Выбрать главу

Nie był to jednak najlepszy pomysł. W domu przez cały wieczór towarzyszyły jej niepokój i rozdrażnienie. Sprawną ręką zdołała jedynie zaparzyć wodę na kawę, bo przygotowanie kolacji przekraczało jej możliwości.

Zastanawiała się, co będzie, gdy zdejmą jej gips. Tak bardzo się do niego przyzwyczaiła, że od pewnego czasu przestał jej ciążyć i zawadzać, a obraz kół rozpędzonej ciężarówki powoli zacierał się w jej pamięci. W ferworze pracy przy śledztwie jej powypadkowy uraz zszedł na dalszy plan i bała się, że kiedy znów wsiądzie na rower, przykre wspomnienia powrócą.

Włączyła telewizor i trafiła akurat na jakąś komedię, która oderwała ją od ponurych myśli. Wypiła dwa kieliszki czerwonego wina i po półtorej godziny zmógł ją sen, ale w łóżku wierciła się i kręciła, a po głowie tłukły jej się różne myśli: to o wypadku, to o zabójstwie Selkirka, to o zamordowanej pielęgniarce. Około drugiej w nocy usiadła w końcu na łóżku, długo nie mogąc zasnąć.

Rano o wpół do dziewiątej zjawił się niezawodnie Mike i natychmiast wyczuł, że coś ją gnębi.

– No, mów, o co chodzi – nalegał, gdy już wsiedli do wozu.

– O tę wesołą wdówkę Sheilę – odparła poważnym tonem. – Wciąż nie daje mi spokoju. Nie rozumiem, dlaczego została z Jonathanem, zamiast zwyczajnie się z nim rozwieść. To wykształcona kobieta i wcale nie była na niego skazana, a dla syna nie musiała tego robić.

– To jak myślisz, dlaczego?

– Jedyny sensowny powód to pieniądze i przyzwyczajenie do luksusu – odparła. – Nie mam wprawdzie na to żadnych dowodów, ale za to mogę podać całą masę przekonujących argumentów przeciwko niej. Wpadłam na to dziś o drugiej w nocy.

Zaśmiał się.

– No i co? Doznałaś olśnienia i rozwiązałaś naszą zagadkę?

Ale Joanna pokręciła smutno głową.

– Raczej wyciągnęłam nowe wnioski. Zdaje się, że Sheila jakoś z nim wytrzymywała, dopóki Jonathan nie znalazł sobie jakiejś kochanki. Musiał ją nieźle zaskoczyć, bo tego się po nim nie spodziewała. No i zaczęła się bać, że po tych wszystkich latach może wszystko stracić.

– Sam nie wiem – przyznał niepewnie Mike. – Mam wrażenie, że Sheila Selkirk jest zbyt inteligentna na to, by posłużyć się płatnym zabójcą. Taka kobieta jak ona użyłaby trucizny, uszkodziłaby mu samochód czy coś w tym rodzaju – dorzucił bez przekonania.

Joanna spojrzała na niego, wyraźnie rozbawiona.

– Zaczekaj, psychologia to przecież moja działka.

– Tak jest – zgodził się z przekąsem. – To pani inspektor wie wszystko, a ja jestem tylko skromnym sierżantem.

Przechyliła głowę na bok, nie wiedząc do końca, ile prawdy mieści się w jego na pozór niewinnych żartach, ale jego skupiona twarz nie zdradzała żadnych emocji.

– Mamy kilka ważnych tropów, które trzeba jeszcze dokładnie zbadać – oznajmiła spokojnym tonem.

– Na przykład co?

– Ten ostatni list. Po co go napisano? Czy mogła go wysłać Sheila Selkirk? A w ogóle to gdzie, do diabła, jest ten raport?

– Spokojnie, znajdę go. – Położył jej dłoń na ramieniu. – Tylko nie wyciągaj pochopnych wniosków.

– No wiesz, skoro po trzech latach Selkirk tak się przejął, że dostał zawału…

– Może to tylko zbieg okoliczności.

– Och, daj spokój, Mike – rzuciła, zrezygnowana. Nie miała ochoty się z nim wykłócać. – A Yolande? Czy dała się w to wrobić tylko dlatego, że była niewinna i naiwna? – Joanna skrzywiła się. – Jakoś nie chce mi się wierzyć, że była na tyle głupia, by zgodzić się na udział w porwaniu pacjenta. A więc dlaczego?

Mike wzruszył tylko ramionami.

– Na pewno nie można zwalać na nią całej winy. Niby skąd miała wiedzieć, że szykuje się morderstwo? – Spojrzała na Mike’a. – Ta Sheila mogła wszystko zaplanować, ale Yolande nie byłaby taka głupia, żeby dać się w to wrobić. – Joanna przywołała w pamięci szczery, poczciwy wyraz twarzy dziewczyny.

Mike nic nie odpowiedział, tylko cudem ominął jakieś zaparkowane auto, którego pasażer nagle otworzył drzwi.

– A poza tym jest jeszcze parę innych rzeczy, których nie rozumiem – ciągnęła Joanna.

Mike spojrzał na nią ukradkiem.

– Na przykład co?

– Na przykład to, skąd Andy Carter wiedział, że zabójca kazał Selkirkowi klękać.

Mike zesztywniał nagle.

– I dlaczego u Carterów brakuje na ścianie jednego z portretów Roweny.

Znów wzruszył ramionami.

– O rany, może po prostu trzeba było wymienić ramę albo szkło.

– Możliwe.

– Dlaczego sama ich o to nie spytasz?

– Chyba będę musiała – przyznała, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Pomyśl tylko, Mike, siedzimy nad tym już prawie cały tydzień, a tak niewiele wiemy.

– Ale przynajmniej mamy już Galliniego.

Joanna skrzywiła się.

– To Pugh go ma, a nie my. Gdy tylko tu przyjechała, od razu wiedziała, że to on. To już nie nasza zasługa.

Wyraźnie zasmucony spytał:

– No dobrze, to dokąd teraz?

– Do Selkirków. Złożymy im nieoczekiwaną wizytę.

Na podjeździe do domu Selkirków stały trzy samochody: jaguar Pritcharda, peugeot Sheili i stary citroen Justina. Joanna i Mike z trudem się przez nie przecisnęli.

– Wygląda na to, że facet gustuje w drogich cackach – zauważyła Joanna, muskając ręką jaguara.

– I wszyscy się nagle zjechali – dorzucił cierpko Mike. – Jakby jakaś rodzinna impreza. Do diabła, wierzyć się nie chce!

– Może mają jakąś naradę rodzinną.

Jesienne słońce oświetlało stary dom, odbijając się w oknach ciepłym radosnym blaskiem. Drzwi wejściowe były lekko uchylone. Mike zapukał lekko, po czym oboje weszli do środka.

W salonie rzeczywiście odbywała się narada rodzinna. Pritchard i Sheila siedzieli na sofie, Justin w kącie, Teresa przy pianinie, a mała Lucy na podłodze na samym środku pokoju. To właśnie ona pierwsza dostrzegła funkcjonariuszy. Popatrzyła na nich poważnym wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Wtedy Sheila Selkirk zauważyła jakiś ruch przy drzwiach i zdziwiona, odwróciła głowę.

– Chyba państwo nie słyszeli, jak pukaliśmy – odezwała się Joanna łagodnym tonem.

W pokoju zapanowała krępująca cisza. Wszyscy nagle zamarli jak na stopklatce.

Nie było słychać nawet oddechu dziecka.

Po chwili odezwał się Pritchard.

– Wybaczcie, ale… – zaczął, szykując naprędce jakieś kłamstwo, ale Sheila Selkirk, jak zwykle, nie owijała w bawełnę.

– Nie uwierzycie, co zrobił ten parchaty gnojek – rzuciła i nie czekając na reakcję, dodała: – Zaskarżę ten cholerny testament.

Joanna domyśliła się, o co chodzi.

– A więc Jonathan Selkirk zmienił testament? – spytała, przekonana, że tylko to mogłoby wyprowadzić Sheilę z równowagi.

Sheila Selkirk zerknęła na nią podejrzliwie.

– A skąd pani wie?

– Po prostu zgadłam.

O dziwo, następny odezwał się Justin, sapiąc ciężko przez nos.

– Nie dość, że ojciec ginie, brutalnie zamordowany, to teraz jeszcze kpi sobie z nas zza grobu – zajęczał, wyrzucając w górę ręce, aż dziecko się skuliło ze strachu.

– Może ktoś mi wreszcie wyjaśni, co się stało – wtrąciła szybko Joanna.

– Wie pani, komu ten podły drań zapisał wszystkie pieniądze? – spytała Sheila Selkirk.

Joanna uniosła brwi.

– Tej zarozumiałej, wytapetowanej zdzirze – syknęła. – Jakim prawem ta wredna, zakłamana dziwka przystawiała się do mojego męża! Niech ją tylko dorwę!