Выбрать главу

— Oczywiście — westchnęła Tessa mówiąc dalej — nie możemy zabrać ze sobą zbyt wiele, i to zarówno ludzi, jak i obiektów. Któregoś dnia być może uda nam się zbudować statki superluminalne wielkości Osiedla, lecz nasz pierwszy pojazd będzie bardzo mały i prymitywny według najnowszych standardów. Będziemy mogli zabrać jednego Rotorianina. nie więcej, musimy więc dokonać starannego wyboru.

— Moja córka, Marlena — powiedział Fisher.

— Może nie zechcieć lecieć z nami. Musi to być ktoś, kto sam pragnąłby wrócić tutaj. Na pewno znajdzie się ktoś taki pośród j kilku tysięcy. A ona…

— Marlena będzie chciała tu wrócić. Porozmawiam z nią. Jakoś to załatwię.

— Jej matka może się nie zgodzić. — Ją także przekonam — powiedział uparcie Fisher. — Zobaczysz.

Tessa ponownie westchnęła.

— Lepiej zapomnij o tym, Krile, Nie rozumiesz, że nie możemy zabrać twojej córki nawet gdyby chciała…

— Dlaczego? Dlaczego nie?

— Miała rok, gdy odlecieli. Nie ma żadnych wspomnień z Układu Słonecznego. Nikt tutaj nie potrafiłby jej zidentyfikować. Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających jej tożsamość, gdziekolwiek. Nie, to musi być osoba przynajmniej w średnim wieku, ktoś, kto odwiedzał inne Osiedla lub jeszcze lepiej — był kiedyś na Ziemi.

Przerwała na chwilę.

— Twoja żona nadawałaby się najlepiej. Mówiłeś, że kiedyś studiowała na Ziemi. Muszą istnieć jakieś dokumenty stwierdzające ten fakt, z łatwością dałoby się ją zidentyfikować. Chociaż, mówiąc szczerze, wolałabym, żeby był to ktoś inny.

Fisher milczał.

— Przepraszam, Krile — powiedziała niemal żałośnie Tessa. -Nie chciałam, żeby to tak wypadło.

— Niech tylko Martena będzie żywa — odezwał się z goryczą w głosie — a wtedy zobaczymy, co da się zrobić.

Rozdział 21

BADANIE MÓZGU

— Bardzo mi przykro — powiedział Siever Genarr, spoglądając wzdłuż swojego długiego nosa na matkę i córkę. Jego spojrzenie wyrażało żałość. — Mówiłem Marlenie, że nie mamy tutaj zbyt wiele pracy i zaraz potem wysiadło nam zasilanie, musiałem więc Odwołać tę naszą konferencję. Kryzys został jednak zażegnany, poza tym awaria nie była zbyt poważna, z tego co wiem. Czy mogę prosić o wybaczenie?

— Oczywiście, Siever — powiedziała Eugenia Insygna. Była wyjątkowo niespokojna. — Nie powiem jednak, że były to łatwe dla nas trzy dni. Wydaje mi się, że każda godzina pobytu tutaj stwarza dodatkowe zagrożenie dla Marteny.

— Wcale nie boję się Erytro, wujku Sieverze — włączyła się szybko Marlena.

— Uważam, że Pitt nie może nic nam zrobić na Rotorze — kontynuowała Insygna. — Zdaje sobie z tego sprawę, dlatego przysłał nas tutaj.

— Chcę być uczciwy wobec was obydwu — powiedział Genarr — dlatego zagramy w otwarte karty. Bez względu na to, co Pitt może lub nie może zrobić otwarcie, pozostaje kwestia tego, co jest w stanie zrobić pośrednio. Byłoby karygodnym błędem, Eugenio, minimalizowanie sprytu i pomysłowości Pitta tylko dlatego, że obawiasz się zostać na Erytro. Jeśli wrócisz na Rotora, to zrobisz to wbrew przepisom o stanie wyjątkowym. Pitt może nakazać aresztowanie ciebie i, powiedzmy, prewencyjne zesłanie na Nowego Rotora lub nawet na Erytro. Jeśli chodzi natomiast o Erytro, nie wolno nam minimalizować potencjalnego niebezpieczeństwa, jakim jest Plaga, chociaż pozornie może wyglądać na to, że Plaga skończyła się w swojej złośliwej formie. Mimo to wolałbym nie ryzykować zdrowia Marleny, podobnie jak ty, Eugenio.

— Nie istnieje żadne ryzyko — wyszeptała Marlena z rozdrażnieniem.

— Siever — powiedziała Insygna — nie sądzę, aby było rozsądni kontynuowanie tej dyskusji w obecności Marleny.

— Nie masz racji. Musimy rozmawiać w jej obecności. Podejrzewam, że Marlena wie lepiej niż my obydwoje, co powinna zrobić. To przecież ona sprawuje pieczę nad swoim umysłem, a naszym obowiązkiem jest nie przeszkadzanie jej w tym.

Z gardła Insygny wydobył się nieartykułowany dźwięk, Genan mówił jednak dalej, a w jego głosie brzmiała stanowczość.

— Chcę, żeby brała udział w tej dyskusji, ponieważ liczę na jej wkład. Chcę poznać jej zdanie.

— Znasz jej zdanie — odpowiedziała Insygna. — Ona chce zwiedzać Erytro, a ty powiadasz, że mamy pozwalać jej robić to, co chce, bo jest niezwykła.

— Nikt nie mówił tutaj o niezwykłości, czy o pozwoleniu wyjść poza Kopułę. Chciałbym zaproponować pewien eksperyment oczywiście z odpowiednimi zabezpieczeniami.

— Jaki eksperyment?

— Na początek proponuję badanie mózgu — zwrócił się do Marleny. — Czy rozumiesz, że to jest konieczne? Czy masz coś przeciwko temu?

Marlena wzruszyła ramionami.

— Robiono mi już badanie mózgu. Każdemu z nas je robiono Nie wolno nam zaczynać szkoły bez badania mózgu. Za każdym razem, gdy zgłaszamy się na okresowe badania kontrolne…

— Wiem — przerwał jej delikatnie Genarr. — Nie zmamowałen całkowicie minionych trzech dni. mam tutaj — jego ręka powędrowała w kierunku sterty wydruków komputerowych leżących na biurku — wyniki twoich poprzednich, badań.

— Ach tak! — w głosie Insygny dało się wyczuć triumf. — Ukrył coś przed nami, Marleno?

— Martwi się o mnie. Nie wierzy w to, że czuję się bezpieczna Jest niepewny.

— To niemożliwe, Marleno — powiedział Genarr — jestem absolutnie pewny twojego bezpieczeństwa.

Na Marlenę spłynęło nagłe oświecenie.

— Wiem. Dlatego właśnie czekałeś trzy dni, wujku Sieverze. Chciałeś przekonać sam siebie, że jesteś pewny po to, bym nie dostrzegła twojej niepewności. Ale nie udało ci się. Widzę ją.

— Jeśli to rzeczywiście widać, Marleno, to jedynym rozsądnym wytłumaczeniem jest moja olbrzymia niechęć do narażenia cię na cokolwiek; niechęć biorąca się z wysokiej oceny twojej osoby.

— Jeśli tak bardzo nie chcesz jej narażać na cokolwiek — powiedziała ze złością Insygna — to postaraj się teraz wyobrazić sobie, co ja czuję — ja, jej matka. Byłeś tak niepewny jej bezpieczeństwa, że aż musiałeś zdobyć wyniki jej poprzednich badań mózgu naruszając tym samym jej prawo do prywatności.

— Musiałem wiedzieć. I dowiedziałem się. Badania są niepełne.

— W jakim sensie niepełne?

— We wczesnym okresie istnienia Kopuły, gdy Plaga zbierała tu obfite żniwo, jednym z naszych największych zmartwień było zaprojektowanie lepszego od posiadanych przez nas tomografu do badań mózgu, a także odpowiedniego komputera do analizy danych. Gdy w końcu powstały te urządzenia, nigdy nie przeniesiono ich na Rotora. Pitt bardzo się starał, aby zatuszować wszelkie ślady istnienia Plagi, a pojawienie się nagle na Rotorze ulepszonego tomografu mogłoby zaprowadzić kogoś do nas. Powstałyby plotki i pogłoski. Z mojego punktu widzenia był to absurd, podobnie zresztą jak parę innych pomysłów Pitta. Niemniej jednak, z całą stanowczością mogę stwierdzić, że twoje badania mózgu, Marleno, są niepełne i dlatego chcę, żebyś poddała się im na naszym urządzeniu.