Uniosła się w górę i oparła stopy o poręcz fotela, otwierając się dla niego. Przyjął to milczące zaproszenie i zaczął ją powoli pieścić. Jęknęła z rozkoszy i rozsunęła szerzej uda. Badał językiem miejsce, w które miał wejść za chwilę, zgłębiał słodką tajemnicę jej pożądania, zanim pocałował punkt przeznaczony do wprawienia jej w największą błogość.
Odszukał bez trudu wrażliwe miejsce i zabrał się do pracy.
Jego palce bawiły się stwardniałymi sutkami, jego język zataczał kółka, muskał, pocierał subtelnie, całował, lizał. Poruszał językiem to szybko, to znów wolno. Ashley wydała z siebie jęk, błagała go, aby miał nad nią litość. Nogi zaczęły jej drżeć z podniecenia, a ciało oblało się potem. Dopiero wtedy uległ jej prośbom i przyspieszył ruchy, doprowadzając ją miarowym rytmem do ekstazy.
Zajęło mu to niespełna dziesięć sekund. Pieścił ją, dopóki nie osiągnęła spełnienia w jego objęciach. Jej ciałem targały przez chwilę spazmatyczne dreszcze.
Powstrzymywał się tak długo jak. mógł, czekając, aż Ashley w końcu zastygnie w bezruchu. Wstał i rozpiął pasek od spodni. Mocował się przez moment z zamkiem błyskawicznym. Zsunął spodnie, odepchnął na bok krzesło i poprosił Ashley, by go oplotła nogami w talii. Oparł się rękoma o biurko, zatopił spojrzenie w jej przepięknej twarzy i zanurzył się w jej wnętrzu jednym, powolnym ruchem, który zaparł im obojgu dech.
Ashley zacisnęła nogi wokół niego, uśmiechając się. Jej oczy szkliły się jeszcze od przeżytej przed chwilą rozkoszy. Jeff wykonywał rytmiczne ruchy, obserwując jej twarz, na której zaczęło pojawiać się znowu napięcie. Poczuł raptem, że jej ciałem wstrząsają konwulsje. Jęknęła z rozkoszy. Przełknął ślinę, z trudem panując nad sobą.
Wiedział, że dopóki znajduje się w niej, wykonując rytmiczne ruchy, będzie szczytowała, falując wokół niego biodrami, wciągając go coraz głębiej w siebie, zmuszając, aby przekroczył granicę. Poruszył biodrami, przeklinając w duchu, że z nikim już mu nie będzie tak dobrze, i pragnąc, aby chwila ta trwała wieczność.
Poczekaj, powtarzał sobie. Powstrzymaj się jeszcze trochę. Nie potrafił jednak. Ashley przyciągnęła go nogami, wchłaniając głębiej w siebie, oddając się błogiej rozkoszy. Kiedy wyszeptała jego imię, stracił nad sobą kontrolę. Chwycił ją za biodra i przyspieszył ruchy. W uszach zaczęła mu szumieć krew. Myśli mu się rozpierzchły, zabrakło mu tchu i poczuł gwałtowną ulgę w momencie spełnienia.
Kiedy już doszedł do siebie, pochylił się i pocałował ją w usta.
– Byłeś jak zwykle zadziwiający – westchnęła. – Drzemią w tobie ukryte talenty.
Musnął wargami jej policzki, nos, dolną wargę.
– Moim celem jest zaspokojenie ciebie.
– Proszę, nie upraszczaj sprawy. To nie jest kwestia jedynie zaspokojenia fizycznego. – Jej orzechowe oczy spochmurniały. – Nie chowaj więcej przede mną swoich uczuć, dobrze?
Nie potrafił jej niczego odmówić.
– Obiecuję ci, że nie będę.
Jeff wystukał swoje uwagi dotyczące raportu, przygotowanego przez jego zespół. Opracowali już prawie do końca plan ochrony Kirkmana i jego wspólników. Spotkanie miało się odbyć za kilka dni.
Zadzwonił telefon. Jeff odebrał, ale gdy skończył rozmowę, nie mógł się ponownie skupić na raporcie. Ciężko mu się było dzisiaj skoncentrować, bo jego myśli zaprzątała Ashley.
Minął już blisko tydzień, odkąd zarzuciła mu, że ukrywa przed nią swoje uczucia. W czasie tego tygodnia ich związek nadal komplikował mu życie. Wiedział, że powinien z nią zerwać, nie mógł się jednak na to zdobyć. Zerwanie stanowiło najbezpieczniejsze dla niego rozwiązanie, uświadomił sobie jednak, że mierzi go powrót do samotnego życia. Czerpał radość z ciepła, które wnosiły w jego życie Ashley oraz Maggie. Z namiętności, jaką Ashley obdarowywała go w łóżku. Sprawiała mu przyjemność świadomość, że czeka na niego w domu, że o nim myśli. Ufał jej.
Potrafił powierzyć swoje życie ludziom, z którymi brał udział w niebezpiecznych misjach, ale nigdy jeszcze nie obdarzył zaufaniem żadnej kobiety. Nie zawierzył jej swego serca ani duszy. Obawiał się, że z Ashley może być inaczej.
Chwilami zastanawiał się, co będzie dalej. Czy przeżyje jej odejście?
Nagle drzwi do gabinetu otwarły się z impetem i do pokoju wpadła Ashley. W jej oczach malowała się wściekłość. Przez myśl przemknęło mu, że stała się nieodłączną częścią jego życia. Podziwiał jej nieulękłą naturę – potrafiła zdobyć się na odwagę nawet w sytuacjach, kiedy miała wiele do stracenia.
Zatrzasnęła za sobą drzwi.
– Co ty sobie, do diabła, wyobrażasz?! – wyrzuciła z siebie z furią.
Jeff odwrócił się od komputera i spojrzał jej w twarz. Nie miał pojęcia, o co jej chodzi, uświadomił sobie tylko, że nigdy przedtem nie odwiedziła go w pracy.
– Ashley, w czym problem?
Jej oczy pałały.
– Nie udawaj, że nie wiesz! Co ty wyprawiasz, Jeff? Prowadzisz ze mną jakąś grę? Myślisz, że mnie to bawi? Jak śmiesz igrać sobie z moim życiem! Czy ty w ogóle myślisz? Zupełnie cię nie obchodzi, że mam jakieś cele i plany? Niech cię diabli porwą!
Nie miał pojęcia, co się stało. Wstał, obszedł biurko i stanął tuż przed nią. Czyżby w końcu odkryła, że jego sny nie stanowią jedynie projekcji jego podświadomości, ale demaskują prawdę? Czyżby uzmysłowiła sobie, że nie jest taki jak inni?
Jej oczy zaszły łzami. Otarła je ze złością.
– Powiedz coś wreszcie!
– Nadal nie wiem, co się stało – bąknął.
Ashley zacisnęła usta.
– Typowy facet. Co ja mam powiedzieć Maggie? Czy w ogóle pomyślałeś o niej choć przez chwilę?
Kiedy wspomniała o dziewczynce, zamarło mu serce.
– Czy coś się stało z Maggie? Jest ranna?
– To nie ma nic wspólnego z nią – odepchnęła go od siebie. – Niech cię szlag trafi z całą tą łzawą historyjką. I pomyśleć, że w nią uwierzyłam. Jestem skończoną idiotką! Okłamałeś mnie. Jak mogłeś?
– Ashley, o co ci chodzi? Rzuciła mu piorunujące spojrzenie.
– Jestem w ciąży.
Rozdział 14
Ashley mówiła dalej, ale Jeff jej nie słuchał. Nie mógł uwierzyć w to, co oznajmiła przed chwilą.
Była w ciąży?
Miał wrażenie, że przestał mu pracować mózg. Ashley jest w ciąży. Powtarzał w kółko te słowa, zastanawiając się, jak to w ogóle możliwe.
– Nie waż się tylko zareagować w jakiś idiotyczny sposób. Na przykład zapytać: „Kto jest ojcem?" – powiedziała, przeszywając go wzrokiem. – Doskonale wiesz, gdzie spędzałam noce. To jest twoje dziecko.
Dziecko. Zabrzmiało to jeszcze bardziej realnie niż ciąża. Czyżby naprawdę poczęli maleństwo? Rozwijała się w niej żywa istota, która miała stać się noworodkiem, a potem małym dzieckiem.
Przypomniał sobie, co powiedział lekarz, kiedy Nicole miała problemy z zajściem w ciążę. Uznał, że winien jest Jeff, gdyż ma za niską koncentrację plemników w spermie. W każdym razie poniżej optymalnej liczby. Twierdził, że zapłodnienie normalną drogą jest raczej mało prawdopodobne, istnieją jednak różne alternatywne rozwiązania, z których w razie potrzeby mogą skorzystać. Nicole nie była jednak nimi zainteresowana. Powiedziała, że Jeff nie może zostać ojcem wcale nie dlatego, że ma za niską koncentrację plemników, tylko dlatego, że przestał być człowiekiem.
Jak widać, myliła się.
Jeffowi nie przyszło do głowy, aby zasięgnąć gdzie indziej porady lekarskiej. Do czasu, kiedy w jego życiu pojawiła się Ashley, używał prezerwatywy ze względów zdrowotnych. Przy Ashley uznał to za zbędne. Wiedział, że sam jest zdrowy, dlatego nie obawiał się, że może ją zarazić jakąś paskudną chorobą. Nigdy nie brał pod uwagę tego, że może zajść z nim w ciążę.