– Ale jak tylko zdejmą ci gips, to koniec z taryfą ulgową – ostrzegł.
Uśmiechnęła się i podziękowała.
Wtedy otworzyły się drzwi domu i wyszła z nich wysoka, urodziwa kobieta o kasztanowych włosach, ubrana w kwiecistą suknię. Żwir chrzęścił pod jej stopami, gdy szła w stronę Joanny i Mike’a.
– No i co? Znaleźliście go już? – zagrzmiała gniewnie donośnym głosem, jakby pytała o dziecko, które uciekło ze szkoły na wagary.
Joanna zauważyła, że kobieta nie przejawia ani odrobiny smutku. Dokładnie przyjrzała się jej: miała mocno opaloną, zrytą zmarszczkami twarz i przypominała Joannie żeglarkę o cerze wysmaganej wiatrem i słońcem podczas rejsów w upalne dni. Siła emanowała z jej krzepkiej sylwetki i z donośnego, stanowczego tonu głosu. Stąpała ciężkim, kołyszącym się krokiem w eleganckich, skórzanych butach, które zupełnie do niej nie pasowały.
– Pani Selkirk?
Kobieta zerknęła podejrzliwie na gips.
– Inspektor Piercy – przedstawiła się Joanna. – Sierżanta Korpanskiego już pani zna.
Skinęła głową.
– Znaleźliście już Jonathana? – powtórzyła, zniecierpliwiona.
– Jeszcze nie, ale wciąż prowadzimy poszukiwania. Sama opuściłam szpitalne łóżko specjalnie po to, żeby zająć się tą sprawą – dodała z naciskiem. – Bardzo się staramy, pani Selkirk.
– O rany, strasznie mi przykro – rzuciła Sheila Selkirk bez cienia żalu.
– Czy możemy wejść?
Ruszyli w trójkę. Ogromny golden retriever podniósł łeb, przyglądając im się ciekawie. Zaszczekał głośno, a widząc, że nie zwracają na niego uwagi, położył się i zasnął. Sheila Selkirk trąciła go stopą.
– Żaden pożytek z tego psa – mruknęła. – Jest łagodny jak baranek, wpuściłby tu każdego bandytę – dodała zrzędliwie, prowadząc ich do wielkiego, kwadratowego salonu, w którym dominowały surowość i chłód.
– Pani Selkirk – zaczęła niepewnie Joanna. – Na pewno zdaje sobie pani sprawę, co mogło się przytrafić pani mężowi.
– A czyja wyglądam na idiotkę? – odburknęła Sheila Selkirk. – Nie brakuje mi wyobraźni, pani inspektor.
– Rozumiem – odparła spokojnie. – Zadamy pani tylko kilka pytań. Proszę odpowiadać zgodnie z prawdą, bardzo nam to pomoże.
Joanna znów zerknęła na twarz kobiety: gruba warstwa pudru, jasna szminka, bystre, ciemne oczy. To wszystko wskazuje na silną osobowość, pomyślała.
– Czy pani wie, dokąd pani mąż mógł uciec?
Kobieta posłała jej inteligentne spojrzenie.
– Chce pani wiedzieć, czy miał kochankę? – wykrzywiła wargi w złośliwym uśmiechu.
Joanna wzruszyła ramionami.
– A miał?
Sheila Selkirk starła z policzków trochę pudru.
– Rany boskie! – zaśmiała się. – Mój mąż i seks? – Znów potarła policzki i wybuchła śmiechem. – Nawet podczas naszego miesiąca miodowego mu nie stawał, choć Jonathan był wtedy jeszcze młody i silny, a co dopiero teraz, w średnim wieku? Większość mężczyzn na jego miejscu szukałoby sobie młodej, ponętnej kochanki, ale nie on.
Mike poruszył się niespokojnie.
– To może spotykał się z mężczyznami? – dociekała subtelnie Joanna.
– Wykluczone – odrzekła stanowczo i natychmiast przestała się śmiać. – Mój mąż nie jest gejem i ma niewielu przyjaciół. Obdzwoniłam ich wszystkich oprócz jego partnera z pracy – dodała.
Mike uniósł brwi. Joanna napotkała jego wzrok i skinęła głową. Po czym znów zwróciła się do Sheili Selkirk:
– A czy pani mąż cierpiał na depresję?
Tym razem przytaknęła.
– Był bardzo przygnębiony – przyznała – ale nie chciał się leczyć. Mój mąż zawsze stronił od lekarzy.
– Mówi pani o nim w czasie przeszłym?
– Na Boga, pani inspektor – ucięła surowym, protekcjonalnym tonem jak nauczycielka do uczennicy. – A jak mam mówić? Przestańmy się oszukiwać. Mój mąż był ciężko chory, a wczoraj trafił do szpitala z podejrzeniem zawału i natychmiast podłączyli go do aparatury. Poza tym cierpiał na ciężką depresję i miewał samobójcze myśli. – Przerwała, by wziąć długi, głęboki oddech. – Błagałam go, żeby poszedł do lekarza, ale on kompletnie mnie ignorował – dodała, rzucając Joannie chłodne spojrzenie. – No i co miałam zrobić? Myślałam, że w szpitalu przynajmniej będzie bezpieczny, a tymczasem on znika w środku nocy, zostawiając wyrwane rurki i przewody i krew na podłodze. I jak mam teraz o nim mówić? Najpierw miałam nadzieję, że szybko się znajdzie, ale z czasem zaczynam w to wątpić. Podejrzewam, że po prostu ze sobą skończył – podsumowała niespodziewanie.
– Co takiego? – zdziwiła się Joanna, jakby usłyszała z ust Sheili Selkirk jakieś niecenzuralne słowo.
– Ślady krwi prowadziły na parking – wtrącił Mike. – Najwyraźniej ktoś wyprowadził go do samochodu. Jak pani myśli, kto to mógł być?
Sheila Selkirk wzruszyła ramionami.
– Może wezwał taksówkę – odparła niepewnie. – A po wyjściu z budynku owinął sobie ranę i zatamował krew.
– Pani mąż wyszedł boso – zauważyła Joanna, zerkając na Mike’a: mięśnie jego szerokich pleców były napięte jak u zwierzęcia, które szykuje się do ataku.
Mierzył Sheilę Selkirk surowym wzrokiem.
– A może to pani po niego przyjechała, pani Selkirk?
Sheila spiorunowała go wzrokiem.
– Nie, to nie ja. Byłam wtedy z przyjacielem.
– A kim jest ten pani przyjaciel?
Kobieta była wyraźnie rozgniewana.
– O co wam właściwie chodzi?
– O nic – odrzekła Joanna z rozbrajającą szczerością. – Prowadzimy tylko rutynowe śledztwo. Nasza praca polega głównie na zadawaniu różnych nudnych, bezsensownych pytań, które i tak nic nie dają. – Jej źrenice były drobne jak ziarnka maku. – Ale tak czy inaczej, musimy je zadać.
– No dobrze, umówiłam się wtedy z naszym dobrym znajomym – rzuciła Sheila Selkirk, poirytowana. – Jonathan i ja znamy go od lat.
– A jak się nazywa? – spytał oschle Mike.
– Anthony Pritchard – odparła Sheila. – Ale co to ma do rzeczy? Anthony to nasz stary, dobry przyjaciel. On nie ma z tym nic wspólnego.
– Może tak się pani tylko wydaje – odparł bezwzględnie Mike. – Żonaty? – spytał.
Kobieta wzięła oddech.
– Nie, wdowiec – wyrzuciła jednym tchem. – Kiedyś przyjaźniłam się z jego żoną. Zmarła na raka parę lat temu.
– Naprawdę? – rzucił Mike tonem, który mógł zabrzmieć nieco opryskliwie.
Wtedy do rozmowy wtrąciła się Joanna:
– Jak pani myśli, co mogło być powodem depresji pani męża?
Sheila Selkirk zamrugała i wyprostowała plecy.
– Nie wiem, może kłopoty finansowe. Klienci nie płacą na czas. I kto by pomyślał, do diabła, żeby w takim zawodzie narzekać na brak pieniędzy?
Joanna zamyśliła się na chwilę.
– A czym dokładnie zajmuje się pani mąż? – spytała mimochodem.
– Jest prawnikiem. Ale to już chyba pani wie, pani inspektor?
– Owszem, wiem – odcięła Joanna, poirytowana. Ból w ręce znów nie dawał jej spokoju. Widocznie aspiryna przestała działać. – A w czym się specjalizował?
– W prawie karnym – odburknęła niegrzecznie Sheila Selkirk. – Bronił gówniarzy, którzy popadali w konflikt z prawem. Udzielał im pomocy prawnej i w ten sposób zarabiał na życie – dodała. – To był jego chleb powszedni. Ale kiedy rząd wstrzymał dotacje dla prawników, to jak na ironię wszystko podrożało – dodała ze smutkiem w oczach. – Jonathan musiał płacić coraz wyższe rachunki, a potem jeszcze napatoczyły się gliny. – Zerknęła na Mike’a z wyrzutem. – Dręczyliście go z powodu jakichś błahych zarzutów.