– No to co, jesteś zakochana? – uśmiechnęła się Berengaria.
Sassa spojrzała na nią rozmarzonym wzrokiem.
– Co? Zakochana? Nie, chyba zwariowałaś! To było tylko trochę podniecające, nic więcej.
– A ty, Sisko? – zapytała Theresa z rozbawieniem.
– Ech! – westchnęła mała księżniczka z mrocznych lasów. – Ech, nie, to był głupi sen. Głupi, głupi, głupi!
Na moment zapomniała o swoich przyjaciółkach i pogrążyła się w dziwnych rozmyślaniach. Szybko się jednak otrząsnęła i zaczęła pić herbatę.
Dziewczęta i Theresa czekały, ale kiedy nie powiedziała już nic więcej, Theresa oznajmiła:
– Przychodzę tu w konkretnej sprawie. Sisko, Najwyższa Rada wzywa cię na swoje spotkanie. Masz tam pójść natychmiast.
– Ja?
– Tak, chcą cię przesłuchać w jakiejś sprawie, ale nie wiem, w jakiej.
– Przecież ja nie zrobiłam nic złego!
– Wiemy o tym. Oni też o tym wiedzą. Pośpiesz się teraz. Czeka na ciebie gondola z kierowcą.
– Nie, ratunku, co ja mam na siebie włożyć, jak ja wyglądam, spójrzcie na moje włosy…
– Jesteś śliczna – zapewniały jedna przez drugą. – Ruszaj teraz, tylko pamiętaj, żeby nam o wszystkim opowiedzieć po powrocie!
Siska zdążyła się opanować, zanim dotarła do czarnej sali w pałacu Marca. Na widok szacownego zgromadzenia drgnęła wprawdzie, jakby chciała się cofnąć, zaraz jednak się wyprostowała.
Byli tam naturalnie Marco i Ram, a także ów dostojny Obcy, Talornin. Poza tym Móri oraz Dolg, a także Cień.
Co on tutaj robi?
Pierwszy odezwał się Talornin. Skłonił się lekko przed Siską.
– Bądź pozdrowiona, księżniczko z mrocznych lasów – rzekł uroczyście. – Nigdy nie zapominamy, że jesteś córką wodza, pamiętaj o tym! Pewnego dnia, kiedy będziesz dorosła, zasiądziesz w tej radzie, zajmiesz w niej miejsce odpowiednie dla swojej rangi.
Ja? Naprawdę ja? chciała zapytać zdumiona, uznała jednak, że powinna się zachowywać godnie, jak tego wymaga jej tytuł, więc pochyliła lekko głowę.
– Dziękuję – rzekła po prostu.
– Ty i księżna Theresa. Ona wielokrotnie już odpowiadała odmownie na nasze propozycje, kiedy jednak dowiedziała się, że ty masz być członkinią rady, postanowiła również się do nas przyłączyć, by zapewnić ci kobiece wsparcie.
Siska uśmiechnęła się niepewnie. Stała wyczekująco.
– Usiądź – rzekł Talornin i wskazał jej miejsce przy stole. Wszyscy usiedli.
– Sisko – zaczął Talornin. – Wezwaliśmy cię tutaj, ponieważ pragniemy zapytać cię o radę.
Mnie? Ci potężni panowie? Czekała w milczeniu.
– Czy ty jeszcze pamiętasz stosunki panujące w twojej rodzinnej osadzie? Byłaś wprawdzie tylko dzieckiem, ale…
– Nikt nie wie więcej niż ja – odparła z godnością. – Byłam przecież ich boginią-dziewicą.
– Oczywiście. W takim razie posłuchaj. Czy słyszałaś kiedyś, by mówiono, że istnieje potajemna droga do Gór Czarnych? Droga, którą można bezpiecznie przejść?
Zamyśliła się. W sali panowała zupełna cisza.
– Nie. Nigdy!
– A jak wiele wiedzieliście o Górach Czarnych?
– O Górach Umarłych? Wiedzieliśmy, że nikt żywy nigdy stamtąd nie wrócił. Że zginęli tam ludzie, którzy próbowali przecisnąć się pomiędzy wysokimi skałami Nie, nie istniała żadna droga, którą można by było bezpiecznie przejść.
Mężczyźni patrzyli po sobie i dyskutowali półgłosem.
Siska przerwała im.
– Czy mogłabym zapytać, co to wszystko oznacza?
Ram, pochodzący z Lemurów Strażnik, odwrócił się ku niej.
– Dzisiejszej nocy miałem długą rozmowę z dwoma chłopcami, Jorim i Tsi-Tsunggą. Rozmawiałem też z Waregiem Gondagilem, który przybył do naszego królestwa, dokładnie tak, jak ty przed rokiem. Wygląda na to, że ktoś pochodzący z Gór Czarnych rozsiewał dziwne pogłoski w jego części Królestwa Ciemności. O ile dobrze cię zrozumieliśmy, nic takiego nie wydarzyło się po twojej stronie wielkiej, jasnej góry.
– Zechcielibyście wytłumaczyć to dokładniej?
– Ktoś opowiadał ludowi Gondagila i innym plemionom, a wygląda na to, że działo się to dawno temu, choć co do tego Gondagil nie ma pewności… Opowiadano im mianowicie, że istnieje bezpieczna droga w góry. I mówiono tak po to, by wabić ludzi na tę drogę. Tymczasem ona wiedzie wprost do katastrofy. Gondola chłopców została wciągnięta przez jakieś prądy do doliny. Gondagil znał drogę, ale w porę odkrył niebezpieczeństwo i zdołał uratować chłopców.
– Oj – westchnęła Siska cicho. – Nie, niczego takiego nigdy nie słyszałam. A powinnam była słyszeć.
– Tak właśnie myśleliśmy – rzekł Talornin przyjaźnie. – To przecież ty posiadałaś wszelką wiedzę, prawda?
– Tak jest. Ale Góry Czarne stanowiły tabu. Nie tylko nie wolno tam było chodzić, nie wolno było również o nich mówić. Co najwyżej wspominano je szeptem.
– I nigdy nie szeptano o żadnej dziwnej dolinie w górach. Nie, przecież droga do niej wiedzie przez inną część Królestwa Ciemności, tę, która znajduje się bliżej] nas. A z tego, co wiemy, ty jesteś jedyną żywą istotą, która zdołała pokonać łańcuch jasnych gór.
– To prawda.
– To tłumaczy, dlaczego nigdy nie słyszeliście o strasznej dolinie. No cóż, jeśli cię to interesuje, to możesz dowiedzieć się więcej na temat tego, co prawdopodobnie ma się stać w Królestwie Światła.
– Bardzo chętnie posłucham, dziękuję.
Siska uznała, że to przywilej móc uczestniczyć w tej naradzie. Czuła, że w końcu odzyskała swoją dawną godność.
Nigdy co prawda nie tęskniła za życiem w oddalonej samotnej osadzie w lasach, ale, oczywiście, miło jest być znowu kimś uznanym! Ktoś, kto urodził się księżniczką, ma to już we krwi. I nigdy się tego nie pozbędzie.
Znowu powróciły wspomnienia nocnego snu, skuliła się nagle przestraszona. Chciała nabrać dystansu do tego snu, ale on wciąż wracał, był taki… denerwujący?
Uff, nie! Trzeba słuchać, co mówią szacowni panowie.
– Sisko – rzekł Ram. – Zarówno Dolg, jak i Cień mają do opowiedzenia dziwne rzeczy. No właśnie, księżna Theresa prosiła nas, byśmy zwracali się do Dolga jego dawnym imieniem, byśmy nie mówili do niego Dolgo. A ściślej biorąc, by każdy mówił, jak chce. Dolg również z ulgą powrócił do dawnej formy swego imienia. Zechcesz zacząć, Dolgu? Zdaj nam sprawę ze swoich przeżyć.
– Tak, oczywiście – odparł urodziwy syn czarnoksiężnika.
Siska zawsze uważała, że jest on najdoskonalszym stworzeniem. Indra twierdziła, że Dolg ze swoją skórą koloru kości słoniowej i czarnymi lokami oraz niezwykłymi rysami stanowi prototyp właściwego secesji stylu w sztuce. Jest taki piękny i romantyczny. Gdyby chociaż nie miał tych wielkich, skośnych i kompletnie czarnych oczu Lemura… Ale one jeszcze pogłębiały jego oszałamiającą urodę.
Teraz patrzył prosto na nią i mówił, a ona była tak przejęta, że nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Musiała się bardzo starać, by nie trzepotać rzęsami
– Od jakiegoś czasu mam uczucie, że ktoś chce ze mną porozmawiać, lecz nie ma odwagi. Ktoś, kto ma mi do powiedzenia coś niezwykle ważnego. Nie domyślasz się może, kto by to mógł być?
Siska była zmartwiona, że i tym razem nie może udzielić pozytywnej odpowiedzi.
– Nie. Niestety. W naszym kręgu wszyscy jesteśmy bardzo otwarci, jak wiesz. Z wyjątkiem Eleny naturalnie…
– Nie, Elenę już pytałem, ponieważ myślałem dokładnie tak jak ty. Nie, to nie ona.
– Skąd wiesz, że ktoś chce z tobą rozmawiać?
Dolg uśmiechnął się krzywo.