Выбрать главу

– Otóż i on – powiedziała.

Drzwi się otwarły i zobaczyłam… Jezu kochany… serce stanęło mi z wrażenia. Jestem pewną że szczęka mi opadła niczym u jakiegoś idioty. To był najprzystojniejszy chłopak, jakiego zdarzyło mi się widzieć w całym moim życiu. Wysoki, o ciemnych kręconych włosach, dokładnie takich, jakie ma Superman. Oczy cudnie szafirowe… Do diabła! To ten chłopak z holu!

– Wejdź, Eriku. Jak zawsze pojawiasz się w najodpowiedniejszym momencie. My już jesteśmy gotowi słuchać monologu w twoim wydaniu. – - Odwróciła się do klasy.

– Większość z was zna Erika Nighta, studenta piątego for matowania. Pamiętamy też, że to on zajął pierwsze miejsce w konkursie na monolog zorganizowanym dla wszystkich Domów Nocy na świecie, którego finał odbył się w ubiegłym roku w Londynie. W Hollywood i na Broadwayu zrobił się też wokół niego szumek, kiedy zagrał Tony'ego w naszej inscenizacji West Side Story. Wszyscy cię słuchamy, Eriku. -Profesor Nolan promieniała.

Niczym automat klaskałam wraz z całą klasą. Zadowolony i uśmiechnięty Erik wszedł na niewielką scenę z przodu wielkiej, przestronnej klasy.

– Cześć. Jak się macie?

Mówił to do mnie. Naprawdę słowa te skierował wyłącznie do mnie. Czułam, jak robi mi się gorąco.

– Monolog na ogół onieśmiela aktorów, ale musicie od nieść się do tekstu tak, jakbyście go odgrywali przy pełnej obsadzie aktorskiej. Spróbujcie wmówić sobie, że nie jesteście na scenie sami, o, tak…

Rozpoczął monolog z Otella. Niewiele wiem o tej sztuce, tyle że napisał ją Szekspir, ale i tak gra Erika była wspaniała. Chłopak jest wysoki, ma pewnie z sześć stóp, lecz kiedy zaczął mówić, od razu wydał się wyższy, doroślejszy, władczy. W jego głębokim głosie pobrzmiewał akcent, którego nie potrafiłam zidentyfikować. Jego niesamowite oczy pociemniały i zwęziły się w szparki, a gdy wymówił imię Desdemony, brzmiało to jak modlitwa. Było oczywiste, że ją kocha jeszcze zanim wypowiedział ostatnie wersy:

Ona mnie pokochała za przebyte Niebezpieczeństwa, a jam ją pokochał Za okazane nad nimi współczucie.

Kiedy wymawiał ostatnie słowa, jego oczy spotkały się z moimi, jak zahipnotyzowani nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku, jakbyśmy byli sami w tej sali, tylko my i nikt inny. Poczułam przeszywający mnie dreszcz podobny do dwóch takich doznań, jakie zdarzyły mi się, odkąd Tracker mnie Naznaczył, kiedy poczułam zapach krwi. Tym razem jednak ani kropli nie było w całym pomieszczeniu. Tylko Erik. Uśmiechnął się, przytknął palec do ust i posłał mi na odległość pocałunek, po czym ukłonił się. Rozległy się frenetyczne oklaski, ja też klaskałam, nie mogłam się powstrzymać.

– No właśnie, tak to powinno się robić – powiedziała profesor Nolan. – Z tyłu klasy na czerwonych półkach znajdziecie egzemplarze tekstów monologów. Niech każdy z was weźmie po kilka książeczek i je przejrzy. Szukajcie takiej sceny, która będzie coś ważnego dla was znaczyła, coś w was poruszy. Będę krążyła po klasie gotowa odpowiedzieć na pytania, jakie mogą się wam nasunąć przy lekturze tych monologów. Kiedy już wybierzecie odpowiedni dla siebie tekst, pomogę wam we wszystkich etapach przygotowania prezentacji. – Z uśmiechem, który dodawał nam energii, ruchem głowy skierowała nas do półek z niezliczonymi książkami, z których mogliśmy wybrać odpowiednie monologi.

Nadal zaczerwieniona i bez tchu ruszyłam jednak z całą klasą w stronę półek, choć nie mogłam się powstrzymać, by nie zerkać przez ramię na Erika. Niestety właśnie opuszczał klasę, ale gdy się odwrócił, napotkał moje spojrzenie. Przyłapana na gapieniu się na niego, zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, a on uśmiechnął się do mnie i dopiero wtedy wyszedł z klasy.

– Ależ on jest cholernie seksowny – ktoś szepnął mi do ucha. To Elizabeth, ta idealna uczennica, też się gapiła na niego. Wachlowała się pracowicie dla ostudzenia żaru, jaki w niej wywołał.

– Czy on nie ma swojej dziewczyny? – zapytałam jak kretynka.

– Tylko w moich marzeniach. Chociaż mówi się, że on i Afrodyta chodzili ze sobą, ale od kiedy tu jestem, czyli od dwóch miesięcy, już się ich razem nie widuje. Masz – wy ciągnęła w moją stronę kilka egzemplarzy skryptów z mono logami. – Jestem Elizabeth, bez nazwiska.

Musiałam mieć wypisane na twarzy niepomierne zdziwienie pomieszane z niezrozumieniem, bo Elizabeth westchnęła i wyjaśniła:

– Moje nazwisko brzmiało Titworth. Wyobrażasz sobie? Kiedy przyjęto mnie tutaj przed kilkoma tygodniami, mentorka powiedziała, że mogę wybrać sobie nowe nazwisko, takie, jakie mi się podoba. Nie miałam wątpliwości, że chcę pozbyć się tej Titworth, ale wymyślenie nowego nazwiska nieoczekiwanie zaczęło mnie stresować. Postanowiłam więc zostawić imię i nie zawracać sobie głowy nazwiskiem. – Elizabeth Bez Nazwiska wzruszyła ramionami.

– No to cześć – powitałam ją. Rzeczywiście sporo oryginałów tu trafiło.

– Wiesz co? – powiedziała, kiedy już wracałyśmy do ławek. – Erik patrzył na ciebie.

– Na wszystkich patrzył ~ sprostowałam, czując, że znów się czerwienię i oblewa mnie żar.

– Tak, ale na ciebie w szczególności. ~ Uśmiechnęła się i dodała: – Uważam, że twój kolorowy Znak jest bombowy.

– Dzięki – odrzekłam. Pewnie wyglądał idiotycznie na zaczerwienionej jak burak twarzy.

– Masz jakieś pytania, Zoey, w związku z wyborem monologu? – zapytała profesor Nolan, a ja zaskoczona ze rwałam się na równe nogi.

– Nie, pani profesor – odpowiedziałam. – W poprzedniej szkole przerabialiśmy monologi.

– Świetnie. Powiedz, jeśli będziesz potrzebowała jakichś wskazówek co do scenografii czy charakteru postaci.

– Poklepała mnie po ramieniu i dalej ruszyła w obchód po sali.

Otworzyłam pierwszą z brzegu książkę i zaczęłam bezmyślnie przewracać kartki, próbując – bezskutecznie – zapomnieć o Eriku i skupić się na monologach.

On rzeczywiście patrzył na mnie. Ale dlaczego? Musi wiedzieć, że to ja byłam wtedy w holu. Co go więc we mnie mogło zainteresować? A ja? Czy chcę mieć do czynienia z chłopakiem, któremu znienawidzona Afrodyta robiła loda? Zapewne nie powinnam. To znaczy, nie zamierzałam brać tego, co skapnie z łaski Afrodyty. A może tak jak wszyscy ciekaw był tylko mojego wypełnionego kolorem Znaku?

Ale chyba nie. Wyglądało na to, że patrzył na mnie dla mnie. I to mi się podobało.

Spojrzałam na książkę, która dotychczas nie przyciągnęła mojej uwagi. Była otwarta na rozdziale „Monologi teatralne dla kobiet". Na pierwszej stronie widniał monolog z Always Ridiculous Josego Echegaraya.

Do diabła to musi być omen.

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Sama znalazłam drogę do pracowni literatury. Znajdowała się z drugiej strony gabinetu Neferet. Poczułam się pewniejsza, gdy nie musiałam jak zagubiona pierwszoklasistka pytać o drogę.

– Zoey! Trzymam dla ciebie miejsce! – zawołała Stevie Rae, gdy tylko weszłam do klasy. Siedziała obok Damiena i podekscytowana wręcz podskakiwała na krześle. Uśmiechnęłam się na jej widok, który znów nasunął mi skojarzenie z radosnym szczeniaczkiem. Naprawdę ucieszyłam się, że ją widzę.

– Opowiadaj! Szybko! Jak było na zajęciach z dramatu? Podobały ci się? A profesor Nolan? Polubiłaś ją? Prawdą że jej tatuaż jest odlotowy? Mnie przypomina coś w rodzaju maski.

Damien potrząsnął Stevie Rae za ramię.