Выбрать главу

Mężczyzna pogładził palcami długie, siwe włosy. Potem nachylił się do przodu i oparł ręce na kolanach. – Nefilimowie są dziećmi aniołów i…

– Aniołów i kobiet – przerwał Aaron. Nie chciał tracić czasu na coś, co już wiedział. – Wiem, czytałem o tym w bibliotece. A teraz powiedz mi, proszę, co to ma wspólnego ze mną.

– To trochę skomplikowane – przyznał Zeke. – Ale jeśli dasz mi chwilę, postaram się wyjaśnić ci kilka rzeczy.

Przyglądał się Aaronowi intensywnym, a jednocześnie łagodnym wzrokiem, który sugerował, że nie jest zwyczajnym, starym wariatem, ale kimś, kto niegdyś cieszył się dużą władzą.

Gabriel podszedł do świeżo posadzonego drzewa i zaczął je obwąchiwać.

– Przepraszam. – Aaron otrząsnął się z zamyśleniu, – Mów dalej.

Zeke podrapał się po nieogolonym policzku, poszukał w głowie właściwego wątku i kontynuował swoją opowieść.

– Dobrze. A więc Nefilimowie są dziećmi aniołów i śmiertelniczek. Niezwykłymi dziećmi, rzecz jasna, Ich matki rzadko doczekiwały rozwiązania – a i dzieci niekoniecznie przeżywały sam poród. Ale nawet dzisiaj, raz na jakiś czas, na świat przychodzi kolejny Nefilim.

Gabriel wrócił i upuścił piłkę, tym razem wytarzaną w aromatycznej mierzwie, u stóp Ezekiela.

–  Spójrz, Zeke – piłka!

Mężczyzna sięgnął po piłkę i zaczął obracać ją w palcach. Gabriel nie spuszczał z niej oczu.

– Na pierwszy rzut oka wszystko jest z nimi w jak najlepszym porządku. Ale w rzeczywistości noszą w sobie dwa pierwiastki – boski i ludzki. To wyjątkowo piorunująca mieszanka, a sami Nefilimowie są najbardziej imponującym dziełem Stwórcy.

Zeke podrzucał piłkę w górę i w dół, a Gabriel wodził za nią wzrokiem tam i z powrotem.

Nefilim ma zazwyczaj normalne dzieciństwo, jednak kiedy osiąga dojrzałość, jego anielska natura zaczy-na dawać o sobie znać. Wtedy też zaczynają się problemy, zupełnie jakby te dwie połówki nie potrafiły już dłużej współistnieć. – To mówiąc, Zeke rzucił psu piłkę i Gabriel zniknął znowu na jakiś czas. – Jak widać, dzieje się to najczęściej w wieku osiemnastu, dziewiętnastu lat.

Aaron poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Odwrócił się do mężczyzny siedzącego na ławce.

– Chcesz mi powiedzieć… że moja matka… spała z aniołem? Na miłość boską!

Gabriel wrócił z piłką w pysku i zatrzymał się u stóp Aarona, wyczuwając rosnący niepokój swojego pana. Ob-wąchał jego nogę i doszedł do wniosku, że wszystko jest w porządku, więc podszedł do Ezekiela. – Znałeś swojego ojca? – spytał Zeke, powoli podnosząc piłkę.

– To nie ma znaczenia – warknął Aaron, obracając się plecami do starego mężczyzny i psa.

Spojrzał na swój samochód, zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Najchętniej by do niego pobiegł. Czuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. Był na krawędzi załamania nerwowego. A teraz jeszcze to pytanie, które zadał mu Zeke, uderzyło go jak cios rękawicy bokser skiej. Matka umarła przy porodzie, zabierając ze sobą do grobu tożsamość ojca Aarona.

– I tu się mylisz – usłyszał za plecami głos mężczyzny. – To ma ogromne znaczenie.

Aaron odwrócił się do niego. Nagle poczuł się stras nie słaby, całkowicie pozbawiony życiowej energii.

– Istnieje grupa aniołów nazywanych Potęgami. To najstarsi spośród wszystkich aniołów; Bóg stworzył ich jako pierwszych. Niektórzy zwą ich także Strażą Anielską.

Gabriel zauważył kilka mew siedzących nieopodal na ziemi.

–  Duże ptaki - warknął i zaczął skradać się w ich kierunku, jak jakiś groźny polujący drapieżnik.

Zeke wstał z ławki i podszedł do Aarona.

– Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie – powiedział, przygważdżając go wzrokiem. – Potęgi są kimś w rodzaju… – zastanawiał się przez chwilę. – To coś w rodzaju tajnej policji, boski oddział szturmowy. Ich zadaniem jest eliminowanie wszystkiego, co uznają za obrazę majestatu Stwórcy.

Aaron był zakłopotany.

– Nie rozumiem – powiedział, kręcąc głową.

– Strażnicy uznali dawno temu, że Nefilimowie stanowią właśnie taką obrazę. Skazę w wizerunku Boga.

– Czy to znaczy, że ci aniołowie zabijają Nefilimów? spytał Aaron, choć tak naprawdę znał już odpowiedź. Zake powoli skinął głową, a jego twarz przybrała złowieszczy wyraz.

– Na początku to była rzeź. Większość Nefilimów została wymordowana, kiedy byli jeszcze dziećmi. Nie wiedzieli nawet, dlaczego muszą umrzeć. – Starzec zła-pał Aarona za ramiona w potężnym uścisku. – Posłuchaj mnie uważnie, bo od tego może zależeć twoje życie.

Uchwyt Ezekiela był tak mocny, że sprawiał ból. Aaron chciał się wyrwać, ale nie był w stanie. Starszy mężczyzna okazał się niewiarygodnie silny, – To dzieje się także dzisiaj, Aaronie. Rozumiesz, co do ciebie mówię? Wciąż rodzą się Nefilimowie, a kie-dy zaczynają ukazywać swoją prawdziwą naturę, Strażnicy ich odnajdują.

Aaronowi w końcu udało się oswobodzić z uścisku.

– Odejdź i daj mi święty spokój! – warknął.

– Potęgi odnajdują ich i mordują. Nie znają litości. W ich oczach jesteś wybrykiem natury; czymś, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

Aarona nagle obleciał strach.

– Muszę już iść – powiedział, szukając wzrokiem psa. Zagwizdał na palcach i dojrzał w oddali Gabriela, który obsikiwał właśnie kosz na śmieci. Pies usłyszał gwizdanie i zaczął biec w ich stronę.

– Posłuchaj mnie, Aaronie – ostrzegł go Zeke. – Twoja moc właśnie rozkwita. Jeśli nie będziesz ostrożny…

Aaron obrócił się na pięcie i błyskawicznie podszedł do swego rozmówcy, zaciskając z furią pięści. Nie potrafił się już powstrzymać. Był przerażony – przerażony i wściekły – ponieważ zaczął wierzyć w nieprawdopodobną opowieść Ezekiela. Pragnął odpowiedzi, ale nie takich – te prowadziły prosto na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego.

– Co takiego? – wrzasnął. – Jeśli nie będę ostrożny, boski oddział szturmowy spadnie z nieba i pozbawi mnie życia?

Nagle przypomniał sobie powracający wielokrotnie sen, a właściwie koszmar i zrobiło mu się niedobrze, Jego wściekłość jeszcze wzrosła.

– Wiem, że to brzmi niewiarygodnie – odparł Zeke – ale musisz mi uwierzyć. Dzieje się tak od tysięcy lat i…

– Zamknij się wreszcie! – Aaron wybuchnął mu prosto w twarz. – Po prostu zamknij tę swoją niewyparzoną gębę! – To mówiąc, odwrócił się i odszedł kilka kroków, po czym wrócił. – A ty skąd to wszystko wiesz? – spytał, niemal wsadzając obdartusowi palec wskazujący w oko.

– Skąd znasz tę opowieść o Nefilimach, Potęgach i zabijaniu?

Mężczyzna przemówił, całkowicie opanowany: – Myślę, że znasz już odpowiedź na to pytanie. A je-śli nie – pomyśl lepiej.

Aaron wybuchnął głośnym, okrutnym śmiechem, który zaskoczył nawet jego.

– Pozwól, niech zgadnę. Też jesteś Nefilimem? Zeke uśmiechnął się smutno i pokręcił głową. – Nie jestem Nefilimem. – Mówiąc to, zaczął zdejmować wytarty prochowiec. Pod spodem nosił luźny, zielony sweter i sprane, wyblakłe dżinsy. – Jestem upadłym aniołem. Grigori, dokładnie rzecz ujmując – powiedział, podchodząc bliżej.

Po chwili zdjął także sweter z jednego ramienia, Ukazując nieprawdopodobnie blade ciało i coś jeszcze. Dziwne zgrubienie na plecach, długie na około piętnaście centymetrów, wyrastające wprost z jego łopatki.

Wypukłość była pokryta czymś, co na pierwszy rzut oka wydało się Aaronowi delikatnym białym futerkiem. Ale kiedy przyjrzał się bliżej, okazało się, że to nie futro, lecz białe pióra. Aaron odskoczył do tyłu, kiedy zobaczył, że wybrzuszenie zaczyna się poruszać w górę i w dół. Ten sam ruch widać było po drugiej stronie pleców, zakrytej swetrem.