Najpierw zapadła jeszcze głębsza cisza, a potem wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, domagając się wyjaśnień. Neville uniósł rękę i wszyscy zamilkli tak nagle, jak zaczęli mówić.
– Tuż po przyjeździe Lily podejrzewałem, że istnieje taka możliwość. – Powtórzył pokrótce to, co wcześniej jej powiedział. Nie wystarczyło, że ceremonia ślubna naprawdę się odbyła i że przeprowadził ją wyświęcony pastor. Nie wystarczyło, że on i Lily uczynili wobec siebie śluby i że jeden ze świadków żył nadal i mógł poświadczyć ten fakt. Istniały pewne formalności, których należało dopełnić, by małżeństwo stało się ważne w oczach kościoła i prawa. A owe formalności nie zostały dopełnione w ich przypadku, ponieważ wielebny Parker – Rowe poległ, a dokumenty zaginęły. Jeden ze świadków zmarł w Ciudad Rodrigo miesiąc później.
– Więc Lily nie jest twoją żoną – powiedział niepotrzebnie książę Anburey, kiedy Neville skończył mówić. – Nigdy nie byłeś jej mężem.
– Do licha! – wykrzyknął skonsternowany Hal.
– Ostatecznie Lily nie jest hrabiną Kilbourne. – Ciotka Mary potrząsnęła głową, wyglądała na wstrząśniętą. – Nie dziwię się, że ma migreny, biedaczka. Więc tytuł nadal należy do ciebie, Klaro.
Większość osób zebranych przy stole miała coś do dodania, wszyscy oprócz hrabiny, patrzącej na syna w milczeniu, Josepha, który spoglądał na niego ze ściągniętymi brwiami, oraz Lauren, która bez wyrazu wpatrywała się w stół.
– Ależ, Neville. – Elizabeth pochyliła się i jak zawsze, kiedy zabierała głos, wszyscy zamilkli, by jej wysłuchać. – Z pewnością masz zamiar zachować się, jak nakazuje przyzwoitość i ożenić się z Lily, mam rację?
Wszyscy spojrzeli na niego. Próbował się uśmiechnąć, ale mu się to nie udało.
– Ona tego nie chce – powiedział. – Nie zgodziła się i nie da się przekonać.
– Doprawdy? – Hrabina przemówiła wreszcie.
– Miałem zamiar wyjechać z nią jutro do Londynu, mamo – wyjaśnił. – Wzięlibyśmy tam cichy ślub po uzyskaniu pozwolenia i nikt by o niczym nie wiedział, tylko my dwoje. Ale Lily nie chce tego. Nie poślubi mnie.
Nieoczekiwanie Elizabeth uśmiechnęła się, sadowiąc się wygodniej na krześle.
– Nie, nie zrobi tego – odezwała się bardziej do siebie niż do innych.
W końcu to Gwendoline wyraziła na głos to, co wynikało z usłyszanej wiadomości. Uderzyła dłońmi o kolana, a jej oczy błysnęły radośnie.
– Ach, ależ to cudownie! – wykrzyknęła, uśmiechając się ciepło do brata. – Nareszcie ty i Lauren możecie się pobrać. Możecie wyznaczyć kolejną datę ślubu, wszystko zaplanujemy od nowa. Ślub latem będzie jeszcze bardziej uroczy niż wiosną. Możesz mieć wiązankę z róż, Lauren.
Neville zacisnął rękę na łyżeczce. Zaczerpnął powietrza, by odpowiedzieć, ale kuzynka ubiegła go.
– Nie – powiedziała. – Nie, Gwen. Ostatnich dziewięciu dni nie można tak po prostu wymazać, jakby się w ogóle nie zdarzyły. Nic nie będzie już takie jak przedtem. – Uniosła oczy i spojrzała na niego. – Prawda, Neville?
Nie wiedział, czy oczekiwała, że jej przytaknie, czy błaga go, by się z nią nie zgodził. Mógł tylko zdobyć się na uczciwość. Potrząsnął głową.
– Prawda jest taka, że złożyłem Lily przyrzeczenie w dobrej wierze. Naprawdę miałem zamiar je spełnić. Czy czyni to jakąś różnicę, że nasz ślub nie może zostać uznany za legalny? Czyż nie są to moralne śluby? I czy powinienem chcieć, by takie nie były? Uważam Lily za moją żonę. Wierzę, że tak będzie zawsze.
Lauren znów spuściła wzrok. Trudno było powiedzieć, czy taka odpowiedź zadowoliła ją, czy rozczarowała. Rzadko można było wyczuć, co tak naprawdę Lauren myśli. Zachowanie godności liczyło się dla niej najbardziej. Teraz również zachowywała się z godnością – siedziała przy stole blada i piękna. Neville głęboko jej współczuł. Bardzo chciał ulżyć cierpieniu, które zapewne odczuwała, ale nie potrafił tego zrobić.
– To jakiś absurd, Neville – odezwała się szorstko matka. – Czy stawiasz się ponad prawem? Ponad kościołem? Jeśli kościół twierdzi, że nie jesteście małżeństwem, to znaczy, oczywiście, że nie jesteście. A twoim obowiązkiem jest poślubienie kobiety z towarzystwa, która będzie odpowiednia do twojej pozycji i da ci dziedzica.
Lily nie była damą, nie pasowała do jego pozycji, nie mogła dać mu dziedzica. Ale Lily była jego żoną.
– Przecież to tylko kwestia dziewięciu dni – powiedział książę. – Towarzystwo będzie zachwycone tą historią i zapomni o niej, gdy tylko pojawi się inna sensacja lub zainteresuje ich inny skandal. Twoja matka ma rację, Neville, musisz powrócić do poprzedniego życia najszybciej jak to możliwe. Poślubić kogoś z naszej sfery. Nie chciałbym być niemiły wobec Lily, ale…
– W takim razie nie bądź. – Neville odezwał się spokojnie, ale tak stanowczo, że wuj przerwał w połowie zdania. – Jeśli ktokolwiek ma zamiar jej uchybić, to informuję tę osobę, że będę bronił honoru Lily w sposób, jaki uznam za konieczny, tak, jakbym się zachował, gdyby cały świat uznawał ją za moją żonę.
– O, na Boga! – zawołał Richard Wollston. – Słusznie, Nev.
– Trzymaj język za zębami – ostrzegł go gwałtownie ojciec.
– Widzę, że przestajemy panować nad nerwami. – Elizabeth poruszyła inną kwestię, którą nikt się nie zainteresował, a która dręczyła go, odkąd Lily zostawiła go w bibliotece. – Co się z nią stanie, Neville? Cóż ona pocznie? Rozumiem, że nie zna swojej rodziny mieszkającej w Anglii.
– Chce pojechać do Londynu i poszukać pracy – odparł. – Lękam się o tym myśleć. Mam nadzieję, że pozwoli mi, bym znalazł dla niej jakieś przyzwoite mieszkanie. Obawiam się jednak, że się nie zgodzi. Wiem, że jest dumną i upartą kobietą.
W oczach Gwendoline zaświeciły łzy.
– Pomyślałam najpierw, co to znaczy dla naszego szczęścia – dla Lauren, Neville'a i dla mnie. Nie pomyślałam o tym, co się stanie z Lily. Chciałabym… tak, chciałabym, by nigdy nie pojawiła się w naszym życiu. Jednak przyjechała tu, a ja, mimo wszystko, polubiłam ją. Teraz bardzo mi jej żal. Miejmy nadzieję, że nie ucieknie tak po prostu, Nev?
– Obiecała, że tego nie zrobi – zapewnił siostrę.
– Neville – powiedziała Elizabeth. – Może ja jej pomogę. Mam powiązania w Londynie i bardzo ją polubiłam, chociaż jej przyjazd zniszczył szczęście mojej biednej Lauren. Czy mogę do niej pójść?
– Chciałbym, żebyś to zrobiła – odparł. – Może uda ci się ją nakłonić, by zmieniła zdanie. By mnie mimo wszystko poślubiła?
– Nie działaj zbyt pochopnie, Neville – poradził książę. – Masz teraz drugą szansę, by wybrać sobie mądrze żonę. Dobrze byłoby, gdybyś podjął decyzję po głębokim zastanowieniu, a nie pod wpływem emocji.
Elizabeth wstała.
– Gdzie ona jest? – spytała. – U siebie?
– Tak mi się wydaje – odparł. Z Lily nic nie mogło być pewne, ale kiedy schodził na obiad była w swoim pokoju. Siedziała zwinięta w kłębek na krześle przy oknie, wpatrzona przed siebie. Nie odwróciła nawet głowy, by spojrzeć na niego, ani nie odpowiedziała na żadne z jego pytań, jedynie wzruszyła ramionami, choć w geście tym było więcej bezbronności niż beztroski. Zauważył, że przebrała się w starą, bawełnianą suknię.
– W takim razie pójdę do niej – powiedziała Elizabeth. – Pozwolicie, że was opuszczę.
Neville zdał sobie dopiero poniewczasie sprawę, że Forbes stał cicho przy kredensie. Trudno. Prawda o tym, że on i Lily nie są małżeństwem, nie utrzyma się i tak w tajemnicy przed służbą. Lepiej, żeby dowiedzieli się wszystkiego od lokaja, niż gdyby miało to do nich dotrzeć we fragmentach, jako mieszanka prawdy i plotek, w ciągu nadchodzących dni.