Выбрать главу

– Może przejdziemy wszyscy do salonu – zaproponował, wstając i przysuwając nogą krzesło do stołu. – Na razie nie mam ochoty na porto.

Derek i jego brat, William, młodzieńcy siedemnastoletni, spojrzeli niemal komicznie zawiedzeni. Neville'a, kiedy to zauważył, opanował humor zupełnie nie pasujący do innych ogarniających go uczuć. Przypomniało mu to jednak, że życie toczy się dalej, mimo najgorszych wstrząsów, jakich doznajemy.

Nagle postanowił, że jeśli tylko okaże się to możliwe, odnajdzie plecak sierżanta Doyla. Prawdopodobnie rzeczy przeznaczone dla niej zniknęły, zwłaszcza jeśli były wśród nich pieniądze, może jednak uda mu się coś odzyskać. Zdał sobie sprawę, że Lily nie ma żadnej pamiątki po ojcu. Pamiętał, co mu powiedziała, kiedy pokazywał jej galerię z portretami przodków. Strasznie jest stracić swoich bliskich, nie znać nikogo z pozostałych członków rodziny, zostać bez jakiejkolwiek pamiątki związanej z rodzicami.

To właśnie dla niej zrobi. Jeśli plecak gdzieś się znajdował, odszuka go – nawet gdyby miało mu to zabrać resztę życia. Odzyska dla Lily rzecz należącą do jej ojca.

Pocieszające było, że istniało cokolwiek, choćby drobnostka, co mógł dla niej uczynić.

– Nev. – Joseph, markiz Attingsborough, położył mu rękę na ramieniu, kiedy opuszczali jadalnię. – Nie musisz iść z nami do salonu, stary druhu. Lepiej ci zrobi, jak urżniesz się w sztok. Może przyda ci się ktoś współczujący do towarzystwa?

16

Lily siedziała wciąż z nogami podwiniętymi na krześle przysuniętym blisko okna. Od kiedy przybiegła tu z biblioteki i zdjęła w szaleńczym pośpiechu piękną suknię, którą niedawno otrzymała, i naciągnęła na siebie starą, wstała tylko raz. Po to, by zdjąć z łóżka nakrycie i otulić się nim. Wieczór zrobił się chłodny, lecz nie zamykała okien. Cały czas wpatrywała się w mrok.

Ciche pukanie do drzwi sypialni nie zaniepokoiło jej. Po prostuje zignorowała. To mógł być Neville, a nie chciała patrzeć na niego ani rozmawiać z nim. Mogłaby zachwiać się w swym postanowieniu, a wtedy nie odeszłaby od niego nigdy. Nie mogła pozwolić, by tak się stało. Miłość to nie wszystko. Kochała go – uwielbiała – całym sercem, ale to po prostu nie wystarczało. Nie należała do jego życia. On nie należał do niej – chociaż akurat ta myśl przerażała ją. Nie miała przecież żadnego życia. Nie chciała jednak myśleć o ziejącej pustce, która czekała ją, kiedy skończy się ta ostatnia noc w Newbury Abbey.

– Lily? – Usłyszała głos Elizabeth. – Czy mogę wejść, moja droga? Mogę z tobą posiedzieć?

Dziewczyna podniosła wzrok. Ciotka Neville'a, jak zwykle nienagannie elegancka, miała na sobie ciemnozieloną suknię z wysoką talią, a jej blond włosy były gładko uczesane. Stanowiła przykład wzorowej arystokratki – była córką hrabiego, kobietą wykształconą, z ogładą, o nieskazitelnych manierach, choć łatwą w pożyciu. I właśnie ta Elizabeth pytała, czy może usiąść koło córki sierżanta, koło Lily Doyle. No cóż. Lily zawsze była dumna z ojca, pielęgnowała czułe wspomnienia o matce, miała poczucie własnej godności. Jej szacunek do siebie osłabł w ciągu tych siedmiu miesięcy, kiedy wybrała przetrwanie zamiast oporu, ale odzyskała go. Nie było w niej, w jej życiu i pochodzeniu nic, czego mogłaby się wstydzić.

Skinęła głową i znów spojrzała w ciemność.

Elizabeth przystawiła obok krzesło i usiadła. Wzięła dłoń Lily w swoje ciepłe ręce. Po raz pierwszy dziewczyna zdała sobie sprawę, że chociaż jest okryta, a powietrze wieczorne nie jest aż tak bardzo chłodne, nadal jej zimno.

– Bardzo cię szanuję, Lily – odezwała się Elizabeth.

Dziewczyna spojrzała na nią z zaskoczeniem.

– Zrobiłaś to, co jest dobre zarówno dla Neville'a, jak i dla ciebie. Nie było ci jednak łatwo. Zrezygnowałaś z tylu rzeczy.

– Nie. – Lily potrząsnęła głową. – Nie było trudno zrezygnować z Newbury Abbey i tego wszystkiego. – Wskazała wolną ręką wokół siebie. – Nic nie rozumiesz. To rodzaj życia, do którego ty zostałaś wychowana. Ja dorastałam w taborach wojskowych.

– Miałam na myśli to, że zrezygnowałaś z Neville'a – wyjaśniła delikatnie Elizabeth. – Kochasz go.

To nie było pytanie.

– To nie wystarcza – odparła Lily.

– Nie, kochanie, nie wystarcza – zgodziła się Elizabeth. Siedziały przez chwilę w milczeniu. – Neville powiedział, że chciałabyś znaleźć jakieś zatrudnienie.

– Tak. Nie wiem, czy mam po temu odpowiednie kwalifikacje, ale potrafię ciężko pracować. Może pani Harris, z którą przyjechałam do Anglii z Lizbony, pomoże mi znaleźć jakąś posadę, jeśli ją poproszę.

– Ja mogę cię zatrudnić.

– Ty? – Lily spojrzała na nią.

Elizabeth uśmiechnęła się.

– Mam trzydzieści sześć lat, Lily, i już od dawna nie muszę chodzić w towarzystwie przyzwoitki. Mieszkam jednak sama i powinnam przestrzegać konwenansów. Oczekuj e się ode mnie, by w moim domu przebywała osoba towarzysząca i wybierała się ze mną na miasto jeśli jestem bez męskiej eskorty. Przez pięć lat mieszkała ze mną kuzynka Harriet, ale jakieś cztery miesiące temu udało ją się szczęśliwie wydać za proboszcza i zostałam bez przyzwoitki. Oczywiście cieszę się z jej szczęścia, jest starsza ode mnie, a ja zawsze wierzyłam, że kobieta nie będzie spełniona, jeśli nie wyjdzie za mąż. A poza tym, Lily, miałam jej już serdecznie dosyć. Trudno byłoby znaleźć dwie kobiety o tak różnym usposobieniu i charakterze. Muszę poszukać kogoś na jej miejsce. Czy chciałabyś ją zastąpić? Oczywiście, będę ci za to płacić.

Lily nienawidziła się za gwałtowny napływ zadowolenia, które poczuła. Nie, nic z tego na pewno nie wyjdzie.

– Jesteś bardzo uprzejma, jednak ja nie mam żadnego przygotowania nie potrafiłabym być dla ciebie odpowiednim towarzystwem – powiedziała. – Zważ na moje niedostatki – nie umiem czytać i pisać, nie maluję i nie gram na fortepianie, nie wiem nic o teatrze, muzyce i… na niczym się nie znam. Nie należę do twojego świata. Jeśli uważałaś swoją kuzynkę za nieznośną, szybko uznałabyś mnie za stokroć gorszą.

– Och, Lily. – Elizabeth uśmiechnęła się i ścisnęła jej rękę. – Żebyś tylko wiedziała, jak nudne potrafi być życie kobiety z towarzystwa, nie odmawiałabyś mi tak szybko. Zapewne nie zdajesz sobie sprawy, jaką radość sprawiałaś mi w ciągu ostatnich kilku dni. Myślisz, że nic mi nie możesz zaoferować, ponieważ nie znasz się na tych sprawach, na których ja się znam. No cóż, moja droga, znam się na nich, więc nikt mi nie musi o nich mówić. Ale nie znam się na tych rzeczach, na których ty się znasz. Możemy podzielić się naszymi światami, Lily. Możemy się razem świetnie bawić. Jestem pewna, że kiedy będziesz w moim domu, będziemy miały wspaniałą rozrywkę. Masz żywy, inteligentny umysł, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy, a inteligencja to bardzo ważna cecha. Powiedz, że pojedziesz ze mną jako moja przyjaciółka. Ze względów praktycznych zostaniesz przeze mnie zatrudniona, musisz przecież z czegoś żyć. Ale w głębi duszy żywię nadzieję, że zostaniesz moją przyjaciółką.

Będę miała pracę, pomyślała Lily. A chociaż będzie dla niej pracowała, Elizabeth będzie traktować ją jak równą sobie. Wcale nie sądzi, że różnią się pod względem inteligencji czy umysłu. Uważa, że Lily, jako jej przyjaciółka, może jej zaoferować tyle samo co ona jej. Dziewczyna nie była o tym przekonana, ale pokusa, by się zgodzić, była zbyt silna, wręcz przemożna, zwłaszcza w obecnym położeniu.

– Może na jakiś czas – powiedziała. – Jeśli się jednak okaże, że nie jestem taka, jakbyś chciała, powiesz mi to, a wtedy opuszczę cię. Nie chciałabym nadużywać twojej życzliwości.