Выбрать главу

— Powinienem uważać — opowiadał Melhill. — Trzy miesiące spędziliśmy na asteroidach i jedyne, co wypełniało mój mózg, to zabawa całą gębą. Wszystko by się dobrze skończyło, gdybym trzymał się chłopców. Niestety, zostałem dla pewnej dziewczynki. W dowód wdzięczności za zainteresowanie się jej wdziękami, poczęstowała mnie przyprawioną whisky.

Wyciągnął się na podłodze, podłożył ręce pod głowę.

— Że też mi się to przytrafiło! Zawsze ostrzegałem chłopaków, żeby trzymali się razem. Żeby uważali. I… Rozumiesz, nie tyle jestem wściekły, że umrę. Nie podoba mi się po prostu, że te sukinsyny dadzą moje ciało jakiemuś trzęsącemu się, obleśnemu grzybowi, żeby mógł poszaleć jeszcze przez jakieś pięćdziesiąt lat. Ta myśl doprowadza mnie do szału — staruch w moim ciele. Chryste!

Blaine przytknął ze smutkiem.

— Taka jest moja opowieść — zakończył Melhill, odzyskując powoli zwykłą pogodę ducha. — A co tobie się przytrafiło?

— To długa histońa. I dosyć skomplikowana. Naprawdę masz ochotę jej wysłuchać?

— Pewnie. Dużo czasu przed nami. Przynajmniej mam taką nadzieję.

— Dobrze. Wszystko zaczęło się w 1958 roku. Zaczekaj, zaraz wyjaśnię. Jechałem samochodem…

* * *

Kiedy skończył, położył się na wznak i westchnął.

— Wierzysz mi?

— Czemu nie. O podróżach w czasie słyszałem. Teraz są zabronione. No i jest to kosztowna rozrywka. A ci chłopcy od Rexa gotowi są na wszystko.

— Dziewczyny również — dodał Blaine.

Melhill przytaknął.

Przez chwilę panowała cisza.

— A więc mają zamiar wykorzystać nas jako żywicieli? — zapytał Blaine.

— Tak, do tego nas przeznaczono.

— Kiedy przyjdą po nas?

— Kiedy zjawi się klient. Jestem tutaj gdzieś od tygodnia, przynajmniej mam takie wrażenie. Każdy z nas może być zabrany lada chwila albo posiedzimy jeszcze przez tydzień czy dwa.

— I zniszczą naszą świadomość?

Melhill skinął głową.

— Ale to jest morderstwo!

— Zgadza się. Ale jak dotąd jesteśmy żywi. Może policjanci przeprowadzą obławę.

— Wątpię.

— Prawdę mówiąc, ja również. Masz ubezpieczenie na życie po śmierci? Może przeżyjesz śmierć?

— Jestem ateistą — powiedział Blaine. — Nie wierzę w te bzdury.

— Ja również. Ale życie po śmierci jest udowodnione. — Nie rób mi wody z mózgu — odpowiedział gorzko. — Ależ jest to udowodnione naukowo!

Blaine spojrzał badawczo na młodego kosmonautę.

— Ray, czy mógłbyś mi w skrócie opowiedzieć, co się zdarzyło od 1958 roku?

— To nie będzie łatwe, tym bardziej że nie jestem tak zwanym uczonym człowiekiem.

— Chodzi mi o ogólny zarys. Co to za bzdury dotyczące życia po śmierci? Reinkarnacja i żywiciele? Co się przez ten czas stało?

Melhill westchnął.

— No dobrze. 1958. Gdzieś koło 1960 roku wylądował statek kosmiczny na Księżycu. Jakieś dziesięć lat później dotarliśmy na Marsa. Potem doszło do krótkiej wojny z Rosjanami o asteroidy. Odbywała się w przestrzeni kosmicznej, daleko od Ziemi. A może to nie byli Rosjanie, tylko Chińczycy?

— Bez znaczenia — przerwał mu Blaine. — Opowiedz mi coś o reinkarnacji i życiu po śmierci.

— Postaram ci się przekazać wszystko, czego dowiedziałem się w szkole. Kiedyś chodziłem na kurs „Ogólne zagadnienia dotyczące psychicznego przetrwania”. Było to jednak dawno temu.

Zaczekaj — Melhill koncentrował się przez dłuższą chwilę. — Cudzysłów: „Od najwcześniejszych czasów człowiek zdawał sobie sprawę z istnienia niewidzialnego świata duchów i przypuszczał, że po swojej śmierci również zamieszka w tym świecie”. Domyślam się, że znasz te wierzenia. Egipcjanie i Chińczycy, alchemia w Europie i tak dalej. Przejdę więc od razu do Rhine’a. Żył w twoich czasach. Badał zjawiska parapsychiczne. Słyszałeś o nim?

— Pewnie. Co odkrył?

— Ściśle mówiąc, nic. Ale wywołał zainteresowanie tym problemem. Potem Kralski z Wilna popchnął sprawę naprzód. Gdzieś około 1987 roku. Następnie pracował nad tym von Leddner. Sformułował ogólną teorię życia po śmierci, ale nie dostarczył żadnych dowodów. Wreszcie przyszedł czas na profesora Michaela Vanninga. Zebrał wszystkie dotychczasowe wyniki i stworzył spójną teorię na ten temat. A przede wszystkim — udowodnił istnienie życia po śmierci. Skontaktował się z duchami, rozmawiał z nimi, nagrywał je i tak dalej. Rozpętało to dyskusję, pobudziło wiele ruchów religijnych. Wrzawa ogromna. Pewien znany profesor z Harvardu, James Archer Flynn, zaprzeczył wynikom badań. Stwierdził, że są sfabrykowane. Kłócili się z Vanningiem przez wiele lat. Gdy Vanning zestarzał się, postanowił udowodnić całemu światu, że się nie myli. Przygotował różne słowa-klucze, mające wskazać miejsce, gdzie skrył przedmioty i obiecywał, że po śmierci poda odpowiednie dane, umożliwiające odszukanie ich. Innymi słowy, obiecał, że powróci, podobnie jak Houdini, który nie dotrzymał słowa. Następnie…

— Przepraszam, że przerywam — wtrącił się Blaine — ale jeśli jest rzeczywiście życie po śmierci, czemu Houdini nie wrócił?

— Odpowiedź jest prosta, ale wyjaśnię ci to w swoim czasie. W każdym razie Vanning zabił siebie, zostawiając długi list pożegnalny, w którym napisał o nieśmiertelnej duszy człowieka i nieuniknionym rozwoju rasy ludzkiej. Można przeczytać go w prawie każdej antologii na ten temat. Później odkryto, że list ten był napisany przez ducha, ale to już inna historia. Na czym skończyłem?

— Na jego samobójstwie.

— Tak. I wyobraź sobie, po śmierci skontaktował się Z profesorem Jamesem Archerem Flynnem, podał odpowiednie informacje i wszystko pasowało. Życie po śmierci rzeczywiście istnieje! — Melhill przeciągnął się. — Instytut Vanninga ostrzegł wszystkich, żeby nie wpadać w histerię. Ale nic to nie dało. Następne piętnaście lat przeszło do historii pod nazwą „szalone lata czterdzieste” — zwilżył wargi. — Szkoda, że mnie wtedy nie było na świecie. Wszyscy zaczęli żyć pełną piersią. „Nieważne co robisz: jesteś mordercą czy biskupem — na każdego czeka ciepłe miejsce w niebie” — głoszono z katedr. A więc cieszcie się życiem, chłopcy i dziewczęta, korzystajcie z tego, co daje wam ciało, albowiem po śmierci zostaniecie go pozbawieni. I wszyscy ochoczo zaczęli się do tej filozofii stosować. Powstała nowa religia: „Realizacja”. Jej wyznawcy głosili, że powinno się doświadczać wszystkiego, bez względu na to, czy coś jest dobre czy złe, ponieważ życie po śmierci odwołuje się do doświadczeń człowieka. Innymi słowy: czego nie zaznałeś na ziemi, nie przeżyjesz po śmierci. Zaspokój więc każde pragnienie, wykorzystaj każdy pomysł — nieważne czy etyczny. Żyj na najwyższych obrotach, umrzyj w sposób niekonwencjonalny. Świat dostał bzika. Fanatycy skupili się w klubach tortur, napisano encyklopedię na temat bólu, kolekcjonowano metody torturowania tak, jak gospodyni domowa zbiera przepisy potraw. Na każdym spotkaniu jeden z członków na ochotnika zgłaszał się na ofiarę. Pozostali w najbardziej wyszukany sposób zadręczali go na śmierć. Chcieli doświadczyć wszystkiego, co było możliwe w dziedzinie przyjemności i bólu. Podejrzewam, że im się to udało — przetarł czoło. — Trochę interesowałem się tamtymi czasami.

— Domyślałem się tego — odpowiedział Blaine.

— Jest to interesująca epoka. Ale pewnego dnia nastąpił przełom. Przez ten cały czas Instytut Vanninga nie ustawał w przeprowadzeniu badań. Gdzieś około 2050 roku, w szczytowym okresie szalonych lat, ogłosił wynik swoich dociekań. Potwierdzili istnienie wieczności — ale nie dla wszystkich.