Выбрать главу

– Możemy napalić w kominku, jeśli chcesz wejść do domku, Lily – zaproponował. Nic ci nie grozi z mojej strony. Nie dotknę cię bez twojej zgody. Nie chciałabyś się ogrzać?

O tak, propozycja była kusząca. Jeszcze bardziej kusząca była myśl, by przedłużyć tę noc magii, tę noc, kiedy mogła się upewnić, że wszystkie smutki i obawy rozwieją się na zawsze. Zdawała sobie oczywiście sprawę, że życie wcale nie jest takie proste, wiedziała jednak, że takie chwile jak ta, są bezcenne, są balsamem na ukojenie duszy.

Nocą taką jak ta miłość może stać się wszystkim.

Uśmiechnęła się.

– Tak. Nie boję się. Czy mogłabym po tym wszystkim? – Wskazała za siebie. Wiedziała, że Neville zrozumie, o co jej chodzi. Razem z nią stał się częścią tego. – Chcę wejść do środka. Z tobą.

*

Lily pomyślała, że Neville zna domek bardzo dobrze. W ciemnościach znalazł ręczniki, a teraz tylko kilka sekund zajęło mu odszukanie świec i hubki z krzesiwem, by w domku pojawiło się przytulne światło. Kiedy ubierała się w koszulkę i sukienkę, przyklęknął przy kominku i zapalił przygotowane tam polana. Pojawiło się więcej światła i przyjemny zapach palącego się drewna. Niemal natychmiast zrobiło się ciepło.

Resztki strachu zginęły.

Ubrawszy się, usiadł na krześle stojącym przy kominku – nie założył jedynie płaszcza – a Lily kucnęła z podwiniętymi nogami na podłodze przy ogniu, próbując wysuszyć włosy w cieple dochodzącym z kominka. Przypomniało mu się spokojne, swobodne życie w obozie, chociaż Lily nigdy z nim tak nie siedziała – jej ojca i majora Newbury dzieliła przecież duża różnica społeczna.

– Czy po śmierci taty żałowałaś, że nie zrobiłaś lub nie powiedziałaś mu tych wszystkich rzeczy, które pragnęłabyś zrobić lub powiedzieć, gdybyś tylko wiedziała, że wtedy umrze? – spytał, najwyraźniej wyczuwając o czym myśli. – A może miałaś zawsze świadomość, że żołnierz może zginąć w każdej chwili, że istnieje możliwość, że nie zdąży się czegoś powiedzieć lub zrobić?

– Chyba to drugie – odparła po krótkim namyśle. – Na szczęście mogłam być z nim zawsze aż do tamtego dnia. Na szczęście miałam ojca, który kochał mnie bardzo i którego ja niezmiernie kochałam. Chciałabym dowiedzieć się, co przechowywał dla mnie z taką troską. Tyle razy powtarzał, że w jego plecaku jest coś dla mnie, coś cennego. Niestety, nie miałam okazji, by to sprawdzić – zostawił plecak w głównym obozie. Najważniejsze jest jednak to, że wiem, że mnie kochał i chciał zabezpieczyć moją przyszłość. – Spojrzała na Nevilla. – Ty nie miałeś tyle szczęścia?

– Mój ojciec należał do ludzi czynu – odpowiedział. – Lubił decydować o poczynaniach swoich bliskich. Robił to, oczywiście, ponieważ nas kochał. Zaplanował nasze życie – Gwen, Lauren i moje. Buntowałem się. Chciałem postępować po swojemu. Czasami nawet zachowywałem się zbyt nieustępliwie. Ojciec nie chciał, bym zaciągnął się do wojska, ale w końcu pogodził się z tym i radził, bym wybrał kawalerię, jako bardziej zaszczytną formację, ja zaś uparłem się na piechotę, którą on uważał za coś poniżej godności syna hrabiego. Kochałem go, Lily. Dziś wiem, że w swoim czasie ustatkowałbym się i znów darzył go szacunkiem należnym ojcu. Jednak zmarł, zanim mogłem mu to wszystko powiedzieć.

– Na pewno to wiedział. – Objęła ramionami kolana. – Jeśli kochał cię tak, jak ty jego, z pewnością to rozumiał. Nie możesz się obwiniać. Nie zrobiłeś nigdy nic, co by okryło go hańbą. Jestem pewna, że był z ciebie dumny.

– A co sprawia, że w dwudziestej wiośnie życia jesteś już taka mądra? – spytał, na jego ustach pojawił się uśmiech.

– Poznałam wielu ludzi w ciągu tych dwudziestu lat – odparła. – Bardzo różnych ludzi. Nauczyłam się słuchać i wiem, że każdy człowiek ma coś ważnego do powiedzenia.

– Szkoda, że nie znałem twojej mamy – powiedział. – Była jedną z tych nieugiętych kobiet, które podążały za wojskiem nawet wtedy, kiedy miały już dzieci. Miałem oczywiście szczęście, że tak zrobiła, i że twój ojciec był do ciebie tak przywiązany, że zawsze zabierał cię ze sobą. Wychowali wyjątkową córkę.

– Ponieważ sami byli wyjątkowi – odparła. – Ja też żałuję, że nie poznałam mamy lepiej. Pamiętam ją, ale są to jakieś mgliste wspomnienia. Spokój, bezpieczeństwo i miłość. Na szczęście, miałam ją tak długo dla siebie i miałam tatę. Ty również miałeś szczęście, że miałeś takiego ojca, zależało mu na tobie tak bardzo, że pozwolił ci odejść. Uczynił to dla ciebie. Wykupił ci patent oficerski, a nawet pozwolił ci wybrać oddział, którego nie pochwalał. Cieszę się ze względu na siebie, że to zrobił.

Uśmiechnęli się do siebie.

Rozmawiali jeszcze około godziny, w tym czasie ogień zaczął dogasać, więc musieli dołożyć drew. Rozmawiali na różne tematy, z przyjemnością i łatwością, jakich nie zaznali przez ostatni tydzień. Zupełnie jak za dawnych czasów.

W końcu zapadło między nimi niezręczne milczenie. Lily czuła zmieniającą się atmosferę, ale nic nie robiła. Tej nocy postanowiła nie zważać na strach, poddać się temu, co niesie jej życie. Postanowiła, że zda się na to, co ma być.

– Lily – powiedział w końcu Neville, nadal siedząc wygodnie na krześle. – Chciałbym się z tobą kochać. Czy też tego chcesz?

– Tak – wyszeptała.

– Tutaj? – spytał. – Na łóżku w sąsiednim pokoju? W tym domku? By zetrzeć wspomnienie tego, co stało się, kiedy byliśmy tu poprzednim razem?

– Czyż nie dlatego tutaj przyszliśmy? – odparła. – By poddać się magii, by znów być sobą, być razem pomimo tego, co się stało i co się dzieje nadal. Razem, tak jak tam, w jeziorku i tutaj przy kominku. I razem… tam. – Skinęła głową w kierunku sypialni.

– Nie bój się – powiedział. – Ani przez chwilę. Bez względu na to, jak bardzo ulegnę namiętności, powstrzymam się od razu, kiedy tylko mi powiesz. Wierzysz mi?

– Tak – odparła. – Wierzę.

Wiedziała, że będzie tego chciała. Że będzie chciała go powstrzymać, zanim zacznie się z nią kochać. Ponieważ kiedy się połączą, będzie już wiedziała. Dowie się, czy marzenia o miłości muszą umrzeć na zawsze. A potem będzie już wiedziała, czy Neville potrafi znieść świadomość, że inny mężczyzna miał ją od czasu ich nocy poślubnej. Ale nie będzie go powstrzymywać. Niech to się stanie właśnie tej nocy, bez względu na to, jak się ona skończy.

– W takim razie chodźmy, Lily.

Wstał i wyciągnął do niej rękę. Stanęła obok niego i zaczekała, aż zgasi ogień w kominku, a potem znów wzięła jego dłoń i poszli do sypialni.

13

Rozebrali się, nie odczuwając skrępowania lub zakłopotania, przecież ponad godzinę temu pływali razem nago. Położył dłonie na jej ramionach, przytrzymał ją przed sobą, a potem przyciągnął bliżej. Była drobna, ale wspaniale zbudowana. Spostrzegł czerwoną, pofałdowaną szramę biegnącą powyżej jej lewej piersi. Przesunął po niej delikatnie palcami, a następnie, pochyliwszy głowę, musnął ustami.

– Więc tak mało brakowało, bym cię stracił, Lily? – powiedział, kiedy dotknęła ręką blizny niemal okrążającej jego lewe ramię, pozostałej po ciosie szablą, który niemal pozbawił go ręki pod Talaverą.

– Tak – odparła, a kiedy podniósł głowę, przeciągnęła palcem po szramie na jego twarzy. – Wojna jest okrutna. A jednak oboje ją przeżyliśmy.