбрать главу

– Tak. Pochodzi z Teksasu i ma bardzo silny teksański akcent, ale studiowała aktorstwo w Nowym Jorku. Wszyscy ją lubią.

Niemal roześmiałam się głośno, gdy Stevie Rae wspomniała o akcencie profesor Nolan. Sama przecież mówiła z tak silnym akcentem, że mogłaby uchodzić za kogoś mieszkającego w slumsach, ale za skarby świata nie zraniłabym jej uczuć.

– W takim razie zajęcia z dramatu.

– No to bierz plan i chodźmy – zarządziła, a kiedy wypadłyśmy z pokoju i zbiegałyśmy po schodach, dodała jeszcze: – Wiesz co? Może ty będziesz drugą Nicole Kidmań?

Zostać drugą Nicole Kidman… całkiem niezła perspektywa (wyjąwszy ślub, a następnie szybki rozwód z konusem, który musiał być nienormalny). Nie zastanawiałam się jeszcze nad swoją przyszłą karierą zawodową zwłaszcza odkąd Tracker przewrócił moje życie do góry nogami, ale skoro Stevie Rae poruszyła ten temat, to raczej wolałabym zostać weterynarzem.

Spasiony czarno-biały kocur smyrgnał tuż pod naszymi nogami, goniąc innego kota który wyglądał, jakby był jego sobowtórem. Skoro włóczy się tu tyle kotów, weterynarz na pewno się przyda. (Zabawnie brzmi: wampirka weterynarką wamp-wet, już widzę, jak się ogłaszam: „Krew pobieramy bezpłatnie").

W kuchni i salonie tłoczyły się dziewczęta, które pospiesznie jadły, nie rezygnując z rozmawiania. Odpowiadałam na liczne pozdrowienia wyrażane przez nowo poznane osoby, którym Stevie Rae skwapliwie mnie przedstawiała, a jednocześnie starałam się znaleźć swoje ulubione czekoladowe chrupki. Już zaczynałam się martwić, że ich nie znajdę, kiedy wreszcie je zobaczyłam ukryte za wielkimi kartonami glazurowanych płatków, które mogłabym wybrać w drugiej kolejności, ale to jednak nie to samo. Glazurowane nie zawierają ani odrobiny czekolady, no i nie mają tej pysznej kropelki marmoladki. Stevie Rae wzięła sobie pełną miseczkę Lucky Charms, po czym zasiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy pospiesznie pochłaniać śniadanie.

– Cześć, Zoey!

Gdybym nawet nie rozpoznała tego głosu, to i tak wystarczająco wymowna była reakcja Stevie Rae, która spuściła głowę, pilnie wpatrując się w swoje płatki.

– Cześć, Afrodyto – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie.

– W razie gdybyśmy się miały przedtem nie zobaczyć, wolałabym mieć pewność, że trafisz do nas wieczorem. Rytuał Pełni Księżyca obchodzony przez Córy Ciemności zaczyna się o czwartej rano, zaraz po szkolnych obchodach. Przepadnie ci kolacją ale nie martw się, nakarmimy cię. Nasza uroczystość odbywa się w sali rekreacyjnej za wschodnim murem. Spotkamy się przed świątynią Nyks, zanim zaczną się szkolne uroczystości, żebyśmy mogły w nich razem uczestniczyć, a potem zaprowadzę cię do naszej auli.

– Kiedy ja już obiecałam Stevie Rae, że z nią pójdę na szkolne uroczystości. – Nie znoszę apodyktycznych ludzi.

– No! Przykro mi. – - Z satysfakcją zobaczyłam, jak Stevie Rae wreszcie uniosła głowę znad talerza z płatkami i przemówiła.

– Ty wiesz, gdzie jest sala rekreacyjna, prawda? -zwróciłam się do Stevie Rae z niewinną miną.

– Jasne.

– W takim razie powiesz mi, którędy mam iść, prawda? I Afrodyta nie musi się martwić, że nie trafię.

– We wszystkim ci pomogę – zachrypiała przejęta Stevie Rae.

– W takim razie nie ma problemu ~ powiedziałam, uśmiechając się szeroko do Afrodyty.

– Okay, w porządku. Widzimy się o czwartej. Nie spóźnij się. – To powiedziawszy, oddaliła się z godnością.

– Jeśli dalej tak będzie zarzucała dupskiem, to jeszcze po drodze coś stłucze – zauważyłam.

Stevie Rae prychnęła śmiechem, aż mleko o mało nie poszło jej nosem. Krztusząc się, odpowiedziała:

– Nie rób tak, kiedy jem. – - Przełknęła to, co miała jeszcze w ustach, i uśmiechnęła się do mnie. ~ Widzę, że nie pozwalasz sobą rządzić.

– Ty też nie – zrewanżowałam się. Skończyłam jeść płatki i zapytałam: – Gotowa?

– Gotowa. Zaczynamy. To wcale nie będzie trudne. Pierwszą lekcję masz po sąsiedzku ze mną. Wszystkie główne przedmioty dla uczestników trzeciego formatowania od bywają się w tym samym holu. Chodź, pokażę ci kierunek i już będziesz wiedziała.

Opłukałyśmy talerze i włożyłyśmy je do zmywarki, po czym mogłyśmy już wyjść na zewnątrz, gdzie panował piękny jesienny wieczór. O rany, jakoś dziwnie było iść do szkoły wieczorem, nawet jeśli ciało się temu nie sprzeciwiało. We szłyśmy do wnętrza szkoły przez masywne drewniane drzwi, przez które przelewało się mnóstwo uczniów.

– Właśnie tu jest hol trzeciego formatowania – oświadczyła Stevie Rae, prowadząc mnie za róg, a następnie w górę po kilku schodkach.

To łazienka? – zapytałam, kiedy mijałyśmy fontannę znaj dującą się pomiędzy dwojgiem drzwi.

– Aha – odrzekła. – Tu jest moja klasa, a twoja zaraz obok. Do zobaczenia po lekcji!

– Dobra, dzięki! -zawołałam.

Przynajmniej do łazienki było niedaleko. Gdybym nagle dostała biegunki, zdążę dobiec.

ROZDZIAŁ DWUNASTY

– Zoey, tutaj!

Prawie rozpłakałam się z radości, kiedy usłyszałam głos Damiena i zobaczyłam, jak macha do mnie, wskazując puste miejsce w ławce obok siebie.

– Cześć. Usiadłam, uśmiechając się do niego z wdzięcznością.

– Gotowa jesteś stawić czoła pierwszemu dniowi w tej szkole? – zapytał.

Nie.

Kiwnęłam jednak potakująco głową.

– Tak. – Chciałam coś więcej powiedzieć, lecz rozległ się pięciokrotny dźwięk dzwonka, a gdy umilkł ostatni jego pogłos, do sali weszła Neferet. Miała na sobie ciemno-fioletowy jedwabny sweter oraz ubogą, czarną spódnicę z rozcięciem na boku, przez które widać było wspaniałe buty na wysokich obcasach. Nad jej lewą piersią wyhaftowany srebrną nitką widniał wizerunek bogini z uniesionymi rękoma, z dłońmi obejmującymi sierp księżyca. Złote włosy splecione miała w gruby warkocz. Drobne, ale liczne tatuaże okalały jej twarz, co sprawiało, że przypominała starożytną wojującą boginkę. Gdy uśmiechnęła się do nas, zauważyłam, że cała klasa pozostaje pod magnetycznym wrażeniem jej znaczącej obecności.

– Dobry wieczór. Nie mogłam się doczekać, kiedy przejdziemy do tej części materiału. To mój ulubiony temat: zagłębianie się w bogatą historię Amazonek oraz jej socjologiczne aspekty. – Wskazała na mnie. – Idealna pora dla Zoey, która właśnie teraz do nas dołączyła. Jestem jej mentorką dlatego liczę, że moi uczniowie po witają ją gorąco. Darmen, czy mógłbyś dać Zoey podręcznik? Jej szafka znajduje się tuż obok twojej. A w tym czasie, kiedy będziesz ją zapoznawał z systemem zamykania szafek, chciałabym, aby pozostali zastanowili się nad pierwszymi skojarzeniami, jakie wam się nasuwają na temat starożytnych wampirzych wojowniczek, które znamy jako Amazonki.

Przez klasę przebiegł typowy w takich sytuacjach szmer przewracanych kartek i szeptów, gdy tymczasem Damien poprowadził mnie do tylnej części klasy, gdzie cała ściana zabudowana była uczniowskimi szafkami. Otworzył tę, która miała numer „12" w srebrnym kolorze. Szafka zawierała wygodne szerokie półki z podręcznikami i innymi pomocami szkolnymi.

– W Domu Nocy nie ma zamykanych szafek, jak w większości zwykłych szkół. To nasza macierzysta klasa, dlatego tutaj mamy nasze szafki. Sala zawsze jest otwarta, tak że o każdej porze można tu przyjść po książki czy cokolwiek, czego stąd potrzebujesz, tak samo jakbyś szła do zamykanej szafki gdzie indziej. Masz tu podręcznik do socjologii.

Podał mi gruby tom oprawiony w skórę, z wytłoczoną na okładce sylwetką bogini oraz wykonanym złotymi literami tytułem: Socjologia wampirów 101. Wzięłam też zeszyt i kilka długopisów. Kiedy zamykałam drzwiczki, zawahałam się przez chwilę.