– Kiedy ostatni raz kochałeś się na podłodze w salonie? – spytała.
– Nigdy tego nie robiłem.
Zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej całej prawdy. Że nigdy nie zapraszał kobiet do domu. I że w tym domu jeszcze w ogóle nigdy się nie kochał.
Kochać się.
Poruszyły go te słowa, ale nie dało się ich uniknąć. Ashley znaczyła dla niego więcej niż seks.
– A ty? – zapytał.
Ashley uniosła się na łokciu i uśmiechnęła się do niego figlarnie.
– Ja też nigdy przedtem nie kochałam się na podłodze w twoim salonie.
Jeff objął ją i przyciągnął do siebie. Jej nagie ciało, przytulone do niego, sprawiało mu wielką przyjemność.
– Jak się czujesz? – zapytał i przeciągnął pieszczotliwie dłonią od jej ramienia aż po pośladki.
– Dobrze. A nawet lepiej – westchnęła. – Byłeś zadziwiający. Zwłaszcza twoja umiejętność koncentrowania się na tym, co masz pod ręką.
Ashley przekręciła się na bok. Jeff oplótł ramieniem jej biodra, natrafiając na wystające kości.
– Jesteś za chuda – stwierdził.
Utkwiła w niego wzrok.
– Odwołuję wszystkie miłe słowa, które przed chwilą powiedziałam. Doprawdy to niebywały nietakt krytykować ciało kobiety, zwłaszcza po spędzeniu z nią szalonych chwil, a do tego gdy jeszcze leży obok wciąż naga.
Ashley wyraźnie dowcipkowała sobie, ale Jeff zachował powagę.
– To nie krytyka, tylko stwierdzenie faktów. Jesteś niedożywiona i to, o ile mnie intuicja nie myli, ze względu na brak pieniędzy, a nie dlatego, by dobrze się prezentować w ciuchach, prawda?
Ashley usiadła i odwróciła od niego twarz.
– Daj spokój, Jeff. Nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie psuj, proszę, nastroju.
Jej reakcja była odpowiedzią na pytanie. Nienawidził myśli, że kiedyś miała tak mało pieniędzy, że nie starczało jej nawet na jedzenie. Pragnął zmienić jej życie na lepsze. Tyle, że był dla niej nieodpowiednią osobą. Nicole miała rację, kiedy zwróciła mu uwagę, że nie potrafi zachowywać się tak jak inni mężczyźni.
Przynajmniej załatwił Ashley nową pracę. Dopóki pracuje dla niego, nic jej nie grozi.
– Powinieneś powiedzieć mi coś uspokajającego – mruknęła.
– Przepraszam. – Dotknął jej nagiej skóry. – Nie chciałem psuć nastroju. Chodź tu, proszę, chcę cię przytulić.
Odwróciła się do niego. Światło padające przez uchylone zasłony oświetlało jej ciało. Miała zaskakująco pełne piersi, zważywszy jej filigranową budowę. Jej sutki były wyraźnie nabrzmiałe. Kiedy się poruszyła, piersi jej nieznacznie zafalowały. Była ucieleśnieniem wyobrażeń, przywołanym do życia w środku nocy.
Jeff nie mógł się powstrzymać – pochylił się i objął jej prawy sutek ustami. Ashley chwyciła go za głowę i aż jęknęła. Raptem zaczął jej dotykać wszędzie, zapragnąwszy jej znowu gorąco. Powtarzał sobie jednak, że na to jeszcze za wcześnie.
– Nie chcę cię uszkodzić – mruknął.
– Nie martw się o to.
Przytuliła się do niego, kiedy zaczęli się całować.
Jeff w ułamku sekundy był znowu podniecony i zgłodniały tak, jakby wcale nie kochali się przed niespełna godziną. Ujął jej piersi w dłonie i drażnił sutki. Ashley przeczesała palcami jego włosy i zaczęła głaskać go po plecach. Jeff wziął ją za biodra i rozchylił jej nogi. Poddała mu się, ale jednym zwinnym ruchem usiadła na nim, tak że odnalazł bez trudu drogę do niej.
Ashley nie mogła uwierzyć, że znowu się kochają. Należała do kobiet, które miały ochotę na seks raz na parę dni. Przy Jeffie sama sobie wydała się nienasycona. Gdy wypełnił ją, zacisnęła się instynktownie wokół niego. Odchyliła głowę do tyłu, by złapać oddech. Zapragnęła szaleńczo, by zatopił się w niej coraz głębiej i głębiej.
Unosiła się w górę i opadała w takim tempie, że obawiała się, czy jej ruchy nie są zbyt szybkie, dopóki nie poczuła, że to jego dłonie nadają rytm jej biodrom, kontrolując przy tym każdy ruch tak, aby się z niej przypadkiem nie wyślizgnął. Przy każdym pchnięciu zaciskała się wokół niego. Nigdy nie przypuszczała, że można się kochać w taki sposób.
Raptem zaczęła zataczać biodrami kółka, czując coraz większe napięcie i pożądanie doprowadzające ją niemal do szaleństwa. Trawiona nim, zatraciła się kompletnie – aż zadrżała, gdy ogarnęła ją błogość. W momencie szczytowania poczuła, że Jeff zesztywniał, a z jego piersi wydobył się okrzyk. Wczepili się w siebie w momencie, gdy ich ciała osiągnęły jednoczesne spełnienie.
Ashley śpi jak niewiniątko, pomyślał Jeff później, kiedy oboje leżeli w jego bezkresnym łóżku. Świadczył o tym jej spokojny oddech. Jeff nie potrafił znaleźć ukojenia we śnie. Po prostu nie miał odwagi.
Kiedy ostatni raz kochał się z kobietą? Nie chodzi o to, kiedy uprawiał seks, ale naprawdę się kochał. Nie potrafił sobie przypomnieć. W każdym razie jeszcze na długo, zanim rozstał się z Nicole. Bo kiedy ich małżeństwo zaczęło się rozpadać, ich kontakt stał się czysto fizyczny. Traktował seks wyłącznie jako rozładowanie cielesnych potrzeb. Tym razem jednak było to coś zupełnie innego.
Zamknął oczy, pilnował się jednak, aby nie zasnąć, ze względu na koszmarny sen, który czyhał na niego w podświadomości. Nie chciał, aby przyśnił mu się dwukrotnie jednej nocy. Zwłaszcza że Ashley spała tak błogo obok niego. Wydawało jej się, że go rozumie, ale w gruncie rzeczy nie miała pojęcia o jego prawdziwej naturze.
Zamiast spać, tulił ją do siebie, starając się nie myśleć o tym, że znowu jej pragnie. Doszedł do wniosku, że może sobie pofolgować jedynie tej nocy. Pożądanie czyni mężczyznę słabym i nieostrożnym, co dla niego mogło się skończyć tragicznie.
Rano odejdzie, nie oglądając się za siebie. Tak będzie lepiej dla nich obojga. Na razie czekała go jeszcze długa noc. Przymknął oczy i wciągnął w płuca słodki zapach jej skóry.
Następnego ranka Ashley usiłowała zapanować nad uczuciem lekkiego pieczenia na plecach oraz ogromnym poczuciem winy. Starała się zachowywać zupełnie normalnie, przygotowując śniadanie dla córeczki, chociaż Jeff siedział przy stole, wyglądając tak, jakby minionej nocy nic się nie wydarzyło. Na szczęście Maggie nie wyczuwała panującego miedzy nimi napięcia i gadała jak najęta, jak każdego ranka.
Ashley obudził szum prysznica i wykorzystując moment, że Jeff jest w łazience, umknęła do swojego pokoju. Kiedy spotkali się w kuchni, przywitała go i nalała mu kawy, jak gdyby nigdy nic, aby broń Boże nie wzbudzić w córce żadnych podejrzeń.
Smarowała kanapkę masłem orzechowym, usiłując dostrzec w ubranym jak spod igły, konserwatywnym mężczyźnie faceta, który minionej nocy obcałował całe jej ciało. Który obudził ją nad ranem, aby kochać się z nią jeszcze raz.
Sięgnęła po słoik z dżemem. Choć ostatniej nocy było im ze sobą cudownie, uznała, że powinno się skończyć na tym jednym razie. Jeff nie należał do mężczyzn, którzy związaliby się z kobietą jej pokroju, ona natomiast nie miała najmniejszej ochoty na przelotny związek, jedynie dla seksu. Dla niej życie intymne wiązało się nieodłącznie z miłością. Nie kochała Jeffa, nie chciała go kochać. Na wszelki wypadek postanowiła trzymać się od niego z daleka.
Przy najbliższej sposobności powie mu, co postanowiła w tej kwestii.
Skończyła szykować kanapkę dla córki i włożyła ją do małego, plastikowego pudełeczka z wizerunkiem kotka na przykrywce.
– Niedługo Wielkanoc – oznajmiła Maggie.
Jeff uśmiechnął się do małej dziewczynki sponad parującego kubka z kawą.
– I co w związku z tym?
Maggie spojrzała na niego, zdumiona jego niewiedzą.
– Pójdziemy z mamusią do kościoła, gdzie będzie pełno pięknych kwiatów i posłuchamy ksi… ksi… – zerknęła na matkę, szukając wsparcia.