Выбрать главу

– Tak – odparła cierpko.

– Słuchaj, jeśli tylko dobrze się spiszesz, mogę odstąpić ci część ewentualnych udziałów i na jakiś czas zabezpieczyć cię finansowo. Mówię serio. Słyszałaś?

– Tak.

– I co?

– I co? Powiedziałam już, że będę dla niego miła – odpowiedziała i zamilkła do końca podróży.

Wreszcie zaparkowali przed wysokim murem z cegły.

– Najwyraźniej Dalton ceni sobie prywatność – skomentował Scott. – Idź do bramy – rozkazał. – Alex powiedział, że do mola prowadzi ścieżka obok domu. Pośpiesz się, Kate. Z tego, co widać – spojrzał na zaparkowane wokół posesji samochody – wszyscy już są.

Kilkukondygnacyjny dom Daltona doskonale współgrał z pochyłością terenu, prowadzącą do nabrzeżnych skał. Budynek wyglądał na niedawno wybudowany. Stopnie wyciosane w skale były szerokie i płytkie; stanowiły wygodne dojście do mola. Na brzegu czekał już sympatycznie wyglądający młody człowiek z pontonem.

– Państwo Andrews? – zapytał grzecznie. Scott przytaknął. Wówczas mężczyzna wskazał im miejsce w pontonie.

– Pan pierwszy, panie Andrews. Ja pomogę wsiąść pańskiej żonie, a pana poproszę, żeby się nie ruszał.

– Obawiam się, że odrobinę się spóźniliśmy – pokornie zaczął się tłumaczyć Scott.

– To nic. Panu Daltonowi się nie spieszy. W końcu ma to być dla państwa rozrywka, nie musztra.

– Duży jacht – zauważył Scott, spoglądając na smukłą sylwetkę majaczącą w dali.

– Owszem. Pan Dalton spędza na nim sporo czasu. Jacht jest doskonale wyposażony technicznie. Ma zainstalowane, radio, telefon i telefax, słowem, jest stąd możliwy kontakt ze wszystkimi zakątkami świata. Pan Dalton często kieruje z jachtu swoimi interesami.

Alex z daleka wypatrzył spóźnialskich gości. Kiedy się zbliżali, podszedł do balustrady. Scott przywitał się z charakterystyczną dla siebie gadatliwością.

– Przepraszam cię za spóźnienie. To wina Kate. Sam wiesz, jakie są kobiety.

Dalton spojrzał na Kate.

– Cieszę się, że pani przyjęła moje zaproszenie.

Ta uwaga zabrzmiała zbyt intymnie. Kate poczuła zażenowanie. Dalton podał jej rękę i, ignorując Scotta, wprowadził na pokład.

– Przygotowałem dla pani stolik w zacienionym miejscu. Nie dochodzi tam ani wiatr, ani słońce. Może pani bez obaw ściągnąć kapelusz i zostawić go tutaj.

Spojrzenie Daltona i zdecydowany uścisk dłoni Kate poczytała za dowód władzy i żądzy posiadania. Po plecach przebiegł ją nieprzyjemny dreszcz. Scott natychmiast posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Zrozumiała je w mig i, zamiast wyrwać dłoń, stanęła w bezruchu.

Dalton zaprowadził ich na rufę pokładu, gdzie znajdował się częściowo zacieniony salonik z lekkimi meblami z trzciny. Wokół kręcili się ci sami ludzie, których Scott poprzedniego dnia zaprosił na kolację.

Goście Daltona subtelnie skarcili spóźnialskich za niepunktualność. Kate przebiegła wzrokiem po obecnych na jachcie kobietach. Dostrzegła Jan Lister, która miała na sobie stylizowaną na wojskowo koszulkę i bermudy, podkreślające jej zbyt obfite uda. Uśmiechnęła się do niej. Jan wprawdzie nie miała gustu, ale za to z pewnością najlepszy charakter spośród przybyłych kobiet. Z kolei Wendy Jessell przyszła na przyjęcie w żółtym sportowym kostiumie z frotte, który mocno odsłaniał jej opalone ciało i podkreślał puszyste blond włosy. Wreszcie Kate zatrzymała wzrok na Fionie Chardway, która przeciągała się leniwie na sofie i wystawiała na działanie słońca. Jej wysmarowane olejkiem do opalania ciało było skąpo przykryte mocno wyciętym bikini. Fiona upięła ciemne długie włosy w luźny kok. Kate zastanawiała się, czy Scott i jej zechce wyjąć spinki.

Scott skierował się prosto do Fiony. Przyklęknął przy niej i uśmiechnął się zmysłowo. Alex Dalton odciągnął Kate od reszty gości. Najwyraźniej tego dnia zamierzał mieć wyłączność na jej towarzystwo. Dopilnował, żeby usadowiła się wygodnie na krześle, a sam usiadł tuż przy niej.

– Czego chciałaby się pani napić?

– Lemoniady, proszę – uśmiechnęła się, usiłując ukryć zmieszanie.

Dalton skinął na kelnera, szepnął mu coś do ucha i wskazał Scotta.

– … i zajmij się panem Andrews. Nie rozpieszczaj go. Ostatnia, demonstracyjnie wygłoszona uwaga sprawiła, że Kate do reszty straciła pewność siebie. Rzuciła jedynie kilka chaotycznych uwag na temat pogody. Zdziwiła się, kiedy kelner podał Daltonowi bezalkoholowy napój z ananasa. Alex dostrzegł jej zaskoczenie i uśmiechnął się rozbrajająco.

– Lubię własne wyroby, a poza tym rzadko piję alkohol przed wieczorem. Procenty sprawiają, że nie ma się jasnego umysłu.

Załoga wciągnęła kotwicę i jacht ruszył z miejsca. Dalton skwapliwie odpowiadał na pytania gości. Podszedł do balustrady, żeby udzielić wyjaśnień Bobowi Chardwayowi. Kate skorzystała z okazji, że została sama i zaczęła przyglądać się ukradkowo Alexowi.

Poprzedniego wieczora wydawało się jej, że jest ociężały i ma sporą nadwagę. Ale dzisiaj przewiewny strój, na który składały ślę szorty w kolorze khaki i dziergana bawełniana koszula, przekonał ją, że Alex nie ma ani jednej fałdki tłuszczu. Z pewnością jego ramiona i nogi miały większy obwód niż u większości mężczyzn, ale tylko z powodu ich umięśnienia. Kate odniosła wrażenie, że Dalton przypomina potężny pień drzewa, którego żadna siła nie jest w stanie powalić.

Nagle Alex odwrócił się i utkwił przenikliwe spojrzenie błękitnych oczu w Kate, co sprawiło, że na jej policzkach wykwitł rumieniec zakłopotania. Potem przesunął wzrok na jej obnażoną szyję, co do reszty wytrąciło ją z równowagi. Rzuciła przelotne spojrzenie mężowi, który w najlepsze zabawiał Fionę. Przekonawszy się, że Scott nie dostrzegł zuchwałego spojrzenia Daltona, odetchnęła z ulgą.

– O, proszę. Tutaj jest Jack. On ci wszystko wyjaśni – rzekł Dalton, przedstawiając Bobowi mężczyznę, który roznosił drinki. Sam wrócił do Kate i, przyklęknąwszy przy niej, uśmiechnął się niepewnie.

– Jako gospodarz powinienem dbać o wszystkich gości. Ma to swoje wady, gdyż w takim wypadku nie mógłbym poświęcić pani tyle czasu, ile chciałbym. Na szczęście postanowiłem być dzisiaj leniwym gospodarzem. Wygląda pani urzekająco, Mary Kathleen.

– Dziękuję – odparła stłumionym głosem. W oczach Daltona rozbłysły ogniki rozbawienia.

– O czym porozmawiamy?

– A co pana interesuje?

– Och, mnóstwo rzeczy – odparł z drwiną. – Proszę przyznać, że zmiana scenerii i brak służbowych obowiązków sprzyjają odprężeniu. I na dodatek jest pani dzisiaj tak słodko delikatna.

Przesunął czule palcem po ramieniu Kate, ona zaś zesztywniała, a potem zadrżała z oburzenia. Czyżby błędnie oceniała tego mężczyznę? Nie – natychmiast odpowiedziała sobie. Przecież Dalton prowadzi z nią jedynie cyniczną, wyuzdaną grę i sprawdza, na ile może sobie pozwolić. Kate mimowolnie podsłuchała pytanie zadane przez Boba, na które Jack nie potrafił udzielić odpowiedzi. Bez wahania wtrąciła się do rozmowy.

– Ja ci to mogę wytłumaczyć – powiedziała pewnie. – To miejsce nazywano kiedyś Wyspą Głodu. Wywożono tam przestępców, którym wydzielano znikome dzienne racje żywnościowe. Stąd nazwa. Na wyspie wprawdzie nie było więziennych murów, ale też nie było stamtąd ucieczki. Z początkiem lat czterdziestych ubiegłego wieku powstał tam fort, który potem nazwano Fortem Denison.