– Wiem, gdzie jest! – oznajmiła Maggie, zakręciła się na pięcie i popędziła na schody. – Przyniosę ją, mamusiu.
– Dziękuję ci, kochanie – zawołała Ashley za małą i podeszła do asystentki Jeffa.
Brenda uśmiechnęła się do niej serdecznie.
– Wiem, że czujesz się lepiej, dlatego jestem ci wdzięczna, że mogę odwieźć małą do przedszkola. Uwielbiam ją – westchnęła. – Wnuki są najwspanialsze pod słońcem, a Maggie jest taka słodka, jak moja rodzona wnuczka.
– Miło mi, że pani lubi małą. – Ashley zerknęła przez ramię, aby się upewnić, że są same, po czym zaprosiła Brendę do salonu. – Muszę zadać pani pewne pytanie – powiedziała. – Pewnie zabrzmi to trochę dziwnie, za co z góry przepraszam.
Brenda rozsiadła się na beżowej kanapie i zachichotała.
– Mów, bo płonę z ciekawości.
Ashley upewniła się jeszcze raz, czy nikt nie przyczaił się w przedpokoju i przysiadła obok gościa na kanapie.
– Zapytam bez owijania w bawełnę. Czy mogę ufać Jeffowi? Znalazłam się w dosyć trudnej sytuacji. Jeff zaproponował mi pracę gospodyni. Oznaczałoby to, że zamieszkałybyśmy tutaj z Maggie. Z jednej strony to wspaniała okazja. Dobrze płatna praca, przepiękny dom. Nie znam jednak dobrze Jeffa, a mam małe dziecko, za które jestem odpowiedzialna.
– Nie masz się czego obawiać, moja droga – stwierdziła Brenda. – Przyznaję, że Jeff budzi nieco obaw, a do tego nie lubi mówić o sobie, ale to wspaniały facet. Znam go blisko pięć lat i nie zawahałabym się mu zaufać, gdyby w grę wchodziło moje życie. Mało tego, nawet gdyby chodziło o życie moich wnuków.
To było dokładnie to, co Ashley chciała wiedzieć.
– Dziękuję pani za informacje.
Brenda uniosła nieco głowę i wsunęła pasmo blond włosów za ucho.
– Może uznasz mnie za przemądrzałą, ale muszę powiedzieć coś jeszcze.
– Co takiego?
– Jeff nie jest specjalnie towarzyski, dlatego nie spodziewaj się, że będzie cię zabawiał. Jest zdecydowanie typem samotnika. O ile mi wiadomo, nie miał żadnego poważnego związku w ciągu ostatnich pięciu lat. Dlatego pilnuj się, żeby nie złamał ci serca.
Ashley uśmiechnęła się.
– Nie ma sprawy. Nie zamierzam się angażować uczuciowo w żadnym wypadku.
Mogła uważać faceta za seksownego i pociągającego fizycznie, ale dobrze wiedziała, że nie powinna ryzykować i angażować się znowu emocjonalnie. Jeżeli już, to z kimś, kto będzie w stanie pokochać ją ponad wszystko.
– W takim razie nie masz się czego obawiać.
Maggie wpadła do salonu jak burza. W jednym ręku trzymała kurtkę, w drugim mały plecak.
– Jestem gotowa – oznajmiła. Ashley roześmiała się.
– Niezupełnie, młoda damo. Chodź tutaj.
W niecałe pięć minut Maggie była wyszykowana do przedszkola. Ashley pocałowała ją na do widzenia i obiecała, że przyjedzie po nią punktualnie o drugiej. Brenda zamachała jej na pożegnanie, uniosła w górę kciuk i wyszła. Ashley została sam na sam z Jeffem. Najwyższy czas podjąć decyzję.
Znalazła go w jego gabinecie. Pakował dyplomatkę. Czyżby pracował do późna w nocy? – zdziwiła się. Sama prawie nie zmrużyła oka, gdyż nie dawała jej spokoju myśl o złożonej propozycji oraz o tym, jak beznadziejnie zareagowała. Ciekawe, z jakiego powodu Jeff czuwał w ciągu długich nocnych godzin?
Zapukała w uchylone drzwi, po czym weszła do pokoju.
– Czy znajdziesz dla mnie chwilę?
– Oczywiście.
Wskazał fotele stojące przy biurku. Wybrała ten, w którym nie siedziała wczorajszego wieczoru. Jeff rozparł się wygodnie w swoim.
Ashley oblizała wargi.
– Chciałam zapytać, czy twoja wczorajsza propozycja jest nadal aktualna.
– Masz na myśli pożyczkę?
– Nie. Pracę.
Uniósł brwi i skinął głową, nie odzywając się słowem. W porządku. Pomimo jej idiotycznego zachowania, nie zmienił zdania.
– Jestem nią zainteresowana – powiedziała. – Muszę jednak wiedzieć, dlaczego się tak nami przejmujesz. Przecież możesz zatrudnić kogoś na przychodne, kto będzie ci gotował obiady i sprzątał. Dlaczego zdecydowałeś się na stałą pomoc z mieszkaniem i dlaczego na mnie?
Jeff nie odpowiedział od razu. Zastanawiał się przez chwilę. Ashley aż skręcało w fotelu. Czyżby jej pytanie było niestosowne? Czyżby rozzłościła tym Jeffa? Jeśli rzeczywiście jest aż taki zapalczywy, to czy powinna się u niego zatrudnić?
– Poznałem cię na tyle dobrze, żeby powierzyć twojej opiece dom – oświadczył w końcu. – A poza tym bardzo lubię twoją córeczkę.
Ashley ledwie trzymała nerwy na wodzy.
– To dlaczego sam nie masz dzieci? – wymknęło jej się. Zwrócił ku niej szare, chmurne oczy.
– Bo nie mogę.
Spodziewała się pół tuzina wykrętów, ale nie takiej odpowiedzi.
– Nie rozumiem.
– Mam zbyt małą koncentrację plemników w spermie, przez co prawdopodobieństwo zapłodnienia jest bliskie zeru.
Ashley zamrugała. Nie była przygotowana na tak brutalnie szczerą odpowiedź. Aż jej huczało w głowie od natłoku myśli, pytań, które cisnęły jej się na usta. Skąd Jeff o tym wie? Takie badanie nie należało do rutynowych. A więc poddał się specjalnym testom na płodność. Co to miało znaczyć? Że jakaś kobieta usiłowała zajść z nim w ciążę? To znaczy, że kiedyś…
– Byłeś żonaty?
W kącikach ust pojawił się blady uśmiech.
– Wiem, że trudno w to uwierzyć.
– Nie, wcale nie.
Nie chciała przyznać, że tak. Wizerunek Jeffa proszącego jakąś kobietę o rękę wydał jej się abstrakcją. Jeff był żonaty? Mieszkał wspólnie z kobietą? Nosił dżinsy albo snuł się w szlafroku nieogolony? Wprost nie do wiary!
– Byłem żonaty przez kilka lat. Chcieliśmy mieć dziecko. Ponieważ moja żona nie zachodziła w ciążę, zrobiliśmy testy. Okazało się, że to moja wina.
Czy dlatego nie ożenił się ponownie? Czy to był faktyczny powód? Ashley uprzytomniła sobie raptem, że to nie jej sprawa.
– Przepraszam – mruknęła. – Nie pomyśl sobie, broń Boże, że jestem wścibska.
– Rozumiem twoje obawy, ale nie przejmuj się. Bardzo lubię Maggie, nie stanowi dla mnie jednak substytutu córki. – Wziął do ręki pióro i zaczął je pilnie oglądać, jakby chciał zyskać na czasie. W końcu odłożył je. – Nie mam zwyczaju zgrywać miłego faceta, dlatego zachowuję się trochę niezręcznie – powiedział. – Pracujesz dla mnie. A ja nie zamierzam cię zwalniać. Jeżeli chcesz pożyczyć pieniądze na przeprowadzkę do innego mieszkania oraz pracować dalej jako sprzątaczka w biurze, nie mam nic przeciwko temu. Może jednak zdecydowałabyś się – podjąć u mnie pracę jako gospodyni na okres próbny. Nie oczekuję niczego w zamian ani od ciebie, ani od twej córki – przerwał na moment. Jego twarz zachmurzyła się. – Jeżeli koniecznie szukasz wytłumaczenia dla mojego postępowania, pomyśl sobie, że to próba odkupienia win.
– Za co?
Wzruszył ramionami.
– Jestem cholernie dobry w swoim fachu, ale byłem jeszcze lepszy jako żołnierz. Przyszło mi za to zapłacić wysoką cenę.
Ashley nie dopytywała się, bo nie chciała wiedzieć, co on takiego zrobił. Przypomniała sobie artykuł w prasie o jego udziale w operacjach specjalnych, pełen niejasnych aluzji i napomknięć o owianych tajemnicą bitwach.
Jeff był niebezpiecznym człowiekiem. Tak mówił jej rozum, ale co innego czuło jej serce. Jakby nie dopuszczała do świadomości, że ludzie są bezlitośni dla swoich wrogów.
– Mam małe dziecko – powiedziała. – Biorąc pod uwagę charakter twojej pracy, zakładam, że masz w domu broń. Czy moja córka będzie tu bezpieczna?
Jeff nie odpowiedział, tylko wstał z miejsca. W drugim końcu gabinetu wyjął książkę z półki i raptem cała szafa na książki otworzyła się. Ashley wstała z fotela i podeszła do Jeffa. Pokazał jej olbrzymi sejf wbudowany w ścianę.