Выбрать главу

— Wypij to — poleciła. — Będziesz po tym smacznie spał. Wypij do dna, jak przystało na grzecznego chłopca. A teraz zrelaksuj się, masz za sobą ciężki dzień. Śmierć i wskrzeszenie, i ten pozostały rozgardiasz.

Dwie wielkie łzy spłynęły po policzkach Blaine’a.

— Aj, aj — powiedziała. — Szkoda, że nie ma tu kamer. To są najbardziej autentyczne łzy, jakie kiedykolwiek widziałam. Wiele tragicznych i autentycznych zdarzeń widziałam w tym szpitalu, wierz mi. Mogłabym powiedzieć co nieco tym zarozumiałym chłopcom o ludzkiej naturze, choć im się wydaje, że znają każde drgnienie serca.

— Gdzie ja jestem? — zapytał senny.

— Możesz to nazwać pobytem w przyszłości.

— Och!

Zasnął.

3

Obudził się po wielu godzinach, spokojny i odprężony. Rozejrzał się dookoła i wszystko sobie przypomniał. Zginął w wypadku i w jakiś czas później został wskrzeszony. Stał tu doktor, który uważał, że przecenia się znaczenie urazu wywołanego śmiercią, i ludzie, którzy nagrywali jego reakcje i nazywali je materiałem godnym archiwum. I ładna dziewczyna, której twarz wyrażała tak mało emocji.

Ziewnął i przeciągnął się. Martwy. Zmarł w wieku trzydziestu dwu lat. Szkoda, stwierdził, a jednocześnie — jaka korzyść. Materiał w pierwszym gatunku i wielce obiecujący…

Zaniepokoił się swoim nonszalanckim stosunkiem do tego, co się stało. Nie powinien w ten sposób reagować. Próbował wzbudzić w sobie uczucie szoku, które — jak sądził — było bardziej na miejscu.

Jeszcze wczoraj — pomyślał — byłem projektantem jachtów, wracającym z Maryland. Dziś jestem człowiekiem wskrzeszonym w bliżej nieokreślonej przyszłości. Przyszłość! Wskrzeszenie!

Bez skutku, nie działało. Widocznie oswoił się z sytuacją. Niektórzy potrafią przywyknąć nawet do śmierci. Szczególnie do swojej śmierci. Pewnie dałoby się komuś takiemu ucinać głowę trzy razy dziennie i tak by mu to weszło w krew, że płakałby jak dziecko, gdyby zaprzestano tej czynności…

Pomyślał o Laurze. Czy płakała po nim? Czy się rozpiła? A może po prostu poczuła przygnębienie i wzięła środek uspokajający? A co z Jane i Miriam? Czy dowiedziały się o jego śmierci? Prawdopodobnie nie. Jeszcze wiele miesięcy po wypadku zastanawiały się, czemu nie dzwoni.

Dosyć tego. To wszystko tylko przeszłość. Teraz jest w przyszłości.

Cała jednak jego wiedza o przyszłości ograniczała się do białego pokoju, lekarzy i pielęgniarki, a także mężczyzn nagrywających jego reakcje i ładnej dziewczyny. Jak dotąd nie widział większych różnic pomiędzy obydwoma epokami. Ale niewątpliwie jakieś istnieją.

Przypomniał sobie artykuły w gazetach i opowiadania. Być może wykorzystywana jest energia jądrowa, uprawia się rośliny na dnie mórz, a na całym świecie panuje pokój; może wprowadzono powszechną kontrolę urodzin, odbywają się podróże międzyplanetarne, uznaje się wolną miłość i całkowitą równość, może też wynaleziono lekarstwa na każdą chorobę, a w społeczeństwie — mimo powszechnego planowania — każdy człowiek jest wolny.

Tak powinno być. Ale istniały jeszcze inne, mniej przyjemne warianty. Być może władzę na Ziemi sprawuje jakaś bezwzględna oligarchia i maluczcy walczą o swoją wolność albo jakieś dziwacznie wyglądające istoty pozaziemskie zmieniły ludzi w niewolników. Może jakieś straszliwe choroby zagrażają ludzkiej rasie lub wojna atomowa zniszczyła całą cywilizację lub… miliony innych możliwości.

A jednak — pomyślał Blaine — ludzkość na przestrzeni wieków dowiodła, że umie unikać skrajności; przepowiadano chaos, utopię, które jednak nie miały większego wpływu na rzeczywistość.

Blaine spodziewał się, że podobnie jest i teraz. Pewne problemy znikły, a na ich miejsce pojawiły się nowe. Spodziewam się, że w pewnym uproszczeniu — powiedział do siebie — ta przyszłość okaże się dokładnie taka sama, jak inne przyszłości w porównaniu do wcześniejszych czasów. Może nie jest to dokładny opis, ale nie jestem przecież futurologiem.

Jego rozważania przerwało wejście Marie Thorne.

* * *

— Dzień dobry, jak pan się czuje? — zapytała.

— Jak nowo narodzony — odpowiedział szczerze.

— Wspaniale. Czy mógłby pan to podpisać? — podała mu długopis i kartkę.

— Jest pani cholernie efektowna. Co podpisuję?

— Niech pan przeczyta. Jest to oświadczenie uwalniające nas od prawnej odpowiedzialności za uratowanie panu życia.

— Rzeczywiście uratowała je pani?

— A jak pan myśli — skąd pan się tu wziął?

— Nie zastanawiałem się nad tym.

— Uratowaliśmy pana. Odbyło się to jednak bez pana przyzwolenia, wbrew obowiązującemu prawu. Pracownicy Korporacji Rexa nie mieli okazji skontaktować się z panem wcześniej. Chcielibyśmy więc teraz dopełnić formalności.

— Co to jest, ta Korporacja Rexa?

Wyglądała na zaniepokojoną.

— Nikt jeszcze pana nie zapoznał z naszą rzeczywistością? Jest pan teraz w budynku, w którym mieści się zarząd Rexa. Nasza spółka jest także znana jako Flyier-Thiess w pana czasach.

— Kto to jest Flyier-Thiess?

— Nie zna pan? A Forda?

— Tak, Ford. A więc Korporacja Rexa jest równie znana jak w swoim czasie Ford. Czym się zajmujecie?

— Wytwarzamy System Energetyczny Rexa, wykorzystany w rakietach kosmicznych, urządzeniach reinkarnacyjnych, maszynach przenoszących w życie pozagrobowe i tak dalej. To dzięki Systemowi Energetycznemu Rexa wydostaliśmy pana z samochodu tuż po śmierci i przenieśliśmy do przyszłości.

— Podróże w czasie — powiedział Blaine. — Na jakiej zasadzie?

— Trudno mi to będzie wyjaśnić. Pan nie ma odpowiedniego przygotowania naukowego. Cóż, spróbujemy. Wie pan o tym, że czas i przestrzeń to jest to samo, że są to różne postacie tej samej rzeczy.

— Naprawdę?

— Tak. Podobnie jak masa i energia. W pańskich czasach naukowcy wiedzieli, że masa i energia są wymiennikami. Potrafili odkryć procesy rozpadu i syntezy, odbywające się we wnętrzu gwiazd. Ale nie byli w stanie ich odtworzyć, gdyż potrzebna była do tego ogromna ilość energii, umożliwiająca rozbicie atomu i stworzenie nowego za pomocą syntezy.

— Wiem o tym. A co z podróżami w czasie?

— Podobnie. Przez długi czas wiedzieliśmy, że czas i przestrzeń to dwie postacie tej samej rzeczy. Wiedzieliśmy, że zarówno czas, jak i przestrzeń da się rozbić na podstawowe elementy i przekształcić jedno w drugie, wykorzystując olbrzymią energię. Odkryliśmy zmiany w przestrzeni w pobliżu supernowej. Zaobserwowano też zniknięcie gwiazdy Wolfa-Rayeta, kiedy to doszło w niej do przyspieszenia przetwarzania czasu. Potrzebowaliśmy jednak nauczyć się jeszcze wielu innych rzeczy. No i musieliśmy znaleźć źródło energii o odpowiedniej mocy. Gdy to nastąpiło, opanowaliśmy proces zamiany czasu w przestrzeń i odwrotnie. W tej chwili możemy przebyć, dajmy na to, dystans stu lat zamiast porównywalnego dystansu stu parseków.

— Jako tako zrozumiałem. Czy ma pani coś przeciwko temu, żeby powtórzyć mi to wszystko powoli?

— Później — odpowiedziała. — Czy mógłby pan podpisać to oświadczenie?

Na kartce było napisane, że on, Thomas Blaine, nie będzie zgłaszał żadnych pretensji pod adresem Korporacji Rexa w związku z jej samowolnym aktem uratowania mu życia w 1958 roku i przeniesieńia tegoż życia w Odbieralnik w rok 2110.

Podpisał. — Teraz — rzekł — chciałbym wiedzieć…

Przerwał. Jakiś nastolatek wszedł do pokoju, niosąc wielki plakat.