Выбрать главу

– Nauczyłabym się grać na fortepianie – rzekła z przekonaniem. – I dowiedziałabym się wszystkiego, co tylko możliwe, o muzyce.

– Teraz mamy zdecydowanie więcej niż jedną rzecz – zaprotestowała ze śmiechem Elizabeth. – Ponieważ jednak to ja ustalam reguły gry, potraktuję je jako jedną rzecz. Dalej?

Lily spojrzała na swoją towarzyszkę, uroczą i elegancką w stroju podróżnym w kolorach brązowym, beżowym i kremowym, pasującym do jej wieku, pozycji, figury i cery.

– Nauczyłabym się odpowiednio i elegancko, a może nawet modnie ubierać – powiedziała.

– Ależ przecież ty jesteś modnie ubrana – stwierdziła Elizabeth. – Jasny błękit to z pewnością najlepszy dla ciebie kolor.

– To ty wybrałaś wszystkie moje stroje – przypomniała Lily. – Z wyjątkiem koszuli i butów. Dla mnie ubranie zawsze było czymś, co ma być wygodne i przyzwoite, ciepłe zimą, a lekkie latem.

– W takim razie dobrze. – Elizabeth uśmiechnęła się. – To trzy. A cztery i pięć? Nie chciałabyś podróżować lub posiadać drogie przedmioty?

– Podróżowałam przez całe życie – odparła Lily. – Marzyłam o tym, by pozostać w jednym miejscu na tyle długo, by poczuć się jak w domu. A drogie rzeczy? – Wzruszyła ramionami. Co mogła jeszcze wybrać, by dokończyć listę? Chciałaby czytać i pisać, nauczyć się wszystkiego o muzyce. Grać na fortepianie i ubierać się dobrze i elegancko. Chciałaby…

– Chciałabym nauczyć się liczyć – dodała. – Nie tylko na palcach lub w pamięci, ale… och, tak jak pani Ailsham lub hrabina robią to w rejestrach wydatków domowych. Pokazały mi je pewnego ranka. Dzięki nim wiedziały, co tam było napisane, a po liczbach mogły sprawdzić, co dzieje się w posiadłości i zaplanować, co będzie się działo. Chciałabym to umieć., Chciałabym prowadzić księgi i wiedzieć, jak prowadzić tak duże i ważne gospodarstwo jak Newbury Abbey.

– A twoje ostatnie życzenie, Lily?

– Zawsze dobrze się czułam w towarzystwie innych osób – odparła po długim namyśle. – Wszystkich, nawet oficerów, kiedy przebywali w oddziale. Ale nie czuję się dobrze z ludźmi twojego pokroju. Chciałabym umieć… obracać się w dobrym towarzystwie, wiedzieć, jak prowadzić konwersację, robić to, czego się ode mnie oczekuje. Pragnęłabym nauczyć się dobrych manier, jakie obowiązują w twojej sferze. Nie dlatego, że chciałabym do niej należeć, ale ponieważ, och, nie wiem właściwie, dlaczego. Może dlatego, że bardzo cię podziwiam. Ponieważ szanuję hrabinę.

Elizabeth nie odzywała się przez chwilę.

– Nie jestem pewna, czy powinnam potraktować twoje życzenia jako pięć – powiedziała w końcu. – Tak naprawdę, to jedno życzenie – chciałabyś zdobyć umiejętności i wykształcenie damy. Można by jeszcze dodać do tego malowanie, szydełkowanie i taniec, a także znajomość języków obcych, ale z pewnością można je zaliczyć do jednego z pięciu życzeń, które wymieniłaś. Czy potrafisz malować lub tańczyć albo znasz język inny niż angielski? Wiem, że umiesz cerować i szyć, ale nie haftować.

– Mówię po hiszpańsku i w języku hindi – odparła Lily. – Znam tańce prostego ludu. Nigdy nie malowałam.

Ich rozmowa została jednak przerwana, kiedy powóz wjechał na wybrukowany dziedziniec gospody, gdzie mieli zmienić konie. Lily cieszyła się, że przez godzinę jej umysł był zajęty czymś przyjemnym. Bawiła się niemal dobrze. I to dzięki Elizabeth, która postanowiła, że zajmie swoją towarzyszkę podróży tak, by zapomniała o bólu związanym z niedawnym pożegnaniem.

Książę Anburey zamówił prywatny salon w gospodzie, gdzie zjedli w szóstkę obiad. Lady Wilma cieszyła się na myśl o czekającym ich pobycie w Londynie, gdzie sezon trwał już w pełni. Mówiła tylko o balach, rautach, wizytach w teatrze, o prezentacji u dworu, a także wyprawach do Vauxhall i Almanachu. Wszystko to oszałamiało Lily, która zmusiła się, by zjeść przynajmniej trochę, ale nie brała udziału w rozmowie, nawet wtedy, gdy Joseph stwierdził, zwracając się do niej, że niewygody podróży do Londynu nie dały się pewnie porównać z niewygodami jej wędrówki przez Półwysep Iberyjski. Uśmiechnęła się tylko do niego, zdając sobie sprawę, że próbuje on, podobnie jak Elizabeth, odwrócić jej uwagę od tego, co ciążyło jej niczym ołów.

Cały czas zastanawiała się, co Neville robi właśnie w tej chwili.

Elizabeth powróciła do przerwanej rozmowy, kiedy Joseph odprowadził je do powozu i ruszyli w dalszą drogę.

– No cóż, Lily – powiedziała, poklepując dziewczynę energicznie po kolanie. – Widzę, że przez następny miesiąc lub dwa będziemy miały wiele interesujących rzeczy do zrobienia. Czy użyłam wczoraj słowa zabawa? Nadchodzące miesiące z pewnością będą pełne zabawy, tak, to właściwe określenie. Obydwie, moja droga, z pomocą wszystkich nauczycieli, których zatrudnię, w ciągu miesiąca, dwóch lub dziesięciu przekształcimy cię, dzięki nauce i pracy, w prawdziwą damę. Oczywiście niektóre sprawy zajmą nam więcej czasu. Co ty na to?

Lily nie odezwała się przez jakiś czas. Grały w „co by było, gdyby”, czy tak?

– Nie – powiedziała, marszcząc brwi. – Och, nie. Nauczycielom trzeba by za to zapłacić.

– A najlepszym nauczycielom trzeba zapłacić bardzo dużo. – Elizabeth uśmiechnęła się. – Lily, moja droga, jestem niemal nieprzyzwoicie bogata.

– Nie możesz jednak wydawać na mnie pieniędzy – odparła skonsternowana dziewczyna. – Mam dla ciebie pracować.

– No cóż, masz rację – zgodziła się Elizabeth. – Nie chcąc urazić twej dumy, nie będę o tym zapominać. Pamiętaj jednak, że pracujące dla mnie osoby powinny zasłużyć na wynagrodzenie. A jak mają to robić? Będąc posłusznymi swej pracodawczyni, zaspokajając jej kaprysy. Jestem jedną z najszczęśliwszych kobiet, i to z wielu powodów. Posiadanie wszystkiego – no, prawie wszystkiego – czego tylko można zapragnąć, ma również ujemne strony, zwłaszcza jeśli jest się kobietą. Pojawia się nuda, z którą trzeba walczyć. Nie potrafię ci powiedzieć, kiedy ostatni raz się dobrze bawiłam. Nadzorowanie twojej edukacji będzie dla mnie taką rozrywką, Lily. Nie możesz mi odmówić, nie po tym, kiedy mi wyznałaś, że właśnie tego pragniesz niemal najbardziej na świecie.

Lily zdała sobie nagle sprawę, że to nie była gra. A ona nie została zatrudniona jako służąca – a przynajmniej nie w zwykłym tego słowa znaczeniu. Elizabeth zaplanowała to wszystko. Pragnęła znaleźć sobie rozrywkę i chciała zrobić przyjemność Lily, czyniąc z niej damę.

To niemożliwe.

Niemożliwe!

To byłoby cudowne i wspaniałe. Mogłaby się nauczyć czytać. Mogłaby czytać książki. Mogłaby napełnić pokój muzyką – mogłaby to uczynić własnymi dłońmi. Mogłaby… W jej umyśle pojawiało się tyle oszałamiających możliwości.

Miała nowe marzenie.

– I co ty na to? – spytała Elizabeth.

– Mogłabym… oczywiście, kiedy będę cię opuszczała, znaleźć zatrudnienie jako pomocnica w sklepie, a może nawet jako… guwernantka. – To była oszałamiająca perspektywa. Zdobyłaby wiedzę i mogłaby ją później przekazywać innym.

– Oczywiście – powiedziała Elizabeth. – Lub mogłabyś kogoś poślubić, Lily. Zanim sezon się skończy, mam zamiar wprowadzić cię do towarzystwa. To jeden z obowiązków damy do towarzystwa. Będziesz jednak kimś więcej niż przyzwoitką, będziesz moją przyjaciółką i będziesz uczestniczyła we wszystkich towarzyskich obowiązkach, jakie mnie czekają.

Lily oparła się o siedzenie.

– Och, nie – powiedziała. – Nie, to niemożliwe. Nie jestem damą.