Выбрать главу

Oczy Noaha złagodniały i zabłysło w nich to samo uczucie, które Natalie widziała w nich tamtej nocy, kiedy otworzyli przed sobą serca.

– Nigdy nie mówię tego, czego nie myślę.

– Ani ja – przerwała mu szybko Natalie. – Nawet kiedy cierpię na amnezję.

Powoli pełen ulgi uśmiech rozjaśnił jego piękną twarz.

– Kocham cię, Natalie – powiedział, a jego słowa zabrzmiały tak mocno jak uderzenia serca dziewczyny.

Jej oczy wypełniły się łzami radości.

– Och, Noah, ja także cię kocham – wyszeptała.

– Jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się czegoś pragnąć.

– W takim razie mamy ze sobą coś wspólnego, bo dla mnie to wszystko jest też zupełnie nowe. Dopóki nie spotkałem ciebie, nigdy nie dopuściłem, by ktokolwiek stał mi się potrzebny, bo w przeszłości straciłem zbyt wielu bliskich. Łatwiej być beztroskim kawalerem, niż zaryzykować odrzucenie w jakiejkolwiek formie. Ale ty… Ach, Natalie, ty jesteś warta tego ryzyka.

– Ty też – zapewniła go pospiesznie. W głębi serca wiedziała o tym od początku. – Po śmierci rodziców nie chciałam przywiązywać się do nikogo i niczego. Także do Chada. Mogłam zatracić się w tym związku, ale nigdy, ani przez chwilę nie czułam się z nim związana uczuciowo. I przysięgam, że ostatnią rzeczą, jakiej szukałam, przenosząc się do Oakland, była miłość. A ty sprawiałeś, że ilekroć nasze oczy spotkały się ponad barem, szybciej bił mi puls. Sam wiesz najlepiej, jak długo i jak bardzo z tym walczyłam.

– O tak, wiem – potwierdził i roześmiał się. Natalie także się uśmiechnęła, ale zaraz spoważniała.

– Dzięki amnezji zniknęło wiele zakazów, jakie sobie narzuciłam, i nic nie hamowało uczuć i pragnień, które we mnie obudziłeś. Niezależnie od sytuacji, niezależnie od naszych fałszywych zaręczyn, wszystko, co do ciebie czułam, było i jest prawdziwe i szczere.

Noah przyciągnął ją do siebie i dotknął wargami jej skroni.

– Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy, że to słyszę.

Natalie odchyliła się jedynie na tyle, by spojrzeć mu w oczy.

– Wiem także, że gdyby nie wypadek i częściowa utrata pamięci, nie stalibyśmy tu teraz, bo nie pozwoliłabym ci tak się do siebie zbliżyć.

Ciemna brew uniosła się z rozbawieniem.

– Sugerujesz, że to los nas połączył?

– Może. – Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. – Może mieliśmy być razem. Wiem, że nie mogłabym już żyć w pustce i samotności, w jakiej żyłam, zanim cię spotkałam.

– Ja też. – Pocałował ją. Delikatnie. Czule. – Chodź ze mną do domu, Natalie. Dzisiaj. Jesteś już spakowana i gotowa do wyjścia, a mój dom bez ciebie jest zdecydowanie zbyt duży, samotny i cichy. Tam jest twoje miejsce, przy mnie.

– Podoba mi się to, co mówisz – stwierdziła.

– Właściwie nigdy i nigdzie nie czułam się na swoim miejscu.

– Teraz należysz do mnie i mojej rodziny – oświadczył zaborczo Noah. – Więc od tej chwili, jeśli będziesz chciała uciekać, masz uciekać do mnie.

– Obiecuję – powiedziała, pewna, że Noah ma ramiona dość szerokie, by unieść wszystkie jej manatki i dość silne, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Na zawsze.

– Jest jeszcze coś – mruknął Noah, z zakłopotaniem przeszukując kieszenie. – Nie miałem pojęcia, jak się skończy moja dzisiejsza wizyta, ale byłem optymistą – wyznał, wyjmując w końcu czarne pudełeczko.

– To jest… – Natalie powiodła wzrokiem od pudełeczka do twarzy Noaha. – Och, Noah, czy to jest to, o czym myślę?

Noah pochylił się i ucałował jej rozchylone wargi.

– To pierścionek zaręczynowy. Chcę, żebyś była moja naprawdę. Tym razem żadnego udawania, Natalie. – Kciukiem podniósł wieczko i oczom dziewczyny ukazał się pierścionek z pojedynczym wspaniałym brylantem, tak piękny, że dech jej zaparło. – Chciałem, żeby ten moment był idealny, chciałem to zrobić, jak należy. No wiesz, uklęknąć na jedno kolano i poprosić, żebyś za mnie wyszła – powiedział niepewnie, zdając sobie sprawę, że żadne z nich do końca życia nie zapomni tej chwili.

Miękkie dłonie Natalie objęły jego twarz, a w jej oczach płonęło całkowite oddanie i miłość.

– Powiedz: tak. Powiedz, że za mnie wyjdziesz – wyszeptał.

Nie wahała się ani chwili.

– Tak, Noahu Sommersie, wyjdę za ciebie.

Z pewnym wysiłkiem udało mu się wyjąć pierścionek z czarnej aksamitnej poduszeczki. Natalie uniosła lewą dłoń, a on wsunął jej na serdeczny palec lśniący brylant, czyniąc ją od tej chwili swoją. Uśmiechnął się jeszcze i zamknął jej usta pocałunkiem, poddając się fali pożądania i namiętności. Wierzył, że los zadba już o resztę.

Janelle Denison

***