Выбрать главу

Podchodząc do budynku, zostawił strzelbę opartą o pień drzewa, teraz po nią wrócił i zastanawiał się, co dalej. Chciał się dostać do środka. W ten sposób zyskałby większą szansę, że nikt nie usłyszy strzałów.

Na czworakach posuwał się wzdłuż krzewów, aż dotarł pod boczną ścianę domu i znalazł się pod oknem pokoju telewizyjnego. Dzisiaj drzwi prowadzące do salonu były prawie całkiem zamknięte, więc nie mógł tam zajrzeć. Natomiast doskonale widział faceta, który zjawił się tu jako pierwszy gość. Był w pokoju telewizyjnym. Stał za drzwiami.

– Carley DeCarlo raczej nie wie, że on tu jest – powiedziała Annie. – Ciekawe, dlaczego.

– Możemy się dowiedzieć – odrzekł Ned. – Mam klucz od kuchennych drzwi. Wejdziemy.

52

Lynn była naprawdę piękną kobietą. Zwykle nosiła włosy gładko zaczesane do tyłu i upięte w kok, ale dzisiaj złote pasma otaczały jej twarz, łagodząc nieco lodowaty błękit kobaltowych oczu. Miała na sobie idealnie dopasowane białe spodnie i białą jedwabną bluzkę. A ja się obawiałam, że będę wyglądała zbyt elegancko! Ona najwyraźniej nie miała takich zahamowań. Włożyła też biżuterię; wąski złoty naszyjnik lśniący diamentami, złote kolczyki ozdobione tymi samymi kamieniami oraz jeden pierścionek – także z diamentem. Ten sam, który zauważyłam na pamiętnym zebraniu akcjonariuszy.

Obdarzyłam ją szczerym komplementem, a ona rzuciła od niechcenia coś o tym, że za jakiś czas wybiera się na przyjęcie po sąsiedzku. Poszłam za nią do salonu. Byłam tutaj w ubiegłym tygodniu, ale nie miałam zamiaru jej o tym informować. Na pewno nie spodobałaby jej się wiadomość, że wypytywałam Manuela i Rosę.

Usiadła na kanapie, lekko pochylona, tylko tyle, żeby brakiem sztywności dać znać, iż oczekuje relaksującej pogawędki. Jednocześnie było zupełnie jasne, że nie jestem niecierpliwie wyczekiwanym gościem. Wprawdzie nie miałam ochoty na nic do picia, nawet wodę, ale mogła zdobyć się chociaż na pozory gościnności i coś mi zaproponować. Zrozumiałam oczywiście zawarte w tym przesłanie, które brzmiało: „Mów swoje i zjeżdżaj”.

Jak sobie chcesz, pomyślałam. Wzięłam głęboki oddech.

– Lynn, nie jest mi łatwo. Szczerze mówiąc, przyjechałam tu i chcę ci pomóc tylko dlatego, że moja mama wyszła za twojego ojca.

Skupiła na mnie wzrok i skinęła głową. No dobra, porozumienie osiągnęłyśmy.

– Nie przepadamy za sobą – podjęłam – i nie ma sprawy, nie musimy się kochać. Ale wykorzystałaś powiązania rodzinne… jeśli można to tak nazwać i powołałaś mnie na swojego rzecznika. Odgrywałaś wdowę w żałobie, niemającą pojęcia, jakim człowiekiem był jej mąż, macochę kochającą pasierba, kobietę, która straciła środki do życia oraz przyjaciół i znalazła się na krawędzi załamania. Ale to wszystko tylko gra.

– Naprawdę? – zdziwiła się uprzejmie.

– Tak sądzę. Nick Spencer w ogóle cię nie obchodził. W jednym tylko nie skłamałaś: ożenił się z tobą, bo przypominałaś mu pierwszą żonę. To prawda. Ale wszystko jedno, nie po to tu przyjechałam. Chcę cię ostrzec. Niedługo rozpocznie się dochodzenie, mające wyjaśnić, dlaczego nagle pojawiły się problemy ze szczepionką. Ja wiem, że ten środek działa. Wczoraj na własne oczy widziałam żywy dowód. Poznałam człowieka, który trzy miesiące temu stał na progu śmierci, a teraz nie ma ani jednej komórki nowotworowej.

– Kłamiesz! – warknęła.

– Nie kłamię. Ale nie to jest najważniejsze. Chcę ci powiedzieć coś innego: wiemy, że Vivian Powers została porwana i naszpikowana lekami powodującymi zanik pamięci.

– Co za bzdura!

– To nie bzdura. Tak samo jak fakt, że notatki doktora Spencera zostały skradzione doktorowi Broderickowi, u którego Nick je przechowywał. I ja wiem, kto je ukradł. Wczoraj znalazłam jego zdjęcie wśród członków zarządu Gafner Pharmaceuticals. To Lowell Drexel.

– Lowell? – W jej głosie brzmiało zdenerwowanie.

– Doktor Broderick powiedział mi, że notatki starszego Spencera wziął od niego człowiek o rudawobrązowych włosach. Nie domyślił się, że były farbowane, bo zrobiono to naprawdę bardzo dobrze. Oto zdjęcie z zeszłego roku, kiedy Drexel nie był siwy. Zamierzam powiadomić o tym prowadzących śledztwo. Doktor Broderick o mało nie stracił życia w wypadku samochodowym, który niekoniecznie był wypadkiem. W każdym razie ja mam ogromne wątpliwości. Na szczęście ranny wraca do zdrowia i policjanci pokażą mu to zdjęcie. Przypuszczam, że kiedy już zidentyfikuje Drexela, policja zacznie się też bliżej interesować katastrofą samolotu. Pokłóciłaś się z Nickiem w kafejce na lotnisku, tuż przed startem. Kelnerka usłyszała, jak pytał cię, dlaczego w ostatniej chwili zmieniłaś zdanie i z nim nie lecisz. Powinnaś mieć odpowiedź na to pytanie, kiedy zada ci je policja.

Lynn była wyraźnie zdenerwowana.

– Starałam się naprawić nasze małżeństwo… Dlatego zamierzałam z nim lecieć. Poprosiłam go też, żeby zabrał ze sobą Jacka innym razem. Zgodził się, chociaż bez entuzjazmu. Ale przez cały piątek był dla mnie tak nieprzyjemny, że kiedy mieliśmy jechać na lotnisko, postanowiłam jednak nie brać walizki. Nie powiedziałam mu o tym od razu, dopiero w drodze, stąd jego wybuch. A mnie nie przyszło do głowy, że mógłby w ostatniej chwili wpaść po Jacka i zabrać go ze sobą.

– Kiepska ta twoja historyjka – oceniłam. – Chcę ci pomóc, ale wcale mi nie ułatwiasz zadania. Wiesz, nad czym policja zacznie się zastanawiać w następnej kolejności? Na przykład nad tym, czy przypadkiem w kafejce na lotnisku nie wrzuciłaś Nickowi czegoś do szklanki. Sama zaczynam o tym myśleć.

– Jesteś śmieszna!

– Moim zdaniem twoja sytuacja jest bardzo poważna. Policja skoncentrowała się na Nicku. Masz sporo szczęścia, że do tej pory nie znaleziono jego ciała. Kiedy rozejdzie się wieść, że szczepionka jednak działa, kierunek śledztwa się zmieni, a wtedy twoja sytuacja będzie bardzo nieciekawa. Dlatego jeżeli wiesz o czymś, co się działo w laboratorium, choć nie powinno było mieć miejsca, albo jeśli ktoś ci podszepnął, żebyś nie wsiadała wtedy do samolotu z Nickiem, lepiej sobie wszystko przypomnij i idź na ugodę z prokuratorem.

– Carley, musisz zrozumieć, że ja kochałam Nicka. Naprawdę chciałam naprawić nasze małżeństwo. Wszystko przekręcasz.

– Nie, Lynn, to bez sensu. Czegoś takiego mi nie wmówisz. Ten świr, Ned Cooper, który powystrzelał tylu ludzi, ma na sumieniu także podpalenie waszego domu. Tego jestem pewna. Widział jakiegoś mężczyznę wychodzącego z domu. Napisał mi o tym w liście elektronicznym, który przekazałam policji. Moim zdaniem romansujesz z Wallingfordem, a kiedy to wyjdzie na jaw, twoje alibi nie będzie wiele warte.

– Ja romansuję z Charlesem? – Zaczęła się śmiać. Wydawała z siebie zduszone piskliwe dźwięki, pozbawione wesołości, za to wskazujące na zdenerwowanie. – Carley, przeceniłam twoją inteligencję. Charles jest tylko tchórzliwym złodziejem, okradającym własną firmę. Robił to już wcześniej, dlatego synowie nie chcą go znać, a potem, kiedy zdał sobie sprawę, że Nick zaciąga pożyczki pod zastaw własnych akcji, zaczął okradać także Gen-stone. Postanowił uszczknąć coś dla siebie, defraudując fundusze przeznaczone dla dostawczej gałęzi spółki.

Patrzyłam na nią twardo.

– Pozwolono mu kraść! Wiedziałaś, że kradnie, i nic nie zrobiłaś?

– Carley, to naprawdę nie był jej problem – odezwał się niski, męski głos.

Zza moich pleców.

Zabrakło mi tchu i aż podskoczyłam ze strachu. W drzwiach stał Lowell Drexel. Miał broń.

– Siadaj – powiedział cicho, głosem wypranym z emocji.

Kolana nagle mi zmiękły, osunęłam się na fotel i pytająco spojrzałam na Lynn.